Dlaczego nas nienawidzą


Vic Rosenthal 2017-01-27


Odwieczne pytanie: “dlaczego nas nienawidzą?” pojawiło się znowu wraz z najnowszym atakiem dyplomatycznym Obamy/Europejczyków/Palestyńczyków, zaznaczonym rezolucją 2334 Rady Bezpieczeństwa ONZ, paryską konferencją “pokojową” i kolejną godziną nienawiści w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. (A wreszcie, przekazanie w ostatniej godzinie urzędowania Obamy 220 milionów dolarów na wsparcie palestyńskiego terroryzmu.)

Kozioł, wylosowanego dla Azazela postawi żywego Panem, aby dokonać na nim przebłagania, a potem wypędzić go dla Azazela na pustynię. –
Księga Kapłańska 16:10
On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko nasze, lecz również za grzechy całego świata.
  – 1 Św. Jan 2:2

Europejczycy (o których Alex Grobman pisze tutaj), mogą być równie nieprzejednanym wrogiem państwa żydowskiego, jak Arabowie palestyńscy. Często zauważa się, że domniemane przyczyny– poparcie praw Palestyńczyków, prawo międzynarodowe, a nawet pragnienie ugłaskania swojej populacji muzułmańskiej - ich antyizraelskiej działalności w żaden sposób nie tłumaczą odrażających podwójnych standardów, demonizacji, BDS (bojkot, dywestycje, sankcje) i obsesyjnego skupienia na naszym małym kraju.


Nietrudno zrozumieć, dlaczego: Europa, a szczególnie Europa Zachodnia, ma ogromne poczucie winy za rzeź II wojny światowej (to w znacznie mniejszym stopniu dotyczy Europy Wschodniej i Rosji, które uważają się za główne ofiary). Reakcją Europy Zachodniej było obwinianie nacjonalizmu – zarówno postawy psychicznej, takiej jak duma z własnego narodu, którą łączyli z rasizmem nazistów, jak nacjonalizmu politycznego.


Ideologicznym lekarstwem była próba zdławienia uczuć i idei partykularyzmu i zastąpienie ich kumbaya-izmem, który tak dobrze znamy dzisiaj. Pod względem politycznym suwerenne rządy są wyśmiewane i oczekuje się, że zanikną na rzecz wielonarodowych organizacji, takich jak ONZ i UE, co do których jest nadzieja, że w końcu całkowicie je zastąpią. Granice są złe, a siłą militarną pogardza się jako czymś atawistycznym – w końcu, ONZ zdelegalizowała wojnę, a nieporozumienia między narodami, jeśli takie jeszcze istnieją, można i należy rozwiązać przez rozmowy.


A tu pojawia się Izrael, otwarcie nacjonalistyczny, głoszący przywiązanie do syjonizmu, ideologii, która argumentuje, że naród żydowski powinien mieć państwo i że to państwo powinno mieć prawo używania siły do swojej obrony. Naturalnie, jest to sprzeczne z wiarą w nowy porządek świata, ale jest to coś znacznie więcej niż spór filozoficzny.


Żydzi jako naród należeli do największych ofiar II wojny światowej i przez przyjęcie nacjonalizmu, zbudowanie państwa i bronienie się z powodzeniem, rzucili Europejczykom w twarz ich winę. Przypomnieliśmy Europejczykom, że pozwolili na zamordowanie naszych dziadków, że w wielu wypadkach byli wspólnikami nazistów w dokonaniu tego morderstwa, a ci, którzy nie współdziałali, nie ruszyli palcem, by temu zapobiec.


Europejczycy odpowiedzieli przez przeniesienie swojej winy na nas: wiedzieli, że ich dziadkowie byli rasistami, mordercami i wspólnikami morderców, a uporanie się z tym jest zbyt bolesne, więc odpędzają złe uczucia przez uparte twierdzenie, że to my, Żydzi jesteśmy w rzeczywistości rasistami i mordercami. To my, nie zaś oni, jesteśmy nazistami. Jest to zastosowanie zasady kozła dla Azazela, umieszczanie nieznośnego brzemienia własnych grzechów na innym stworzeniu, które potem zmuszasz, by zniknęło.  


