Z notatnika reportera: Osobista podróż przez wojnę Mosulu z ISIS


Seth J. Frantzman 2017-06-27

Mężczyzna niesie córkę na plecach po ucieczce z domu z powodu walk między siłami irackimi a bojówkarzami Państwa Muzułmańskiego w dzielnicy al-Zandżili w Mosulu w Iraku. (zdjęcie: REUTERS/ERIK DE CASTRO)
Mężczyzna niesie córkę na plecach po ucieczce z domu z powodu walk między siłami irackimi a bojówkarzami Państwa Muzułmańskiego w dzielnicy al-Zandżili w Mosulu w Iraku. (zdjęcie: REUTERS/ERIK DE CASTRO)

Shifa Gardi, kiedy zginęła podczas bitwy o Mosul w lutym 2017 r., była dziennikarką kurdyjską dla Rudaw Media Network. Urodziła się w 1986 r. w rodzinie uchodźców kurdyjskich w Iranie podczas brutalnych lat, kiedy Saddam Husjan prowadził ludobójczą kampanię Anfal przeciwko Kurdom. Zginęła, kiedy badała masowe groby ofiar egzekucji, jakich dokonało Państwo Islamskie w Mosulu, kiedy w 2014 r., zdobyli miasto.

Kiedy w marcu odwiedziłem redakcję Rudaw na ulicy Ronaky w Erbil, na frontowej ścianie budynku był plakat upamiętniający Gardi. Jej historia była tylko jedną wśród wielu tragicznych historii o straconym życiu, jakie usłyszałem przez ostatnie dwa lata. Bitwa o miasto, obecnie dobiegająca do nieuchronnego zakończenia, i wojna wokół niego, która trwa od trzech lat.

Shaheen Khalaf był tłumaczem pamiętanym przez przyjaciół jako poeta i marzyciel. Pracował z wolontariuszami medycznymi z Free Burma Rangers i zastrzelił go snajper ISIS, kiedy ratował małego chłopca. Pochodził z mniejszości jazydzkiej, wyznaczonej przez ISIS do zagłady. Zgłosił się na ochotnika do powrotu, by pomóc cywilom pod ogniem ekstremistów. Był moim przyjacielem na Facebooku, ale nigdy go nie spotkałem.

Inni przeżyli bitwę, ale byli ciężko ranni. Był młody kurdyjski oficer z jednostką Peszmergi z Partii Wolności Kurdystanu (PAK). W Kurdystanie walczący są często związani z ugrupowaniami politycznymi. W lipcu 2016 r. jego jednostka obsadzała mały odcinek frontu koło miasta Baszika. Miała kilka betonowych bunkrów i stanowiska za workami z piaskiem z ciężkimi karabinami maszynowymi. Olbrzymi rów chronił ich przed samobójczymi pojazdami, jakich używa ISIS.

 

W październiku, kiedy zaczęła się ofensywa na Mosul, jego ludzie przeszli na północ, żeby przeprowadzić atak na ISIS, którego celem było zdobycie Baszika. Kurdyjska Peszmerga jest bardzo wrażliwa na straty; nie chcieli poświęcać ludzi we frontalnym ataku na strzelców ISIS, ukrywających się w tunelach w mieście. 20 października pojechałem tam, żeby raportować o ofensywie. W Nawaran, wsi skąd Kurdowie zaczęli ofensywę otwierającą drogę do Mosulu, żołnierze Peszmergi posuwali się przez otwarte pola suchej trawy pod ogniem snajperów i moździerzy, panował chaos. Ambulanse zwoziły rannych z pola. Setki ludzi przyszło z domów, zaalarmowani dopiero co, by pomóc w ofensywie. Mieli mnóstwo najrozmaitszej broni i nosili różne mundury. Część miała tradycyjne stroje kurdyjskie z szarfami wokół pasa, inni byli w mundurach polowych kupionych w sklepie z artykułami z demobilu w Erbil. AK-47, niemieckie G-3 i M-16 stanowiły ich wyposażenie. Jeden człowiek pojawił się na motocyklu, by jechać na front pod ogniem snajperów. Na furgonetce, która nas zabrała siedział mężczyzna z granatami przyczepionymi do kamizelki. Miał łobuzerski uśmiech. Tutaj było braterstwo pośrodku wojny.

