To nie Państwo Islamskie jest problemem, ale islamska nienawiść
Rozważmy dla przykładu islamskie ataki na kościoły chrześcijańskie. W ubiegłym miesiącu były dwa zamachy bombowe na kościoły w Egipcie. Efektem było 51 ofiar śmiertelnych. Wszyscy szybko zapewniali, że odpowiedzialne było coś pod nazwą ISIS, co oczywiście nie miało “nic wspólnego z islamem”.
W niedzielę wielkanocną 2016, w Pakistanie, ponad cztery tysiące kilometrów od Egiptu, 70 chrześcijan zostało zabitych w ataku bombowym, również atakując uroczystości wielkanocne. Wtedy powiedziano nam, że odpowiedzialne było coś pod nazwą “Taliban” – co również nie miało nic wspólnego z islamem.
W międzyczasie w Nigerii, cztery tysiące kilometrów na zachód od Egiptu, chrześcijanie są również obiektem ataków. Tam jedenaście i pół tysiąca chrześcijan zostało zabitych i 13 tysięcy kościołów zniszczonych. Według oficjalnej narracji coś pod nazwą „Boko Haram” było odpowiedzialne. Jest to inna grupa, która ma obyczaj przeprowadzania zamachów bombowych na kościoły z okazji Bożego Narodzenia i Wielkanocy, jeszcze jedna grupa, która, jak nam mówią, „nie ma nic wspólnego z islamem”, ale jest marginalnym, przejściowym, lokalnym problemem. Pokonaj ich i problem zniknie.
Około ośmiu tysięcy kilometrów od Nigerii, Amerykanom powiedziano, że coś pod nazwą “Al-Kaida” zaatakowało i zabiło trzy tysiące ich rodaków; pokonanie tej niewielkiej grupy miało zakończyć terror. Jej przywódca, Osama bin Laden, został jak nas poinformowano, zabity, triumfalnie ogłoszono zwycięstwo — póki jeszcze bardziej barbarzyński objaw, tym razem pod nazwą „Państwa Islamskiego” nie pojawił się na scenie, idąc dalej niż Al-Kaida mogła kiedykolwiek marzyć.
Problem nie polega wyłącznie na tym, że łgarze w mediach, w rządzie, na uniwersytetach odmawiają połączenia faktów i upierają się przy traktowaniu tych różnych grup jako oddzielnych, niewielkich jednostek, z różnymi „politycznymi” lub „terytorialnymi” celami – ale to, że przekonują, iż żadna z nich nie ma nic wspólnego z islamem. Poważniejszą kwestią jest to, że zwykły muzułmanin, nie będący “ISIS” “Talibanem”, „Boko Haram” lub “Al-Kaidą” popełnia podobne czyny i to znacznie częściej, chociaż o tym wielkie media rzadko wspominają.
ISIS faktycznie przyznał się do zamachów na egipskie kościoły przed Wielkanocą, jednak to normalni egipscy imamowie wygłaszają przez swoje megafony kazania wzywające do nienawiści i przemocy wobec chrześcijan; to normalni muzułmanie prześladują chrześcijan “niemal codziennie”; to normalni muzułmanie robią zamieszki i zabijają w reakcji na jakąkolwiek plotkę, że chcą budować kościół, albo, że jakiś koptyjski dzieciak „bluźnił” przeciw Mahometowi, albo, że chłopak, chrześcijanin, spotyka się z muzułmanką. Krótko mówiąc, to normalni muzułmanie, a nie ISIS powoduje, że Egipt znajduje się na 21. miejscu najgorszych narodów dla chrześcijan.
Podobnie, aczkolwiek to Talibowie przyznali się do wielkanocnych zamachów na kościoły w 2015 roku, to na co dzień normalni muzułmanie dyskryminują, prześladują, niewolą, gwałcą i mordują chrześcijan w Pakistanie. Tak więc, to normalni muzułmanie, a nie Taliban, są powodem tego, że Pakistan jest czwartym najgorszym narodem na świecie dla swoich chrześcijan, to jest dla nie-muzułmanów. Aczkolwiek to Boko Haram jest obwiniana za bardziej spektakularne ataki na chrześcijan i ich kościoły, to normalni muzułmanie, w tym pasterze z plemienia Fulani, są przyczyną, że Nigeria jest 12. najgorszym narodem na świecie dla chrześcijan.
