Turcy głosują za odrzuceniem demokracji
Zmiany robią z Erdogana szefa rządu, szefa państwa i szefa rządzącej partii – wszystko równocześnie. Może teraz mianować ministrów bez wymaganego wotum zaufania ze strony parlamentu, proponować budżet i mianować ponad połowę członków najwyższego organu sądowniczego kraju. W dodatku może rozwiązać parlament, ogłosić stan wyjątkowy i wydawać dekrety. Alarmujące jest to, że proponowany system nie posiada mechanizmów kontroli i równowagi, które istnieją w innych krajach, takich jak Stany Zjednoczone. Przekazuje to prezydenturze władzę tradycyjnie należącą do parlamentu, czyniąc tym samym z parlamentu jedynie organ ceremonialny, doradczy.
Dlaczego Turcy wybrali demokratyczne samobójstwo?
1. Konfrontacyjna, islamistyczno-nacjonalistyczna retoryka Erdogana nadal przyciąga masy, które uwielbiają go za jego twierdzenia, że przywraca historyczne wpływy osmańskie kraju jako przywódcy świata islamskiego. Jego retoryka – i praktyka – często powtarza autorytarne rządy sułtanów. Nie jest przypadkiem, że tysiące fanów Erdogana, którzy zebrali się, by wyrazić uznanie swojemu przywódcy po jego zwycięstwie, z wielką pasją wymachiwali flagami tureckimi i osmańskimi i skandowali "Allah-u akbar" ["Allah jest największy", po arabsku]. Dla większości konserwatywnych fanów Erdogana “Bóg jest pierwszy… a potem Erdogan”. To wyjaśnia, dlaczego dla wielu Turków głosowanie 16 kwietnia nie było tylko nudną sprawą konstytucyjną: chodziło o wsparcie ambitnego człowieka, który obiecuje przywrócić wspaniałą przeszłość.
2. Kampania “Nie” i jej zwolennicy byli systematycznie uciszani i zastraszani przez potężny aparat państwowy, włącznie z policją i władzą sądowniczą. W odróżnieniu od tego, kampania „Tak” cieszyła się wszelkim możliwym wsparciem rządowym, z pełną mobilizacją środków państwowych i zasobów publicznych. Co gorsza, Turcja poszła do urn wyborczych w sytuacji stanu wyjątkowego, który ogłoszono po nieudanym zamachu w lipcu.
3. Parlament Unii Europejskiej (UE) ostrzegał przed referendum, że demokratyczna legitymacja głosowania jest wątpliwa. Wspomniał, że zdolność posłów do prowadzenia kampanii na rzecz „Nie” jest podważana przez rząd. "Warunki dla wolnego i uczciwego plebiscytu o proponowanych reformach konstytucyjnych nie są spełnione” – powiedziano w raporcie opublikowanym przez EU Turkey Civic Commission. Wśród wielu innych przyczyn podkreślono, że współprzywódcy pro-kurdyjskiej partii, która prowadziła kampanię na “Nie”, siedzą w więzieniu od listopada pod zarzutem związków z grupami terroru. W ciągu 15 miesięcy przed referendum, mówi NGO zajmująca się prawami obywatelskimi, policja użyła przemocy, by powstrzymać w sumie 264 pokojowe demonstracje w poparciu kampanii „Nie”.
4. Z około 150 dziennikarzami w więzieniu panuje klimat strachu.
Wielka czystka turecka oznacza wielkie liczby. Według tureckiego ministra spraw wewnętrznych, Suleymana Soylu:
- 47 155 osób uwięziono od próby zamachu 15 lipca;
- 113 260 osób zatrzymano;
- 41 499 zwolniono z warunkiem kontroli policyjnej i 23 861 osób zwolniono bezwarunkowo; 863 innych podejrzanych pozostaje na wolności;
- 10 732 spośród aresztowanych to policjanci, a w dniu 2 kwietnia 2017 r. w więzieniach pozostawało 168 generałów armii i 7 463 oficerów;
- 2 575 sędziów i prokuratorów oraz 208 gubernatorów i innych administratorów publicznych zostało uwięzionych. Liczba uwięzionych cywilów, włącznie z inwalidami, gospodyniami domowymi i starcami wynosi 26 177
- Dokonano czystki ponad 135 000 ludzi: w sumie wyrzucono 7 317 nauczycieli akademickich, jak też 4 272 sędziów i prokuratorów, których wyrzucono z powodu rzekomego udziału w próbie zamachu.
Organizatorom kampanii “Nie” grożono i traktowano ich jak terrorystów. Obserwatorzy z Organization for Security and Cooperation in Europe (OSCE) potwierdzili przypadki zastraszania wobec prowadzących kampanię “Nie” w całym kraju.
5. Główna partia opozycyjna, Republikańska Partia Ludowa, twierdzi, że wybory były sfałszowane. Twierdzi, że manipulowano głosowaniem pod względem treści i metody. Zaledwie w godzinę po rozpoczęciu liczenia głosów, Najwyższy Zarząd Wyborczy ogłosił za ważne głosy oddane na blankietach bez oficjalnej pieczęci. Jest to wyraźnie sprzeczne z prawem wyborczym. Opozycja twierdzi także, że w niektórych miastach obserwatorów z grup “Nie” usunięto z lokali wyborczych. W Turcji prawdopodobnie nie ma znaczenia, co jest w urnach wyborczych; ważniejsze jest, kto je liczy.
Głosowanie z 16 kwietnia w Turcji znaczyło więcej niż prosty głos o zestawie 18 poprawek do konstytucji. Z wąskim i kontrowersyjnym marginesem Turcja zagłosowała za zmianą reżimu na rzecz sułtanatu. Nie było przypadkiem, że redaktor wiadomości z „Yeni Akit”, wojowniczo islamistycznej gazety i tuby Erdogana, tweetował po wynikach referendum nekrolog dla „Starej Turcji”. W styczniu publicysta „Yeni Akit” twierdził, że Erdogan zostanie “kalifem”, jeśli wygra referendum i wybory prezydenckie.
Nigdy nie ma chwili rozejmu dla sporów rozdartych dusz i wojen społecznych w Turcji. Wojny Turcji nie odbywają się tylko miedzy przywódcami politycznymi i między partiami; są to wojny między zwolennikami demokratycznego, świeckiego kraju, a zwolennikami kalifatu, który Ataturk, założyciel nowoczesnej Turcji, zniósł niemal sto lat temu. Kati Piri, sprawozdawczyni Parlamentu Europejskiego na Turcję, powiedziała o referendum: "To jest smutny dzień dla wszystkich demokratów w Turcji".
Turks Vote to Give Away Democracy
Gatestone Institute, 18 kwietnia 2017
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Burak Bekdil
Wieloletni publicysta wychodzącej w języku angielskim gazety tureckiej "Hurriyet Daily News", ostatnio (2017) zwolniony za publikowanie artykułów na Zachodzie. Obecnie z powodu zagrożenia aresztowaniem przebywa w Grecji.