Sto lat komunizmu


Ben Sixsmith 2017-05-19


Jedno musimy bolszewikom przyznać: ich sukces w zdobyciu władzy był osłupiający. Ta banda obdartych działaczy i intelektualistów przechwyciła panowanie nad Rosją w 1917 r. i obroniła swoje rządy w krwawej wojnie domowej. Nikt nie może zaprzeczyć sile ich przekonania, skali ich odwagi ani błyskotliwości ich talentów.

 

 

 

 


Oddziały bolszewickie maszerują na Placu Czerwonym w 1917 r.
Oddziały bolszewickie maszerują na Placu Czerwonym w 1917 r.

Sprawowanie władzy było jednak czymś innym. Rewolucjoniści marzyli, że plony zrodzą się  z ich zapału, ale w większości wypadków ogień pozostawił tylko zdewastowaną i jałową ziemię. Kolektywizacja z jej potworną przemocą i nieudolnością doprowadziła do milionów ofiar w Rosji, na Ukrainie i na Kaukazie. Paranoja i prześladowania, aż nazbyt widoczne w “czystkach” Lenina skierowanych na “szkodliwych pasożytów” – kułaków, dysydentów i księży, których bolszewicy internowali, głodzili, torturowali i zabijali — sięgnęła absurdalnych szczytów w czystkach Stalina.


Stalin zabił tak wielu ludzi w Wielkiej Czystce, że niezwykłe jest to, że pozostał ktokolwiek kto mógł dalej zabijać. Byli towarzysze, artyści i intelektualiści, oficerowie armii, duchowni, dysydenci, kryminaliści i zwykli Rosjanie byli bezlitośnie masakrowani. Uderzające jest nie tylko to, kogo Stalin zabił, ale kogo oszczędził. Podczas gdy zginęły setki tysięcy niewinnych, Ławrientij Beria, który nie tylko był krwawym mordercą, ale znanym gwałcicielem, otrzymywał kolejne awanse.

 


Fragment tablicy pamiątkowej ze zdjęciami ofiar Wielkiej Czystki, ludzi których rozstrzelano na poligonie w Butowie pod Moskwą. Zdjęcia robione po aresztowaniu ofiar.
Fragment tablicy pamiątkowej ze zdjęciami ofiar Wielkiej Czystki, ludzi których rozstrzelano na poligonie w Butowie pod Moskwą. Zdjęcia robione po aresztowaniu ofiar.

Po podzieleniu się Europą Wschodnią z Adolfem Hitlerem i prześladowaniu podbitych narodów potwornościami takimi jak masakra katyńska, gdzie z zimną krwią rozstrzelano 22 tysiące członków polskiego korpusu oficerskiego i inteligencji, Stalin doczekał się niemieckiej inwazji. Armia Czerwona walczyła z zaskakującą odwagą i zdecydowaniem, by w końcu zwyciężyć, ale przyglądający się temu Zachód miał kłopot. Fala gwałtów i morderstw szła w ślad za frontem, radzieccy żołnierze byli bezlitośni i mściwi. W Europie Wschodniej nazistów zastąpili niemal równie okrutni i służalczy funkcjonariusze stalinowscy. Bierut w Polsce, Hodża w Albanii, Rákosi na Węgrzech i Gottwald w Czechosłowacji trzymali swoje społeczeństwa w terrorze i nędzy.



Sowieci inspirowali innych. Mao zdobył władzę w Chinach i rozpoczął szeroko zakrojoną kampanię modernizacji, w której umarły z głodu lub zostały zabite miliony ludzi uznanych za zbędnych. Doktryna dżucze pojawiła się w Korei Północnej, spowijając kraj do dziś w dławiącym uścisku. Pol Pot zmasakrował niemal jedną czwartą Kambodżan. Mengystu Hajle Marjam masowo mordował w Etiopii. Krajem, który chyba odniósł stosunkowo największy sukces, była Kuba, gdzie przynajmniej nie było masowego zabijania ani klęski głodowej.  


