O jakości naszych bogów


Lucjan Ferus 2017-02-26

Wikimedia CommonsJoseph Highmore - The Angel of Mercy
Wikimedia Commons

Joseph Highmore - The Angel of Mercy



Tytuł niniejszego tekstu nawiązuje do traktatu Cycerona „O naturze bogów”, jednakże użyte w nim słowo „naszych” ma sugerować, iż chodzi w nim nie tyle o bogów stworzonych ludzką wyobraźnią (bo to dotyczy wszystkich bogów), lecz niektórych bogów współczesnych religii. Natomiast nie o realne byty,mieszkające w niebie, co doistnienia których, już starożytni myśliciele mieli wiele wątpliwości. Skąd wziął się pomysł napisania tego tekstu? Otóż dzięki pomocy jednego ze stałych Czytelników, który w komentarzu do mojego tekstu podał link do filmiku na You Tubie. Dowiedziałem się z niego paru ciekawych rzeczy, a przedstawiał on mężczyznę prowadzącego wykład o Allahu – Bogu islamu (z niewielkimi skrótami):


„Bóg islamu chce aby ludzie grzeszyli. Allah rozpaczliwie potrzebuje grzechów ludzi. I rzeczywiście: Allah nam grozi, że jeśli nie będziemy popełniać grzechów, to nas zgładzi! /../ Przytaczam wam wasze źródła. To jest to zbiór hadisów Sachih Muslim, hadis nr 6921: „Wysłannik Allaha powiedział: „Gdybyście nie popełniali grzechów, wtedy Allah by was unicestwił i zastąpił innymi ludźmi, którzy by grzeszyli, a następnie prosiliby go (Allaha) o przebaczenie, a on sam by im przebaczał”.


Następny hadis /../ nr 6622: „Wysłannik Allaha powiedział: „Na niego, w którego ręku jest moje życie; gdybyście nie popełniali grzechów, wtedy Allah by was unicestwił i zastąpił ludźmi, którzy by grzeszyli, następnie prosili go o przebaczenie, a on by im przebaczał”. /../ prorok przysięga, że to jest prawda! I mówi, że jeśli nie będziecie grzeszyć, wtedy Allah was unicestwi! Dlaczego? Ponieważ Allah chce abyście grzeszyli, tak, aby okazać wam przebaczenie, a jeśli nie będziecie grzeszyć, wtedy Allah nie może okazać wam przebaczenia, a więc chce abyście grzeszyli /../ aby móc pokazać jakim przebaczającym jest Bogiem i poczuć się jak pełne bóstwo.

 

A więc pamiętajcie: wasz Bóg jest zależny od ludzi, ze względu na swoje przymioty. On jest zależny od ludzi i potrzebuje ich aby coś zrobić i jest skłonny do unicestwienia ludzi, /../ Dopóki nie pogwałcą jego praw i nie dopuszczą się grzechu przeciwko niemu, tak aby mógł powiedzieć: „Ach, ale ja przebaczam!”. Taki jest właśnie ten wasz bóg. Bóg, który chce aby ludzie grzeszyli. Bardzo różni się ten Allah od Boga, o którym czytamy w Biblii”.   

Myślę, iż powyższe zakończenie: „Bardzo różni się ten Allah od Boga, o którym czytamy w Biblii”, może być doskonałą okazją do zastanowienia się nad JAKOŚCIĄ naszych bogów.A zatem: co takiego dziwnego, a jednocześnie szokującego znajduje się w informacjach z tego wykładu? Przede wszystkim chyba to, że Bóg – u nas, to synonim dobroci, sprawiedliwości, miłości i wszelkiej doskonałości– tam, nakazujeswym wyznawcom (grożąc im przy okazji), aby grzeszyli,.. by miał realne powody do przebaczania im tychże grzechów.

 

Mnie to akurat nie dziwi (później wyjaśnię dlaczego), natomiast dziwnym wydaje mi się to, że ów muzułmański prorok w taki całkowicie pozbawiony skrupułów sposób, odsłania ukryte mechanizmy działaniaswojej religii, które dla jej własnego dobra (a raczej dla dobra tych, którzy w jej imieniu panują nad umysłami mas) powinny być okryte tajemnicą przed wiernymi. Cóż takiego bulwersującego mówi ów Bóg?: „Ta religia żyje z grzechu moich wyznawców, więc nie potrzebni mi są dobrzy ludzie: bezgrzeszni i doskonali moralnie. Jakiż pożytek  mógłbym z nich mieć, skoro nie dawaliby mi żadnej okazjido przebaczania im win i grzechów, oraz możliwości darowania im kary? Żaden! Po co mi zatem tacy wyznawcy?!”.

