Medycyna alternatywna zabija


Steven Novella 2017-09-06


Jak na ironię orędownicy medycyny alternatywnej często oskarżają swoich krytyków (włącznie z waszym pokornym sługą) o brak troski o pacjentów. Próbują zająć pozycję moralnej wyższości i twierdzą, że po prostu na wszelkie sposoby chcą pomóc ludziom.

Oczywiście, całkowicie mija się to z sednem krytyki ich praktyk (co jest albo świadome, albo tylko wygodne). Orędownicy medycyny opartej na nauce chcą przede wszystkim, żeby nasze leczenie było bezpieczne i skuteczne. Ustalenie czy leczenie lub jakakolwiek interwencja medyczna daje więcej korzyści niż niesie ryzyka, może być bardzo trudne – dużo trudniejsze niż zdaje sobie z tego sprawę większość laików. Właśnie dlatego potrzebna nam jest najlepsza dostępna nauka, by pomóc przy tych niezmiernie ważnych ustaleniach.


Wydaje mi się, że orędownicy medycyny alternatywnej dzielą się na dwa duże obozy: takich, którzy po prostu nie rozumieją medycyny, i zwykłych oszustów. Jest to właściwie kontinuum, z wieloma ludźmi, którzy łączą naiwność z gotowością do pójścia na skróty lub popełnienia niewielkiego oszustwa. Z pewnością jednak nie stoją na moralnie wyższym gruncie. Są albo lekkomyślni, mając najlepsze intencje, albo świadomie obrabowują ludzi z pieniędzy, narażając ich zdrowie.


Dla niektórych terapii alternatywnych nie ma praktycznie dowodów naukowych, by ocenić ich twierdzenia. Nadal jednak możemy osądzać je w oparciu o prawdopodobieństwo, ale takie argumenty rzadko przekonują laików. Mamy także obszerną historię za ostatnie stulecie nowych terapii medycznych. Wiemy z doświadczenia, że większość z nich nie okaże się bezpieczna i skuteczna. Tak więc, patrząc na szanse, każda nowa, nieprzekonująca terapia ma przeważające prawdopodobieństwo, że będzie albo bezwartościowa, albo szkodliwa. Ale cóż, ludzie kupują losy na loterię. 


Jest znacznie bardziej przekonujące, kiedy mamy solidne dowody naukowe, że nowa terapia jest szkodliwa lub nie działa. Nadal nie wystarcza to, by całkowicie zniknęła, ale wydaje się zmniejszać jej popularność. Nawet jednak przy najlepszym scenariuszu jest to jak gra w zbijanie młotkiem wyskakujących figurek. „Nowe” terapie, z których większość nie jest właściwie nowa, ale jest przemianowaną starszą terapią znachorską, wyskakują szybciej niż jesteśmy w nie w stanie uderzyć.


Dlatego może być szczególnie użyteczne spojrzenie na całość medycyny alternatywnej. Czy możemy udokumentować różnicę wyników dla pacjentów z wczesnym i wyleczalnym rakiem, którzy wybrali medycynę opartą na nauce kontra chorych, którzy wybrali leczenie alternatywne? Niedawne badanie to właśnie zrobiło, porównując wyniki dla pacjentów z wczesnym i wyleczalnym rakiem, którzy albo otrzymali standardowe leczenie, albo opóźnili leczenie, ponieważ próbowali terapii alternatywnych. Dr David Gorski zrobił staranną analizę tego badania oraz innych badań zajmujących się tym samym problemem, więc nie będę tego tutaj powtarzał. David podsumowuje wyniki:

Nie dziwi, że ryzyko śmierci było wyższe dla trzech z czterech rodzajów raka. Ogólnie, ryzyko śmierci (HR) 2,5 (95% przedział ufności [CI] 1,88 do 3,27); 5,68 dla raka piersi (CI 3,22 do 10,04); 2,17 dla raka płuc (CI 1,42 do 3,32); i 4,57 dla raka odbytnicy (CI 1,66 do 12,61). Zaobserwowane różnice nie były istotne dla raka prostaty, prawdopodobnie dlatego, że przeżycie przy terapii konwencjonalnej było od początku bardzo wysokie. Rak prostaty ma na ogół długi przebieg naturalny i w tym badaniu liczby były małe i czas obserwacji zbyt krótki. 



Ogólnie, jeśli polegasz na medycynie alternatywnej, by wyleczyć raka, ryzyko twojej śmierci zwiększa się 2,5 razy. Dla w wysokim stopniu wyleczalnych raków, takich jak rak piersi, ryzyko śmierci było niemal sześć razy wyższe przy wyborze medycyny alternatywnej. Poprzednie badania pokazują podobne wyniki. 


Gdyby alternatywne leczenia raka były lepsze, jak twierdzą ich orędownicy, powinny prowadzić do lepszych wyników. Oczywiście, żadne pojedyncze badanie nie jest doskonałe, więc pewnie będą się go czepiać – wszystko, byle tylko nie uznać oczywistych faktów, że rezygnacja z najbardziej skutecznego leczenia na rzecz magicznych fasolek nie jest dobrym pomysłem.


Te wyniki nie zaskakują nikogo, kto rozumie, co się dzieje. Medycyna oparta na nauce ma z definicji najlepsze wyniki, ponieważ o to chodzi w uprawianiu nauki. Standardowe leczenie opiera się na najlepszych dowodach o tym co działa, co daje najlepsze wyniki. Gdyby tak zwane terapie alternatywne mogły wykazać się lepszymi wynikami, stałyby się standardem. 


Orędownicy medycyny alternatywnej proponują świadectwa zamiast dowodów. Jest to zasadniczo rodzaj emocjonalnego szantażu. Świadectwa w wysokim stopniu wprowadzają w błąd i są nic nie warte jako dowody naukowe. Ale są przekonujące emocjonalnie, szczególnie dla kogoś, kto jest w rozpaczliwej sytuacji, bo jest sam poważnie chory lub choruje bliska mu osoba. Ci orędownicy mają wiele wymówek – nauka nie może testować cudownych terapii, naukowcy są uprzedzeni do takich terapii, Big Pharma coś knuje, i tak dalej. Odkryli także, że mogą przeprowadzić marne badania, gwarantujące, że otrzymają wynik, jakiego chcą, i mogą przedstawiać te badania, ignorując rygorystycznie przeprowadzone badania, które pokazują, że terapia nie działa. 


A tymczasem (w niektórych wypadkach) zabijają ludzi.

 

Alternative Medicine Kills

17 sierpnia 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Steven Novella


Neurolog, wykładowca na Yale University School of Medicine. Przewodniczący i współzałożyciel New England Skeptical Society. Twórca popularnych (cotygodniowych) podkastów o nauce The Skeptics’ Guide to the Universe.  Jest również dyrektorem Science-Based Medicine będącej częścią James Randi Educational Foundation (JREF), członek Committee for Skeptical Inquiry (CSI) oraz członek założyciel Institute for Science in Medicine.

Prowadzi blog Neurologica.