Strajk głodowy głodnego władzy i spragnionego krwi


Liat Collins 2017-04-30

Graffiti pokazujące uwięzionego przywódcę Fatahu, Marwana Barghoutiego, odsiadującego obecnie pięć wyroków dożywocia za terroryzm, na części muru bezpieczeństwa po stronie Autonomii Palestyńskiej.
Graffiti pokazujące uwięzionego przywódcę Fatahu, Marwana Barghoutiego, odsiadującego obecnie pięć wyroków dożywocia za terroryzm, na części muru bezpieczeństwa po stronie Autonomii Palestyńskiej.

Kierowany przez terrorystę Marwana Barghoutiego, bardzo nagłośniony strajk głodowy więźniów palestyńskich w więzieniach izraelskich, dowodzi czegoś, co powinno być oczywiste, szczególnie teraz, kiedy przygotowujemy się na Dzień Pamięci O Holocauście. Przyrównywanie Izraelczyków do nazistów jest nie tylko moralnie ohydne, ale nie mogłoby być dalsze od prawdy.

Żydzi w nazistowskich obozach koncentracyjnych nie prowadzili strajków głodowych, żeby żądać lepszych warunków; oni umierali z głodu. Żydzi nie odmawiali uznania niemieckiego systemu sprawiedliwości; reżim nazistowski odmawiał uznania Żydów – jako obywateli, a właściwie jako ludzi. Żydowscy intelektualiści nie mieli szans na pogłębianie swojej edukacji; byli niewolnikami dopóki ich nie zabito. Nie mieli wizyt rodzin i wizyt małżeńskich. Żydzi byli łapani – często z pomocą lokalnej policji, (niezależnie od tego, co mówi kandydatka na prezydenta, Marine Le Pen) i wysyłani do obozów koncentracyjnych za zbrodnię urodzenia się Żydami.

Więźniowie żydowscy w Buchenwaldzie
Więźniowie żydowscy w Buchenwaldzie

Więźniowie palestyńscy, starający się o sympatię międzynarodową, popełnili przestępstwa od planowania i dokonywania masowych zamachów terrorystycznych do obrzucania koktajlami Mołotowa samochodów w nadziei, że żydowscy kierowcy i ich rodziny zginą w płomieniach.


Palestyńscy więźniowie pochodzą ze społeczeństwa, które przydziela “męczeństwu” najwyższy szacunek, ale nie są oni świętymi. I niezależnie od tego, jak wielu skazanych uwalnia się jako „posunięcie budujące zaufanie”, jakiekolwiek państwo zbudują w przyszłości, nie będzie to mniejsza, bliskowschodnia wersja Australii. Jest bardziej prawdopodobne, że będzie dręczone wojną domową w stylu syryjskim, kiedy zderzą się lojalności klanowe.

Więzienie izraelskie to nie piknik, ale nie jest to także czyściec, jak udaje Barghouti.

Podczas podobnego strajku głodowego (również z Barghoutim na czele) pięć lat temu, pamiętam incydent, kiedy służyłam w bazie Izraelskiej Armii Obronnej na Wzgórzach Golan. Policja z miejscowego posterunku poprosiła mnie, bym pomogła jako tłumaczka, kiedy przesłuchiwali szkockiego wolontariusza, aresztowanego za kradzież w kibucu, w którym się zatrzymał.


Nadal pamiętam nieco komiczny efekt równoczesnego tłumaczenia najsilniejszego akcentu z Glasgow, jaki kiedykolwiek słyszałam i obserwowania twarzy izraelskich policjantów  skonsternowanych faktem, że imię podejrzanego brzmiało Hugh, a słowa “who” [kto] i “hu”, co znaczy “on” po hebrajsku, często pojawiały się podczas przesłuchania.  [„Hugh”, „who” i „hu” wymawia się tak samo. MK]

Hugh nie mógł znieść żywności na posterunku. Była Pascha i włamywacz (przyznał się do winy) najwyraźniej uważał jednak macę za okrutną i niezwykłą karę i błagał mnie o interwencję, by móc dostać trochę “prawdziwego chleba”.

Nietrudno wyobrazić sobie możliwe nagłówki na przykład w “New York Times”, gdyby młody Palestyńczyk był zatrzymany pod zarzutem terroryzmu – a następnie zmuszony do narzuconej przez Żydów diety, podczas gdy policja próbowała wydostać od niego zeznania o popełnionych czynach, nie zaś drobny złodziejaszek, który nadużył gościnności kibucu, gdzie drzwi zamyka się rzadko.

W końcu, w tym tygodniu “New York Times” nie tylko dał Barghoutiemu prestiżową platformę dla jego twierdzeń, że torturowano go przed uwięzieniem, ale nie wspomniano nawet, że ten przywódca Tanzim, jednego z “militarnych” skrzydeł Fatahu, odsiaduje pięć wyroków dożywocia za zorganizowanie zamachów terrorystycznych, które pozbawiły życia czterech Izraelczyków i mnicha greckiego, pomyłkowo wziętego za Żyda.

Amerykańska gazeta przedstawiła go tylko jako “palestyńskiego przywódcę i parlamentarzystę”.

Po gniewnych reakcjach na to wygodne pominięcie  - premier Benjamin Netanjahu porównał to do mówienia o Baszarze Assadzie tylko jako o “doktorze” – Liz Spayd, redaktorka tej gazety, opublikowała wyjaśnienie.

