Czy płeć jest jak gender konstruktem społecznym? Nie.


Jerry A. Coyne 2017-02-17


Zaakceptowanie prawdy może istotnie dać pewnym ludziom amunicję do dyskryminowania przeciwko ludziom trans, ale lekarstwem na to nie jest zaprzeczanie rzeczywistości biologicznej: jest nim inicjowanie większej empatii, żeby ludzie transeksualni nie byli ofiarami dyskryminacji. Ci, którzy używają rzeczywistości płci biologicznej do marginalizowania ludzi transeksualnych, popełniają błąd naturalistyczny: twierdząc, że z „powinno” wynika z „jest”.

Pokazanemu poniżej filmowi na stronie internetowej Everyday Feminism towarzyszy kilka słów wyjaśnienia:

“Tak, kobiety trans są kobietami, ale nadal są biologicznie mężczyznami”.

Kiedykolwiek pomyślałaś lub powiedziałaś coś takiego? Mogłaś nawet mieć dobre intencje mówiąc to, co uważasz za prosty fakt – w końcu gender jest konstruktem społecznym, ale płeć jest biologiczna, czy nie?  

W rzeczywistości ten “prosty fakt”, że kobiety trans są “biologicznie mężczyznami” jest nieścisły – a to błędne przedstawienie prawdy używane jest do usprawiedliwiania dość okropnych rzeczy.   

Jeśli więc rzeczywiście chcesz obejrzeć fakty i iść za swoimi dobrymi intencjami, by zostać dobrym sojusznikiem sprawy, sprawdź wyjaśnienie Riley J. Dennis, dlaczego kobiety trans nie są biologicznymi mężczyznami.

Z miłością,
Redakcja Everyday Feminism

No cóż, chciałbym być dobrym sojusznikiem, ale nie przez zaprzeczanie prawdzie. A w rzeczywistości płeć istotnie jest biologiczna – nie jest konstruktem społecznym tak jak gender. Biologia jednak nie daje nam powodu do dyskryminowania ludzi trans, bo dyskryminacja jest sprawą moralną i nie może być rozstrzygana przez samą biologię.


Wszyscy słyszeliśmy mantrę, że gender jest konstruktem społecznym, co moim zdaniem znaczy, że twierdzenie, jakiego jesteś lub czujesz się gender powinno być oparte wyłącznie na twoim postrzeganiu i uzyskać wiarygodność przez zgodę społeczną. (Pozwólcie, że dodam jednak, że część transseksualizmu może mieć podstawę biologiczną: sprawę neurologiczną lub fizjologiczną, która czyni, że czujesz się, jakbyś nie należał/ła do swojej „przypisanej płci”.)


I jestem gotów zgodzić się na gender jako na konstrukt społeczny; jeśli ktoś rodzi się jako biologiczny mężczyzna, ale czuje się kobietą lub odwrotnie, jestem skłonny zgodzić się z tym, choć, oczywiście, wiele feministek nie zgadza się (pozostawię im rozstrzygnięcie tego sporu), jak też konserwatystów, którzy nie chcą, by ludzie wchodzili do „niewłaściwej” toalety. (Guzik mnie obchodzi, której toalety używają.)


Na 7,5 minutowym wideo poniżej Riley J. Dennis, zidentyfikowana jako “nie-binarna trans kobieta, pisarka, vlogerka, aktywistka i edukatorka” twierdzi jednak więcej: sama płeć jest konstruktem społecznym. To jest, twierdzi, że to, czy jesteś płci żeńskiej, czy męskiej jako stan przy urodzeniu, nie jest zjawiskiem biologicznym, ale konstruktem społecznym. To twierdzenie, które jest nie do utrzymania, jeśli wiesz cokolwiek o biologii, jest postawione z jednego tylko powodu: ponieważ, jak pisze w artykule Everyday Feminism, podobno „usprawiedliwia dość okropne rzeczy”. Jak mówi Dennis: „Kobiety trans nie są mężczyznami i mówienie, że są, pozwala ludziom na usprawiedliwianie złego traktowania ludzi trans”.