 

 

Zniszczenia w Mosulu w walkach przeciwko ISIS w kwietniu 2017 r. (SETH J. FRANTZMAN)

Tego dnia nie mogłem znaleźć mojego znajomego z PAK. Kiedy jego jednostka pojawiła się pod wieczór, ludzie byli wyczerpani i żaden z nich nie mówił dobrze po angielsku. Pokazałem im zdjęcia z lipca. „Gdzie jest ten oficer?”, zapytałem. “Postrzelony, Zabrany do szpitala”. Kolejna ofiara.


Pojechałem do Mosulu, by obserwować wojnę, najpierw z Kurdami, a potem z irackimi siłami bezpieczeństwa i siłami USA. Częściowo powodem było poczucie, że zbrodnie ISIS są podobne do zbrodni nazistów – ich egzekucje ludzi z powodów etnicznych i religijnych, ich okrucieństwo. Odczuwałem dokumentowanie i opowiedzenie o tym jako swój obowiązek. A także, jako Amerykanin, miałem poczucie powrotu do miejsca, z którym wyrastałem. George H. W. Bush wysłał Amerykanów na Operację Pustynna Burza, kiedy miałem 10 lat. Przyjaciele i członkowie rodziny służyli w siłach USA w Iraku po 2003 r.

Wojna także jest uzależniająca. Odgłosy wybuchów pocisków przenikają ciało. Posuwanie się w kierunku frontu napełnia strachem i poczuciem, że się żyje, nie odczuwanym tak nigdzie indziej, może poza sportami ekstremalnymi lub walką z pożarem.Nos morituri te salutamus – “My, idący na śmierć, pozdrawiamy cię” – wyszeptałem w Mosulu. Zagłuszyły mnie szyickie ballady marszowe z radia kolegi.

Więcej było strachu przed milicją szyicką na posterunkach kontrolnych poza Mosulem niż podczas bitwy. Wojna jest pewnością. Porwanie lub pobicie na posterunku kontrolnym nie musi się zdarzyć. Ostatecznie, wiele strachu jest irracjonalne, jak strach przed atakiem olbrzymich pająków solifugi w Iraku.

Kiedy patrzymy wstecz na bitwę o Mosul, mamy poczucie nieuchronności, jak czarna dziura wsysająca gwiazdy wokół. Starożytne miasto kupieckie nad Tygrysem, monstrualnie rozbudowane i unowocześnione za Saddama Husajna, było kiedyś różnorodne, z chrześcijanami, szyitami, sunnitami, Kurdami, Żydami, Jazydami i innymi mniejszościami.

Po upadku Saddama stało się centrum rebelii irackiej. Synowie Saddama zginęli w wymianie strzałów z Amerykanami w 2003 r. Ale w 2008 r. terroryści iraccy, składający się z sunnickich grup dżihadystycznych, takich jak Al-Kaida, atakowali przeciętnie 20 razy dziennie.

Istnieją sprzeczne narracje o współudziale Mosulu w zbrodniach ISIS. Niektórzy opisywali je jako miasto kupców, którzy po prostu obserwowali reżimy przychodzące i odchodzące. Kiedy przyszło ISIS, na krótko uciekli do regionu kurdyjskiego, a potem wrócili. Byli żołnierze armii irackiej, baasiści z epoki Saddama, powiedzieli mi w wywiadzie, że początkowo nie uciekli przed ISIS. Woleli „stabilność” epoki Saddama, a nawet ISIS było lepsze od Nouriego al-Malikiego, „sługusa Irańczyków” i premiera Iraku w latach 2006 – 2014.

