Opowieść o dwóch krzywych dzwonowych


Bo Winegard i Ben Winegard 2017-04-12


“Wielkim wrogiem prawdy bardzo często nie jest kłamstwo, świadome, zaaranżowane i nieuczciwe, ale mit, trwały, przekonujący i nierealistyczny” ~ John F. Kennedy 1962

Parafrazując Marka Twaina: niesławną książką jest taka książka, którą ludzie poddają surowej krytyce, chociaż jej nigdy nie czytali. Chyba żadna współczesna praca nie pasuje lepiej do tego opisu niż The Bell Curve politologa Charlesa Murraya i nieżyjącego już psychologa Richarda J. Herrnsteina. Książka opublikowana w 1994 r. jest długą (872 strony), ale niesłychanie zajmującą analizą wzrastającego znaczenia zdolności poznawczych w Stanach Zjednoczonych. Zawiera także dwa rozdziały, które dotyczą dobrze znanych różnic rasowych w wynikach IQ (rozdziały 13-14).


Po kilku pierwszych ostrożnych i wnikliwych recenzjach, książka została ostro skrytykowana przez zarówno akademików, jak dziennikarzy piszących o nauce. Wyrósł wokół niej rodzaj groteskowej mitologii. Była przedstawiana jako przejaw uprzedzeń rasowych; lekko zawoalowany wyraz bigoterii jej autorów; oszustwo naukowe epicznych rozmiarów, pełne niechlujstwa i zwykłych kłamstw. W miarę jak gromadziły się wrogie recenzje, prawdziwą Bell Curve, trzeźwą i rozsądnie podbudowaną argumentami książkę, przesłaniała jej fikcyjna alternatywa. Ta fikcyjna Bell Curve nadal wywołuje wrogość; a jej nadal żyjący autor jest karykaturowany jako rasista, elitarysta i biały nacjonalista.


Mity mają konsekwencje. Niedawno w Middlebury College tłum niezadowolonych studentów zainspirowanych fikcyjną Bell Curve  (wątpliwe, by wielu z nich kłopotało się przeczytaniem książki) przerwało wykład Charlesa Murraya 2 marca skandowaniem “hej hej, ho ho, Charles Murray musi odejść” i “rasista, seksista, antygej, Charles Murray odejdź!” Po tym jak Murray i moderatorka, Allison Stanger, zostali przeprowadzeni w “tajne miejsce”, by dokończyć rozmowy, która była transmitowana przez Skype’a, po spotkaniu protestujący zaczęli szarpać Murraya, którego chroniła Stanger. Stanger doznała wstrząsu mózgu i uszkodzeń szyi, co wymagało leczenia szpitalnego.


Łatwo jest uznać ten wybuch za wybryk nadgorliwych, niedoinformowanych studentów, ale tę nieznajomość Bell Curve i faktycznych poglądów jej autora podzielają szeroko socjolodzy, dziennikarze i ogólnie tzw. inteligencja. Także media, które później lamentowały nad burdą w Middlebury, opublikowały – i nadal publikują – artykuły propagujące fikcyjną Bell Curve jako pseudonaukowy manifest bigoterii. W dość typowej, ale wyjątkowo lekkomyślnej recenzji z 1994 r., Bob Hebert zapewniał: “Murray może protestować, ile chce, ale jego książka jest tylko nobliwym sposobem nazwania kogoś czarnuchem”. A Peter Beinart w artykule broniącym wolność słowa, opublikowanym po wydarzeniach w Middlebury, napisał: “krytycy nazywali argumenty Murraya intelektualnie tandetnymi, rasistowskimi i niebezpiecznymi, i ja się zgadzam”.



Przez ponad dwadzieścia lat The Bell Curve i jej autorzy byli niesprawiedliwie oczerniani. I wielu dziennikarzy i akademików napisało intelektualnie żenujące i niedające się obronić recenzje i opinie o nich bez tego, by rzeczywiście otworzyć kilka pierwszych stron książki, którą wydają się brzydzić. Prawda, choć może wydawać się dzisiaj zaskakująca, brzmi: The Bell Curve nie jest pseudonauką. Większość jej twierdzeń jest w rzeczywistości całkowicie z głównego nurtu i akceptuje je większość specjalistów z danej dziedziny. A te, które nie są, są zupełnie rozsądne, nawet jeśli ostatecznie okażą się niepoprawne. W dalszej części będziemy bronić trzech najbardziej znanych i najbardziej kontrowersyjnych tez postawionych w The Bell Curve zwrócimy uwagę na to, że najbardziej kontrowersyjne ze wszystkich twierdzeń, a mianowicie, że istnieją spowodowane genetycznie różnice rasowe inteligencji, jest całkowicie prawdopodobną hipotezą, którą popiera wielu ekspertów w tej dziedzinie. Nawet jeśli mylili się, Herrnstein i Murray omawiali kwestie różnic rasowych w sposób odpowiedzialny i ostrożny i z pewnością nie zasłużyli na hańbę, na jaką ich skazano.