W miarę jak mijały lata i zachodni marksiści na przemian identyfikowali się i odcinali od reżimów, które zdobyły władzę i szybko użyły jej do nikczemnych i niemądrych celów, ich poszukiwania imponującego państwa marksistowskiego stało się formą obsesji. Wielką czerwoną nadzieją XXI wieku była Wenezuela, gdzie Hugo Chavez zdobył powszechne poparcie i odniósł pewne sukcesy ekonomiczne. Wszystkie osiągnięcia zniknęły, kiedy gospodarka zaczęła się kurczyć, inflacja poszybowała w górę a brutalne przestępstwa pozostawiły dziesiątki tysięcy trupów. Teraz obalono pomnik Chaveza, kiedy Wenezuelczycy wyszli masowo na ulice, mając dość stania godzinami w kolejkach, by zapłacić tysiące bolívares za chleb i papier toaletowy.


Byłoby uproszczeniem obwiniać o to wszystko ideologię. Żyjemy w niedoskonałym świecie ale te niedoskonałości nie są równo rozdzielone. Nie ma kraju bez żadnych biednych i uciśnionych. Niemniej sto lat komunizmu przedstawiło nam zastraszającą historię katastrofy w sensie moralnym, politycznym i ekonomicznym. Raz za razem ambicje przerastały potencjał. Raz za razem przymus rodził konflikt. Raz za razem przemoc utrwalała się. Raz za razem władza absolutna przechodziła w tyranię.


Te klęski były ukrywane, usprawiedliwiane i pogłębiane przez zachodnich apologetów i zdrajców. Walter Duranty z „New York Times” kłamał Ameryce o skali głodu w Związku Radzieckim. Intelektualiści od George’a Bernarda Shawa do Jean Paul Sartre i Erica Hobsbawma usprawiedliwiali potworności. Szpiedzy w instytucjach brytyjskich i amerykańskich zdradzali tajemnice militarne i wywiadowcze. Kiedy Europa jeszcze nie pozbierała się po koszmarach wojny i kiedy Zachód borykał się z depresją ekonomiczną, zrozumiała była tendencja ku radykalizmowi. Kiedy jednak rzeczywistość komunizmu została ujawniona, nawet tępym apologetom zabrakło wymówek.  


Niedawny artykuł
w “New York Times” oferuje nostalgiczne wspomnienie dorastania w Ameryce w środowisku komunistycznym. Autorzy sugerują, że rzeczywistość stalinizmu pokazał dopiero Chruszczow w 1956 r. Dwadzieścia lat wcześniej jednak Gareth Jones i Malcolm Muggeridge ujawnili katastrofę głodową w Związku Radzieckim. O procesach pokazowych pisano w Ameryce i w Europie. Komisja Maddena ujawniła prawdę o Katyniu. Orwell opublikował Folwark zwierzęcy, a Koestler Ciemność w południe. W 1956 r. ta ignorancja była odrażającym wyborem.


Wraz z ujawnianiem prawdy o reżimach komunistycznych, pisarze zajmowali się analizą ideologii komunistycznej. Już w 1920 r. Bertrand Russell niepokoił się utopijnym charakterem i mściwością myśli bolszewickiej. W latach 1980. Leszek Kołakowski w Głównych nurtach marksizmu, autorytatywnej analizie marksistowskiego irracjonalizmu, pokazał, że ideologia komunistyczna jest nie do obrony poza jej najbardziej rozwodnioną lub futurystyczną wersją.


Obecnie zdeklarowani komuniści stali się rzadkością. Kilku jest nauczycielami akademickimi, jak pozbawiony uroku wykładowca z Drexel University, George Ciccariello-Maher, który zyskał przelotną niesławę za propagowanie “białego ludobójstwa” w tweecie z zeszłego roku. (Pociągnął to promując zdjęcie aktywistów lewicowych, pokazujących środkowy palec przed pomnikiem ofiar komunizmu w Waszyngtonie.) Inni podpierają brytyjską Labour Party, chociaż tam także politycy są pełni zastrzeżeń i uników. Sukcesy Bernie Sandersa i Jean-Luc Mélenchona pokazują, że istnieje przyszłość dla lewicy marzącej o zabieraniu i rozdawaniu, ale wszystkie znaki wskazują na przewagę raczej socjaldemokratycznej ideologii, niż komunistycznej.  


Marksiści stracili zainteresowanie klasą robotniczą, kiedy komunizm zwiódł w Rosji i w Chinach i nie zmaterializował się w Europie ani w USA. Zaczęli skupiać się na kulturze i na internacjonalizmie. Określenie „marksizm kulturowy” jest bezużyteczne i demagogiczne – sugerujące, że Marks w większym stopniu zajmował się tą problematyką niż robił to w rzeczywistości – faktem jest jednak, że radykalna lewica zakorzeniła się w zachodnim środowisku akademickim i w świecie kultury, podczas gdy konserwatyści i liberałowie patrzą na komunistów podejrzliwie.      