To jest prawdziwy problem. Podczas gdy media piszą o grupach terrorystycznych odpowiedzialnych za spektakularne zamachy, niewielu dziennikarzy odważa się przyznać, że ogół muzułmanów angażuje się w akty przemocy i nietolerancję wobec niemuzułmanów na całym świecie. W rzeczywistości muzułmanie wszystkich ras, narodowości, mówiący różnymi językami i żyjący w różnych ekonomicznych warunkach i w różnych politycznych systemach (a więc nie tylko “grupy terrorystyczne”), odpowiedzialne są za prześladowania chrześcijan w 40 z 50 najgorszych dla chrześcijan krajów. To co owe „ekstremistyczne”, „terrorystyczne” i „radykalne” grupy robią to zaledwie czubek góry lodowej tego, co muzułmanie robią na całym świecie. (Patrz “Muslim Persecution of Christians,” - raporty, które zestawiam każdego miesiąca od lipca 2011 roku, które pokazują nieustanne prześladowania, dyskryminację i masakry popełniane przez “zwykłych” muzułmanów przeciwko chrześcijanom. Każdy taki miesięczny raport zawiera informacje o dziesiątkach okrucieństw, z których większość, gdyby były popełnione przez chrześcijan wobec muzułmanów, trafiłaby na czołowe strony gazet.)
Musimy powtarzać: Media fałszują obraz islamu, udając, że spektakularne ataki popełniane przez islamistyczne grupy przeciwko niemuzułmanom, mają ograniczony i lokalny charakter, a co ważniejsze, twierdząc, że ataki te „nie mają nic wspólnego z islamem”. Kryją winy islamu nie informując o codziennych prześladowaniach niemuzułmanów przez zwykłych muzułmanów, przez jednostki, przez motłoch, przez muzułmańską policję, przez muzułmańskie rządy (w tym przez najlepszych „przyjaciół i sojuszników” Ameryki)— a nie, jak się twierdzi, tylko przez muzułmańskich terrorystów. Nie stać ich na odwagę połączenia faktów i pokazania pełnego obrazu.
W efekcie świat będzie nadal cierpiał z powodu islamskiego terroru. Te kłamstwa nie tylko były przyzwoleniem na cierpienia niezliczonych ilości niewinnych ludzi w porzuconym muzułmańskim świecie, ale są przyzwoleniem na takie same prześladowania na terenie Ameryki i Europy, ostatnio w związku z masową imigracją.
Zanim zaczniemy szukać strategii przeciwdziałania, musimy przyznać tę okrutną prawdę. Przyznanie, że to islam, a nie tylko “radykalny islam” promuje nienawiść i przemoc wobec niemuzułmanów może być bardzo trudne. Jednak bez tego będziemy nadal żyć w kłamstwie i tym samym podtrzymywać dżihad i terror. Krótko mówiąc, problemem nie jest “Państwo Islamskie”, ale islamska nienawiść. Państwo Islamskie jest zaledwie jedną z wielu przejściowych manifestacji tej nienawiści, która jest integralną częścią islamu w całej jego dotychczasowej historii.
The Problem Is Not The Islamic State but Islamic Hate
Frontpagemag, 10 maja 2017
Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski
Urodzony w Stanach Zjednoczonych w rodzinie koptyjskiej, jest amerykańskim badaczem, tłumaczem z arabskiego, pisarzem i publicystą. Autor książek Crucified Again: Exposing Islam's New War on Christians (Regnery, 2013) oraz The Al Qaeda Reader (Doubleday, 2007).
Od Redakcji
Warto w tym miejscu przypomnieć, że istnieją muzułmańscy liberałowie, którzy od lat krzyczą o konieczności głębokiej reformy nauczania islamu. Nie dziwi fakt, że w swoich własnych krajach są czasami mordowani, że ich głos dociera do niewielkiej publiczności, że często ratując życie ostatecznie wybierają emigrację. Zdawać by się mogło, że ci rzecznicy tolerancji religijnej, świeckiego państwa i równych praw dla wszystkich włącznie z kobietami i homoseksualistami, powinni być przyjmowani na Zachodzie z otartymi ramionami. Nic bardziej błędnego, tak zwani zachodni liberałowie wydaja się ich nienawidzić niemal równie mocno jak strzegące niezmiennego nauczania islamskiego muzułmańskie instytucje religijne.