Przypominali mi Niemców, którzy patrzyli tylko na wzrost nazizmu w podobno biernej akceptacji, zawsze narzekając na Traktat Wersalski. Profesor z uniwersytetu w Mosulu, który ISIS spaliło, powiedział, że jego pięciu synów pozostało w mieście. „Oni potrzebują inżynierów i elektryków, a moi synowie są profesjonalistami i potrzebowali pracy. Nie chcieli, żeby skonfiskowano ich domy. Oczywiście, ISIS jest okrutne; przeciwstawiamy mu się” – powiedział w czerwcu 2015 r. ten pulchny nauczyciel akademicki. Nadal rozmawiał przez telefon ze swoimi synami, żyjącymi w pod rządami ISIS.

W okresie poprzedzającym bitwę o Mosul panowała absurdalność. Na stanowiskach kurdyjskich na górze Baszika siedzieliśmy, paliliśmy papierosy i patrzyliśmy w dół na jasne światła Mosulu. Na linii frontu elektryczność pojawiała się nieregularnie z generatora. Dostęp do Internetu był rzadki. Niemniej ISIS miało Internet, telefony i stację przekaźnikową. Było pod “oblężeniem”, ale żyło lepiej niż oblegający. Dlaczego nie odciąć dostaw prądu? To byłoby złe, powiedzieli dowódcy; milion cywilów, nadal w Mosulu, cierpiałby głód. Także rząd iracki nadal wypłacał pensje ludziom w Mosulu do połowy roku 2015. Wypłata dla żołnierzy Peszmergi nie nadchodziła, ale członkowie ISIS żyli dobrze.

Czy to jest nowoczesna wojna? Porządni są biedni, ale czarne charaktery mają wille i wiedzą, że koalicja USA ich nie zbombarduje ze strachu przed narażeniem cywilów.

Kiedy zaczęły się rzeczywiste operacje armii irackiej w walce o Mosul, były powolne, jak anakonda trawiąca zdobycz. Ubrane na czarno Specjalne Siły Operacyjne do walki z terroryzmem dostały wycisk w walkach ulicznych. Umundurowana na niebiesko Policja Federalna musiała przejąć prowadzenie walk na zachodzie. Milicje szyickie, w kominiarkach z białymi czaszkami, jak Punisher, stały na straży posterunków kontrolnych z flagami, pokazującymi ociekający krwią miecz Alego.

Zabito pięć tysięcy bojówkarzy ISIS, jednego po drugim, w tunelach, które zbudowali z domu do domu. Zabrało to osiem miesięcy, dłużej niż bitwa o Stalingrad, ale kosztowało mniej ofiar w ludziach niż bitwy minionych wojen. W rzeczywistości, w bitwie o Mosul zginęło mniej ludzi niż przez w jeden dzień w Somme lub Antietam. Irackie siły bezpieczeństwa straciły prawdopodobnie mniej niż Amerykanie w ofensywie Tet.

Ludzką twarzą tej wojny są ci, co przeżyli, żołnierze i cywile. W Mosulu na początku kwietnia, przy nieustannym akompaniamencie wystrzałów cywile brali żywność z ciężarówki. Kolorowa sukienka młodej dziewczyny wyróżniała się wśród ubranych na czarno kobiet. Kiedy jednak odwróciła się z uśmiechem, połowa jej twarzy była spalona, skóra okaleczona. Było to jak twarz północnego Iraku i regionu kurdyjskiego, okaleczona przez 40 lat wojny.


Reporter’s Notebook: A personal journey through Mosul’s war with ISIS

Jerusalem Post, 10 czerwca 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Seth J. Frantzman


Publicysta “Jerusalem Post”. Zajmował się badaniami nad historią ziemi świętej, historią Beduinów i arabskich chrześcijan, historią Jerozolimy, prowadził również wykłady w zakresie kultury amerykańskiej. Urodzony w Stanach Zjednoczonych w rodzinie farmerskiej, studiował w USA i we Włoszech, zajmował się handlem nieruchomościami, doktoryzował się na  Hebrew University w Jerozolimie.