Tymczasem kraje kapitalistyczne odnoszą znaczące sukcesy. Europa Zachodnia, Stany Zjednoczone nadal kwitną, Japonia i Korea Południowa wydobyły się z powojennej ruiny i stworzyły prężne, innowacyjne gospodarki. Indie, mimo swoich wszystkich wad, są mocarstwem z własnym programem kosmicznym. Kraje komunistyczne zaczęły się zmieniać dzięki ustępstwom na rzecz systemu kapitalistycznego. Chiny zliberalizowały swoje rynki po śmierci Mao i weszły do grupy najbogatszych i potężnych narodów świata.


W sto lat po rosyjskiej rewolucji Zachód nie powinien jednak nadmiernie tryumfować. Ruch antykomunistyczny popełniał również błędy, nie tak spektakularne jak ich przeciwnicy, ale dla wielu zniechęcające. Katastrofalnie rozegrana wojna w Wietnamie, bombardowanie Kambodży, które utorowało drogę Czerwonym Khmerom Pol-Pota, poparcie dla ludobójczego antykomunistycznego reżimu w Gwatemali i w Indonezji, a wreszcie pożałowania godne poparcie mudżahedinów, którzy pokonali Sowietów, ale stworzyli Taliban.           


Co więcej, Zachód nie powinien spoczywać na laurach, bo chociaż Związek Radziecki odszedł w niesławie, widzimy że liberalny kapitalizm również się starzeje. „Koniec historii” – optymizm zwiądł niemal równie szybko jak się narodził. Żyjemy w czasach finansowej niepewności, dewastacji środowiska, demograficznego chaosu, przemocy dżihadystów, masowych protestów. Niektóre z naszych problemów zostaną rozwiązane przez innowacje w technologii i zarządzaniu, ale jak pisał Thomas Homer-Dixon w swojej książce  The Ingenuity Gap, lekkomyślnością byłoby pokładanie w tym nadziei.


Na dodatek stoimy w obliczu osobliwego kryzysu egzystencjalnego. Aczkolwiek antykomunizm był rzeczą dobrą i właściwą, nie wystarczy być “przeciw”. Trzeba jednak do czegoś dążyć. W epoce materializmu, dekonstrukcji i narastającego solipsystycznego indywidualizmu, mieszkańcy Zachodu są podzieleni w poglądach na żywotne kwestie obywatelstwa i kultury.      


Leszek Kołakowski w wywiadzie udzielonym po upadku Związku Radzieckiego, wbrew oczekiwaniom nie był optymistyczny. Nie ma liberalnego tryumfalizmu. “Potrzeba przynależności plemiennej... jest równie silna jak była” – powiedział – „Sekularyzacja nie wymazała potrzeb religijnych”. Kołakowski niepokoił się „zanikiem sacrum”, przez co rozumiał “religijne dziedzictwo lub historyczne tradycje”.     

Jedyną możliwością zapewnienia trwałości cywilizacji jest zadbanie, by zawsze byli ludzie myślący o cenie płaconej za każdy krok tego, co nazywamy ‘postępem”. Porządek tego co uświęcone obejmuje również uczulenie na zło – jedyny system odniesienia, który pozwala nam rozważać o tej cenie i stawiać pytanie, czy nie jest zbyt wielka.       


Wartości, których żywotność jest tak istotna dla kultury, nie mogą przetrwać bez ich zakorzenienia w królestwie sacrum.   

Mija sto lat od Rewolucji Październikowej i powinniśmy pomyśleć o czasach, kiedy Rosją rządził car, Niemcami Kaiser, a Wielka Brytania była potęgą. Jak wiele rzeczy może się stać w ciągu stu lat i wiele rzeczy stanie się w nadchodzących latach. Musimy sie przygotować na nadchodzące zmiany, wiedząc, co jest dla nas cenne, jak i to, czemu powinniśmy się sprzeciwiać.          


A Hundred Years of Communism

Quillette, 8 maja 2017

Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski



Ben Sixsmith


Ben Sixsmith angielski pisarz mieszkający w Polsce.  Prowadzi stronę internetową http://bsixsmith.wixsite.com/home .