Chłopiec kaznodzieja
A druga opowieść, jaka tam jest, to saga stopniowego wyzwalania się Shorta z tej “edukacji” – to naprawdę była walka epickiej jakości. Ta opowieść trochę przypomina Letting Go of God Julii Sweeney. Walka Tima Shorta była jednak trudniejsza, ponieważ miał dłuższą drogę: chociaż w katolicyzmie indoktrynacja małych dzieci jest równie silna i podstępna, katolickie wychowanie Julii było nieco mniej szalone niż rodzaj wychowania w świecie Południowej Konwencji Baptystycznej, który zawłaszczył sobie niewinny umysł Tima Shorta. Katolicy nie muszą wierzyć, że biblia jest dosłowną prawdą: gadające węże, ryby połykające proroka i wszystko inne. W rzeczywistości były czasy w historii kościoła rzymskokatolickiego, kiedy biblia była zabronioną książką.
Z zachwytem przeczytałem, że Bóg urojony odegrał decydującą rolę w nawróceniu się Tima Shorta na rzeczywistość. Podjął się przeczytania tej książki jako sprawdzianu swojej wiary, choć mu to odradzano. Był pewien swojej zdolności oparcia się jakimkolwiek argumentom, jakie mogą mu być przedstawione i wierzył swoim „profesorom”, którzy powiedzieli, że marny ze mnie filozof. Co znamienne, części książki, które najbardziej go niepokoiły, nie były częściami naukowymi i obaleniem argumentu projektu. Nie, tym, co ostatecznie zawróciło Tima Shorta było zrozumienie oburzającego charakteru moralnego Boga, szczególnie jego podżeganie do ludobójstwa przeciwko miejscowym plemionom, które żyły na ziemi obiecanej Izraelitom.
Przypuszczam, że nie jest to tak bardzo zaskakujące, że dla biblijnego fundamentalisty obalenie Boga przyszło z samej biblii, nie zaś z danych naukowych. Jak mógł Bóg, kochający Bóg mojego dzieciństwa, jak mógł Bóg robić tak oburzające rzeczy i to tak bezlitośnie, tak bezwzględnie? Szczególny rodzaj religijnego szaleństwa nauczycieli Tima nie pozwolił mu nawet na unik, że Jezus przyszedł na ratunek, przyszedł, by znieść horrory Starego Testamentu. Dla tych maniaków sam Jezus był osobiście zamieszany we wszystko, co kiedykolwiek zrobił Jahwe, włącznie z rzezią każdego mężczyzny, kobiety, dziecka, wołu i osła – wyłączając tylko młode dziewice „które możecie zatrzymać dla siebie”.
Tim Short robi wrażenie dającego się lubić młodego człowieka. Jego związek z ojcem jest wzruszający, podobnie jak ciepło, z którym przekazuje te uczucia (choć oczywiście nie indoktrynację) swojemu ukochanemu synkowi. Udaje mu się nawet zachować nieco szacunku dla „uniwersytetu” Liberty, włącznie z koszmarnym Jerrym Falwellem, chociaż naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego. To miejsce wydaje się potworne we wszystkich szczegółach, ale to jest mój osąd po przeczytaniu obiektywnego opisu Shorta, nie zaś jego osobista opinia. Z jego książki przebija lojalność absolwenta, co dodaje zaufania w wiarygodność jego zeznań na rzecz strony oskarżającej. To samo dotyczy jego widocznej niechęci do rezygnacji z Boga i dysonans poznawczy, którym próbuje go usprawiedliwić.
Tak się składa, że Tim Short był studentem w Liberty w czasie mojego krótkiego zetknięcia się z tym miejscem. Wygłaszałem wykład w sąsiednim Randolph Macon Women’s College. “Profesorzy” zachęcali Tima i jego kolegów z Liberty, by poszli mnie posłuchać. Nie po to, by zakrzyczeć: mówiono im, że mają być uprzejmi i zadawać pytania z szacunkiem, ale w żadnym razie nie wolno im przyznać, że są z Liberty (kilku z nich jednak to zrobiło). I przybyli tłumnie, wypełniając dwa pierwsze rzędy audytorium Randolph Macon i dominując dyskusję po moim wykładzie. Rzeczywiście byli uprzejmi. A wyzwania, jakie mi stawiali, były niemal żenująco łatwe. Można wysłuchać całości tutaj:
Sam Tim Short przegapił to wydarzenie, które tak opisywał:
Minęło kilka dni i zacząłem żałować, że ominęła mnie cała wizyta Dawkinsa, kiedy usłyszałem w mediach o burzy, jaką wywołała. W ciągu tygodnia filmiki ze studentami z Liberty, zadającymi mu pytania, zaczęły pokazywać się na YouTube. To była katastrofa, jak kraksa autobusu.
