Polowanie na muchosa


Marcin Kruk 2017-08-26


Marcin weź szybko aparat i chodź, tu jest coś ciekawego, krzyczy Anulka z drugiego pokoju. Rozglądam się nerwowo, ale mój aparat gdzieś się schował, więc Anulka mnie pogania. Kiedy docieram, moja pięcioletnia siostrzenica stoi przy oknie i gapi się w sufit. Pytam co znalazła, odpowiada, że coś co wyglądało jak mucha, ale było osą, albo odwrotnie.

Okno jest uchylone, więc owad prawdopodobnie wyleciał z pokoju, ale teraz na wszelki wypadek oboje gapimy się w sufit. Nie widać go, ani nie słychać. Pytam Anulkę jak ten owad wyglądał. Wyjaśnia, że TO wyglądało jak mucha, ale miało paski jak osa. Episyrphus balteatus mówię właściwie do siebie, a Anulka kręci głową i zapewnia, że to raczej był zwykły muchos. Proponuję wyprawę do mojego biurka i sprawdzenie, czy znajdziemy takiego owada w atlasie much. Siadam przy komputerze i wbijam bzyg prążkowany, jest. Moja siostrzenica przygląda mu się trochę niepewnie i stwierdza, że ten nasz muchos był trochę mniejszy. Mówi, że ona idzie teraz do ogrodu, a ja mam muchosa złapać do szklanki, to będziemy go oglądać później. Obiecuję, że sprawdzę, czy jest w tamtym pokoju, ale pewnie go nie ma, więc może go zobaczy gdzieś w ogrodzie.

 

Do szklanki łapaliśmy na oknie pszczołę, która wleciała do mieszkania i trzeba ją było wypuścić na wolność. Najpierw obejrzeliśmy więźnia przez szkło powiększające, potem wynieśliśmy to wszystko na dwór, Anulka osobiście uniosła kartkę papieru i wypuściła pszczołę na wolność. Oczywiście moja siostra miała uwagi krytyczne, powiedziała, że jestem nieodpowiedzialny, że pszczoła mogła Anulkę użądlić, a takie użądlenie bywa niebezpieczne, bo niektóre dzieci są uczulone.

 

Zgodziłem się, że nieszczęścia chodzą po ludziach i nigdy nie wiadomo, ale pocieszyłem ją, że ta pszczoła też nie wiedziała, czego można się po nas spodziewać. No właśnie, niespodziewanie zgodziła się ze mną moja siostra, czyli wiedziałaś, że ta pszczoła jest zdenerwowana i zła. Zapewniłem ją, że to wszystko wyglądało zupełnie inaczej, że ja z tą pszczołą rozmawiałem i ona zapewniła mnie, że spełni moje trzy życzenia, jeśli tylko zwrócę jej wolność.

 

No i wpadłem, bo Anulka, która była wprowadzona w bajeczny kontekst, domagała się informacji, jakie były moje trzy życzenia. Błyskawiczne wymyślenie trzech wystarczająco niewinnych życzeń, żeby je można było powiedzieć dziecku przy jego matce, to było zadanie, które przekraczało moje możliwości intelektualne. Zapewniłem ją, że żartuję, jednak moja cwana siostrzenica musiała się czegoś domyślać, bo wróciła do tego pytania, kiedy byliśmy sami. Powiedziałem, że moim pierwszym życzeniem było, żebyś ty mogła ją wypuścić na wolność. Wcale nie musiałeś o to prosić, stwierdziła niezadowolona ze mnie Anulka i zażądała informacji na temat drugiego życzenia. Myślałem tak szybko jak umiałem, wreszcie powiedziałem, że moim drugim życzeniem było, żeby pszczoła przyniosła ze swojego ula naparstek miodu. Co to jest naparstek, zapytała Anulka i nagle uświadomiłem sobie, że żyjemy w świecie, w którym małe dziewczynki wiedzą więcej o teorii Kopernika niż o przyborach do szycia. Ucieszyłem się również, że poszukiwanie naparstka w pudełku z nićmi odwlecze moment, w którym trzeba będzie przedstawić trzecie życzenie.

 

Anulka obejrzała naparstek i powiedziała, że pszczoła nie może spełnić tego życzenia, bo naparstek jest zbyt duży. Powiedziałem, że to prawda, ale zobaczymy, może ona coś w  nocy wymyśli. Pszczoły są bardzo mądre, potrafią sobie opowiedzieć, gdzie są kwiaty ze smacznym nektarem. Jak, zapytała Anulka, przecież nie potrafią mówić. Ale umieją tańczyć i ruchami opowiadają innym pszczołom, w którym kierunku lecieć. Moja siostrzenica zapadła w trwającą pół sekundy zadumę i orzekła, że w takim razie możemy zostawić za oknem naparstek i pszczoły go rano napełnią. Zmartwiłem się, że to będzie trudne, bo naparstek będzie się przewracał, ale Anulka natychmiast znalazła rozwiązanie, wyciągnęła ze swojego plecaka plastelinę i zrobiła podstawkę gwarantującą pełną stabilność. Moja nadzieja, że zamieszanie wokół naparstka wymazało z pamięci pytanie o trzecie życzenie, okazało się płonne. Kiedy tylko naparstek został umieszczony za oknem. Anulka zażądała prezentacji trzeciego życzenia.   

 

Moja wyobraźnia zawiodła, nie miałem pomysłu na marzenie dostosowane do wieku i możliwości poznawczych mojej małej siostrzenicy i z rozpaczy powiedziałem jej o moim prawdziwym marzeniu zrobienia fotografii jakiegoś bardzo rzadkiego owada. Anulka domagała się bardziej precyzyjnej informacji, więc zaczęliśmy od komarów, których jest dużo i które też są bardzo ciekawe, opowiadałem jej o muchach i mrówkach i o tym, że są takie owady, ptaki i ssaki, o których słyszeliśmy, ale których nigdy sami nie widzieliśmy. Widziałem, że zaczynam nudzić pięcioletnią słuchaczkę i ucieszyłem się, kiedy moja siostra przerwała naszą rozmowę, wzywając na posiłek.


Przy stole Eliza mówiła o koszmarnej atmosferze w pracy, więc opowiedziałem o wyznaniu Roberta Sapolsky’ego o podobieństwie między ludźmi i pawianami. Pawiany są inteligentne, poszukiwanie żywności i zaspakajanie głodu zajmuje im przeciętnie około trzech godzin na dobę, a resztę czasu poza snem poświęcają na urządzaniu piekła swoim towarzyszom w stadzie.


Eliza pracuje w zusie, bo jest biochemikiem, a pracy dla biochemików w naszym kraju z jakiegos powodu brak, więc nie tylko nie obce jest jej nazwisko amerykańskiego neuroendokrynologa, ale stwierdziła, że ma podobne obserwacje w swoim środowisku. Anulka nie zwracała uwagi na naszą rozmowę, odmówiła zjedzenia malin i zażądała wyprawy do zoo, bo chciała zobaczyć pawiany.

 

Następnego dnia Anulka znalazła na oknie napełniony miodem naparstek i oznajmiła, że to moja sprawka. Przyznałem się bez bicia i podzieliliśmy się naparstkiem miodu wyjadając go palcami.     

 

Muchosa wypatrzyła trzy dni później. A może ona mnie też nabrała? Nie, nie mogła, nie mówiłem jej o istotach noszących wdzięczną nazwę Episyrphus_balteatus.