Czy bogatym mieszkańcom północy brakuje wiedzy i zrozumienia biednych tego świata?


Björn Lomborg 2017-06-22

Przywódcy państw skandynawskich spotkali się w Bergen, by przedyskutować cele rozwojowe ONZ. Niestety, wydaje się, że patrzą z perspektywy prowincjonalnej, a nie globalnej. Zdjęcie: HENRIK MONTGOMERY / TT
Przywódcy państw skandynawskich spotkali się w Bergen, by przedyskutować cele rozwojowe ONZ. Niestety, wydaje się, że patrzą z perspektywy prowincjonalnej, a nie globalnej. Zdjęcie: HENRIK MONTGOMERY / TT

Premier Szwecji Stefan Löfven spotyka w tym tygodniu w Bergen swoich kolegów premierów Danii, Norwegii, Islandii i Finlandii, żeby przedstawić wspólne stanowisko wobec celów rozwojowych ONZ  (Sustainable Development Goals - SDG).


Niestety, szefowie rządów mają pomieszane priorytety.


Chociaż na te inicjatywę
 przeznaczono na początek zaledwie 97 milionów koron, obecność wszystkich pieciu premierów pokazuje, jaką wagę Szwecja, Dania, Finlandia, Islandia i Norwegia przypisują tym ”Nordyckim rozwiązaniom globalnych wyzwań”. Mają wspierać ”nordycką wiedzę o zielonym przekształceniu, równość płci na rynku pracy i trwałe rozwiązania w kwestii żywności i dobrobytu”.


Problemy powstają z samym programem Sustainable Development Goals. Po żmudnym procesie ONZ zestawiła 169 celów rozwojowych na okres do 2030 r. To jest zdecydowanie za dużo.  


Udane cele milenijne do 2015 r. zawierały tylko 15 ważnych spraw, takich jak zmniejszenie o połowę nędzy, zmniejszenie o połowę głodu i zmniejszenie śmiertelności dzieci o dwie trzecie.


Celów SDG jest jednak
 tak wiele, że nikt nie oczekuje od darczyńców, że skupią się na nich wszystkich ani, że zostaną w pełni wykonane. Według OECD osiągnięcie tych wszystkich celów kosztowałoby rocznie 29-39 tysięcy miliardów koron, czyli ponad 20 razy więcej niż niemal 131,6 miliardów dolarów, jakie przeznacza się w corocznym budżecie na pomoc dla krajów rozwijających się.


W praktyce rządy darczyńców
 zmuszone są do samodzielnego ustalenia priorytetów tych różnych celów. Ponieważ kraje nordyckie są hojne i nastawione na działanie globalne, sygnał jaki wysyłają, jest ważny.


Skupiają się na zielonej polityce w dobrych intencjach. Ale niedożywienie kosztuje życie co najmniej 1,6 milina dzieci co roku, 700 milionów żyje w skrajnej nędzy, a 2,6 miliarda nie ma czystej wody pitnej i kanalizacji.


Ci przywódcy nordyccy ryzykują, że przesłaniem, jakie zostanie usłyszane, będzie, że jest mniej ważne skupianie się na celu takim jak wyeliminowanie gruźlicy i malarii lub zmniejszenie śmiertelności matek w połogu, niż spełnienie takich celów SDG jak ”rozwój narzędzi do śledzenia rozwoju zrównoważonej turystyki”, lub ”edukacja o zrównoważonym rozwoju i zrównoważonym stylu życia”, cokolwiek może to znaczyć.


Bogate kraje skandynawskie
 nie mają wiedzy o tym, czego chcą ubodzy na świecie. ONZ zapytała ponad 9,7 milionów ludzi z całego świata o ich priorytety. Dla całego świata i dla najbiedniejszych krajów zmiana klimatu była najmniej ważna, ostatnia, po 15 innych priorytetach. Najwyższymi priorytetami w krajach rozwijających się były, nie zaskakująco, edukacja, opieka zdrowotna, praca, zmniejszenie korupcji i żywność. Te podstawowe potrzeby są zgodne z badaniami ekonomicznymi, wykonanymi przez Copenhagen Consensus Center, o tym, w których dziedzinach środki pomocowe są najbardziej efektywne.


Copenhagen Consensus Center dał 82 ekonomistom i 44 ekspertom z różnych dziedzin zadanie przeanalizowania celów SDG. Stwierdziliśmy, że przy pewnych celach można zrobić bardzo wiele stosunkowo małym kosztem, przy innych bardzo mało wysokim kosztem.


