Planuj zamiast biadolić o zmianie klimatu


Seth J. Frantzman 2017-05-05

Według niedawnej informacji z “New York Times” w Kanadzie jest ponad 5 tysięcy kilometrów dróg lodowych. I nie jest z nimi dobrze.
Według niedawnej informacji z “New York Times” w Kanadzie jest ponad 5 tysięcy kilometrów dróg lodowych. I nie jest z nimi dobrze.

Nie da się zatrzymać oceanu. Zamiast jęczeć i biadolić o sztormach, dlaczego nie przygotować się do sytuacji, w której poziom oceanu podniesie się o kilka centymetrów?

Według niedawnej informacji z “New York Times” w Kanadzie jest ponad 5 tysięcy kilometrów dróg lodowych. I nie jest z nimi dobrze. Topią się wcześniej i zamarzają później, pozostawiając małe, izolowane społeczności na nieco mniej mroźnej północy. Wally Schumann, minister infrastruktury na obszarze Terytoriów Północno-Zachodnich, powiedział “New York Times”, że winna jest zmiana klimatu. W jednym wypadku rozwiązaniem Kanady na problem dróg lodowych było zbudowanie za 225 milionów dolarów drogi na wszystkie pory roku do małej społeczności Inuitów.

Tak jest, kiedy nie planujesz przygotowania się do zmiany klimatycznej.

Za nowej administracji Donalda Trumpa w USA mówi się o zarżnięciu niektórych świętych krów klimatycznych epoki Obamy. Była mowa o wycofaniu się z paryskiego układu klimatycznego z 2015 r. Brzmi to źle, ale czym jest ten układ klimatyczny?

Według “Vox”: “układ paryski, wynegocjowany przez Narody Zjednoczone, nie wymaga prawnie żadnych obcięć emisji”. Widocznie, w odróżnieniu od Protokołu z Kioto, traktatu klimatycznego z 1997 r., „niewykonalne było zmuszenie państw do ostrych cięć”.  

Kraje „zobowiązały się” więc, że zrobią wiele. USA miały obciąć emisje gazów o 26%, UE o 40%, Chiny miały pozwolić swoim emisjom sięgnąć maksimum do 2030 r. Itd.

Układ obejmował także obietnice krajów bogatych przekazania około 100 miliardów dolarów krajom biedniejszym do 2020 r., by “pomóc im inwestować w czystą energię i poradzić sobie z podnoszeniem się poziomu morza, suszami, powodziami...”

Jeśli czytasz między wierszami, to wszystko wydaje się nonsensem.

Czy ktokolwiek był w tych biedniejszych krajach, które rzekomo otrzymują miliardy na stworzenie czystej energii? Niektóre z nich ledwie mają jakieś drogi poza stolicami, jak więc właściwie mają przejść na „czystą energię”, skoro praktycznie nie mają żadnej energii?

Cała opowieść o czystej energii w biednych krajach globalnego południa jest zasadniczo olbrzymim przekrętem, w którym bogate kraje istotnie rzucają pieniądze na wymyślnie brzmiące projekty, ale te pieniądze idą głównie do zachodnich kontraktorów jeżdżących SUV-ami, którzy odwiedzają wieś, stawiają wiatrak i odjeżdżają. Krótko mówiąc: sytuacja w biednych krajach jest równie zła, jak była, i jest mała szansa, że to się zmieni. Prawdopodobnie zmieni się na gorsze. Większość środków pomocowych dla biednych krajów kończy ponownie w rękach ludzi Zachodu, którzy otrzymują kontrakty na „prace pomocowe”.

Co więc mogą zrobić bogatsze kraje? Pomijając małą grupę “sceptyków klimatycznych”, którzy uważają globalne ocieplenie za mit, istnieje centralny problem ze sposobem, w jaki świat dyskutuje o zmianie klimatycznej. Są tacy, którzy uważają, że zmiana klimatyczna nie jest spowodowana przez ludzi lub że stopień zmiany jest mniejszy niż przepowiadany.