Twierdzenie 1: Istnieje czynnik g zdolności poznawczych, którym różnią się jednostki.
  


Odkryty w 1904 r. przez Charlesa Spearmana, angielskiego psychologa, czynnik g jest konstruktem, który odnosi się do ogólnych zdolności poznawczych, które wpływają na osiągnięcia w najrozmaitszych zadaniach intelektualnych. Spearman zauważył, że wbrew pewnym powszechnym mitom wyniki dziecka w szkole w wielu niespokrewnionych przedmiotach są mocno skorelowane. Dziecko, które osiąga dobre wyniki w matematyce, z większym prawdopodobieństwem osiąga także dobre wyniki w językach klasycznych lub francuskim niż dziecko, które ma słabe wyniki w matematyce.


Rozumował, że prawdopodobnie istnieje leżąca u podstaw zdolność poznawcza, która wpływa na wyniki w każdej z tych różnych dziedzin. Być może użytecznym porównaniem będzie porównanie między czynnikiem g a czynnikiem sprawności fizycznej. Załóżmy, co wydaje się bardzo prawdopodobne, że ludzie, którzy biegają szybciej od innych, są także w stanie skakać wyżej i dalej, rzucać szybciej i dalej i podnosić większe ciężary niż inni. W takim razie istnieje ogólny czynnik sprawności fizycznej czyli pojedynczy konstrukt, który wyjaśnia część ogólnego zróżnicowania wyników sportowych w populacji. I tym tylko jest czynnik g: pojedynczym czynnikiem, który wyjaśnia część zróżnicowania zdolności poznawczych w populacji. Jeśli wiesz, że Sally celuje w matematyce, to możesz rozsądnie założyć, że jest lepsza niż przeciętny człowiek w angielskim. I jeśli wiesz, że Bob ma bardzo bogate słownictwo, możesz rozsądnie uznać, że jest lepszy od przeciętnego człowieka w matematyce.


Mimo zawiłych debat o strukturze inteligencji, większość specjalistów zgadza się obecnie, że czynnik g istotnie istnieje. Na przykład, socjolog i specjalistka w dziedzinie badań inteligencji, Linda Gottfredson, napisała, że: “Czynnik ogólny [g] wyjaśnia większość różnic między jednostkami w wynikach w różnych zadaniach umysłowych. Jest tak niezależnie od tego, jaką konkretną zdolność test ma ocenić [i] niezależnie od widocznej treści testu (czy są to słowa, liczby lub rysunki)…” Earl Hunt w swoim szeroko chwalonym podręczniku o inteligencji pisał, że: “Fakty wskazują, że teoria inteligencji musi zawierać coś takiego jak g.” (str. 109). Arthur Jensen, w książce na ten temat napisał, że: “Na poziomie psychometryki można myśleć o jako o kwintesencji wspólnego źródła różnic indywidualnych…  można z grubsza porównać do centralnej jednostki przetwarzania w komputerze”. (str. 74).


Twierdzenie 2: inteligencja jest dziedziczna.


Mówiąc ogólnie, współczynnik odziedziczalności ocenia, w jakim stopniu różnice w genach ludzi wyjaśniają różnice w cechach ludzi. Ważne jest zauważenie, że odziedziczalność nie jest synonimem dziedzicznego. To znaczy, pewne cechy, które są odziedziczone, na przykład, posiadanie pięciu palców, nie są dziedziczne, ponieważ leżące u podstaw różnice genetyczne nie wyjaśniają liczby palców danej osoby. Posiadanie pięciu palców jest cechą wszystkich ludzi. Ponadto, odziedziczalność nie jest miarą plastyczności. Pewne cechy, które są bardzo odziedziczalne, reagują silnie na wpływy środowiskowe (na przykład, wzrost, który podniósł się znacznie od lat 1700, ale jest w wysokim stopniu odziedziczalny).   


Większość badań sugeruje, że inteligencja jest odziedziczalna, przy czym oszacowania wahają się od 0,4 do 0,8, co znaczy, że z grubsza 40 do 80 procent różnic inteligencji można wyjaśnić różnicami w genach. Odziedziczalność inteligencji wzrasta podczas dzieciństwa i osiąga szczyt w średnim wieku dorosłym.