Rozproszenie
 wątłych zasobów finansowych na wszystkie cele zmniejsza ogólną korzyść. Panel ekonomistów, laureatów Nagrody Nobla, doszedł do wniosku, że darczyńcy uzyskaliby czterokrotnie więcej korzyści przez zmniejszenie liczby 169 celów do 19 ”fenomenalnych” priorytetów.


Na nich powinna skoncentrować się
 skuteczna inicjatywa nordycka. Powinna powiedzieć światu co następuje: Uznajemy, że zmniejszenie niedożywienia dzieci jest niezmiernie ważne i za każdą zainwestowaną koronę długofalowe zyski społeczne wynoszą ponad 40 koron.


Powinni powiedzieć, że ochrona raf koralowych jest niezmiernie ważnym celem środowiskowym, ponieważ – poza zachowaniem bioróżnorodności – zdrowe rafy zwiększają zarybienie na korzyść rybołówstwa i turystyki.


Powinni także popierać powszechny dostęp do środków antykoncepcyjnych i planowania rodziny, co uratowałoby życie 150 tysiącom matek i 600 tysiącom dzieci rocznym kosztem zaledwie 31,4 miliardów koron.


Zamiast tego inicjatywa nordycka skupiła się na rozwiązaniach klimatycznych, które świat wyraźnie umieścił na końcu swojej listy priorytetów i które są najmniej efektywnym sposobem pomocy ludzkości – także, jeśli chodzi o te problemy, które pogłębią się z powodu globalnego ocieplenia.  


Pomyślmy o malarii,
 rolnictwie i skrajnościach pogodowych. Układ paryski, w pełni przeprowadzony, zapobiegłby 1400 zgonom na malarię rocznie kosztem 8,7 miliardów koron rocznie. Zainwestujmy jednak tylko 4,3 miliardy koron na bezpośrednie działania przeciwmalaryczne, takie jak siatki na komary, a uratujemy 300 tysięcy ludzi rocznie. W podobny sposób bezpośrednie inwestycje i lepsze techniki rolnicze pomagają znacznie bardziej niż może to zrobić zmniejszenie emisji dwutlenku węgla. Skrajne zjawiska pogodowe zaś dotykają biednych bardziej dlatego, że są biedni. Orkan o tej samej sile może pochłonąć życie wielu ludzi w Hondurasie, ale pozostawia Florydę stosunkowo nienaruszoną. Naszym celem powinno być wyciąganie ludzi z biedy.


Zachęcanie biednych narodów, by przeszły na panele słoneczne, kiedy wielu ich obywateli nadal nie ma pewnego dostępu do elektryczności, oznacza brak kontaktu z rzeczywistością. Panele słoneczne nadają się do zasilenia jednej lampy lub naładowania telefonu komórkowego, ale nie mogą zasilać maszyn w rolnictwie lub przemyśle, albo lodówki, żeby można było przechowywać szczepionki i nie dopuścić do zepsucia się żywności.


Zmianę napędza elektryczność z sieci elektrycznej – co zazwyczaj oznacza paliwa kopalne. Badanie z Tanzanii pokazuje, że niemal 90 procent gospodarstw domowych, które są podłączone do energii słonecznej, chcą mieć dostęp do sieci elektrycznej. Kiedy Greepeace instalował panele słoneczne w Dharnai w Indiach, protestujący ludzie domagali się ”prawdziwego” prądu zamiast tego słabego ”udawanego prądu” i rząd podciągnął do nich kable elektryczne.  


Badanie wykonane przez Center for Global Development ujawniło, że gdybyśmy, zamiast inwestować w odnawialne źródła energii, użyli ich do elektryfikacji gazowej, moglibyśmy wyprowadzić czterokrotnie więcej ludzi z mroków i biedy.


Kiedy dzieci głodują
 i umierają z powodu łatwo wyleczalnych chorób, i nie mają dostępu do edukacji i możliwości rozwoju, ich rodziny nie żądają transportu nieemitującego dwutlenku węgla, paneli słonecznych i ekologicznej żywności. Ten, kto proponuje takie rzeczy, nie rozumie prawdziwych problemów, przed jakimi stoi świat.  


Inicjatywa ”Nordyckie rozwiązanie” ma dobre intencje, ale mówi światu, że Skandynawię bardziej obchodzą niepokoje bogatych mieszkańców północy niż to, czego potrzebują biedni.


Saknar rika nordbor insikt om världens fattiga?

Svenska Dagbladet, 29 maja 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Björn Lomborg

 

Dyrektor Copenhagen Consensus Center i profesor nadzwyczajny w Copenhagen Business School. Jego najnowsza książka nosi tytuł “How Much Have Global Problems Cost the World? A Scorecard from 1900 to 2050.”