Palestyński atak na wolność


Khaled Abu Toameh 2017-02-24

Profesor Abdul Sattar Kassem (po lewej) oczekuje na proces za \
Profesor Abdul Sattar Kassem (po lewej) oczekuje na proces za "wyciągnięcie języka” przeciwko prezydentowi AP Mahmoudowi Abbasowi (po prawej) i innym wysokim rangą oficjelom AP.

Pisarz, dziennikarz i profesor uniwersytetu idą do baru. Brzmi jak dowcip, ale przestaje być śmieszne, kiedy tych trzech ludzi jest najnowszymi ofiarami rozprawy Autonomii Palestyńskiej ze swobodami obywatelskimi, przede wszystkim z wolnością słowa.


Ta rozprawa jest kolejnym dowodem nietolerancji, jaką finansowana przez Zachód AP okazuje swoim krytykom.


Jest także smutnym przypomnieniem, że ponad dwadzieścia lat po założeniu AP Palestyńczycy są równie dalecy od demokracji, jak byli zawsze. Właściwie wydaje się, że Palestyńczycy maszerują w odwrotnym kierunku – ku ustanowieniu reżimu niezwykle przypominającego despotyczne i skorumpowane rządy arabskie i islamskie.


Przywódcy AP lubią chełpić się, że Palestyńczycy żyjący pod ich rządami na Zachodnim Brzegu mają znaczną wolność słowa, szczególnie w porównaniu do sytuacji w Strefie Gazy pod rządami Hamasu. Jednak spojrzenie na działania AP i jej rozmaitych służb bezpieczeństwa pokazuje, że ich normy nie różnią się zbytnio o tych, jakie narzucił Hamas.


Czasami wydaje się wręcz, że AP i Hamas współzawodniczą o to, który z nich skuteczniej potrafi uciszyć krytykę i rozprawić się z dziennikarzami. Taka jest smutna rzeczywistość, w jakiej znaleźli się Palestyńczycy żyjący pod rządami obu tych stron.


Choć jest zrozumiałe, dlaczego ekstremistyczny ruch islamski, taki jak Hamas, stara się zakneblować swoich krytyków, nie ma powodu, dla którego rząd AP, finansowany przez Amerykanów i Europejczyków nie miałby być pociągany do odpowiedzialności za prześladowanie dysydentów i wsadzanie opozycjonistów do więzienia.


Przez zaniechanie – a ściśle mówiąc, odmawianie – pociągnięcia AP do odpowiedzialności za rozprawę ze swobodami obywatelskimi, podatnicy amerykańscy i europejscy aktywnie przyczyniają się do powstania kolejnej dyktatury arabskiej na Bliskim Wschodzie.


Setki finansowanych przez Zachód organizacji pozarządowych (NGO), które działają zarówno na Zachodnim Brzegu, jak w Strefie Gazy, nie zwracają uwagi na prawdziwe problemy, przed jakimi stoją Palestyńczycy w wyniku działań rządów AP i Hamasu. To samo dotyczy zachodnich mediów głównego nurtu, organizacji i orędowników praw człowieka.


Rozmyślne zaniechanie tego przez Zachód zachęca przywódców palestyńskich na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy do dalszego represjonowania własnej ludności. Są jednak wypadki, kiedy społeczność międzynarodowa zwraca uwagę na ciężki los Palestyńczyków: kiedy skargi dotyczą Izraela.


Rząd AP zakazuje palestyńskiej powieści i konfiskuje egzemplarze z księgarni. Gdzie jest krzyk protestu? Nie słychać go ze strony społeczności międzynarodowej – bo Izrael nie stoi za tym zdarzeniem.


Oto, co zdarzyło się w zeszłym tygodniu, kiedy prokurator generalny AP wydał rozkaz zakazujący powieści Zbrodnia w Ramallah autorstwa Abbada Jahji pod pretekstem, że zawiera „nieprzyzwoity tekst i określenia, które grożą moralności i przyzwoitości publicznej, co mogłoby wpłynąć na społeczeństwo, a szczególnie na nieletnich”.


Jahja powiedział, że wezwano go na przesłuchanie, a jego wydawca, Fuad Al-Aklik, został zatrzymany na 24 godziny. Policjanci AP dokonali nalotów na księgarnie w kilku miastach palestyńskich i skonfiskowali wszystkie egzemplarze. Autor, który jest z wizytą w Katarze, otrzymał wiele gróźb śmierci i obawia się powrotu do domu.