 

Jeśli komuś wydaje się obrazoburcze takie zachowanie jednego z naszych bogów, to znaczy, że nie poznał jeszcze, czy też nie odkrył prawdziwego sensujednego z aspektówidei Boga, jak i religii, które posługują się tą ideą. Dla porównania i pokazania, że ów pomysł ma różne wariantyi szersze zastosowanie, niż tylko w islamie, pozwolę sobie zacytować fragmenty doktryny religii katolickiej. Religii, która poznała i wyartykułowała takie oto prawdy:  

„Bóg działa w świecie nieustannie. Jest przyjętą tezą przez wszystkich teologów kat., że Bóg współdziała nie tylko w utrzymaniu w istnieniu, ale także w każdej czynności stworzeń. /../ Bóg współdziała w akcie fizycznym grzechu /../ Bez dopuszczenia zła moralnego – czyli grzechu – na świecie, nie ujawniłby się ten przymiot boży, któremu na imię Miłosierdzie. /../ Dopiero na przykładzie grzesznej ludzkości, grzesznego człowieka, ujawniło się miłosierdzie Boga przebaczającego. /../ Zło moralne w ostatecznym wyniku, służy również celowi wyższemu: chwale bożej,która się uzewnętrznia przede wszystkim w jego miłosierdziu przez przebaczanie, wtórnie zaś w sprawiedliwości przez karę” (100 dowodów na istnienie Boga  bp Z.J.Kraszewski). 

Bóg, którego te prawdy dotyczą, to Jezus Chrystus, a dokładniej biorąc Trójca Święta: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Co z nich wynika? To, że Bóg tej religii współdziała nie tylko w każdejczynności swych stworzeń, ale też współdziała w akcie fizycznym grzechu. Czemu to czyni, zamiast mu przeciwdziałać? Ponieważ gdyby nie dopuścił do zaistnienia na świecie zła moralnego, czyli grzechu, jego stworzenia – ludzie, nie mieliby okazji poznać pięknego przymiotu bożego: miłosierdzia. Dopiero dzięki istnieniu grzesznej ludzkości,mogło ujawnić się miłosierdzie Boga przebaczającego  jej grzechy.

 

W taki sposób, Bóg tej religii zrealizował ów wyższy cel, zapewniający muchwałę pośród swych stworzeń. Polegał on na tym, iż stwarzając grzesznego człowieka, zapewnił sobie mnóstwo nieustannych okazji do przebaczaniaswym wyznawcom popełnianych grzechów, dzięki czemu mógł okazywać im swe miłosierdzie, będące uzewnętrznieniem swojej chwały.

 

Jest to prawie to samo, co w przypadku Allaha, lecz sformułowane w taki sposób, że przeciętny wierzący i tak nie zorientuje się, o co w tym wszystkim chodzi. A różnicajest w istocie niewielka (ale jednak znacząca). Tamten Bóg wydaje się mieć problem ze zbyt doskonałymi jak na jego potrzeby stworzeniami, które nie spełniają jego ZANIŻONYCH oczekiwań, jeśli chodzi o uzewnętrznianie swej grzesznej natury. Mimo tego, że będąc wszechmocnym Bogiem, mógł ten problem rozwiązać w o wiele prostszy sposób i to już dużo, dużo wcześniej kiedyludzie pojawili się na świecie.

 

Natomiast biblijny Bóg Jestem, Który Jestem, czyli późniejszy Jahwe, rozwiązał ten problem w bardziej wyrafinowany sposób i to już na samym początku rodzaju ludzkiego. Stworzył po prostu ludzi z grzeszną naturąi na dodatek… obarczył ichodpowiedzialnością za ten stan rzeczy, jak i winąza wszelkie zło istniejące w swoim dziele. Gdyby nie był to jego wcześniej pomyślany plan (czego już ludziom nie wyjawił), mógłby to naprawić poprzez potop. Jednak fakt, że na protoplastów „odrodzonej” ludzkości przeznaczył Noego z rodziną, którzy także mieli naturę skażoną grzechem, świadczy o tym, że wcale nie chciał aby ludzie byli lepsi.

