Letni wieczór, Londyn, 2017


Sumantra Maitra 2017-06-05


Co może dziać się w dowolny letni wieczór w stolicy europejskiej? Może być pełno uzbrojonej policji, wpadającej do pubu, wrzeszczącej do klientów, by natychmiast padli na ziemię, bo jest możliwość, że wybuchnie bomba. Będzie mnóstwo SMS-ów do kolegów, którzy pracują w okolicy, by zapytać, czy nic im się nie stało. Przyjaciele będą dzwonić wzajem do siebie z radami, by unikać pewnych dzielnic z „zakazanym wstępem”.

Będzie nieustanne zaglądanie do wątku na Twitterze lub uczucie przyklejenia do wiadomości telewizyjnych, jeśli jesteś w domu. Będzie BBC pisząca, że jest “Incydent z ciężarówką na moście”, co, oczywiście, jest eufemizmem. Ale wszyscy będą wiedzieli, co to znaczy i kto może być odpowiedzialny. Nikt nie mówi o tym w cywilizowanych kręgach, a już z pewnością nie w BBC. To jest obserwowanie społeczeństwa o wysokim poziomie zaufania zachowującego się jak w strefie wojennej. Jest policja tweetująca i prosząca publiczność: “biegnij, ukryj się i powiedz innym”. Jest policja zmuszająca setki ludzi bawiących się w późną noc, by wychodzili w prostej linii z podniesionymi rękami i otwartymi dłońmi, w scenie lepiej znanej w Kaszmirze lub Sinciang. To jest ten sam kraj, który odparł Hiszpańską Armadę, Napoleona i Hitlera. To jest uczucie żałosnego, sromotnego poddania się. 

ABC News

@ABC

LATEST: http://abcn.ws/2qO388h ;
-At least 6 killed, several injured in London attacks
-3 suspects killed
-Suspects wore hoax explosive vests pic.twitter.com/YdtWd9rtdT

ABC News

@ABC

UPDATE: London Ambulance Service has taken over 30 patients to hospitals after terror attacks; at least 6 killed. http://abcn.ws/2qO388h ; pic.twitter.com/dd6ulBQckJ

5:03 AM - 4 Jun 2017


Urodziłem się w Indiach. Widziałem znacznie więcej islamskiego terroryzmu niż przeciętny człowiek Zachodu. Pozwólcie, że powiem wam coś, o czym wasze media nawet nie wspomną. Słowo na „i”. Istnieje różnica między terroryzmem a insurekcją czy rebelią. Zapomnij o wszystkich dających się przewidzieć reakcjach. Zapomnij apologetów w garniturach w telewizji obwiniających za te zbrodnie kolonializm, biedę, rasizm, wzrost islamofobii, Kate Hopkins, Alt Right, wszystko pod słońcem poza tym, co oczywiste. Zapomnij feministki w hidżabach, winiące za to Izrael i problem palestyński. Zapomnij wcześniej przygotowane wypowiedzi przywódców politycznych, którzy mówią o dobroci natury ludzkiej lub o źle „międzynarodowego terroryzmu”, lub gotowe, laminowane plakaty z Moje serce jest *z miastem atakowanym teraz*, zapomnij flagi na profilach Facebooka, hipsterów “ślących miłość i dobre fluidy”, świeczki, marsze z chorągiewkami, puste banały.


Zrozum charakter insurekcji. Insurekcja jest ruchem. Insurekcja nie musi być koordynowana ani planowana centralnie. Jedna z najlepiej zbadanych grup rebelianckich, ruch Naxalitów, składający się z radykałów maoistowskich, była w stanie wojny z rządem Indii przez ponad dziesięć lat. Nie był scentralizowany ani nawet skoordynowany. Większość rebeliantów była lokalna, z różnymi możliwościami operacyjnymi, doktryną i tempem. Małe grupy, zazwyczaj na ultra-lewicowych uniwersytetach, zatrute wspólną ideologią, planowały obalenie systemu, który uznawały za niegodny.


Budapeszt, Praga lub Bratysława nie stoją przed tym, przed czym stoją Londyn, Paryż, Bruksela i St Petersburg. A także Kaszmir, Sinciang lub Manila. Terroryzm samotnych wilków jest mitem. W każdym dużym mieście zachodu istnieją uśpione komórki. Natychmiastową reakcją skrajnej prawicy i skrajnej lewicy będzie obwinianie za terroryzm albo imigracji, albo historii kolonializmu. Ale powiedzcie mi, ilu Hindusów i Chińczyków, i Koreańczyków widzicie jak losowo odpalają bomby w miastach świata? Ilu Rosjan, Gruzinów i Ukraińców morduje ośmiolatki? W każdym z tych miejsc jest konflikt, jest historia nędzy, kolonializmu i autorytaryzmu. Te czynniki są nieme jeśli chodzi o specyficzny zestaw okoliczności dotyczący islamizmu. Kolonializm nie powoduje islamistycznego terroru, gdyby tak było, Manila nie byłaby oblężona przez ISIS.