Decyzja zakazania powieści skłoniła 99 palestyńskich pisarzy, akademików i badaczy do podpisania petycji krytykującej władze AP i wzywającej do anulowania zakazu. Petycja wzywała AP do anulowania tego posunięcia karnego, które „powoduje szkodę Palestyńczykom i ich walce o wolność od ucisku, dyktatury i cenzury”. Napisali, że zakaz „jest poważnym naruszeniem wolności słowa i kreatywności” i tworzy sytuację, w której autorzy zmuszeni są do praktykowania autocenzury.


Nie wydaje się, by ta petycja, podpisana przez wybitnych Palestyńczyków, zrobiła wrażenie na kierownictwie AP w Ramallah.


Siły bezpieczeństwa aresztowały dziennikarza Samiego Al-Saiego z miasta Tulkarem w północnej części Zachodniego Brzegu za zamieszczenie krytycznych komentarzy na Facebooku. AP oskarżyła Al-Saiego, który pracuje jako korespondent prywatnej stacji telewizyjnej, o „wywoływanie konfliktu sekciarskiego”.


Jest to oskarżenie często wysuwane przeciwko dziennikarzom lub pisarzom, którzy ośmielają się krytykować kierownictwo AP. Sąd AP nakazał pozostawienie Al-Saiego w areszcie przez 15 dni. Protesty dziennikarzy palestyńskich przeciwko aresztowaniu ich kolegi trafiły w próżnię.   


Tymczasem profesor palestyński, Abdel Sattar Kassem, który wykłada politologię na uniwersytecie An-Nadżah w mieście Nablus na Zachodnim Brzegu, oczekuje na proces za “wyciągnięcie języka” przeciwko prezydentowi AP, Mahmoudowi Abbasowi i innych wysokich rangą oficjeli AP. Jest oskarżony o szerzenie “fałszywych wiadomości” i „wywoływanie konfliktu sekciarskiego”. Decyzja postawienia Kassema przed sądem przyszła po wywiadzie telewizyjnym, w którym ostro krytykował Abbasa i dowódców sił bezpieczeństwa AP. Kassam od dawna jest głośnym krytykiem kierownictwa AP i był z tego powodu wielokrotnie aresztowany; także ostrzelano jego dom.   


Te trzy sprawy są tylko czubkiem góry lodowej. Bardzo trudno odróżnić rząd Mahmouda Abbasa od arabskich i islamskich dyktatur, w których łamanie praw człowieka i swobód obywatelskich jest powszechną normą. Swoim despotycznym zachowaniem Abbas przypomina skłonnego do brutalnych rozpraw z krytykami swojego poprzednika, Jasera Arafata.


Dr Chalil Assaf, członek Palestyńskiego Komitetu Swobód Obywatelskich na Zachodnim Brzegu, oskarżył AP o systematyczne napaści na swobody obywatelskie i prawa człowieka.


Napisał
, na przykład, że odmowa wydania lub przedłużenia paszportu była jedną z kar AP dla jej przeciwników. Oskarżał także AP o „wymyślenie” prawa, które upoważnia gubernatorów do wydawania nakazów internowania każdego Palestyńczyka bez sądu. Podkreślił, że chociaż palestyński Sąd Najwyższy orzekł, że to prawo jest nielegalne, gubernatorzy AP nadal używali go do internowania Palestyńczyków.


“Palestyńczycy są internowani na wiele dni bez tego, by postawiono ich przed sędzią, a domy rewiduje się bez nakazu rewizji – mówił dr Assaf. – Internowanym często nie pozwala się na kontakt z rodzinami, żeby poinformować ich o zatrzymaniu”. Wspomniał również, że Palestyńczykom odmawia się czasami prawa jazdy lub zatrudnienia z powodu ich aktywności politycznej. Zatrzymuje się ich lub wzywa na przesłuchanie za to, co piszą na Facebooku.


Wielu Palestyńczyków mówiło kiedyś, że marzą, iż któregoś dnia będą mieli wolne media i demokrację jak ich sąsiedzi w Izraelu. Dzięki apatii społeczności międzynarodowej Palestyńczycy zrozumieli, że jeśli kiedyś będą mieli własne państwo, ich wzorem nie będzie Izrael ani żadna demokracja zachodnia, ale reżimy i represje, jakie panują w świecie arabskim i muzułmańskim.

 

Palestinian Assault on Freedoms

Gatestone Institute, 16 lutego 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Khaled Abu Toameh - urodzony w 1963 r. w Tulkarem na Zachodnim Brzegu, palestyński dziennikarz, któremu wielokrotnie grożono śmiercią. Publikował między innymi w "The Jerusalem Post", "Wall Street Journal", "Sunday Times", "U.S. News", "World Report", "World Tribune", "Daily Express" i palestyńskim dzienniku "Al-Fajr". Od 1989 roku jest współpracownikiem i konsultantem NBC News.