Nawiasem mówiąc, Barghouti także ma tytuł „doktora”: zrobił w izraelskim więzieniu doktorat z nauk politycznych na uniwersytecie egipskim. Kilka doniesień wspomina o jego apetycie na literaturę polityczną, włącznie z biografią Margaret Thatcher (chociaż jeszcze nie odkryłam, co sądzi o bezkompromisowej postawie Żelaznej Damy, która pozwoliła na zagłodzenie się na śmierć więźniów IRA podczas strajku głodowego).

Ten uwięziony przywódca Fatahu jest także bohaterem filmu. Misja Palestyńska w Wielkiej Brytanii planowała pokaz filmu „Marwan” w londyńskim Mayfair Hotel wieczorem 23 kwietnia (kiedy Izraelczycy zaczynają obchody Dnia Pamięci o Holocauście): filmu o życiu i walce Marwana Barghoutiego.

Impreza ta - poinformował Palestinian Media Watch - zorganizowania przez Fateh Movement-UK i General Union of Palestinian Communities in Europe, została odwołana po tym, jak hotel otrzymał skargi. Organizatorzy twierdzą, że film pokazuje “wiele twarzy [Marwana], od bojownika oporu do orędownika rozwiązania w postaci dwóch państw i pokazuje, jak jego osobista historia jest symboliczna dla walki ludu palestyńskiego o wolność i niepodległość”.

 

W tym przypadku był wystarczający nacisk publiczny tych, którzy znają prawdziwą naturę i ohydne oblicze Barghoutiego, ale nawet w dzisiejszej, wstrząsanej terrorem Europie, są tacy, którzy z łatwością połykają ckliwą opowieść o Barghoutim. Łatwiej jest przełknąć terroryzm, kiedy można obwiniać za niego Izrael niż widzieć w Izraelu ofiarę. Żądania więźniów palestyńskich są najlepszym świadectwem faktu, że warunki, w jakich są trzymani, są dalekie od tragicznych: żądają dostępu do większej liczby stacji telewizyjnych w języku arabskim, dalszej edukacji, ułatwień dla wizyt rodzin z Zachodniego Brzegu i Gazy (które Czerwony Krzyż obciął z jednej wizyty co dwa tygodnie do jednej wizyty miesięcznie) i telefonów publicznych, by mogli być w kontakcie ze swoimi rodzinami.

Większość tych przywilejów została odebrana w 2011 r. w próbie nacisku na ich przywódców, kiedy Gilad Schalit był trzymany incommunicado w Gazie. Warto pamiętać, że w Gazie nadal są trzej obywatele izraelscy (i ciała dwóch żołnierzy IDF), choć trzymani są oni najprawdopodobniej przez Hamas, nie przez Fatah.

Zanim zaczniesz rozczulać się nad więźniami, których Barghouti, jak twierdzi, reprezentuje, pomyśl o jego ofiarach i ich rodzinach. Ten człowiek, organizujący strajki głodowe, jest głodny władzy, jak również spragniony krwi. Wielu obserwatorów sądzi, że jego najnowsze posunięcie dotyczy mniej warunków, w jakich znajdują się jego współwięźniowie, a bardziej jego apetytów politycznych. Z popularnością zwiększoną przez odsiadywanie kary więziennej często reklamuje się go jako możliwego następcę 82-letniego przywódcy Autonomii Palestyńskiej, Mahmouda Abbasa. Jego zwolennicy określają go jako „umiarkowanego”, widocznie myląc umiarkowanie z jego pragmatyzmem i zręcznością polityczną.

Pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają. W 2005 r. były szef izraelskiej Służby Więziennej, Jaakow Ganot, powiedział ówczesnemu reporterowi, a obecnemu redaktorowi naczelnemu “Jerusalem Post”, Jaakowowi Katzowi, że Barhgouti prowadzi ze swojej celi kampanię polityczną, w czym pomagają mu jego adwokaci. To właśnie Ganot pomógł doprowadzić do zakończenia strajku głodowego tysięcy więźniów palestyńskich poprzedniego roku, pokazując Barghoutiego, który po kryjomu zajadał się w swojej celi.

Strajk głodowy jest uważany za coś szlachetnego, taki chleb z masłem protestów obywatelskich. Trudno z tym także walczyć, każda reakcja automatycznie wydaje się przemocą i dostarcza dodatkowego pokarmu aparatowi palestyńskiej propagandy.

Jak sformułował to sam Barghouti w swoim artykule na łamach “New York Times”: “Strajk głodowy jest najbardziej pokojową dostępną formą oporu. Jest bolesny tylko dla tych, którzy w nim uczestniczą i ich bliskich, w nadziei, że ich puste żołądki i ich poświęcenie pomoże ich przesłaniu rozbrzmiewać poza ich ciemnymi celami”.

Jednak, kiedy “New York Times” i inni udzielają Barghoutiemu platformy do perorowania, nie słyszymy burczenia ich pustych brzuchów, ale przeżuwanie skazanego terrorysty i mordercy, spragnionego uwagi świata. Niezależnie od tego, jak bardzo upiększa się Barghoutiego,  jego ręce nadal są splamione krwią.



Hunger striking power hungry and bloodthirsty Barghouti

Jerusalem Post, 20 kwietnia 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Liat Collins

Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracuje w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Obecnie kieruje The International Jerusalem Post.