Drobna życzliwość (Koran 107): wielkoduszne rozwiązanie konfliktu arabsko-izraelskiego


Richard Landes 2017-07-17


Ludzie Zachodu, z ich wiarą w obustronne korzyści, widzą “dwa państwa” jako oczywiste rozwiązanie konfliktu o ziemię między rzeką Jordan a morzem. Ale to rozwiązanie, analizowane w kategoriach honoru-hańby nie tylko nie jest rozwiązaniem dla jednej z zaangażowanych stron, ale jest przez nich pomyślane jako “dwu etapowa” strategia zrealizowania ich marzenia o sumie zerowej: „Palestyna od rzeki do morza”. Kiedy zrozumiemy, że problemem wcale nie jest to “ile terytorium Izrael jest skłonny oddać, by zadowolić Palestyńczyków”, ale “jak Arabowie muzułmańscy mogą przezwyciężyć upokorzenie, jakim jest samo istnienie Izraela, i znaleźć godność w społeczności globalnej bez podporządkowywania sobie niewiernych”, powstaje inny krajobraz i inne możliwości.

Po pierwsze, staje się kryształowo jasne, że rozwiązanie tego sporu w sposób, który przekona zwolenników supremacji islamskiej, by ustąpili, staje się koniecznością nie tylko dla Izraela, ale także dla Zachodu i dla wszystkich ludzi na świecie, którzy we wczesnych dziesięcioleciach trzeciego (globalnego) tysiąclecia również są celem tej wersji monoteizmu, która jest napędzana pojęciem honoru, imperialistyczna i zakłada wynik o sumie zerowej: jeden Bóg, jedna władza, jedna religia. Koncepcja, że “ziemia za pokój” jest opcją (lub jedyną prawdziwą opcją), przekonała ludzi postępowych – Żydów lub nie – że tylko jeśli wepchną to rozwiązanie Izraelowi w gardło (dla własnego dobra Izraela, oczywiście, à la J-Street), rozwiążą problem. Ci ludzie wydają się być nieświadomi możliwości, że takie rozwiązanie tylko dolewa oliwy do dżihadystycznego ognia.


Alternatywne spojrzenie jednak, rozważenie rzeczywistych przyczyn, otwiera możliwość nowego myślenia i nowych rozwiązań. Oznacza spojrzenie na ten konflikt nie tak, jak nalegają Palestyńczycy, między izraelskim Goliatem a palestyńskim Dawidem, ale według tego, co znaczy sam termin intifada, czyli „otrząsanie się” z insekta (Izraela) przez wielkie zwierzę.


Kto jest wielkim zwierzem? Oczywiście nie Palestyńczycy. Mogą oni być małą częścią wielkiej skóry zwierza, która strząsa insekta. Ale są na usługach znacznie większego i znacznie potężniejszego stworzenia. Innymi słowy, w oczach arabskich i muzułmańskich konflikt nie jest między potężnymi Izraelczykami i biednymi Palestyńczykami; gdyby był tylko tym, upokorzenie przegranej wobec Żydów mogło by być mniej bolesne. Konflikt jest między Izraelem, jedynym państwem żydowskim na świecie (i demokracją kwitnącą w bardzo trudnych warunkach), odpierającym 22 autorytarne państwa arabskie i 57 muzułmańskich oraz inne, szeroki wachlarz pozarządowych propagatorów dżihadu i daawa, wszystkie napędzane triumfalistyczną wizją islamu, grające w grze o nieprzejednanie zerowym wyniku, która nie może tolerować samego istnienia państwa niewiernych pośrodku Dar al Islam. W skrócie: jest to front bitwy w wojnie między muzułmańską teokratyczną, autorytarną kulturą polityczną a demokratycznym Zachodem. Dla Zachodu zaś nie tylko niezrozumienie tego, ale stawanie po stronie triumfalistycznych Palestyńczyków (dla których żadne państwo żydowskie nie jest do przyjęcia) przeciwko Izraelowi, jest bardziej niż głupie. Jest autodestrukcyjne.


Na tym tle chciałbym zaproponować zainspirowaną Koranem alternatywę, także oczywiste rozwiązanie, ale takie, które idzie do sedna dylematu, nie tylko „lokalnego” konfliktu arabsko-izraelskiego, ale globalnego konfliktu „muzułmanie-niewierni”, a mianowicie trudności, jaką ma tak wielu muzułmanów w pokojowym życiu ze swoimi sąsiadami, czy są oni muzułmanami, czy niewiernymi. Największym wyzwaniem globalnego pokolenia – czy oglądanego jako pierwsze pokolenie XXI wieku, czy drugie pokolenie XV wieku) jest, by muzułmanie dokonali wielkich zmian w sposobie, w jaki historycznie odnosili się do kuffar (niewiernych), kobiet i każdego kto jest mniej potężny od nich, widząc w tym grę o sumie zerowej. Życie wszystkich na tej coraz bardziej połączonej planecie na początku trzeciego tysiąclecia zależy od muzułmanów i niewiernych podejmujących się dokonania tej zmiany.


W tym sensie Izrael jest muzułmańską Sprawą Dreyfusa, ich egzaminem na nowoczesność. Czy potrafią zmienić paradygmaty moralne i porzucić triumfalistyczne religianctwo? Czy potrafią żyć w pokoju z resztą świata, nie próbując podporządkować jej sobie? Testem jest, jak współżyją z Żydami w swoim regionie, szczególnie, ponieważ ci suwerenni Żydzi okazali się znacznie bardziej pokojowi wobec Arabów (także tych najbardziej wojowniczych) niż arabscy muzułmanie są wzajem do siebie.


Dla tych wiernych Allaha, którzy chcieliby, by islam zajął honorowe miejsce wśród narodów pokojowego i miłującego pokój świata, mam propozycję, która, jak sądzę, ustawi ich na owocnej drodze. W Koranie Sura 107 wyjaśnia ludziom, że w Dzień sądu Ostatecznego Allah nie uśmiechnie się do tych, którzy będą podziwiani, ale odmówią drobnej życzliwości.  A właśnie tego Arabowie i muzułmanie odmawiają Żydom przez ostatnie 69 lat


Jest ponad miliard muzułmanów na świecie czyli około jednej piątej populacji globalnej; jest 12 milionów Żydów czyli około jednej piątej jednego procenta populacji świata. Z całych terytoriów zajmowanych przez arabsko mówiącą większość na świecie Izrael zajmuje jedną piątą procenta całości. Biorąc pod uwagę wszystko, co islam podziela z judaizmem (czy można odważyć się powiedzieć: przejął od judaizmu), czy wy, muzułmanie, naprawdę myślicie, że w Dzień Sądu ostatecznego Allah wybaczy wam, jeśli odmówicie nam „drobnej życzliwości” pozwolenia na życie na tym małym skrawku ziemi? Na rzecz pokoju światowego – dosłownie – nie odmawiajcie nam tej „drobnej życzliwości”.

 

The Small Kindness (Qur’an 107): A Magnanimous Solution to the Arab Israeli Conflict

The Augean Stables, 9 lipca 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Richard Allen Landes


Amerykański historyk, wykładowca na Boston University, dyrektor bostońskiego Center for Millennial Studies. Autor szeregu książek o średniowieczu i ruchach apokaliptycznych. Obserwator konfliktu na Bliskim Wschodzie (to on ukuł pojęcie „Pallywood” na wyprodukowane ze statystami filmy mające być „dowodami” przeciwko Izraelowi). Jest również autorem dwuczęściowej druzgoczącej analizy  tzw. „Raportu Goldstone’a”.