Tutaj więc mamy kogoś, kto próbuje wypaczyć dowody biologiczne w służbie sprawy ideologicznej. Choć solidaryzuję się z tą sprawą, nie mam zrozumienia dla twierdzenia, że sama płeć jest konstruktem społecznym. Gdyby było to prawdą, musielibyśmy zrewidować setki lat biologii i to nie tylko biologii człowieka. Powinniśmy zaakceptować fakty biologii, jak również fakt, że niektórzy ludzie czują, iż nie przynależą do swojej płci biologicznej, a potem budować naszą moralność społeczną w oparciu o te fakty – bez wypaczania biologii.


Jeśli badasz nowonarodzonych ludzi, bardzo mały ułamek nie daje się jednoznacznie przypisać do płci “męskiej” lub “żeńskiej” w oparciu o genitalia lub nawet chromosomy. Czasami dzieci „obojnaki” mają niejednoznaczne genitalia lub też oba ich rodzaje, a są także noworodki XXY i XO, które wykazują cechy pośrednie. Są to jednak niezmiernie rzadkie wypadki. Praktycznie rzecz biorąc, jak wszyscy dobrze wiemy, noworodki schludnie dzielą się na dwie kategorie: „biologicznie płci męskiej” i „biologicznie płci żeńskiej”. Jest to podobne do praktycznie wszystkich zwierząt. Na przykład, badałem miliony muszek owocowych i choć było kilka, który płeć była niejednoznaczna, powiedziałbym, że było ich mniej niż jedna na kilka tysięcy. (Płeć u much przyjmowana jest za fakt biologiczny, nie zaś konstrukt społeczny.) U ludzi, tak samo jak u innych gatunków mamy silną bimodalność płci z niską frekwencją dwuznacznych przypadków, które tworzą głęboką dolinę między szczytami męskim i żeńskim. Choć Dennis mówi, że „płeć nie jest doskonale binarna”, jest cholernie bliska doskonałości w dzieleniu ludzi na dwie grupy.


Tutaj przytaczam twierdzenie Dennis:

Twierdzę, że płeć powinna przejść tę samą zmianę, jaką już przeszedł gender. Nie jest to statyczny fakt; jest to konstrukt społeczny. . . Płeć nie jest faktem biologicznym, ponieważ jest zdeterminowana przez rzeczy, które w dużej mierze dają się zmienić [przez interwencję medyczną] i jedyna część tego, która jest niezmienna [budowa chromosomów] nie ma żadnego rzeczywistego efektu. Jest to więc po prostu w równej mierze konstrukt społeczny, jak gender. . . Płeć biologiczna musi ulec takiej samej zmianie paradygmatu, jak gender. Musimy zacząć myśleć o niej jako o konstrukcie społecznym, nie zaś bezdyskusyjnym fakcie”.

a powód tego twierdzenia znajduje się bezpośrednio za tym:

Bowiem kiedy ludzie mówią, że kobieta trans jest “biologicznie mężczyzną”, używają tego jako sposobu atakowania ludzi trans. Używają tego jako wymówki do wykluczenia nas z toalet, przebieralni i innych przestrzeni kobiecych.  

Jest ciekawe i wiele mówiące, że Dennis pisze niemal wyłącznie o kobietach trans, ignorując mężczyzn trans. Być może, bardziej próbuje bronić swojego gender niż ogólnie sprawy transseksualizmu. Nieważne, jej argumentacja opiera się na pobożnych życzeniach i ideologii zamiast na biologii.


Dlaczego Dennis twierdzi, że sama płeć jest konstruktem społecznym? Ten argument jest wątły i słaby. Twierdzi, że płeć biologiczna opiera się na kombinacji cech, a mianowicie:
 

1.)  chromosomy (u ludzi, XY jest męski, XX żeński)
2.)  genitalia (penis kontra pochwa)
3.)  gonady (jądra kontra jajniki)
4.)  hormony (mężczyźni mają stosunkowo wyższe poziomy testosteronu niż kobiety, podczas gdy kobiety mają wyższe poziomy estrogenu)
5.) drugorzędowe cechy płciowe, które nie są związane z układem rozrodczym, ale odróżniają płci i zazwyczaj pojawiają się w okresie dojrzewania (piersi, zarost twarzy, jabłko Adama, podskórna tkanka tłuszczowa itd.)  


Twierdzę, że na podstawie samych genitaliów i gonad ponad 99,9% ludzi mieści się w dwóch, nienachodzących na siebie kategoriach – mężczyzn i kobiet – a pozostałe cechy niemal zawsze idą z tym w parze. Gdybyś wykonał analizę głównych składowych używając kombinacji wszystkich pięciu cech, znalazłbyś dwie szeroko rozdzielone grupy z bardzo małą liczbą ludzi pomiędzy. Te grupy są biologicznymi rzeczywistościami, tak samo jak biologicznymi rzeczywistościami są konie i osły, chociaż mogą one dać hybrydy (bezpłodne muły), które morfologicznie są pośrodku.


Dennis przedstawia następujące argumenty przeciwko tym wskaźnikom płci:


Chromosomy
na ogół nie są badane, więc ludzie zazwyczaj nie wiedzą, jakie chromosomy mają. No to co? Albo jesteś XX, XY, albo, rzadko, coś innego i nie jest to trudno ustalić. Przeciwko temu Dennis argumentuje, że płeć nie jest całkowicie definiowana przez chromosomy (no cóż, jest według biologów), a nawet gdyby była, to „Co dobrego przynosi dzielenie ludzi w oparciu o chromosomy?”  


Na to odpowiadam: chromosomy są skorelowane z wieloma innymi cechami (a to dlatego, że genetycznie produkują te cechy) –wyewoluowaliśmy, by reagować w zróżnicowany sposób na te cechy. Na ogół ktoś, kto jest XY będzie odczuwać pociąg do kogoś, kto jest XX i to oparte jest na drugorzędowych cechach płciowych, które same są spowodowane przez chromosomy. Tak, istnieją ludzie, którzy są homoseksualni lub biseksualni (niemniej nadal identyfikowani jako „mężczyźni” lub „kobiety”), ale jeśli płeć jest czystym konstruktem społecznym, dobór płciowy nie działałby: płeć męska wyglądałaby identycznie jak płeć żeńska. Już ta różnica sugeruje, że istnieje biologiczna rzeczywistość płci i że ta rzeczywistość biologiczna – korelacja budowy chromosomów z cechami rozrodczymi i drugorzędowymi cechami płciowymi – powoduje zarówno behawioralne, jak morfologiczne różnice między płciami. Gdyby płeć była czystym konstruktem społecznym, jelenie nie miałyby poroża, pawie nie miałyby długich ogonów, kobiety nie miałyby piersi, a mężczyźni nie mieliby większej masy mięśniowej i siły górnej części ciała.


Hormony
“nie są widoczne bez badania”.  Ale można je pokazać badaniem. Dennis argumentuje, że lekarze mogą zmienić poziomy hormonów, ale to jest niedawna innowacja kulturowa, która nie ma wpływu na mój argument, że płeć oparta na budowie chromosomów produkuje znaczące różnice innych cech. Sama budowa chromosomów, raz odziedziczona, rozpoczyna szereg zmian genetycznych wiodących w końcu do pozostałych czterech zestawów cech.


Genitalia i gonady
“zazwyczaj nie są widoczne przez większość czasu”. No cóż, nie widać ich, kiedy są przykryte ubraniem, a jajniki zawsze są wewnątrz. Ale to jest bardzo głupie rozumowanie. Zbadanie genitaliów i gonad powie, czy należą do szczytów w dystrybucji bimodalnej, czy też są rzadkimi wyjątkami. Dennis argumentuje następnie, że genitalia można zmienić chirurgicznie, co jest prawdą, ale to jest po prostu ludzka ingerencja w płeć biologiczną i te zmiany, oczywiście, można z łatwością wykryć. Podobnie z jej argumentem, że gonady i jądra można usunąć, kiedy są chore, zacierając wskaźnik płci. Ale to dzieje się później i oczywiście nie zmienia chromosomów. I nie zdarzało się w ogóle zanim pojawiła się chirurgia w ostatnich 0,005% przebiegu ewolucji człowieka.


Drugorzędowe cechy płciowe
, powiada Dennis, pojawiają się dopiero przy dojrzewaniu, jak gdyby był to argument przeciwko ich rzeczywistości. Dennis dodaje, że istnieją wahania tych cech: nie są one „doskonałymi cechami odróżniającymi płci”. Na przykład, niektórzy mężczyźni mają mało zarostu lub w ogóle go nie mają, a niektóre kobiety mają zarost na twarzach. Twierdzi także, że „ludzie z pochwami” (eufemizm, którego używa zamiast słowa „kobieta”) mogą mieć małe piersi lub duże piersi, ale że „żadna z nich nie jest mniej żeńska”. Także to jest nieistotne dla argumentu przeciwko rzeczywistości płci, bo biorąc pod uwagę tylko piersi, sama ich obecność jest bardzo dobrym wskaźnikiem płci biologicznej.


Dennis twierdzi także, że drugorzędowe cechy płciowe świadczą przeciwko płci biologicznej, ponieważ „można je zmienić hormonami lub chirurgicznie”.


To jednak także nie ma znaczenia dla argumentu o płci biologicznej jako rzeczywistości od urodzenia. Mogłem laserem usunąć płciowe grzebienie samców Drosophila (sztywne kępki szczeciny na przednich odnóżach, którymi samce przytrzymują samice podczas kopulacji), ale to nie znaczy, że płeć u Drosphila jest konstruktem społecznym. Podobnie, można pomalować samicę kardynała na kolor szkarłatny, żeby przypominała samca (drugorzędowa cecha płciowa), ale to nie mówi niczego o tym, czy płeć u kardynałów jest konstruktem społecznym. Nie może być, bo te ptaki nawet nie mają społeczeństwa.


Kulturowo spowodowana plastyczność cech biologicznych nie oznacza, że te cechy nie są realne, a są zaledwie konstruktem społecznym; znaczy tylko, że te cechy można sztucznie zmienić, by przypominały drugą płeć.


Dennis konkluduje, że z pięciu wyliczonych powyżej cech czterech nie można używać, by “dokładnie określić płeć”. (Wygląda na to, że chromosomy są wyjątkiem.) No cóż, tak, ale pozwalają na dokładny podział niemal za każdym razem, a kiedy złożymy je wszystkie razem, też praktycznie dają dokładny podział niemal za każdym razem. Oczywiście, istnieją wyjątki, ale jak powiedziałem, są one niezmiernie rzadkie.

 


Czy nie możemy zaakceptować faktu, że płeć istotnie jest zjawiskiem biologicznym, podczas gdy pewni ludzie mogą nadal zdecydować się na przyjęcie gender, który nie odpowiada ich płci biologicznej? Koncepcja płci biologicznej jest niezmiernie użyteczna w biologii – jest podstawą ogromnej ilości badań w biologii ewolucyjnej i innych dziedzinach i – z bardzo nielicznymi wyjątkami – jest obiektywną rzeczywistością.


Zaakceptowanie prawdy może istotnie dać pewnym ludziom amunicję do dyskryminowania przeciwko ludziom trans, ale lekarstwem na to nie jest zaprzeczanie rzeczywistości biologicznej: jest nim inicjowanie większej empatii, żeby ludzie transeksualni nie byli ofiarami dyskryminacji. Ci, którzy używają rzeczywistości płci biologicznej do marginalizowania ludzi transeksualnych, popełniają błąd naturalistyczny: twierdząc, że z „powinno” wynika z „jest”.


Is sex a social construct like gender? Nope

Why Evolution Is True, 13 lutego 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jerry Coyne

Profesor (emeritus) na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków.  Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.

Od Redakcji:


W komentarzach pod tym artykułem na stronie Jerrego Coyne’a internautka „Cindy” pisze m. in:

Filmów nagranych przez Riley J. Denis jest na YouTube pełno. Można powiedzieć, że jest... niesławna. W jednym z tych filmów wyjaśniała, że „odkryła” swoją transseksualność w szkole średniej i „nauczyła się wszystkiego o innych rodzajach seksualności”.  Nie odczuwa również żadnego psychicznego rozdarcia na tle swojej tożsamości. Jest zadowolona ze swojego penisa i nie przeszkadza jej to w nazywaniu się kobietą, nakręciła nawet film, w którym stwierdza, że lesbijki są bigotkami, ponieważ nie frapują ich panie z penisami.

Faktycznie to jest zdumiewająca sprawa, nie znaleźliśmy jednak poważnych badań, które potwierdzałyby tę dyskryminacyjną postawę lesbijek i trudno powiedzieć na ile generalizacja Riley Denis jest uzasadniona.