Biodynamiczne rolnictwo i inne nonsensy


Steven Novella 2017-06-28


Wydaje się, że w każdej dziedzinie działania na świecie znajdzie się ktoś, kto doda niepotrzebna warstwę czarów marów lub pseudonauki. Zazwyczaj robi się to dla marketingu. Apelowanie do emocji wydaje się być głównym powodem istnienia rynku dla pseudonauki, która daje dobre samopoczucie. Czasami taka praktyka jest oparta na filozofii, ale to tylko pewien sposób powiedzenia, że pseudonauka jest osadzona głęboko w kulturze.

Dobrym przykładem jest joga. Zacznij od ćwiczeń i rozciągania mięśni i dodaj zbędne magiczne dodatki. Podobnie jest z masażem – nie ma nic złego z dobrym masażem i może rozluźnić napięte mięśnie. Zbyt często jednak, usługodawcy odczuwają potrzebę mówienia o uwalnianiu toksyn i aktywowaniu twojego chi.


W innych wypadkach proces jest odwrotny: pseudonauka przychodzi pierwsza, a prawdziwa nauka jest tylko warstewką na powierzchni, by była strawniejsza. Dobrym tego przykładem jest naturopatia – jest niemal całkowicie oparta na rozmaitych praktykach pseudonaukowych, jak homeopatia, leczenie wodą i pseudonauka żywieniowa. Dorzucają do tego jednak kilka zdroworozsądkowych porad o diecie i ruchu i reklamują się jako praktycy dobrego stylu życia. Uprawiają jednak pseudonaukę. Nie można także ufać temu, co mówią, ponieważ nie stosują opartej na nauce kontroli jakości. Każda porada, jaką dają, może więc być całkowitym nonsensem.


Biodynamiczne rolnictwo


Biodynamiczne rolnictwo pasuje równocześnie do obu tych modeli pseudonauki. Zaczęło swoje istnienie (głównie) jako czysta pseudonauka. Koncepcją było rolnictwo zgodne z naturalnymi cyklami, ale obejmowało to astrologię, ziołolecznictwo, magię sympatyczną i zasady homeopatii. Na przykład, sadzenie pewnych roślin musiało być wykonywane we właściwej fazie księżyca i pod właściwym znakiem astrologicznym. 


Także u podstaw tej praktyki leżą pewne przygotowania, takie jak mielenie kryształu kwarcu, zakopywanie go w krowim rogu na lato i rozrzucanie tego, co pozostanie na polu. Mamy tu czary mary z wkładaniem ziół i gnoju w różne części martwej krowy i zakopywanie tego na jeden lub dwa sezony.   


Orędownicy biodynamicznego rolnictwa zalecają pewne praktyki, które uważane są za „organiczne”. W istocie, nowoczesny ruch organiczny rozwinął się z rolnictwa biodynamicznego. Te praktyki obejmują redukcję używania produktów spoza farmy, płodozmian i rezygnację z sztucznych substancji chemicznych.


Obecnie rolnictwo biodynamiczne rośnie w siłę, ponieważ organiczna pseudonauka nie wystarcza tym, którzy potrzebują najwyższej jakości koncentratu pseudonauki. Nowoczesna farma biodynamiczna jest organiczna z dodatkami, takimi jak używanie magicznych ekstraktów i dalsze ograniczanie wkładów spoza farmy. Astrologia jest podobno fakultatywna. Mamy więc teraz kombinację praktyk rolniczych opartych na filozofii, które mogą przyczyniać się do zrównoważenia, i innych, które są już czystą magią.   


Ale także te “zrównoważone” praktyki, jak rolnictwo organiczne, nie są naprawdę zrównoważone. Mogą one istnieć tylko jako rolnictwo salonowe dla ludzi, którzy mają więcej pieniędzy niż wiedzy o nauce. Na przykład, artykuł w „Guardianie” zaczyna się tak:


Kiedy John Chester, filmowiec z Kalifornii, rzucił swoją pracę, by zostać farmerem, nie zrobił tego z pragnienia, by “nakarmić świat”. Jak mówi: “Próbuję nakarmić moich sąsiadów – i gdyby wszyscy to zrobili, bylibyśmy w stanie to zachować i powtarzać”.


