Najbardziej orwellowska instytucja świata


Andrzej Koraszewski 2017-10-03


Zwycięstwo nad nazizmem nie było zwycięstwem nad totalitaryzmem. Można to było zauważyć w dniu zakończenia wojny. Wymagało to jednak chęci dostrzegania, a ta postrzegana była jako grzeszna. Trudno się dziwić, ludzie chcieli mieć nadzieję. Zwycięzcy przystąpili do budowy nowego, lepszego świata, nad którą miała czuwać Organizacja Narodów Zjednoczonych. Ideę tej instytucji naszkicowano podpisując jeszcze w 1941 roku Kartę Atlantycką, która stwierdzała, że jej sygnatariusze wyrzekają się zysków terytorialnych, że narody mają prawo do wyboru formy własnego rządu, że będą zabiegać o niepodległość dla wszystkich, o wolny handel, życie wolne od lęku i nędzy, co jednak wymagało najpierw pokonania hitlerowskiej tyranii.

Podpisali, pojechali walczyć z tyranią. Nie zapomnieli jednak pięknych marzeń i pracowali, by je urzeczywistnić. W Teheranie (grudzień 1943), wypalili fajkę pokoju, podzielili strefy wpływów i dogadali się ze Stalinem, że narody będą zjednoczone. (Właściwie fajkę z gruzińskim tytoniem palił tylko Stalin, Churchill palił kubańskie cygara, a Roosevelt amerykańskie papierosy camele.) Dalej walczono z hitlerowską tyranią i ONZ założono dopiero 24 października 1945 roku, żeby ostatecznie położyć kres nieudanej Lidze Narodów (którą formalnie zlikwidowano w kwietniu 1946 roku) i zapewnić, że od teraz nie będzie konfliktów zbrojnych oraz krzywd i niesprawiedliwości.     


Rada Bezpieczeństwa z jej pięcioma stałymi członkami była ważna, ale największe nadzieje wiązano z Komisją Praw Człowieka ONZ, ta bowiem zabrała się za przygotowanie konstytucji dla ludzkiego rodzaju, czyli Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, którą przyjęto 10 grudnia 1948 roku. Ta Deklaracja zaczynała się tak:

Trzecia Sesja Ogólnego Zgromadzenia ONZ, obradująca w Paryżu, uchwaliła 10 grudnia 1948 roku Powszechną Deklarację Praw Człowieka. Dokument ten stanowi niewątpliwie jedno z największych i najtrwalszych osiągnięć ONZ.

Pierwszy artykuł stanowił:

Wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi pod względem swej godności i swych praw. Są oni obdarzeni rozumem i sumieniem i powinni postępować wobec innych w duchu braterstwa.

Ostatni, 30 artykuł, głosił:

Żadnego z postanowień niniejszej Deklaracji nie można rozumieć jako udzielającego jakiemukolwiek państwu, grupie lub osobie jakiegokolwiek prawa do podejmowania działalności lub wydawania aktów zmierzających do obalenia któregokolwiek z praw i wolności zawartych w niniejszej Deklaracji.

Czyżby obawiano się perwersyjnej interpretacji wzniosłych deklaracji? Dokument zakazuje niewolnictwa, tortur, deklaruje równość płci, równość praw, wolność słowa i sumienia, gwarantuje bezpłatną naukę i poszanowanie godności. Czy były to puste deklaracje marzycieli? Dla mieszkańców radzieckiej strefy wpływów, bardziej realistyczna była nakreślona w tym samym czasie wizja roku 1984. Georg Orwell pisząc Rok 1984 w roku 1948 przestawił ostatnie cyfry przesuwając zegar o 36 lat. Jego mroczny obraz totalitarnej Wielkiej Brytanii nie sprawdził się. Wręcz przeciwnie, tu akurat marzenia autorów Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka zostały w dużym stopniu zrealizowane, a sama Wielka Brytania przestała być mocarstwem kolonialnym. Dekolonizacja okazała się trudniejsza niż sądzono, Afryka spłynęła krwią, najpierw w walce o niepodległość, a potem o władzę, niepodległość Indii i krajów arabskich naznaczyły wojny i rzezie, Organizacja Narodów Zjednoczonych szybko stała się związkiem zawodowym tyranów i dyktatorów.          


