Palestyńczycy muszą zasłużyć na swoje państwo


Alan M. Dershowitz 2017-02-26

Wybrany w 2005 roku na czteroletnia kadencję prezydent Abbas żąda stanowczo ukarania Izraela za brak demokratycznego palestyńskiego państwa.
Wybrany w 2005 roku na czteroletnia kadencję prezydent Abbas żąda stanowczo ukarania Izraela za brak demokratycznego palestyńskiego państwa.

Prezydent Trump spowodował uniesienie licznych brwi, kiedy wspomniał o możliwości rozwiązania w postaci jednego państwa. Kontekst był niejasny i nikt nie może wiedzieć z pewnością, co właściwie zamierzał przekazać. Jedną możliwością jest to, że mówił przywódcom palestyńskich, iż jeśli chcą rozwiązania w postaci dwóch państw, muszą coś w tym kierunku zrobić. Muszą przyjść do stołu negocjacyjnego z Izraelczykami i uczynić   bolesne poświęcenia, jakie będą wymagane od obu stron, by osiągnąć pokojowe rozwiązanie. Mówiąc prościej: Palestyńczycy musza zasłużyć sobie na prawo do państwa. Nie są po prostu uprawnieni do państwowości, szczególnie dlatego, że ich przywódcy przez lata zmarnowali tak wiele okazji do zdobycia swojego państwa. Jak to kiedyś powiedział Abba Eban: „Palestyńczycy nigdy nie tracą okazji, by stracić okazję”.


Zaczęło się to jeszcze w latach 1930., kiedy Wielka Brytania ustanowiła komisję Peela, której zadaniem było zaproponowanie rozwiązania konfliktu między Arabami i Żydami w mandatowej Palestynie. Komisja rekomendowała rozwiązanie w postaci dwóch państw z maleńkim, rozrzuconym państwem żydowskim obok dużego państwa arabskiego. Przywódcy żydowscy zaakceptowali ten obrzynek państwa – choć niechętnie; przywódcy palestyńscy odrzucili umowę, mówiąc, że bardziej zależy im na tym, by nie było żadnego państwa żydowskiego niż żeby mieć własne państwo.


W 1947 r. Organizacja Narodów Zjednoczonych zaproponowała podział Palestyny mandatowej na dwa obszary: jeden na państwo żydowskie; drugi na państwo arabskie. Żydzi ogłosili państwowość w 1948 r.; wszystkie otaczające kraje arabskie dołączyły do miejscowej populacji arabskiej w ataku na nowe państwo Izrael i zabili jeden procent jego obywateli, ale Izrael przetrwał.


W 1967 r. Egipt i Syria planowały atak i zniszczenie Izraela, ale Izrael w uderzeniu prewencyjnym odniósł decydujące zwycięstwo, zajmując Zachodni Brzeg, Strefę Gazy i Synaj. Izrael zaoferował zwrot zajętych obszarów w zamian za pokój, ale Arabowie spotkali się z przywódcami palestyńskimi w Chartumie i wydali trzy niesławne „nie”: nie dla pokoju, nie dla uznania, nie dla negocjacji.


W latach 2000-2001 i ponownie w 2008 Izrael przedstawił szczodre oferty na ustanowienie zdemilitaryzowanego państwa palestyńskiego, ale te oferty nie zostały zaakceptowane. A przez ostatnie kilka lat obecny rząd izraelski oferował negocjacje  o rozwiązaniu w postaci dwóch państw bez warunków wstępnych – nawet bez wstępnego uznania Izraela jako państwa narodowego narodu żydowskiego. Przywódcy palestyńscy odmówili prowadzenia negocjacji.


Być może, prezydent Trump mówi im, że jeśli chcą państwa, muszą pojawić się przy stole negocjacyjnym i prowadzić negocjacje. Nikt nie wręczy im państwa na srebrnym półmisku w sposób, w jaki premier izraelski Ariel Szaron wręczył im Strefę Gazy w 2005 r. tylko po to, żeby zobaczyć, jak zamienili ją w bazę wyrzutni rakiet i tuneli terroru. Izrael musi dostać coś w zamian; a mianowicie prawdziwy pokój i trwały koniec konfliktu.


Niechęć przywódców palestyńskich do przyjścia do stołu negocjacyjnego przypomina mi ulubiony dowcip mojej matki o Samie, 79-letnim człowieku, który codziennie modlił się do Boga, by dał mu wygrać na loterii w Nowym Jorku zanim ukończy 80 lat. W przeddzień 80 urodzin pomstuje on na Boga:


“Przez wszystkie te lata codziennie modliłem się do ciebie o wygraną na loterii. Nie mogłeś dać mi tej jednej małej rzeczy?!” Bóg odpowiedział: „Sam, daj mi szansę – kup los!!”


Palestyńczycy nie kupili losu. Nie prowadzili negocjacji w dobrej wierze. Nie zaakceptowali szczodrych ofert, nie przedstawili realistycznych kontrpropozycji, nie zaofiarowali bolesnych kompromisów, które dorównywałyby kompromisom oferowanym przez Izraelczyków.


Teraz prezydent Trump mówi im, że muszą “kupić los”. Nie dostaną państwa przez pójście do Organizacji Narodów Zjednoczonych, Unii Europejskiej lub międzynarodowego trybunału karnego. Nie dostaną państwa w wyniku BDS lub innych ruchów antyizraelskich. Dostaną państwo tylko, jeśli siądą do stołu i będą prowadzić negocjacje w dobrej wierze z Izraelczykami.


Administracja Obamy wywierała naciski wyłącznie na stronę izraelską, nie zaś na palestyńską. Przyszła pora – właściwie już dawno temu – by Stany Zjednoczone jasno i wyraźnie powiedziały Palestyńczykom, że muszą prowadzić negocjacje z Izraelem, jeśli chcą państwa palestyńskiego i muszą zgodzić się na zakończenie konfliktu – permanentnie i jednoznacznie. Inaczej będzie trwać status quo i będzie tylko jedno państwo, a tym państwem będzie Izrael.


Palestyńczycy nie wygrają na loterii bez kupienia losu.


Trump: Palestinians Must Earn a Two State Solution

Gatestone Institute, 17 lutego 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Alan M. Dershowitz

Amerykański prawnik i komentator spraw międzynarodowych. Emerytowany wykładowca prawa konstytucyjnego (w 1967 roku w wieku lat 28 został najmłodszym profesorem zwyczajnym prawa w historii Harvard Law School).

Dershowitz jest autorem wielu książek, wśród których najgłośniejszą jest The Case for Israel (2003). Jest to książka, z którą można się zgadzać lub nie, ale która jest obowiązkową lekturą dla każdego, kto próbuje zrozumieć zawikłany obraz konfliktu na Bliskim Wschodzie oraz sposobu postrzegania Izraela przez resztę świata.