Hmm, niezupełnie. Nie wszyscy mogą to zrobić. Już używamy około połowy masy lądowej Ziemi na rolnictwo i naprawdę nie ma tej ziemi więcej. Nie sądzę też, że ludzie naprawdę chcą powrócić do czasów, kiedy 30% ludności pracowało w rolnictwie. Nawet rolnictwo organiczne, które dopuszcza więcej produktów spoza farmy, takich jak nawóz naturalny, nie może wyżywić świata. Rolnictwo organiczne zużywa 20-40% więcej ziemi niż rolnictwo konwencjonalne, a poza tym nie ma na świecie dość nawozu naturalnego, by wystarczył dla wszystkich.


Z tego wynika także fundamentalny problem logiczny z biodynamicznym rolnictwem. Farma jest zaprojektowana jako system zamknięty. To dobra zabawa, jeśli chcesz tylko zajmować się produkcją rolną na własne potrzeby, ale jeśli chcesz produkować żywność dla innych ludzi, to z definicji system nie może być zamknięty. Zabierasz z ziemi wiele składników odżywczych (o to przecież chodzi), co oznacza, że te składniki trzeba dostarczyć farmie z powrotem z zewnątrz.


W rzeczywistości, standardy rolnictwa biodynamicznego pozwalają na 50% wkładu azotu spoza farmy. Muszą. Po co więc tylko częściowo trzymać się zasady, która nie ma sensu, bo musisz ją łamać, żeby przetrwać?


W rzeczywistości musimy myśleć o Ziemi jako całym systemie (też nie jest zamknięty, bo mamy wkład ze słońca). Musimy myśleć o cyklu węglowym, cyklu azotowym, użyciu wody i produkcji oraz dystrybucji żywności jako o systemie światowym. Te małe farmy, udające, że są odcięte od świata, karmią tylko ludzi na tyle zamożnych, że stać ich na żywność, która nie ma żadnych przewag zdrowotnych ani środowiskowych, ale zaspokaja filozoficzną tęsknotę. Dodają zbędną warstewkę pseudonauki na wierzch, czasami dlatego, że po prostu chcą czuć się wyjątkowi, ale czasami dlatego, że wzbudza się w nich poczucie, że muszą to robić w celu dostarczenia tego, co najlepsze, dla ich rodzin.


Bardziej obchodzi mnie ta druga grupa – ludzie, których właściwie nie stać na wyższe ceny żywności, ale których przekonano, że zdrowie ich rodzin odniesie korzyści, jeśli zakupią produkty organiczne, a teraz także biodynamiczne.


Ogólnie mówiąc, nie stać nas na te pseudonauki, które są głównie w celach marketingowych czyli w efekcie oszukiwania ludzi. Jest to prawdziwe we wszystkich dziedzinach, ale szczególnie w produkcji żywności. Jest to także prawdą w dziedzinach takich jak medycyna, gdzie obciążenie ekonomiczne jest znaczne i wzrastające. Miliardy marnuje się na bezwartościowe usługi lub produkty, a jeszcze więcej na radzenie sobie z konsekwencjami tego polegania na bezwartościowej pseudonauce.


Często widzimy bezpośrednie szkody, ale inną negatywną stroną pseudonauki są zmarnowane zasoby i zmniejszona efektywność. W znaczącym stopniu naszą kolektywną jakość życia określa efektywność, z jaką zużywamy nasze zasoby. Pseudonauki, takie jak rolnictwo biodynamiczne, są rakiem cywilizacji, wysysając nasze zasoby i możliwości, spowalniając postęp i obniżając jakość życia.

 

Biodynamic Farming and Other Nonsense

19 czerwca 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Steven Novella


Neurolog, wykładowca na Yale University School of Medicine. Przewodniczący i współzałożyciel New England Skeptical Society. Twórca popularnych (cotygodniowych) podkastów o nauce The Skeptics’ Guide to the Universe.  Jest również dyrektorem Science-Based Medicine będącej częścią James Randi Educational Foundation (JREF), członek Committee for Skeptical Inquiry (CSI) oraz członek założyciel Institute for Science in Medicine.

Prowadzi blog Neurologica.