Nie ulega jednak wątpliwości, że istnieje zmiana klimatyczna powodująca takie rzeczy jak redukcję polarnych czap lodowych. National Oceanic and Atmospheric Administration mówi, że poziom mórz podnosi się w tempie 3 milimetrów rocznie. „National Geographic” mówi, że podnosi się z “dwukrotną przeciętną szybkością w porównaniu do lat 80. ubiegłego wieku”.  

Problem polega na tym, że kiedy mówimy o podnoszeniu się poziomu mórz, emisjach lub innych rzeczach, my i rządy mówimy o tym, jak zatrzymać lub zredukować te zjawiska. To jednak napędza błędne koło „planów”, „obietnic” i „zobowiązań”, które muszą być puste.

 

Pamiętacie skandal z emisjami Volkswagena? Environmental Protection Agency odkryła, że samochody VW w USA miały software zaprojektowany do oszukiwania testów emisji. To zasadniczo podsumowuje podejście świata do zmiany klimatycznej. Powiedz, że redukujesz coś i jesteś „czysty”, a potem znajdź drogę obejścia tego. Rządy także oszukują. Rządy także składają obietnice, których nie dotrzymują. Jest tak, ponieważ dajemy zachęty do redukowania zmiany klimatu, zamiast przygotowania się do zmiany klimatu.

Zaakceptujmy fakt, że będzie zmiana klimatu. Poziom mórz podniesie się. Zaakceptujmy to. Nie da się zatrzymać oceanu. Zamiast jęczeć i biadolić o sztormach, dlaczego nie przygotować się do sytuacji, w której poziom oceanu podniesie się o kilka centymetrów? Na przykład, w Izraelu planujemy budowę domów biorąc pod uwagę ewentualne katastrofalne trzęsienie ziemi. Inne kraje, takie jak Japonia i zachodnie USA, robią to samo. Planują licząc się z możliwością fal przypływowych i trzęsień ziemi, które mogą się nie zdarzyć.

W oparciu o niewielkie tylko ryzyko niezmiernego zniszczenia wydają obejmujące wszystko przepisy budowlane. Dlaczego więc nie zrobić tego samego ze zmianą klimatu, zamiast próbować ją “pokonać”?

Sposób, w jaki ludzie mówią o zmianie klimatycznej, jest sposobem, w jaki ludzie religijni mówili o końcu świata. Ogień i siarka, gotujące się oceany. Czyta się to jak sceny z Exodusu. Zamiast wszystkich jeremiad o nagich czapach polarnych i zniknięciu niedźwiedzi polarnych, dlaczego nie zaakceptować tego jako faktu?

Może nie będzie niedźwiedzi polarnych w ich obecnej formie. To godne pożałowania, ale byłoby lepiej dla państw, gdyby pompowały pieniądze w przygotowanie sie do zmian klimatycznych, czy jest to podnoszenie się poziomu mórz, czy nieurodzaj (np. przez tworzenie nowych roślin uprawnych) niż ciągłe plucie pod wiatr. Państwa muszą balansować między wydawaniem olbrzymich sum na utrzymanie istniejącej infrastruktury w miejscach dotkniętych przez zmianę klimatu, jak ludzie izolowani przez topniejące drogi lodowe, a inwestowaniem w nową, dostosowaną do zmian infrastrukturę.

Niektóre państwa muszą uznać, że w pewnych miejscach klimat zwyciężył. Planujcie z myślą o przyszłości.

 

Plan for, don't gripe about climate change

Jerusalem Post, 24 kwietnia 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Seth J. Frantzman


Publicysta “Jerusalem Post”. Zajmował się badaniami nad historią ziemi świętej, historią Beduinów i arabskich chrześcijan, historią Jerozolimy, prowadził również wykłady w zakresie kultury amerykańskiej. Urodzony w Stanach Zjednoczonych w rodzinie farmerskiej, studiował w USA i we Włoszech, zajmował się handlem nieruchomościami, doktoryzował się na  Hebrew University w Jerozolimie.