Kiedy kurz opadnie, rozlegną się dalsze krzyki o kolejną interwencję na Bliskim Wschodzie z tych samych co zwykle stron. Za trzydziestym siódmym razem uda się. Ostatnim razem spustoszyliśmy wybrzeże północnoafrykańskie, stojące między wiecznie płonącym Bliskim Wschodem, a biednym kontynentem. Nie skończyło się to zbyt dobrze, łagodnie mówiąc. Druga strona będzie twierdzić, że „wojna z terrorem” była niepowodzeniem od początku. Ale nigdy nie prowadziliśmy wojny z terrorem, była to wojna z tyranami. Tyranami, którzy nagą siłą walczyli z terrorystami znacznie dłużej od nas.


Większość terrorystów na Zachodzie to drugie pokolenie imigrantów, wychowane często w całkowicie zamkniętych społecznościach, którzy samo-radykalizują się i którzy jeździli i przysięgali wierność obcym grupom, państwu i ideologii. Robili to, ponieważ nie potrafili identyfikować się z narodem kraju swojego urodzenia. Ponieważ w krajach zachodnich rządząca elita odrzuca obywatelski patriotyzm. Ludzie potrzebują tożsamości plemienia. Flagi do wymachiwania. Kiedy im się tego odmawia, nie zamieniają się nagle na stworzenia bezplemienne. Po prostu wybierają inną tożsamość. Miliny wybrały kiedyś czerwony sztandar i przysięgały mu wierność, miliony wybierają teraz czarny sztandar. A Wielkiej Brytanii nie ma ani powiewającej flagi brytyjskiej, ani flagi europejskiej.


Przyszłość Europy nie wygląda jasno. Thomas Hegghammer w artykule w 2016 r. wskazał na cztery czynniki, które doprowadziły do tego, że Europa jest polem bitwy. Jest jedno specyficzne, drugie pokolenie migrantów, co do którego oczekuje się, że będzie ekonomicznie osiągać gorsze wyniki i dlatego jeszcze bardziej zradykalizuje się. Pomoże temu wzrost liczby dostępnych przedsiębiorców dżihadu lub, prościej mówiąc, werbowników do islamistycznych grup oraz imamów w gettach i meczetach fundowanych przez naszych partnerów w terroryzmie z Zatoki, którym właśnie sprzedaliśmy broń wartą miliardy dolarów, by kontynuowali fundowanie wojen domowych i jeszcze bardziej destabilizowali Bliski Wschód. Doprowadzi to do permanentnego konfliktu w świecie muzułmańskim, a będzie wspomagane przez nasz brak kontroli Internetu. 


Oczywiście nie zobaczycie w mediach żadnej wzmianki o tym, bo to oznaczałoby konieczność zaakceptowania twardych, niepoprawnych politycznie faktów. Znaczyłoby, że strategia „zdobywania serc i umysłów” zawiodła. Znaczyłoby: nie, nie jesteśmy zjednoczeni na Zachodzie i tak, współobywatel może spiskować, by wysadzić w powietrze klub nocny, do którego twoja córka chodzi w piątki. Hashtagi zawiodły. Czuwania ze świecami zawiodło. Zaakceptowanie, że jest to insurekcja, oznaczałoby, że jedyną opcją jest klasyczna strategia przeciwko insurekcji, z oczyma i uszami w społeczności, głęboką penetracją i inwigilacją. Krótko mówiąc, w debacie między wolnością a bezpieczeństwem trzeba będzie zdecydować na korzyść bezpieczeństwa – przynajmniej tymczasowo. Znaczyłoby to mniej pieniędzy podatników wydawanych na zrzucanie KAB500 na białe tojoty w Syrii i mniej żołnierzy brytyjskich stacjonujących na Litwie, a więcej pieniędzy na policjantów patrolujących nasze dzielnice. Znaczyłoby to więcej gotówki wydawanej na penetrację, jakiej nie było od konfliktu w Irlandii Północnej, więcej okrętów marynarki wojennej patrolujących morza i przeszkadzających szmuglerom ludzi oraz NGO, które są w zmowie z szmuglerami ludzi.


Jako człowiekowi, który pochodzi z kraju w stanie wojny z islamizmem od połowy lat 1980., pozwólcie, że powiem wam coś, co widziałem, a co może wkrótce przyjść na Zachód. Pierwszym obowiązkiem państwa jest ochrona swoich obywateli. Nic innego. Nie ściganie rzekomej mowy nienawiści, nie dawanie wsparcia moralnego narkomanom, nie dochodzenia w sprawie idiotycznych mikroagresji. Ale dostarczanie bezpieczeństwa tym, którzy płacą podatki. Jeśli i kiedy państwo zawodzi w wykonywaniu tego obowiązku, obywatele sami chwytają za broń. A możecie mi wierzyć, nie chcecie tego zobaczyć w waszym kraju.


Summer Night, London 2017
 

Quillette, 4 czerwca 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Sumantra Maitra

 

Doktorant na wydziale stosunków międzynarodowych na University of Nottingham.