Oszczerstwa o Al-Aksa, serial wielopokoleniowy


Ben-Dror Yemini 2017-08-01

Muzułmańscy wierni ścierają się z policją przed Wzgórzem Świątynnym. Mówimy o znacznie głębszym problemie, który świat arabski musi rozwiązać sam (Zdjęcie: AFP)
Muzułmańscy wierni ścierają się z policją przed Wzgórzem Świątynnym. Mówimy o znacznie głębszym problemie, który świat arabski musi rozwiązać sam (Zdjęcie: AFP)

Terroryzm nie dąży do pokoju, nie dąży do dwóch państw dla dwóch narodów ani do zakończenia okupacji. Terroryzm pojawia się z powodu podżegania, nienawiści i oszczerstw o rozlewie krwi. Dąży do zniszczenia i ruin i znajdzie każdy pretekst, by pojawić się znowu, zarówno wtedy, kiedy Palestyńczycy cierpią z powodu okupacji, jak kiedy rozkwitają mimo okupacji.


Ostrzegano nas, że Wzgórze Świątynne podpali świat muzułmański. Już są protesty w różnych zakątkach świata. A tutaj, w Izraelu, Palestyńczyk chwycił za nóż i poszedł zamordować trzech Żydów.Gdybyśmy tylko byli trochę milsi, gdybyśmy ich nie rozdrażnili, to by się nigdy nie zdarzyło.   

 

Czy nie jest wspaniałe to samooszustwo, które powtarza się za każdym razem, kiedy kolejna fala przemocy grozi im zniszczeniem? Tak, zniszczeniem ich, nie nas. Regularnie bowiem grożą nam i szkodzą sobie. To nie zaczęło się dzisiaj. To jest tradycja. To jest historia.

 

Podczas wielkiej rewolty arabskiej w latach 1930. głównym celem byli Brytyjczycy. Działania kierowały się przeciwko nim. Zginęło około 200 Brytyjczyków, 400 Żydów i 5000 Arabów. Początkowo nie była to rewolta religijna. Ale mufti Hadż Amin al-Husseini, puścił pogłoskę, że żołnierze brytyjscy bezcześcili  meczety i że Żydzi mieli je przejąć. Była to kontynuacja “oszczerstwa o Al-Aksa”, które sam mufti stworzył w latach 1920.

 

Interesujące jest to, że chociaż Brytyjczycy zareagowali ze zdumiewającą brutalnością środkami, o których użyciu Izrael nigdy by nawet nie pomyślał (i dobrze), prawdziwa brutalność miała miejsce między muzułmanami. Kiedy rewolta zaczęła się, mufti był przeciwko przemocy. Wolał kanały dyplomatyczne. Z czasem mufti radykalizował się coraz bardziej.

 

W pewnym momencie większość Arabów palestyńskich zrezygnowała z rewolty. Mufti i jego zwolennicy byli wściekli. W rezultacie większość Arabów zamordowanych podczas rewolty była ofiarami krwawej wojny między rywalizującymi frakcjami, a za największą liczbę morderstw odpowiadał mufti i jego zwolennicy.

 

W miarę upływu lat formuła “wróg zewnętrzny i wewnętrzny” pogłębiła się i to nie tylko wśród Palestyńczyków. Muzułmanie regularnie wściekają się na Zachód. W minionych kilkudziesięciu latach „siły postępu” dolewały oliwy do ognia. Tysiące ludzi w świecie akademickim, dziennikarze i działacze praw człowieka wskazują oskarżającym palcem na Zachód, na Stany Zjednoczone jako Wielkiego Szatana i na Izrael jako Małego Szatana. Wszystko, co mówią islamiści, ludzie superoświeceni mówią nieco lepiej.

 

Ale wściekłość na Zachód, która w większości opiera się na kłamstwach i samooszustwie, wkracza w ulepszoną formułę „zewnętrznego i wewnętrznego wroga”, bo w ostatnich dziesięcioleciach muzułmanie głównie masakrowali siebie nawzajem. Masakra istnieje wszędzie tam, gdzie są islamiści i zawsze znajdują oni powody, by pobudzić „przemysł śmierci” – te ostatnie słowa to tytuł artykułu założyciela Bractwa Muzułmańskiego, Hassana al-Banny.

 

Od 2002 r. do 2016 r. w aktach terroru zamordowano 202 697 ludzi. Nie mówię o ofiarach wojen w świecie muzułmańskim, gdzie żniwo śmierci w tym okresie sięga niemal miliona istnień ludzkich. Mówię o ofiarach terroru, z których absolutną większość stanowią muzułmanie w krajach muzułmańskich lub w muzułmańskich centrach populacyjnych. Na szczycie listy są Irak, Afganistan i Nigeria. Izrael jest niemal na samym dole. Tak więc, z całym szacunkiem dla wrażliwości na punkcie Wzgórza Świątynnego, która rzeczywiście istnieje, jest to ostatni problem świata muzułmańskiego.

 

Terroryzm nie dąży do pokoju, nie dąży do dwóch państw dla dwóch narodów ani do zakończenia okupacji. Terroryzm pojawia się z powodu podżegania, nienawiści i oszczerstw o rozlewie krwi. Dąży do zniszczenia i ruin i znajdzie każdy pretekst, by pojawić się znowu.

 

Kiedy Palestyńczycy cierpią z powodu okupacji – mają dokonały powód i można być pewnym, że przedstawiciele sił postępu raz jeszcze przepoczwarzą się w propagandzistów i apologetów terroryzmu. Kiedy sprawy układają się dobrze mimo okupacji – a w ostatnich dwóch latach było kilka oznak powodzenia – krew dżihadystów gotuje się jeszcze bardziej i powstają przeciwko normalizacji. W tle zaś zawsze są podżegacze, agitatorzy i finansujące to zachodnie rządy. Młody człowiek, który wybrał się mordować w piątkowy wieczór, wierzył, że Żydzi bezczeszczą jeden z najświętszych symboli islamu. Wierzył kampanii kłamstw, prowadzonej przez różne centra od Al-Dżaziry i Hamasu aż do szejka Raeda Salaha i mediów palestyńskich.

 

Nie znaczy to, że nasi decydenci podjęli słuszne decyzje. Zanim jednak zaczniemy kłótnię między Szin Bet i policją i zanim zaczniemy wskazywać oskarżającym palcem na premiera Benjamina Netanjahu, musimy pamiętać, że mówimy o znacznie głębszym problemie. Problemie, który świat arabski musi rozwiązać sam, ponieważ muzułmanie są absolutną większością wśród ofiar islamskiego terroru. Wzgórze Świątynne, z całym szacunkiem dla ich religijnej wrażliwości, nie jest nawet drobną częścią tego problemu.

 

The ‘Al-Aksa libel’ lives on

Ynet News, 27 lipca 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Ben-Dror Jemini 

(ur. 1954 w Tel Awiwie) jest prawnikiem, historykiem i publicystą wielu izraelskich dzienników (m.in. Maariw, Jediot Achronot), a także wykładowcą, który zajmuje się m.in. wpływem antyizraelskiej propagandy. Pochodzi z rodziny Żydów wypędzonych z Jemenu. Ben-Dror Yemini jest zwolennikiem pogłębiania dialogu z Palestyńczykami. Od wielu lat opowiada się za niepodległym państwem palestyńskim.