Chcą, byśmy przyjęli postawę uniwersalistyczną, otworzyli nasze granice, przestali walczyć i próbowali rozwiązać nasze problem rozmowami. Nie trzeba mówić – i jest to oczywiste również dla Europejczyków – że wtedy znikniemy. A to rozwiąże ich problem, prawda?


Arabowie palestyńscy
nienawidzą nas z innego powodu. Kultura arabska jest całkowicie przesycona koncepcją honoru i utracony honor musi zostać odzyskany. Ważne jest zrozumienie, że honor człowieka lub rodziny, a także narodu (do tego stopnia, w jakim jest on uznawany) nie zależy od prawdy; zależy od tego, jak to wygląda dla innych. Jeśli utracony honor jest wystarczająco wielki, to musi być odzyskany przez przelew krwi. Mężczyźni systematycznie zabijają swoje siostry i córki, ponieważ rodzina nie może zaakceptować, że ktoś mógłby pomyśleć – niezależnie od tego, czy jest to prawda, czy nie – że kobieta brała udział w zakazanym zachowaniu seksualnym.


Według narracji palestyńskiej Arabowie palestyńscy doznali olbrzymiej utraty honoru, kiedy ponieśli porażkę militarną – nie tylko z rąk nie-muzułmanów, ale na domiar złego, Żydów! – i przeżyli upokorzenia nakby. Tego honoru nie można odzyskać rozmowami. Nie można przywrócić przez państwowość palestyńską. Może być odzyskana przez (najchętniej krwawe) wygnanie Żydów z każdego centymetra „ziemi palestyńskiej”. Rzeczywiste okoliczności wydarzeń z 1948 r. – kto rozpoczął wojnę, kto wygnał kogo, kto masakrował kogo – nie mają większego znaczenia niż okoliczności, w jakich młoda kobieta zaszła w ciążę. Honor musi zostać odzyskany.


Anwar Sadat dostarcza interesującej analogii. Sadat rozpoczął wojnę Jom Kipur, by odzyskać terytorium stracone przez Egipt w 1967 r., ale, co ważniejsze, by odzyskać honor Egiptu (pokonani przez Żydów! Jakże to musiało boleć dumnych muzułmanów egipskich). Interwencja społeczności międzynarodowej uratowała go przed porażką, której nie dałoby się ukryć. Przedstawił swojemu narodowi wojnę 1973 r. jako zwycięstwo, ale nie dali się nabrać. Prawdziwe zwycięstwo, które przywróciłoby Egipcjanom honor, musiałoby spełnić obietnicę Nassera, że “Nie wejdziemy do Palestyny z jej ziemią pokrytą piaskiem; wejdziemy z jej ziemią przesiąkniętą krwią”. Ostatecznie Sadatowi udało się odzyskać całą ziemię, do ostatniego centymetra, jaką utracił, ale zrobił to przez rozmowy; a rozmowy nie mogły przywrócić honoru Egiptowi. Tylko krew mogła to zrobić i w ostatecznym rachunku była to krew Sadata.


Lekcja powinna być oczywista. Arabowie palestyńscy nie są, nie mogą być, partnerem do negocjacji. Tylko siła może powstrzymać ich przed przemocą.  


Europejczycy, pogrążeni w masywnych, kontynentalnych neurozach, mogą nie być zdolni do wysłuchania rozsądku. Rozumiem, że brzemię ich grzechów jest zbyt wielkie do uniesienia. Może jednak udałoby się wyjaśnić im, że jesteśmy gotowi wybaczyć ich dziadkom – jeśli tylko przestaną czynić z nas swojego kozła ofiarnego, kozła dla Azazela. Możemy im przypomnieć, że już mają jednego Żyda, który za nich został ukrzyżowany, i że to powinno wystarczyć.


Why they hate us

16 stycznia 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Vic Rosenthal

Studiował informatykę i filozofię na  University of Pittsburgh. Obecnie jest na emeryturze, mieszka w Izraelu. Publikuje w izraelskiej prasie. Jego artykuły często zamieszcza Elder of Ziyon.