*** Po kilku pytaniach młody chłopak spośród publiczności zapytał, czy Dawkins wie o tym, że w holu uniwersytetu Liberty jest wystawa skamieniałości dinozaurów. Skamieniałości dinozaurów (praktycznie, gipsowe repliki, nie rzeczywiste skamieniałości) są oznaczone jako mające poniżej sześciu tysięcy lat. Dawkins był nieco zdenerwowany, ale zachował panowanie nad sobą. „Polecałbym tamtejszym studentom odejście i zapisanie się na prawdziwy uniwersytet”. Solą na rany było to, że kolejne tygodnie dyskusji wokół tego spotkania niosły masę krzykliwego, napuszonego języka z silnym południowym akcentem, a wszystko o obraźliwych słowach wypowiedzianych przez wyrafinowanego, elokwentnego Brytyjczyka. Dziesiątki studentów, z którymi rozmawiałem, nazywały Dawkinsa pedałem z powodu jego akcentu i staroświeckich manier. Inni modlili się za Dawkinsa i pewnie pisali do niego uprzejmie e-maile. Chciałem mu wygarnąć… ale co? Już wtedy wydawało się, że mam rozdwojenie – jedno ja, które wiedziało, że Dawkins ma rację w większość najważniejszych spraw, i drugie, które było załamane, chciało wyć do Jezusa o zesłanie mu mądrości i pociechy. „Jezu, nie daję rady z tym ciężarem. Żaden ze mnie przeciwnik dla takiego intelektu. Zaakceptuję niskie i pokorne powołanie i któregoś dnia, kiedy Dawkins będzie smażył się w piekle, odkopnę i…” – do diabła, jak miałem się modlić? Po co? To wszystko robiło wrażenie kompletnych bzdur.
Pamiętam, jak oglądałem ten film z wystąpieniem Dawkinsa w laboratorium komputerowym Liberty i czułem się głęboko obrażony. Pieprzyć Dawkinsa. Może mieć rację w kwestii Boga, ale zupełnie nie ma racji… ale w czym? Być może, Dawkins jakoś wygrał bitwę w beznadziejnej wojnie. Być może dawał mi jakieś nowe spojrzenie na moją wiarę, ale i tak ją zachowam. Jak może on równocześnie mieć i nie mieć racji?
Tim kontynuował mocowanie się ze sobą i wreszcie doszedł do właściwego wniosku. Wyłonił się po drugiej stronie jako ateista. Potem oczywiście musiał dać sobie radę ze zrozpaczonymi rodzicami. A to samo też jest poruszająca opowieścią.
Książka wyszła w 2011 r. i żal mi, że dopiero teraz ją przeczytałem. Polecam ją, choćby dlatego, że ujawnia działanie umysłu sparaliżowanego przez zgubną indoktrynację i jest obciążającym exposée sposobu działania czołowej instytucji amerykańskiej, poświęconej takiej indoktrynacji. Redakcja książki jest marna, lub jej w ogóle nie było i szkoda, że wydania nie podjął się lepszy wydawca. Aluzje kulturowe i porównania mogą wywoływać u nie-amerykańskiego czytelnika pewne poczucie zagubienia , ale to jest OK.: kogo w końcu obchodzi, czy Phillies to drużyna piłkarska, czy grupa muzyczna? Chodzi o to, że jest to poruszająca autobiografia (paradoksalnie, bardziej poruszająca z powodu marnej jakości redakcji), napisana przez przyzwoitego i inteligentnego młodego człowieka, który odważnie walczył przeciwko skutkom edukacji o skandalicznie niskim poziomie i który wyłonił się z tego starcia triumfujący – i szczęśliwy – po drugiej stronie.
richarddawkins.net, 6 kwietnia 2017
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Richard Dawkins
Urodził się w 1941 roku w Nairobi. Autor książki Samolubny gen, w której nadał nazwę i spopularyzował koncepcję George’a C. Williamsa, a która rzuciła nowe spojrzenie na przyczyny i sposoby ewolucji. Najważniejsze jego publikacje: Samolubny gen (The Selfish Gene, 1976); Ślepy zegrarmistrz (The Blind Watchmaker, 1986); Fenotyp rozszerzony. (1982); Rzeka genów (River Out of Eden, 1995); Wspinaczka na szczyt nieprawdopodobieństwa (Climbing Mount Improbable, 1996); Rozplatanie tęczy (Unweaving the Rainbow, 1998), The Ancestor’s Tale (2004), Bóg urojony (God Delusion, 2006), The Greatest Show on Earth (2009).