Orwellowska wizja spełniała się w różnych miejscach globu szybciej niż marzenia autorów Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. A jednak na długą metę starcie demokracji z radzieckim totalitaryzmem przyniosło zwycięstwo demokracji, Związek Radziecki upadł, mamy powody do zastanawiania się dziś, czy przetrwa demokracja.


Na moim biurku leży zbiór krótkich tekstów Orwella pod tytułem Gandhi w brzuchu wieloryba. Książkę wydała Fronda, katolicka organizacja sympatyzująca z takimi historycznymi postaciami jak generał Franco czy generał Pinochet. Na skrzydełku cytat z Orwella:

„Słowo faszyzm w swoim szerokim zastosowaniu pozbawione jest niemal zupełnie znaczenia. (…) Słyszałem już jak je stosowano w odniesieniu do farmerów, sklepikarzy, Kredytu Społecznego, kar cielesnych, polowań na lisa, walk byków, Komitetu 1922, Komitetu 1941, Kiplinga, Gandhiego, Czang Kaj-szeka…”

Ten akurat cytat przywoływany przez miłośników generała Franco może wskazywać na perwersję, faszyzm nie przestał być dla Orwella zagrożeniem, protestował przeciwko nadużywaniu tego pojęcia, ale dziedzice idei generała Franco mają koncepcję zawłaszczenia, neutralizacji i wykorzystania genialnego autora do celów całkowicie sprzecznych z jego intencjami. Zawłaszczenie, neutralizacja i wykorzystanie do celów sprzecznych z początkową ideą to działania, które stosowane są również przez państwa członkowskie Organizacji Narodów Zjednoczonych. 


Komisja Praw Człowieka ONZ przez pierwsze 20 lat, a więc od 1947 do 1967 roku, ograniczała się do promowania praw człowieka, nie zajmując się badaniem pogwałceń praw człowieka i potępieniami. Zamierzano powoli działać na rzecz praw człowieka przy całkowitym poszanowaniu zasady suwerenności.   

W roku 1967 Komisja przyjęła politykę wybiórczego interwencjonizmu. Uważano, że dekolonizacja krajów Afryki i Azji wymaga aktywnego wymuszania praw człowieka, a większość owych wymuszających stanowiły kraje takie jak Związek Radziecki, Chiny, Argentyna i podobne. Szybko stało się oczywiste, że większość brutalnych naruszeń praw człowieka trzeba ignorować w imię dobrej współpracy, ale wszyscy mogą się jednak zgodzić, że nikt nie lubi Izraela.


Ta powszechna zgoda wyznaczała nowe perspektywy i otwierała drogę do wypracowania koncepcji walki Narodów Zjednoczonych o prawa człowieka.


Zasiadający w Komisji Praw Człowieka notoryczni gwałciciele tych praw w jednej sprawie byli zgodni i zawsze pełni zapału. Ostatecznie dalsze ignorowanie tego, że Komisja Praw Człowieka przekształciła się w kafkowski nieustający sąd nad Izraelem stało się niemożliwe i postanowiono Komisję Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych zlikwidować i zastąpić ją zupełnie nową instytucją. Tak więc 27 marca 2006 roku w Genewie odbyło się ostatnie posiedzenie Komisji Praw Człowieka ONZ  i zapowiedziano utworzenie nowej organizacji, która miała być wolna od grzechów Komisji.     


Zgromadzenie Ogólne ONZ powołało Radę Praw Człowieka ONZ mocą rezolucji (A/Res/60/251) by, jak stwierdzała ta rezolucja, zastąpić Komisję krytykowaną za to, że jej członkowie mieli fatalnie obciążoną hipotekę, jeśli idzie o poszanowanie praw człowieka.  