Obecnie dane z rozmaitych źródeł, włącznie z badaniami adoptowanych bliźniąt i prostej korelacji rodzic-potomek są przytłaczające i znacząca odziedziczalność inteligencji nie jest już dłużej przedmiotem sporu wśród specjalistów. Na przykład, Earl Hunt twierdzi: “Fakty są niezaprzeczalne. Geny poważnie wpływają na inteligencję człowieka”. (str. 254). Robert Plomin, ojciec genetyki behawioralnej, twierdził, że: “Argument na rzecz znaczącego wpływu genetycznego na jest silniejszy niż na rzecz jakiejkolwiek innej cechy człowieka”. (str. 108). I nawet N. J. Mackintosh, który jest ogólnie bardziej sceptyczny w sprawie i genetycznych wpływów na inteligencję, doszedł do wniosku: “Ogólna kwestia z pewnością została ustalona [o źródle zróżnicowania inteligencji]: zarówno natura, jak wychowanie, mówiąc słowami Galtona, są ważne”. (str. 254).


Twierdzenie 3: Inteligencja jest czynnikiem pozwalającym prognozować ważne rezultaty w rzeczywistym świecie.


Wielu ludzi, którzy krytykują fikcyjną Bell Curve, zaskoczyłaby prawdopodobnie informacja, że w rzeczywistości większość książki poświęcona jest realności g i konsekwencjom w rzeczywistym świecie, jakie powodują indywidualne różnice g, włącznie z wyłonieniem się nowej elity poznawczej (nie zaś różnice inteligencji w różnych grupach rasowych). Herrnstein i Murray z pewnością nie byli pierwszymi ludźmi, którzy zauważyli, że inteligencja silnie rzutuje na przyszłe  rozmaite wyniki społeczne i dzisiaj niewielu temu zaprzecza. Jedynym przedmiotem debaty jest to  jak silnie IQ prognozuje takie wyniki. The Bell Curve Herrnstein i Murray analizowali zestaw reprezentatywnych danych ze Stanów Zjednoczonych i stwierdzili, że IQ silnie prognozował wiele społecznie pożądanych i niepożądanych wyników, włącznie z osiągnięciami w nauce (pozytywnie), statusem socjoekonomicznym (pozytywnie), prawdopodobieństwem rozwodu (negatywnie) prawdopodobieństwem zależności od pomocy społecznej (negatywnie).


Od czasu publikacji The Bell Curve, dowody popierające twierdzenie, że inteligencja jest silnym wskaźnikiem przyszłych wyników w społeczeństwie, znacznie wzrosły. Tarmo Strenze, w meta-analizue (badaniu, które zbiera i zestawia wszystkie dostępne badania na dany temat), odkrył stosunkowo silną korelację między inteligencją a osiągnięciami w nauce (0,53), inteligencją i prestiżem wykonywanego zawodu (0,45) oraz inteligencją i dochodami (0,23). Pisze w tej pracy: “...istnienie ogólnie pozytywnej korelacji między inteligencją i sukcesem społecznoekonomicznym jest poza wątpliwością”. (str. 402). W przeglądzie stosunku między IQ a wykonywaną pracą Frank Schmidt i John Hunter znaleźli silny związek (0,51), którego siła rośnie wraz ze wzrostem złożoności wykonywanej pracy. W innej pracy  Schmidt pisał, że: “Przychodzi chwila, kiedy po prostu musisz przerwać negację i obiektywnie zaakceptować dowody [że inteligencja jest związana z wykonywanym zawodem]”. (str. 208). Sprawa przedstawia się w znacznej mierze tak samo dla przestępstwrozwodów i biedy. Co roku gromadzi się więcej danych, które pokazują prognozującą wartość ogólnej inteligencji w życiu codziennym.


Twierdzenie 4a: Istnieją różnice rasowe inteligencji, z Azjatami z Azji Wschodniej osiągającymi z grubsza 103 punkty na testach IQ, białymi osiągającymi 100 i czarnymi osiągającymi 85.


Oczywiście, najwięcej kontrowersji wokół The Bell Curve dotyczyło argumentów o różnicach inteligencji w grupach rasowych. Herrnstein i Murray powiedzieli dwie ogólne rzeczy o różnicach rasowych w zdolnościach poznawczych: (1) istnieją różnice i różnica między czarnymi i białymi w Stanach Zjednoczonych jest dość duża; (2) jest prawdopodobne, że część tych różnic jest spowodowana przez geny. Pierwsze twierdzenie nie jest w żaden sposób kontrowersyjne jako kwestia naukowa. Testy na inteligencję pokazywały duże różnice między czarnymi i białymi na początku dwudziestego wieku i nadal pokazują takie różnice. Większość testów, które mierzą inteligencję (GRE, SAT, WAIS, et cetera) pokazują z grubsza różnicę jednego odchylenia standardowego między czarnymi i białymi, co przekłada się na 15 punktów. Chociaż uczeni nadal debatują, czy ta luka zmniejszyła się, urosła, czy pozostała w zasadzie taka sama przez cały wiek dwudziesty, nie spierają się o samo istnienie tej luki.