 

Wyraźnie widać, iż w tych obu przypadkach decydującą rolę odgrywa pewna (rzekomo) piękna cecha Boga, którą jest miłosierdzie,okazywane jego stworzeniom – ludziom, poprzez przebaczanieim win i grzechów. Wynika z powyższego, iż jest ono dla Boga tak wielką chlubą i chwałą,że podporządkował mu całe swoje dzieło, włącznie z ludźmi. Już w pewnej powieści z XIX w. (później w sztuce)porównano biblijnego Boga do chirurga, który chcąc zapewnić sobie pacjentów, wpierw ludzi okaleczał i ranił, by potem ich leczyć, obłudnie się nad nimi litując. Bardzo trafna analogia, choć nie oddająca skali perfidiitego zjawiska.

 

O cóż w istocie chodzi w tym ciekawym problemie teologicznym? Biblia przekonuje wiernych, iż Bóg w niej przedstawiony jest wszechmogący, wszechwiedzący, wszechobecny w swym dziele i nieskończenie miłosierny. Inaczej mówiąc: mający nieskończone iniczym nieograniczone możliwości,o czym świadczy choćby to, że stwarzał słowem „Niech się stanie!”, nasz niewyobrażalnie wielki Wszechświat, i to zaledwie w ciągu 6 dni roboczych. Co prawda odpoczywał potem w siódmym dniu, ale to chyba normalne po takim wyczynie, czyż nie? Każdy to przyzna po tygodniu ciężkiej pracy.

 

I tenże Bóg – choć z racji na swe atrybuty mógł stworzyć doskonałych protoplastów rodzaju ludzkiego,by potem cała ludzkość była taka sama – zaaranżował taką sytuację w raju, aby swoje stworzenia obciążyć winąza wszelkie zło istniejące w jego dziele, a nie jego Stwórcę. Czy można ją rozumieć tak, jak tłumaczą to wierzący, iż Bóg musiał ukaraćludzi, bo sprzeciwili się jego zakazowi, a karą za grzech jest śmierć?Otóż nie! Wcale nie musiał, gdyż karze tylko ten, kto nie może zapobiec niechcianym wydarzeniom. Bóg znając przyszłośćswojego dzieła, wiedział już nieskończenie wcześniej, co się wydarzy w wykreowanej przez siebie rzeczywistości, więc karanie ludzi wynikało z jego planu, a nie z konkretnej potrzeby.

 

Poza tym, czy Bóg nie powinien dać w prezencie swym rozumnym stworzeniom wiedzy na temat dobra i zła, by mogli sami stanowić o swym losie i dokonywać właściwych wyborów moralnych? Czy to nie dziwne, że za to, czego teraz uczą wiernych religie, pierwsi ludzie w raju zostali nie tylko ukarani śmiertelnością,ale też wszystkie ich przyszłe pokolenia?  Że jedną z ważniejszych cech, jakie powinna posiadać istota rozumna – umiejętność rozróżniania dobra i zła, nie dostaliśmy dobrowolnie od swego Stwórcy, lecz wbrew jego woli? Czy to dobrze świadczy o naszym Bogu?

 

To zależy tylko od punktu widzenia: od priorytetówjakie Bóg uznał za właściwe w swych relacjach ze stworzeniami. Jeśliby przyjąć założenie, iż doskonałypod każdym względem Stwórca, powinien stworzyć równie doskonałe stworzenia, to w tej sytuacji zachowanie biblijnego Boga byłoby całkowicie niepojęte i nielogiczne. Jeśliby zaś przyjąć, iż Bóg po to stworzył ludzi, aby mu służylido realizacji jego dalekosiężnych planów (czyli, by mógł poprzez nich osiągnąć wyższy cel: chwałę bożą,która się uzewnętrznia poprzez przebaczanieludziom grzechów), to ten rajski epizod będzie całkiem uzasadniony.

