Dlaczego tak wielu twierdzi, że Iran stosuje się do porozumienia, skoro dowody pokazują, że tego nie robi?


Alan M. Dershowitz 2017-11-01

Saudyjska agencja prasowa poinformowała, że król Salman zadzwonił do prezydenta Trumpa oferując poparcie dla bardzie „stanowczej strategii” Ameryki wobec Iranu i zobowiązania do zwalczania „irańskiej agresji”.\
Saudyjska agencja prasowa poinformowała, że król Salman zadzwonił do prezydenta Trumpa oferując poparcie dla bardzie „stanowczej strategii” Ameryki wobec Iranu i zobowiązania do zwalczania „irańskiej agresji”." Na zdjęciu: prezydent Trump i król Arabii Saudyjskiej Salman w Rijadzie 20 maja 2017. (Zdjęcie: The White House)

Gromadzą się dowody, że Iran łamie nie tylko ducha umowy nuklearnej, ale, że łamie także jej literę. Wstęp do umowy stanowi wyraźnie: “Iran potwierdza, że w żadnych okolicznościach nie będzie starał się rozwinąć bądź nabyć jakiejkolwiek broni nuklearnej”. To potwierdzenie nie ma klauzuli o wygaśnięciu: ma być trwałe.

Niemniej funkcjonariusze wywiadu niemieckiego doszli do wniosku, że Iran nie zrezygnował z zamiaru zbudowania broni nuklearnej, którą można montować na rakietach. Według gazety berlińskiej “Der Tagesspiegel”:

"Mimo porozumienia nuklearnego [osiągniętego z mocarstwami światowymi w lipcu 2015 r.] Iran nie zrezygnował z nielegalnych działań w Niemczech. Reżim mułłów również w tym roku starał się zdobyć od firm [niemieckich] materiał do swojego programu nuklearnego i budowy pocisków, powiedziały źródła z sił bezpieczeństwa”.

Frank Jansen, znany dziennikarz, informował, że “Korpus Straży Rewolucyjnej chce za wszelką cenę kontynuować program nuklearny”.


Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) oznajmiła ostatnio, że nie mogła zweryfikować “pełnego stosowania się [Iranu] do porozumienia” przez niezajmowanie się działalnością, która pozwoliłaby mu na skonstruowanie broni nuklearnej. Yukiya Amano z MAEA powiedział Reutersowi, że jeśli chodzi o inspekcje – które są przewidziane w Sekcji T porozumienia – „nasze narzędzia są ograniczone”. Amano powiedział następnie: "W innych sekcjach, na przykład, Iran zobowiązał się do przedstawiania deklaracji, umieszczania swojej działalności pod nadzorem lub zapewnienia nam dostępu. Ale w Sekcji T nie widzę (takiego oddania)”.


Wiadomo, że Teheran konsekwentnie odmawia inspektorom MAEA dostępu do instalacji militarnych i innych miejsc badawczych. Jest to bezpośrednio sprzeczne z JCPOA i ustawami Kongresu, które zobowiązują prezydenta do potwierdzania, że “Iran przejrzyście, w sposób dający się zweryfikować i w pełni realizuje porozumienie”. Niemniej, według, ostatniego kwartalnego raportu Institute for Science and International Security opublikowanego w sierpniu, MAEA nie odwiedziła żadnej instalacji militarnej w Iranie od dnia wejścia w życie porozumienia.


Ze swej strony MAEA jest współwinna, bo pozwala Teheranowi na omijanie porozumienia i robienie, co mu się podoba. Zastanówmy się nad faktem, że po wynegocjowaniu umowy z P5+1 ujawniono, że Teheran i MAEA zawarły tajne porozumienie, które pozwoliło reżimowi irańskiemu na samodzielne sprawdzenie śladów działalności nuklearnej w Parchin – miejscu, które od dawna podejrzewano, że jest miejscem testów nuklearnych – i złożenie raportu MAEA z „wybranymi” filmami i fotografiami. To porozumienie – dokonane za plecami Kongresu – jest szczególnie podejrzane w świetle historii dwulicowości reżimu irańskiego. 


To prawda, że informacje o Iranie sprawdzającym granice JCPOA – i przekraczającym te granice – nie są nowe. Choć poprzednia administracja USA ani MAEA nie ujawniała wielu z tych naruszeń, jest mnóstwo informacji i analiz pokazujących, że Iran poprzednio nie spełniał kilku postanowień JCPOA. Dwukrotnie ujawniono, że Iran przekroczył limit ciężkiej wody, ustalony przez porozumienie, a także nie pozwolił na przeprowadzenie testów swojego włókna węglowego, nabytego przed umową. Ponadto informowano o tym, że Iran odkrył sposoby prowadzenia dodatkowych, mechanicznych testów centryfug, co jest wyraźnym złamaniem JCPOA.