Oto co kilku ekspertów głównego nurtu napisało o luce inteligencji czarnych-białych w standardowych podręcznikach:

“Należy więc przyznać bez dalszego ociągania się, że istnieje różnica przeciętnego IQ między czarnymi i białymi w USA i Wielkiej Brytanii”. (Mackintosh, s. 334).


“Istnieje różnica jednego odchylenia standardowego [15 punktów] w IQ między populacjami czarną i białą w USA. Czarna populacja w USA osiąga punkty o jedno odchylenie standardowe niższe od białej populacji na rozmaitych testach na inteligencję”. (Brody, s. 280).


“Istnieje pewien rozrzut wyników, ale niewielki. Średnia Afro-Amerykanów [na testach inteligencji] jest około jednego odchylenia standardowego... poniżej średniej dla białych…” (Hunt, s. 411).

Twierdzenie 4b: Jest prawdopodobne, że część różnic inteligencji między rasami jest spowodowana genami.


To było najbardziej kontrowersyjne twierdzenie The Bell Curve, ale zanim zajmiemy się tym warto zauważyć, jak ostrożni byli Hernstein i Murray, przedstawiając te hipotezę: “Wydaje się wysoce prawdopodobne, że zarówno geny, jak środowisko mają coś wspólnego z różnicami rasowymi. Jaka może to być mieszanka? Jesteśmy zdecydowanie agnostykami w tej sprawie; na ile udało nam się to ustalić, dowody jak dotąd nie uzasadniają oszacowań”. (s. 311). To jest dalekie od wojującego tonu, jakiego można by oczekiwać po przeczytaniu opowieści z drugiej ręki o The Bell Curve!


Trzeba się tu zająć dwiema sprawami. Pierwszą jest pytanie, jak przekonująca jest hipoteza odziedziczalności (hipoteza, że geny odgrywają rolę przyczynową w rasowych różnicach inteligencji); a drugą jest, czy odpowiedzialni badacze powinni mieć pozwolenie na przedstawianie rozsądnych, ale potencjalnie zapalnych hipotez, jeśli później mogą okazać się one niepoprawne.


Choć nie dałoby się w to uwierzyć z lektury większości artykułów pisanych w głównym nurcie na ten temat (z wyjątkiem artykułu Williama Saletana w Slate), teza, że część  różnic w inteligencji między rasami jest spowodowana genetycznie, jest całkiem prawdopodobna. Nie jest naszym celem wyczerpujące przedstawienie tej debaty. Chcemy po prostu zaznaczyć, że hipoteza odziedziczalności jest rozsądna i zgadza się z rozsądnym poglądem na ewolucję populacji ludzkich. Inną kwestią jest to, czy jest poprawna, czy nie.


Uczeni, którzy popierają tę hipotezę, zgromadzili na jej obronę imponujący zestaw dowodów. Być może najsilniejszym dowodem jest to, że nie istnieje, jak dotąd, żadne dobre alternatywne wyjaśnienie.


Przy pierwszym zetknięciu z dowodami na istnienie luki IQ między czarnymi i białymi wielu natychmiast wskazuje na różnice socjoekonomiczne. Badacze jednak od dawna wiedzą, że status socjoekonomiczny [SES] nie może wyjaśnić całej luki inteligencji. Także jeśli badacze uwzględniają SES, luka inteligencji kurczy się o tylko z grubsza 30% (oszacowania różnią się zależnie od używanego zestawu danych, ale niemal żaden zestaw danych nie pokazuje, że SES odpowiada za całą lukę). A jest to nadmiernie szczodre, ponieważ inteligencja wpływa także na różnice statusu socjoekonomicznego, kiedy więc badacze “kontrolują ze względu na SES”, automatycznie zmniejszają trochę lukę.


Innym często przedstawianym argumentem jest to, że testy inteligencji są kulturowo stronnicze - są przedstawiane w taki sposób, że inteligencja czarnych jest niedoszacowana. Chociaż byłoby nierozważne twierdzenie, że stronniczość nie odgrywa absolutnie żadnej roli w rasowych różnicach inteligencji, jest dość jasne, że nie odgrywa dużej roli: standaryzowane testy IQ przewidują wyniki równie dobrze dla wszystkich urodzonych w kraju ludzi. Jak argumentował Earl Hunt w swoim podręczniku: “Gdyby niesprawiedliwość kulturowa była główną przyczyną różnic rasowo-etnicznych w wynikach testów, nie mielibyśmy aż takich kłopotów w wykryciu tego, jakie mamy”. (s. 425).