 

Zastanawiające jest, dlaczego dla Boga jest takie ważne MIŁOSIERDZIE? I to na tyle, że stanowi o jego chwale? Logicznie biorąc, większą chlubę i chwałę powinno mu przynieść stworzenie istot doskonałych i wolnych (czyli niezależnych od jego opieki), którym nie potrzebne byłoby do niczego jego miłosierdzie, prawda? Jeśli bowiem stworzenie jest doskonałe, to i nie grzeszy, a więc jego Stwórca nie ma powodów do przebaczania mu czegokolwiek. Czy zatem u Boga – zamiast owego miłosierdzia – najpiękniejszą cechą nie powinna być np. TROSKA o doskonałość u swych stworzeń, które potrafią same dać sobie radę w życiu, bez jego nieustannej pomocy i opieki?

 

Biorąc na tzw. „zdrowy rozum”, tak właśnie powinno być. Dlaczego tak nie jest? Ponieważ kiedy wierni zwracają się do swego Boga z prośbami o przebaczenie, są ZALEŻNI od niego i od jego wspaniałomyślności. Tworzy się wtedy łańcuch podporządkowania i zależności w relacji człowiek, a jego Bóg. Dlatego jest to takie istotne dla naszych bogów. A także to, iż religie dopasowały swoje dogmaty do zastanej rzeczywistości (a nie odwrotnie), a ta pokazuje przecież wyraźnie, iż człowiekowi daleko jest do doskonałości. Zatem Bóg, który jest skory do przebaczania ludziom grzechów (lub do tolerowania ich), jest bardziej wiarygodny i logiczny, niż ten radujący się z doskonałości swych stworzeń,.. której one nie posiadają.

 

Jeśli owo miłosierdzie miałoby być priorytetową cechą naszego Stwórcy, to wychodzi z tego kardynalne ZAKŁAMANIE owego problemu. Bo co z tego, że Bóg jest ponoć wszechmocny, wszechwiedzący i wszechobecny w swoim dziele? Co z tego, że dzięki tym atrybutom mógłby stworzyć doskonałe istoty – skoro uważa on, że jego najpiękniejszą i najcenniejszą cechą jest miłosierdzie, przejawiające się w przebaczaniu swym stworzeniom grzechów? Czy można mu się dziwić, że mając to na uwadze – stwarza ułomne i grzeszne istoty, bo dzięki temu będzie miał wiele okazji do uzewnętrzniania swej pięknej cechy – miłosierdzia, którego okazywanie ludziom przysparza mu chluby i chwały?

 

Tylko czy w tej sytuacji owo rzekome „miłosierdzie” nie jest wyrafinowanym i perfidnym okrucieństwem ze strony Boga, pozbawionym krzty litości (o miłości nawet nie wspominając) dla jego stworzeń – ludzi? Skoro był w stanie i mógł z łatwością stworzyć ich doskonałych i nieśmiertelnych, a nie uczynił tego, by móc zrealizować potrzebę przebaczania im grzechów, to jakież jest to „miłosierdzie” z jego strony? Okupione na dodatek perfidnie zaplanowanym kłamstwem, obarczającym człowieka winą za zło w dziele bożym. Otóż to!

 

Zatem wyrafinowanie biblijnego Boga Jahwe jest o wiele wyższej klasy, niż prymitywne apele Allaha do swych wyznawców, aby grzeszyli ile się da. Nie, nie! Bóg Jahwe nie namawia swych wiernych do grzeszenia, a wręcz przeciwnie. Każe być im dobrymi, albo wręcz doskonałymi moralnie,.. mimo posiadania przez nich grzesznej natury. W czym tkwi perfidia tego zachowania? Jak wiadomo „natura ciągnie wilka do lasu”, co oznacza, iż ludzie – mając naturę skażoną skłonnościami do czynienia zła i nieprawości – i tak będą raczej wybierali zło, grzech i nieprawość, a nie dobro, prawdę i uczciwość. W tej sytuacji boże wymagania doskonałości od swych ułomnych stworzeń, trącą daleko idącą hipokryzją.

 

Bowiem w miejsce doskonałej natury, która prowadziłaby boże stworzenia drogą prawdy, dobra, szczęścia i miłości – biblijny Bóg przeznaczył dla ludzi nieustanną i z góry skazaną na przegranie, walkę ze swoją grzeszną naturą, która nieodmiennie sprowadza ich na manowce zła i grzechu. Dlaczego? Bo z punktu widzenia jego interesów, było to bardziej korzystne rozwiązanie tego problemu. A zatem, który z tych dwóch Bogów jest lepszy? Czy ten, który otwarcie zachęca swych wyznawców do grzeszenia, przyznając niejako, że jest to dla niego bardziej opłacalne? Czy ten Bóg, który wymaga, a wręcz nakazuje swym wyznawcom (grożąc karami), by byli dobrymi – lecz dał im grzeszną naturę, która bardzo, ale to bardzo utrudnia im to zadanie?  Jaka powinna być prawidłowa odpowiedź?

