Teraz nawet akceptujących zmianę klimatu nazywa się “negacjonistami


Bjorn Lomborg 2017-11-13


Al Gore wdał się niedawno w wiele mówiącą sprzeczkę z dziennikarzem. Ross Clark ze „Spectatora” chciał spytać go o podnoszenie się poziomu wód morza w Miami, sugerowane w jego nowym filmie “An Inconvenient Sequel”. Dziennikarz zaczął wyjaśniać, że konsultował się z specjalistą w kwestii poziomu morza z Florida International University, Shimonem Wdowinskim. Gore odpowiedział: “Nigdy o nim nie słyszałem – czy jest negacjonistą?” A potem zapytał dziennikarza: „Czy pan jest negacjonistą?”

Kiedy Clark odpowiedział, że jest pewien, że zmiana klimatu jest problemem, ale nie wie, jak dużym, Gore oznajmił: “Jest pan negacjonistą”.


Spotkałem się niedawno z podobnym zachowaniem ze strony ministra środowiska z Chile. Napisałem artykuł do gazety chilijskiej, w którym, między innymi, cytowałem dane ONZ o tym, jak mało osiągnie klimatyczny traktat paryski i argumentowałem, że duże inwestycje w badania i rozwój zielonej energii są lepszą polityką. Marcelo Mena oświadczył: “Nie ma w Chile miejsca dla pana negującej klimat retoryki”.


Dzieje się coś dziwnego – i niebezpiecznego – kiedy nawet ludzie, którzy akceptują rzeczywistość spowodowanej przez działalność człowieka zmiany klimatycznej, są piętnowani jako “negacjoniści”. Niechęć do dyskutowania o tym, jaka polityka będzie działać najlepiej, oznacza, że wylądujemy z gorszymi decyzjami.


Popatrzmy na sprawę Rogera Pielke Jr, naukowca, który długo pracował ze zmianą klimatyczną. Uważa on, że zmiana klimatu jest rzeczywista, ludzkie emisje gazów cieplarnianych uzasadniają działanie i że powinno się wprowadzić podatek węglowy.


Ściągnął jednak na siebie gniew bojowników, ponieważ jego badania wykazały, że wzrastające koszty szkód spowodowanych huraganami nie są wynikiem tego, że huragany są silniejsze z powodu zmiany klimatu, ale tym, że więcej kosztowniejszych budynków wznosi się na zagrożonych huraganami terenach. Nie zgodził się z wpływowym Międzyrządowym Panelem ds. Zmiany Klimatycznej (IPCC) ONZ w sprawie wykresu w jego raporcie z 2007 r., który wydawał się sugerować przyczynowość tam, gdzie były tylko poszlaki. 


Okazało się, że Pielke miał rację i IPCC w dalszych publikacjach zaakceptował jego argumenty. Niemniej był przedmiotem trwającej przez rok kampanii, włącznie z próbą uciszenia go i zdyskredytowania, jak się później okazało, finansowaną przez zielonego miliardera i z pomocą członka Kongresu.


Pielke porzucił zmianę klimatyczną na rzecz innych dziedzin, gdzie “nikt nie próbuje doprowadzić do wyrzucenia mnie z pracy”. Odsunięcie go na boczny tor ułatwiło bojownikom klimatu używanie huraganów Harvey, Irma i Maria jako argumentu na rzecz cięć emisji, choć niewiele mogą one zrobić, by zapobiec przyszłym szkodom spowodowanym przez huragany.


Pielke argumentuje, że powinniśmy poczynić stosunkowo tanie inwestycje, by zredukować narażenie na szkody , jak na przykład ograniczyć zabudowę terenów ulegających zalaniu i podnieść porowatość podłoża. Ignorowanie tego może oznaczać dalszy wzrost szkód.


Blokowanie sprzeciwu widać wyraźnie w ujawnionych e-mailach “ClimateGate”. W 2004 r. szef czołowej organizacji badań klimatycznych napisał o dwóch niewygodnych pracach: „Kevin i ja jakoś będziemy je trzymać poza [raportem IPCC] – nawet jeśli będziemy musieli przedefiniować, czym jest recenzowana przez specjalistów literatura!”


Również dziennikarze zapewniają “czystość” debaty. W „Scientific American”, dziennikarz piszący o klimacie i były producent z CNN, Peter Dykstra, otwarcie oświadczył, że „negacja klimatu rozciąga się poza odrzucenie nauki o klimacie”, porównując kwestionujących politykę klimatyczną do negacjonistów Holocaustu i zbywając dziesięciolecie mojego orędownictwa za funduszem na badania i rozwój zielonej energii jako „minimalizację”.


Ta nietolerancja dla dyskusji jest alarmująca. Akceptujesz zmianę klimatu, ale zastanawiasz się, jak będzie głęboka? Jesteś „negacjonistą”, mówi Gore. Akceptujesz zmianę klimatu, ale twierdzisz, że dzisiejsza polityka nie jest najlepszą odpowiedzią? Jesteś negacjonistą, mówi minister środowiska w Chile. Akceptujesz zmianę klimatu, ale wskazujesz na problematyczne twierdzenia lub raporty medialne? Nie ma tu miejsca dla ciebie, mówią samozwańczy cenzorzy debaty.


Rozszerzanie definicji “negacji” jest próbą zapewnienia, że społeczeństwo i politycy słyszą wyłącznie zdanie coraz mniejszej kliki. John Stuart Mill nazywał to „szczególnym złem wyciszania wyrażanych opinii”.


Nawet jeśli opinia jest błędna, dyskutowanie z nią pokaże większej liczbie ludzi, co jest słuszne. A jeśli opinia jest poprawna, oferuje możliwość wymiany błędu na prawdę. Zamiast tego pozostajemy tylko z jednym „słusznym” sposobem myślenia.


Przy zakazie kwestionowania traktatu paryskiego jesteśmy na dobrej drodze do straty 1 do 2 bilionów dolarów rocznie, by osiągnąć to, co ONZ stwierdziła, że będzie 1 procentem cięć emisji niezbędnych, by utrzymać wzrost temperatury poniżej 2°C.


To nie jest właściwa droga do rozwiązania problemu zmiany klimatycznej. Powiedzenie tego nie neguje niczego poza analfabetyzmem ekonomicznym.

 

Now even climate-change believers count as ‘deniers’

New York Post, 12 października 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Björn Lomborg

 

Dyrektor Copenhagen Consensus Center i profesor nadzwyczajny w Copenhagen Business School. Jego najnowsza książka nosi tytuł “How Much Have Global Problems Cost the World? A Scorecard from 1900 to 2050.”