Ówczesny Sekretarz Generalny ONZ, Kofi Annan, nagle i niespodziewania doszedł do  wniosku, że „Zdolność Komisji do wykonywania swoich zadań była coraz bardziej podminowywana przez brak wiarygodności i profesjonalizmu”, zgodził się również z przedstawicielem Stanów Zjednoczonych, że Komisja „nadmiernie koncentrowała się na konflikcie izraelsko-palestyńskim”. Oczywiście mógłby ktoś powiedzieć, że Zgromadzenie Ogólne zachowywało się podobnie, z tą różnicą, że organizowanie minut nienawiści było na forum Komisji Praw Człowieka zdecydowanie bardziej systematyczne niż na forum Zgromadzenia Ogólnego.    


Radzie Praw Człowieka ONZ powrót w stare koleiny zabrał kilka tygodni. Instytucjonalizacja charakteru Rady zabrała nieco dłużej. W 2008 roku utworzono stanowisko Specjalnego Sprawozdawcy ONZ w sprawie przestrzegania praw człowieka na palestyńskich terytoriach okupowanych od 1967 roku. Idealnym kandydatem był Richard Falk, amerykański prawnik, który pielgrzymował do Chomeiniego jeszcze kiedy ten był w Paryżu i który nigdy nie znalazł żadnego powodu, dla którego Izraelczycy mieliby mieć prawo do obrony swojego życia. Richard Falk był znakomitym zapiewajłą minut nienawiści, prowadzonych na każdej sesji Rady Praw Człowieka ONZ w ramach osławionego punktu siódmego stałej agendy posiedzeń Rady, który nakazuje omówienie problemów praw człowieka oraz konsekwencji okupacji w Palestynie i na innych okupowanych terytoriach arabskich (problemy naruszeń praw człowieka we wszystkich innych krajach łącznie omawiane są w puncie 4 i 10).  


Czy świat nie widzi tej gry? George Orwell w roku 1948 pisał:

Wiedzieć i nie wiedzieć; mieć poczucie absolutnej prawdomówności, a jednocześnie wygłaszać umiejętnie skonstruowane kłamstwa; wyznawać równocześnie dwa zupełnie sprzeczne poglądy na dany temat, i mimo świadomości, że się wzajemnie wykluczają, wierzyć w oba; używać logiki przeciwko logice; (...)zapominać wszystko, czego nie należy wiedzieć, po czym przypominać sobie, kiedy staje się potrzebne, a następnie znów szybko wymazywać z pamięci. (Rok 1984)

Rada Praw Człowieka ONZ jest sumieniem świata. Moglibyśmy powiedzieć, jaki świat takie sumienie. Sytuację znakomicie pokazuje drobny incydent podczas posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego ONZ w dniu 14 listopada 2013 roku. Po przyjęciu 9 antyizraelskich rezolucji, tłumaczka, w głębokim przekonaniu, że jej mikrofon jest wyłączony, podzieliła się z kolegami swoimi uwagami:

„Myślę, że kiedy masz, jak sądzę… razem dziesięć rezolucji o Izraelu i Palestynie, to chyba trochę dużo? To znaczy, wiecie… Dzieje się również inne koszmarne gówno, ale nikt nic nie mówi o reszcie.”

Zebrani delegaci ryknęli śmiechem, a siedząca obok kobieta kazała jej przeprosić. (Wideo z tego wydarzenia można obejrzeć tutaj.)


Takie wydarzenia nikogo nie dziwią, nie szokują, nie dostają się na czołówki wielkich gazet. Słyszeliście o Leili Khaled? Pierwsza na świecie kobieta-terrorystka, która porwała samolot. To był rok 1969. W rok później 6 września 1970 wspólnie z dwoma innymi bandziorami, uzbrojona w dwa granaty, próbowała porwać samolot lecący z Amsterdamu do Nowego Jorku. Udało się zastrzelić jej towarzysza i obezwładnić pozostałą dwójkę terrorystów. Samolot wylądował w Londynie i terrorystka z Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny (z którym związana jest do dziś) trafiła do więzienia w Wielkiej Brytanii, z którego została  zwolniona w ramach wymiany (w zamian za porwanych  przez jej organizację cywilów). 


Mur apartheidu, czy mur bezpieczeństwa?
Mur apartheidu, czy mur bezpieczeństwa?

