Tak się umiera w Bangladeszu


Andrzej Koraszewski 2017-05-07


Bangladesz albo Bengal Wschodni, kraj o połowę mniejszy od Polski, który ma ponad 160 milionów mieszkańców, obecnie 86 procent populacji to muzułmanie. Hindusów, chrześcijan i buddystów jest coraz mniej, kto mógł wyjechał, wielu zamordowano. Ostatnio o Bangladeszu tu i ówdzie wspominano w związku z brutalnym mordowaniem krytycznych wobec islamu blogerów. Represje wobec mniejszości religijnych i etnicznych umykają uwadze światowej prasy.

Konstytucja Bangladeszu oficjalnie deklaruje świeckość, a partie religijne nie mogą brać udziału w wyborach, ale islam jest religią państwową, zaś gwarancje równości dla mniejszości religijnych i etnicznych istnieją tylko na papierze.


Akty przemocy dokonywane są głównie przez organizacje fundamentalistów islamskich lub ludność podszczutą przez duchownych, ale rząd był wielokrotnie oskarżany o brak reakcji, policja nie tylko nie chroni, ale nierzadko wspiera uczestników pogromów.      


O najnowszym przypadku represji wobec mniejszości etnicznych informował Arnab Goswami bloger, który znalazł schronienie w Niemczech po tym jak dziewięciu innych blogerów w Bangladeszu zostało zabitych przez muzułmańskich ekstremistów.  


W ubiegłym roku, pisze Goswami, policja podpaliła trzy tysiące domów niemuzułmanów. Najnowszy przypadek to zadręczenie dziewiętnastoletniego studenta, Romela Chakmy, ze społeczności jumma (rdzennej ludności mówiącej językiem niespokrewnionym z bengalskim).        


Romel, jak dowiadujemy się z Dhaka Tribune, został 5 kwietnia zabrany z ulicy przez wojsko i zawieziony do obozu, a następnego dnia przekazano go policji, która odwiozła go do szpitala, gdzie po kilku dniach zmarł. Rodzina twierdzi, że nie pozwolono nikomu zobaczyć go, ani w obozie, ani w szpitalu.


Korespondent gazety poinformował, że ciało studenta zostało zabrane w nocy przez policję i spalone w jego wsi w obecności rodziny bez możliwości normalnego pogrzebu.


Ojciec studenta napisał skargę skierowaną do przewodniczącego Krajowej Komisji Praw Człowieka żądając dochodzenia w związku z nieludzkimi torturami zadanymi jego synowi przez personel armii.


Również dwie organizacje studenckie twierdzą, że Romel był torturowany, czemu jak pisze gazeta, armia zaprzecza. Studenci domagają się dochodzenia i wskazują majora Tanvira jako bezpośrednio odpowiedzialnego za śmierć ich kolegi. Piszą również, że Romel nie został formalnie aresztowany, ani nie stawiano mu żadnych zarzutów.


Gazeta przypomina podobny przypadek śmierci w wyniku zatrzymania i tortur przez armię w sierpniu 2014 roku kiedy również ciało zabitego zostało spalone przez personel wojskowy. Tego rodzaju przypadków jest znacznie więcej, a ta śmierć jednego z przywódców rdzennej młodzieży ujawnia narastający trend prześladowania etnicznych mniejszości.    


Śmierć Romela Chakmy wywołała protesty zarówno w mieście, gdzie studiował, jak i w Dakce. Protestujący domagali się pociągnięcia winnych do odpowiedzialności jak również zakończenia faktycznej władzy militarnej w regionie, która zapewnia przywileje ludności bengalskiej i dyskryminuje społeczność jumma.     


Studenci domagający się wyjaśnienia okoliczności śmierci Romela Chakmy w Dhakce.
Studenci domagający się wyjaśnienia okoliczności śmierci Romela Chakmy w Dhakce.