 

                                                           ------ // ------

 

Czy powyższy problem dotyczący owego rzekomego bożego miłosierdzia, nie jest dobrym przykładem na to, że wszystkich naszych bogów stworzyli sami ludzie (kapłani, teolodzy, sobory, religijni myśliciele itp.) własnym rozumem i wyobraźnią i na własne podobieństwo? Rzeczywiście; w przypadku człowieka, miłosierdzie można uznać za jedną z piękniejszych i wartościowych naszych cech. Przebaczać „od serca” bliźnim winy za krzywdy, które nam wyrządzili, nie każdy wierzący potrafi, choć modli się do swego Boga: „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Niestety, życiowa praktyka odbiega w znacznym stopniu od owego religijnego wzorca zachowań.

 

A już do tego, by zachowywać się zgodnie z naukami Jezusa, który zalecał, aby również swoim wrogom wybaczać winy i modlić się za nich, potrzeba wielkiego serca, litości jak i wyrozumiałości, oraz empatii. Można zatem uznać bez żadnych wątpliwości, że miłosierdzie u człowieka świadczy jak najlepiej o jakości jego charakteru i postawie moralnej. Jednakże to, co w przypadku człowieka jest dobre i wartościowe, nie musi być wcale takie samo u Boga. Biorąc bowiem pod uwagę nieskończone możliwości boże, jego nieustanna potrzeba eksponowania swojego miłosierdzia, raczej wyjątkowo źle o nim świadczy.

 

Dlaczego? Ponieważ mogąc stworzyć istoty doskonałe w stosunku do których nie miałby żadnych powodów do okazywania im swego miłosierdzia, wolał jednak stworzyć istoty grzeszne i ułomne, aby na ich przykładzie mogło ujawnić się miłosierdzie przebaczającego Boga. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że ci, którzy przypisywali Bogu określone przymioty, nie wzięli pod uwagę kolosalnej RÓŻNICY między Bogiem a człowiekiem, lecz siłą przyzwyczajenia uznali, że skoro jakaś cecha charakteru jest wartościowa u człowieka, to w równym stopniu będzie cenna u Boga.

 

Jaki z tego płynie wniosek? Otóż Bóg wszechmogący i wszechwiedzący nie może być jednocześnie Bogiem miłosiernym, gdyż jest to wewnętrznie sprzeczne. Miłosierdzie bowiem, to nic innego, jak  LITOŚĆ Stwórcy nad grzesznymi stworzeniami – ludźmi, co skutkuje potrzebą przebaczania im błędów, jakie popełnieją w swoim życiu. Jednakże w przypadku Boga owa litość musi być obłudna, skoro mógł on nie dopuścić do sytuacji, w konsekwencji której występują niezliczone i ciągłe powody do litowania się nad ludźmi.

 

Od niego przecież zależało, czy jego stworzenia znajdą się w takiej politowania godnej sytuacji, czy nie. A więc zamiast się nad nimi litować i przebaczać im, powinien nie dopuścić do przyczyny, która zainicjowała potrzebę jego późniejszej litości. To, że wyjdzie z owego połączenia atrybutów bożych odwrotny skutek od zamierzonego, widocznie prawdziwym twórcom naszych bogów jakoś do głowy nie przyszło. Może zawiodła ich wyobraźnia?

 

W podobny sposób w jaki zawodzi ona współczesnych wiernych, którzy mają duże problemy ze zrozumieniem na czym polegają boskie atrybuty i jakie konsekwencje z nich wynikają, tak dla Stwórcy jak i dla jego stworzeń. Ponieważ te problemy także były często poruszane w komentarzach Czytelników, postaram się je przedstawić w następnej części tego tekstu, a przy okazji wyjaśnić inne paradoksy, także związane z cechami biblijnego Boga.      

 

                                              

Luty 2017 r.                                       ----- cdn.-----