Dobór sztuczny w działaniu: więcej słoni rodzi się bez ciosów


Jerry A. Coyne 2017-06-06

Tutaj jest samiec bez ciosów, a więc bez szans na reprodukcję
Tutaj jest samiec bez ciosów, a więc bez szans na reprodukcję

Czego można oczekiwać, jeśli myśliwi i kłusownicy selektywnie zabijają słonie z dużymi ciosami – albo jako trofeum, albo dla kości słoniowej? To jest rodzaj doboru sztucznego i będzie miał spodziewane rezultaty: słonie z małymi ciosami będą miały większe szanse przeżycia i rozmnożenia się, więc jeśli istnieje zmienność genetyczna na rozmiar ciosów lub ich obecność, a niemal z pewnością istniej (istnieje zmienność genetyczna na niemal każdą cechę, co wyjaśnia zjawiska takie, jak zdolność ludzi do zamiany szarego wilka w chihuahua,  charta, owczarka i tak dalej), „ciosowatość” słoni zmieni się z czasem. Ciosy zmaleją lub nawet zanikną.

Można także przewidzieć, że jeśli ciosy są ważniejsze dla jednej płci niż dla drugiej, to naturalna “kontrselekcja” przeciw redukcji ciosów będzie silniejsza u tej płci, a więc redukcja wielkości lub obecności będzie z czasem powolniejsza i ostatecznie może ustabilizować się na większym rozmiarze niż u płci, dla której posiadanie ciosów jest mniej ważne, by przeżyć.


O tym właśnie informuje artykuł Robby’ego Bermana w The Big Think. Berman pisze, że w populacjach słoni afrykańskich (Loxondota spp.), na które nie polują kłusownicy, 2-6% samic rodzi się bez ciosów. Zdziwiło mnie, że ten procent jest tak wysoki, jako że obie płci używają ciosów do odpędzenia drapieżników, kopania dziur wodnych, usuwania przeszkód i obdzierania drzew z kory. Ale w populacjach, na które polują kłusownicy, ten procent może sięgnąć niemal 100.


Ale ciosy są ważniejsze dla samców, ponieważ są ściśle związane z rozmnażaniem: samce ścierają się ze sobą o samice przy ich pomocy i samiec bez ciosów jest samcem bez potomstwa. Tak więc można oczekiwać, że przy równej intensywności kłusownictwa samce będą miały ciosy większe niż samice – chyba że kłusownicy zabiją wszystkie zwierzęta z ciosami, co przez eliminację samców doprowadziłoby gatunek do wyginięcia. 


Według Bermana dobór istotnie działa w ten sposób, a ponieważ jest silny – duży odsetek słoni zabija się dla ich kości słoniowej – oczekujemy, że zmiana będzie szybka. Pisze on:

Na obszarach, gdzie jest kłusownictwo, sprawa wygląda jednak zupełnie inaczej i pogoń za kością słoniową zmienia typ potomstwa, jakie rodzi się obecnie. W rezerwacie narodowym Gorongosa w Mozambiku połowa starszych samic ma ciosy. Sytuacja poprawiła się od kiedy opanowano tam kłusownictwo 20 lat temu, niemniej jedna trzecia młodych słoni nie ma ciosów, co jest znaczącym wzrostem ponad normę historyczną. 


W Zambii w rezerwacie narodowym Luangwa i na Obszarze Zarządzania Zwierzyną Lupande, wzrosła liczba słoni bez ciosów [JAC: przeczytajcie odnośnik] z 10·5% w 1969 r. do 38·2% w 1989 r. Te dane poprawiły się nieco również tam, ale tylko z powodu migracji samic z ciosami z pobliskich terenów.  

Jak silny jest dobór?  “Independent” informuje o kilku populacjach, które niemal nie mają samic z ciosami:


Wzrastająca liczba słoni afrykańskich rodzi się obecnie bez ciosów, ponieważ kłusownicy systematycznie i od dziesięcioleci wybierali zwierzęta z najlepszą kością słoniową, zasadniczo zmieniając pulę genów.


Na niektórych terenach 98 procent samic nie ma obecnie ciosów, powiedzieli badacze, w porównaniu do między przeciętnie dwa a sześć procent w przeszłości.


Przez ostatnich dziesięć lat kłusownicy zabili niemal jedną trzecią słoni afrykańskich, by zaspokoić popyt na kość słoniową z Azji, gdzie nadal kwitnie handel tym materiałem, szczególnie w Chinach. [JAC: ten handel zostanie zamknięty pod koniec bieżącego roku zgodnie z dekretem rządowym.]


. . . Najbardziej uderzającym przykładem jest Narodowy Park Słoni Addo w Afryce Południowej, gdzie 98 procent samic nie ma ciosów. Myśliwi zabili tam wszystkie słonie poza jedenastoma do czasu, kiedy stworzono ten rezerwat w 1931 r. Cztery z ośmiu ocalałych samic nie miały ciosów.


W 2008 r. naukowcy stwierdzili, że także wśród słoni, które mają ciosy, są one mniejsze niż u słoni sprzed stulecia – mniej więcej są połowy poprzednich wielkości.

Co się stanie? Przy sile selekcji słoni z ciosami (kość słoniową sprzedaje się w Chinach na czarnym rynku za 730 dolarów za kilogram, co jest zmniejszeniem o 2/3 od czasu, kiedy zaczęto zakazywać handlu kością słoniową) zarówno liczba słoni, jak rozmiary ich ciosów będą malały. Pozostaną one większe u samców, ponieważ u tej płci jest dodatkowa kara – i to silna – za brak ciosów. Można by się spodziewać więc, że samice zaczną kojarzyć się z samcami o mniejszych ciosach, ponieważ jednak samice mogą nie mieć preferencji wobec partnerów (samce zwyciężają w konkurencji między sobą), ten rodzaj doboru może nie zachodzić.


To wszystko są spekulacje, co jednak nie jest spekulacją, to, że selektywne kłusownictwo na słonie z ciosami dało spodziewany (ale niepożądany) efekt ewolucyjny.


Samica z małymi ciosami:



Moją pierwszą myślą było usypianie słoni i usuwanie ich ciosów, by pokrzyżować plany kłusowników, ale tego nie można robić z kilku powodów, z których najważniejszy jest ten, że ciosy są żywe i zawierają nerwy i naczynia krwionośne (są w rzeczywistości siekaczami z górnej szczęki), żeby nie wspomnieć o trudnościach objęcia taką akcją całej populacji słoni.


Więcej o tym można przeczytać w artykule Going tuskless w African Wildlife Foundation.


h/t: Steve


Artificial selection in action: more elephants are being born without tusks

Why Evolution Is True, 1 czerwca 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jerry Coyne

Profesor (emeritus) na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków.  Jest również znanym ateistą, a jego druga książka, "Faith vs Fakt" traktuje o niemozności pogodenia nauki i religii. Należy również dodać, że jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.