Łamanie JCPOA przez Iran nie zaskakuje, jeśli spojrzy się na wojowniczą postawę Iranu na Bliskim Wschodzie. Iran nadal wykorzystuje niestabilność w regionie, by wspierać i finansować grupy terrorystyczne takie jak Hamas, Hezbollah, Houti, których hasłu „Śmierć Izraelowi” towarzyszy hasłu „Śmierć Ameryce”. Ocenia się, że finansowany przez Irańczyków Hezbollah ma 100 tysięcy rakiet skierowanych bezpośrednio na Izrael. Jest jasne, że zamiast złagodzić groźną postawę Iranu dopływ pieniędzy do gospodarki Iranu w połączeniu z wieloznacznościami w tekście porozumienia, miały odwrotny efekt od zamierzonego, w postaci dodania śmiałości reżimowi irańskiemu i wzmocnienia jego hegemonicznych ambicji. Iran kontynuuje także testy swojego olbrzymiego programu pocisków balistycznych i odmawia własnej ludności podstawowych praw człowieka.


Niemniej, także gdyby Iran stosował się w pełni do porozumienia nuklearnego, nadal byłby w stanie zbudować olbrzymi arsenał nuklearny w stosunkowo krótkim czasie. Podejście przyjęte przez administrację Trumpa – wyrażone w wypowiedzi prezydenta kilka dni temu – jest uzasadnione tym, co dzieje się w rzeczywistości.  Oświadczając, że nie zatwierdzi dokumentu o  spełnianiu przez Iran porozumienia nuklearnego, prezydent Trump dał Kongresowi 60 dni na działanie. Prezydent Trump nie tylko częściowo zwraca Stanom Zjednoczonym możliwość wywierania nacisku, ale wysyła silny sygnał przywódcom w Iranie i Korei Północnej – które to kraje, jak się sądzi, współpracują w dziedzinie technologii pocisków balistycznych – że epoka polityki powstrzymywania i odstraszania minęła. Stany Zjednoczone wracają do swej pierwotnej misji zapobiegania.


Co ciekawe, po przemówieniu prezydenta Trumpa saudyjska agencja prasowa poinformowała, że król Salman zadzwonił do prezydenta Trumpa oferując poparcie dla bardzie „stanowczej strategii” Ameryki wobec Iranu i zobowiązania do zwalczania „irańskiej agresji”. Premier Izraela, Benjamin Netanjahu, również chwalił nowe stanowisko USA, mówiąc, że prezydent Trump „stworzył możliwość poprawienia tej złej umowy, powstrzymania agresji Iranu i przeciwstawienia się jego zbrodniczemu poparciu dla terroryzmu”. Nie jest tajemnicą, że te dwa wcześniej wrogie sobie państwa współpracują ze sobą w bezprecedensowy sposób, by przeciwdziałać zagrożeniu, jakie stanowi nuklearny Iran. Kiedy Izrael i państwa Zatoki są po tej samej stronie, świat powinien słuchać.


Niektórzy twierdzą, że przez nie udzielenie certyfikacji prezydent Trump podkopał amerykańską wiarygodność i poinformował świat, że nie można liczyć na to, że prezydent amerykański dotrzyma umów zawartych przez jego poprzednika. Cała wina spoczywa jednak na prezydencie Obamie, który odmówił nie tylko uczynienia tej umowy wiążącym traktatem, ale także starania się o jakiekolwiek zatwierdzenie jej przez Kongres – co zapewniłoby większą ciągłość. Kiedy zawierał tę umowę, wiedział, że może być zerwana przez każdego przyszłego prezydenta.


Celem nie jest oczywiście anulowanie umowy, ale anulowanie jej klauzuli wygaśnięcia i zmuszenie Iranu do dotrzymania zobowiązań, jakie uczynił we wstępie do umowy: rezygnacji z dążenia do zdobycia „jakiejkolwiek broni nuklearnej”.


Dostępne obecnie dowody silnie popierają wniosek, że Iran nie dotrzymuje swoich zobowiązań: że jest zdecydowany zdobyć arsenał nuklearny do montowania na międzykontynentalnych pociskach balistycznych. Jeśli obecna umowa nie zostanie zmieniona, jest prawdopodobne, że Iran wkrótce stanie się nową Koreą Północna – lub czymś znacznie gorszym.


Why Are So Many Claiming That Iran Is Complying with the Deal, When Evidence Shows They Aren’t?

Gatestone Institute, 19 października 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Alan M. Dershowitz


Amerykański prawnik i komentator spraw międzynarodowych. Emerytowany wykładowca prawa konstytucyjnego (w 1967 roku w wieku lat 28 został najmłodszym profesorem zwyczajnym prawa w historii Harvard Law School).

Dershowitz jest autorem wielu książek, wśród których najgłośniejszą jest The Case for Israel (2003). Jest to książka, z którą można się zgadzać lub nie, ale która jest obowiązkową lekturą dla każdego, kto próbuje zrozumieć zawikłany obraz konfliktu na Bliskim Wschodzie oraz sposobu postrzegania Izraela przez resztę świata.