Do dziś jest fetowana jako bohaterka w Autonomii Palestyńskiej i przez zachodnią lewicę. W pół wieku po porwaniu drugiego samolotu ta bohaterka gościła w Parlamencie Europejskim na konferencji poświęconej roli kobiet w walce ludu palestyńskiego. Jej wystąpienie ściągnęło tłum europejskich polityków i działaczy. Co mówiła? Pytała, czy dostrzegamy podobieństwo między Holocaustem w Auschwitz i w Gazie?

„Musimy zjednoczyć ludzi całego świata pod sztandarem wolności i połączyć wszystkie ludowe ruchy, które przeciwstawiają się opresji. Naziści zostali osądzeni za swoje zbrodnie w Norymberdze. Dziś Izrael jest bezkarny. Musicie doprowadzić zbrodniarzy wojennych przed oblicze sprawiedliwości i powiedzieć waszym rządom, że muszą zerwać wszelką współpracę z syjonistycznym państwem.”

Mówiła o bohaterstwie „męczenników” (czyli zabitych lub aresztowanych podczas akcji nożowniczych, ataków samochodami, zamachów bombowych i z bronią palną), dając do zrozumienia, że wojna jest pokojem:

„Nie będzie pokoju jak długo jest chociaż jeden syjonista w Palestynie”.



Zebrani w Sali konferencyjnej Parlamentu Europejskiego miłośnicy pokoju nagrodzili ją długimi oklaskami na stojąco. Nikt się nie oburzał, nikt nie miał dziwnych skojarzeń. Wszyscy obecni byli oddani orwellowskiej nowomowie.

Wojna to pokój. Wolność to niewola. Ignorancja to siła. (Rok 1984)

A jednak prawdziwym sumieniem świata wydaje się być Rada Praw Człowieka ONZ. To właśnie tam słyszymy donośny głos uciśnionych ludów. 25 września 2017 podczas minut nienawiści w ramach stałego punktu 7. przedstawiciel Organizacji Wyzwolenia Palestyny mówił:

„Izrael mocarstwo okupacyjne kontynuuje politykę kolonialną, nadal znęca się, arbitralne aresztuje, przeprowadzi czystkę etniczną, kradzież ziemi i zasobów naturalnych, wykorzenianie drzew i kradzież pieniędzy…”

Towarzyszył mu głos przedstawiciela Syrii:

„Izraelska działalność zażydzania Jerozolimy, burzenia domów, konfiskata ziemi i własności, marnowania zasobów…”

Jego kolega z Kataru dodał:

„Rasistowskie gwałty przeprowadzane przez Izrael..”

Tymczasem przedstawiciel Korei Północnej wyraził opinię, że

„Izrael w dalszym ciągu narusza prawa człowieka w Palestynie…”

Przedstawiciel Pakistanu powiedział, że :

„Izrael, ta siła okupacyjna koncentruje swoje wysiłki na masowej kolonizacji i kontynuuje apartheid..”

To co się stało później, było pewnym zaskoczeniem i sumienie świata wydawało się być cokolwiek zaszokowane, bowiem w imieniu NGO UN Watch głos zabrał syn jednego z założycieli Hamasu, a dziś palestyński dysydent:

 

 

Oglądając ten film znów przypomniałem sobie słowa Orwella:

Należenie do mniejszości, nawet jednoosobowej, nie czyni nikogo szaleńcem. Istnieje prawda i istnieje fałsz, lecz dopóki ktoś upiera się przy prawdzie, nawet wbrew całemu światu, pozostaje normalny. Normalność nie jest kwestią statystyki.

W powieści Orwella dwie minuty nienawiści zaczynały się o godzinie jedenastej. Wtedy na ekranie pojawiała się twarz Emmanuela Goldsteina, wroga numer jeden. Rada Praw Człowieka ONZ stoi na straży Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Możemy być pewni, że w kolejnych głosowaniach członków Rady Praw Człowieka w sprawie Izraela, większość, w tym kraje demokratyczne, będzie głosowała jak Korea Północna, Syria, Pakistan. Jest rok 2017, w przyszłym roku będziemy obchodzili 70 rocznicę uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i 70 rocznicę Roku 1984. W grudniu 2018 roku z pewnością w wielu miejscach zobaczysz to zdjęcie: