Dlaczego organizacje pokojowe polegają na “alternatywnych faktach”?


Emanuel Miller 2017-02-12


W zeszłym tygodniu zaproszono mnie do Al Dżaziry, żebym opowiedział o wsi beduińskiej, Umm al-Hiran. Zaszokowało mnie to, co odkryłem, przygotowując się do tego programu.


Z “Haaretz” dowiedziałem się, że mieszkańcy Umm al-Hiran zostali tam przeniesieni przez Izraelskie Siły Obronne (IDF) w 1956 r. Niemniej, według znanej izraelskiej organizacji praw człowieka, Adalah, ponad 60 lat później Izrael nie uznaje tej wsi i stara się przesiedlić Beduinów, zniszczyć budynki i zbudować w tym miejscu “żydowskie miasto”.


Brzmi strasznie, prawda?


Wstrząsnęła mną ta lektura. Czy mój kraj naprawdę może być tak bezduszny? Czy jest możliwe, że ci ludzie są bezlitośnie wyrzucani ze swoich domów, a reszta populacji pozostaje obojętna? Przez moment zamartwiałem się, że zgodziłem się bronić czegoś, co jest nie do obrony.


W miarę jednak jak znajdowałem więcej informacji, wyłaniał się radykalnie odmienny obraz. Okazuje się, że opowieść szerzona przez Adalah i powtarzana przez „Haaretz” wprowadza w błąd, ujmując to najbardziej łagodnie. Choć Beduini zostali istotnie przeniesieni do Um al-Hiran w 1956 r., ziemia została im wydzierżawiona. Nigdy nie była ich ziemią. Ponadto Izrael wybudował dla tego plemienia permanentne domy w pobliskiej miejscowości Hura i zaoferował mieszkańcom Ummal-Hitan możliwość przeniesienia się tam za darmo, jak również otrzymania rekompensaty za spowodowaną niewygodę. Jak dotąd dwie trzecie populacji zaakceptowało to rozwiązanie i przeniosło się do Hura.


Dalej jest jeszcze ciekawiej. Rzekomo “żydowskie” miasto budowane na miejscu Umm al-Hiran będzie w rzeczywistości otwarte dla ludzi wszystkich, bez względu na przynależność   etniczną, kolor skóry czy wyznanie. Obecna ludność Umm al-Hiran będzie mogła mieszkać w tym mieście, jeśli będą mieli na to  ochotę. Naturalnie, w wersji podawanej przez Adalah nikt o tym wszystkim nie wspomina.


W związku z obroną Izraela powiedziano, że uprawiam hasbarę, nazywano mnie propagandzistą i kłamcą. W rzeczywistości, kiedykolwiek mówię o Izraelu, staram się mówić prawdę zamiast odruchowo wszystko usprawiedliwiać. Nie mam zamiaru wybielać win Izraela. Traktuję poważnie twierdzenia przeciwko Izraelowi i nie zbywam ich automatycznie. Jako człowiek przekonany, że najlepszym adwokatem jest uczciwy adwokat, uważam, że ważne jest rozpoznanie błędów i wad. Tak więc, kiedy przedstawiono mi poważne oskarżenia dotyczące zachowania Izraela wobec jego populacji beduińskiej, potraktowałem je poważnie.


Proszę sobie wyobrazić moją frustrację, kiedy zrozumiałem, że zostałem oszukany. Twierdzenie, że Beduinów wyrzuca się z „ich” ziemi, jest zwyczajnie nieprawdą. I żadne „żydowskie” miasto nie jest budowane zamiast Umm al-Hiran. Jest w najwyższym stopniu irytujące, kiedy traktujesz kogoś poważnie, a potem odkrywasz, że ten ktoś próbuje cię omamić.


Przez ostatni rok zainwestowałem wiele godzin na wysłuchanie organizacji “zwalczających okupację”. Zeszłego lata dołączyłem do wielu wypraw organizowanych przez czołowe lewicowe grupy izraelskie, włącznie z Machsom Watch, Breaking the Silence i Ir Amim. Raz za razem słyszałem, jak te organizacje opowiadały niepokojące historie i fakty próbując przekonać łatwowiernych turystów europejskich i amerykańskich o prawości ich sprawy. I raz za razem odkrywałem, że te opowieści były zwyczajnym oszustwem.


Znakomitym przykładem są wyprawy organizowane przez Breaking the Silence na górzysty teren Południowego Hebronu. W Susija zabierają turystów do studni – otworu w ziemi o powierzchni około metra kwadratowego. Kiedy stałem tam, przewodnik wyjaśniał, że Izraelskie Siły Obronne wepchnęły do studni cały pojazd. „Tutaj, jeśli spojrzycie, głęboko w środku jest samochód subaru – twierdził. – Wepchnęli go do środka, żeby zatruć studnię”. Oderwane drzwi białego samochodu leżały na ziemi przy otworze.


Brzmiało to okropnie. Początkowo byłem zaszokowany. Jest tylko jeden problem: jak zaświadczy każdy, kto tam był, nie widać żadnego samochodu. A to dlatego, że nie ma tam żadnego samochodu. Wspomniane drzwi to tylko oszukańczy, strategicznie umieszczony rekwizyt. Kiedy zastanowiłem się przez moment, zrozumiałem całkowitą niemożliwość wepchnięcia całego samochodu przez otwór o powierzchni jednego metra kwadratowego. Jednak wielu ludzi po prostu ślepo akceptuje tę historię.


Innym razem Breaking the Silence zamieściła na swojej stronie Facebooka opowieść o rodzinie palestyńskiej, która osiem razy w ciągu jednego roku dostała nakaz opuszczenia swojego domu, żeby armia mogła przeprowadzać w pobliżu ćwiczenia. W tym czasie byłem częścią My Truth, organizacji, która obaliła wiele kłamstw Breaking the Silence. Chociaż już wtedy nie miałem cienia zaufania do tej organizacji, to twierdzenie było zbyt mocne, by je zignorować. Niepokoiła mnie możliwość, że IDF działała tak bezwzględnie.


Chcąc zweryfikować sprawę, powiedziałem mojemu szefowi o moim niepokoju i o tym, że powinniśmy zachować ostrożność, bo armia mogła rzeczywiście oznaczyć ziemię tej rodziny jako część poligonu. Doradzałem, że sprawę należy zbadać. I zrobiliśmy to. Zdobyliśmy fotografie lotnicze tego terenu od 1999 do 2016 r. Odkryliśmy, co naprawdę się zdarzyło: podczas gdy fotografia z 2016 r. wyraźnie pokazuje stojące tam domy, zdjęcia z 1999 r. pokazują niezamieszkałą ziemię. Był to rok, kiedy teren ogłoszono zamkniętą strefą militarną i nie było tam wówczas żadnej wsi palestyńskiej. Ta rodzina świadomie postanowiła  zamieszkać na poligonie, wbrew zarówno prawu, jak zdrowemu rozsądkowi. Mówiąc po prostu: twierdzenie Breaking the Silence o manewrach i używaniu tego jako pretekstu do wysiedlenia rodziny, było bezczelnym kłamstwem.


Al Dżazira była ostatnią kroplą. Raz za razem przez ostatni rok stykałem się z szokującymi opowieściami lewicowych organizacji „pokojowych”. Raz za razem odkrywałem, że choć niektóre z nich wymagały wzięcia pod uwagę, wiele było wyraźnie zmanipulowanych lub fikcyjnych. Poza faktem, że te oszukańcze opowieści są obrazą dla naszej inteligencji, podsycają one nieufność i nienawiść do Izraela.


Kiedy zaproszono mnie do Al Dżaziry, martwiłem się, że będę musiał bronić tego, co nie jest do obrony. Ale im więcej dowiadywałem się, tym większe ogarniało mnie obrzydzenie. Kiedy Izrael jest atakowany nieustannie w salach ONZ i w światowych mediach, przynajmniej organizacje „pokojowe” mogłyby ograniczyć swoją krytykę Izraela do rzetelnych relacji.


Kłamstwa, szkalowanie i krokodyle łzy Adalah i Breaking the Silence utrudniają osiągnięcie pokoju. Zamiast podsycać dialog, pogłębiają podziały. Pora, by wyrzekły się swoich alternatywnych faktów.


Why do peace organizations rely on ‘alternative facts’?

Times of Israel, 8 lutego 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Emanuel Miller

Izraelski bloger, działacz w pozarządowej organizacji My Truth, skupiającej żołnierzy i byłych żołnierzy izraelskich i dokumentującej fałszywe informacje o izraelskiej armii. 
Autora można również obserwować na jego stronie Facebooka: https://www.facebook.com/elanmiller?fref=ts