Oczywiście, są inne możliwe wyjaśnienia luki między czarnymi i białymi, takie jak styl rodzicielstwa, zagrożenie stereotypami i dziedzictwo niewolnictwa/dyskryminacji, między innymi. Jednak do dzisiaj nie wykazano, by którakolwiek z tych potencjalnych zmiennych miała znaczący efekt na lukę IQ, ani żaden badacz nie przedstawił jeszcze przekonującego argumentu, że zmienne środowiskowe mogą wyjaśnić tę lukę. A z pewnością nie z powodu braku starań; badacze, z dobrych powodów, mają bardzo wysoką motywację, by znaleźć możliwe przyczyny środowiskowe tej luki i od lat to właśnie próbują zrobić.


Z tych i wielu innych powodów w sondażu z 1980. lat większość uczonych z ekspertyzą w tej dziedzinie odrzuciła interpretację „tylko środowisko” rasowej luki IQ, a znaczna część (45%) zaakceptowała jakąś odmianę hipotezy dziedziczności. Chociaż dzisiaj trudno zdobyć dane, wydaje się, że nadal tak jest. W niedawnym sondażu z 228 uczestnikami (wyłącznie specjalistami z tej dziedziny) większość nadal odrzuca interpretację “tylko środowisko” (popieraną przez 17%), a większość sądzi, że co najmniej 50% luki jest spowodowana genetycznie (52%). Wielu uczonych z tej dziedziny zauważyło, że istnieje dziwaczna i niezdrowa różnica między poglądami wyrażanymi prywatnie i publicznie. Publicznie większość specjalistów zachowuje milczenie i pozwala hałaśliwym sceptykom odziedziczalności monopolizować prasę; prywatnie, większość przyznaje, że hipoteza odziedziczalności jest całkiem prawdopodobna. Ostatnie słowo oddamy tutaj rozsądnemu Earlowi Huntowi: “Można przedstawić przekonujące argumenty na rzecz wkładu zarówno genetyki, jak środowiska [w różnice rasowe] inteligencji... Zaprzeczenia lub nadmiernie apodyktyczne twierdzenia tak strony pro-genetycznej, jak pro-środowiskowej, nie posuwają debaty naprzód. Zamiast światła produkują tylko żar” (s. 436).


Jakakolwiek jest prawda o przyczynie różnic rasowych, nie jest nieodpowiedzialne przedstawienie rozsądnej, ostrożnie sformułowanej i dającej się przetestować hipotezy. Postęp nauki odbywa się dzięki rygorystycznemu testowaniu hipotez i jest sprzeczne z duchem nauki pomijanie, a właściwie niedopuszczanie całkowicie rozsądnej kategorii wyjaśnień (tych, które postulują genetyczną przyczynowość różnic inteligencji między grupami rasowymi). The Bell Curve nie jest wyjątkowa w przedstawianiu takiej hipotezy. Uniwersytety i mędrcy medialni szybko zrobili z Murraya kukłę i bezlitośnie ją chłostali jako ostrzeżenie dla innych: jeśli wystąpisz publicznie z tym, co wiesz, czeka cię taki sam los.  


Istnieją dwie wersje The Bell Curve. Pierwszą jest odrażające i bigoteryjne oszustwo. Druga to rozsądne, ale prowokacyjne spojrzenie na inteligencję i jej rosnące znaczenie w Stanach Zjednoczonych. Ta pierwsza wersja jest fikcją. A ta druga jest prawdziwą Bell Curve. Ponieważ wielu, jeśli nie większość „mędrców”, którzy atakowali The Bell Curve, nie kłopotali się przeczytaniem jej, fikcyjna Bell Curve świetnie prosperowała i nadal rozpala wściekłe potępienia. Twierdzimy, że niemal wszystkie propozycje The Bell Curve są prawdopodobne. Oczywiście, jest możliwe, że niektóre nie są poprawne. O tym, które to są, dowiemy się jednak dopiero, kiedy odpowiedzialni ludzie zajmą się rzeczywistą Bell Curve  zamiast potępiać jej karykaturę.


 A Tale of Two Bell Curves

Quillette, 27 marca 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Bo Winegard

Studiuje psychologię na Florida State University.



Ben Winegard

Wykładowca psychologii rozwojowej w Carroll College w stanie Montana.