Mistyfikacja Sokala: dwadzieścia lat później


Jerry Coyne 2017-01-13

Alan Sokal
Alan Sokal

Minęło dwadzieścia lat od “sprawy Sokala” znanej także jako “Sokal hoax”, kiedy to fizyk i matematyk Alan Sokal wysłał do pisma “Social Text” fikcyjnie postmodernistyczny artykuł o wyłamującym szczęki tytule Transgressing the boundaries: Towards a transformative hermeneutics of quantum gravity [Transgresja granic: ku transformatywnej hermeneutyce grawitacji kwantowej ]. W artykule używał prawdziwych cytatów profesorów nauk społecznych i innych uczonych postmodernistycznych, żeby pokazać, że dziedzina grawitacji kwantowej pełna jest patriarchatu i głęboko zanieczyszczona postawami społecznymi. W rzeczywistości jego zamiarem było pokazanie, że nauki humanistyczne (nie wszystkie!) są zakażone głębokim subiektywizmem o sposobach dochodzenia do prawdy, jak również głęboką podejrzliwością wobec nauk ścisłych.


Tutaj jest kilka cytatów z artykułu Alana; tylko postmodernista mógł to potraktować poważnie:

Przez ostatnie dwa dziesięciolecia szeroka dyskusja toczyła się między teoretykami w sprawie cech kultury modernistycznej kontra postmodernistycznej; w ostatnich latach te dialogi zaczęły skupiać się na szczegółowych, specyficznych problemach stawianych przez nauki przyrodnicze. Szczególnie Madsen i Madsen podali niedawno jasne streszczenie cech nauki modernistycznej kontra postmodernistycznej. [JAC: urywki kursywą są cytatami z innych prac; odnośniki są w oryginale]:


Prostym kryterium zakwalifikowania nauki jako postmodernistycznej jest jej uwolnienie od wszelkiej zależności od pojęcia prawdy obiektywnej. Według tego kryterium, na przykład, komplementarność interpretacji fizyki kwantowej dzięki Nielsowi Bohrowi i szkole kopenhaskiej uważa się za postmodernistyczną.


Najwyraźniej grawitacja kwantowa jest pod tym względem archetypową nauką postmodernistyczną. Po drugie,


Innym pojęciem, które można uznać za fundamentalne dla nauki postmodernistycznej jest esencjalność. Postmodernistyczne teorie naukowe są skonstruowane z elementów teoretycznych, które są zasadnicze dla konsekwencji i użyteczności teorii.  


Tak więc, ilości lub obiekty, które w zasadzie są nieobserwowalne – takie jak punkty czasoprzestrzeni, dokładne pozycje cząstek lub kwarków i gluonów – nie powinny być wprowadzane do teorii. Podczas gdy wiele nowoczesnej fizyki zostaje wykluczonych przez to kryterium, grawitacja kwantowa kwalifikuje się raz jeszcze: w przejściu od klasycznej ogólnej teorii względności do teorii kwantowanej, punkty czasoprzestrzeni (i istotnie sama nieskończona czasoprzestrzeń) znikają z teorii.   


Te kryteria jednak, choć godne podziwu, są niewystarczające dla wyzwalającej nauki postmodernistycznej: wyzwalają istoty ludzkie z tyranii “prawdy absolutnej” i “obiektywnej rzeczywistości”, ale niekoniecznie od tyranii innych istot ludzkich. Słowami Andrew Rossa, potrzebujemy nauki, “która będzie odpowiedzialna przed społeczeństwem i użyteczna dla interesów postępowych”. Z feministycznego punktu widzenia  Kelly Oliver przedstawia podobny argument:


… aby być rewolucyjna, teoria feministyczna nie może twierdzić, że opisuje to, co istnieje lub „fakty natury”. Zamiast tego teorie feministyczne powinny być narzędziami politycznymi, strategiami przezwyciężenia ucisku w konkretnych sytuacjach. Celem więc teorii feministycznej powinno być rozwinięcie teorii strategicznych – nie prawdziwych teorii, nie fałszywych teorii, ale teorii strategicznych.

Czekajcie! Tam jest więcej!:

Wreszcie, zawartość każdej nauki jest poważnie ograniczona językiem, w jakim formułowane są dyskursy; a zachodnia nauka fizyki od czasów Galileusza jest formułowana w języku matematyki. Ale czyjej matematyki? To pytanie jest fundamentalne, bo jak zauważył Aronowitz, “ani logika, ani matematyka nie unika ‘zanieczyszczenia’ tym, co społeczne”.  I, jak feministyczni myśliciele wskazywali wielokrotnie, w obecnej kulturze to zanieczyszczenie jest przytłaczająco kapitalistyczne, patriarchalne i militarystyczne: “matematyka jest portretowana jako kobieta, której naturalnym pragnieniem jest być zdobytą Inną”. Tak więc, wyzwalająca nauka nie może być kompletna bez głębokiej rewizji kanonu matematyki. Jak dotąd nie istnieje taka emancypacyjna matematyka i możemy tylko spekulować na temat jej możliwej zawartości. Możemy zobaczyć zwiastuny tego w wielowartościowej i nieliniowej logice teorii układów rozmytych; to podejście jest jednak nadal ciężko zaznaczone swoimi początkami w kryzysie późno-kapitalistycznych stosunków produkcji. Teoria katastrofy z jej dialektyczną emfazą na płynność/brak ciągłości i metamorfozę/odsłanianie niewątpliwie odegra główną rolę w przyszłej matematyce; pozostaje jednak do wykonania wiele pracy teoretycznej zanim to podejście stanie się konkretnym narzędziem progresywnej taktyki politycznej. Wreszcie, teoria chaosu – która dostarcza najgłębszego wglądu w powszechne ale tajemnicze zjawisko nieliniowości – będzie centralna dla całej przyszłej matematyki. A jednak te wyobrażenia przyszłej matematyki muszą pozostać najbardziej mglistymi migawkami: bowiem obok tych trzech młodych gałązek na drzewie nauki powstaną nowe pnie i gałęzie – całe nowe ramy teoretyczne – których my z naszymi obecnymi klapkami ideologicznymi na oczach nie potrafimy sobie nawet wyobrazić.

Artykuł jest wypchany skandalicznymi wypowiedziami o fizyce i matematyce, jak również autentycznymi, ale wzbudzającymi śmiech cytatami z “badań naukowych” (patrz przypisy). Ale i tak „Social Text” zaakceptował artykuł. Nie wysłał go do formalnej recenzji, ale zaakceptował, kiedy czterech reaktorów wewnętrznych zaaprobowało go, w tym Stanley Aronowitz i Andrew Ross.


Wkrótce potem Sokal opublikował artykuł w piśmie “Lingua Franca”, ujawniając naturę mistyfikacji.  Podczas gdy wielu postmodernistów i profesorów nauk humanistycznych było oburzonych do tego stopnia, że oskarżali Sokala o nieetyczne zachowanie, naukowcy nauk ścisłych chichotali, bo byliśmy zwyczajnie zmęczeni absurdalnymi twierdzeniami o nauce (włącznie z jej niezdolnością dostarczenia wiedzy lepszej niż “innymi sposobami zdobywania wiedzy”) i naprawdę nie widzę lepszego sposobu na pokazanie tezy Sokala niż przez taką mistyfikację. (Jestem dumny, że pierwszy list do redakcji o tej mistyfikacji, opublikowany w „New York Times”, który napisał o całej sprawie na pierwszej stronie, był ode mnie z pochwałą tego, co zrobił Alan. Tego samego dnia jedna z moich „przyjaciółek”, postmodernistyczna uczona, przeczytała mój list i zadzwoniła do mnie z krzykiem – bez „cześć” i bez przedstawienia się – że zupełnie nie mam racji!)


O co chodziło Sokalowi? Tłumaczył to w innym artykule w Lingua Franca:

Dlaczego to zrobiłem? Choć metoda była satyryczna, moje motywy były jak najbardziej poważne. Niepokoi mnie rozprzestrzenianie się nie tylko nonsensu i niechlujnego myślenia per se, ale szczególnego rodzaju nonsensu i niechlujnego myślenia: takiego, które zaprzecza istnieniu obiektywnej rzeczywistości lub (kiedy kwestionowane) przyznaje jej istnienie ale umniejsza jej praktyczną istotność. W najlepszym wypadku pismo takie jak „Social Text” porusza ważne kwestie, których nie powinien ignorować żaden naukowiec – na przykład, pytanie, jak finansowanie przez korporacje lub rządy wpływa na pracę naukową. Niestety, relatywizm epistemologiczny nie pomaga w dyskusjach o tych sprawach.


Krótko mówiąc, mój niepokój z powodu szerzenia się subiektywistycznego myślenia jest zarówno intelektualny, jak polityczny. Intelektualnie problem z takimi doktrynami polega na tym, że są fałszywe (kiedy nie są po prostu bezsensowne). Istnieje realny świat; jego właściwości nie są jedynie konstrukcjami społecznymi; fakty i dowody mają znaczenie. Jaki człowiek przy zdrowych zmysłach może twierdzić inaczej? Niemniej wiele teoretyzowania akademickiego próbuje właśnie zamazać te oczywiste prawdy.

Mam osobiste doświadczenie z tym subiektywizmem i to ze strony kogoś, kto powinien wiedzieć lepiej: filozofa Michaela Ruse. Jakiś czas temu miał on wykład dla grupy historyków i filozofów nauki na moim uniwersytecie i twierdził, że medycyna zachodnia jest tylko jednym ze „sposobów uzdrawiania” – nie lepsza niż jakakolwiek medycyna ludowa. Kiedy przyszedł czas na dyskusję, zapytałem go, czy gdyby jego dzieci były chore, zabrałby je do lekarza zachodniego, czy do szamana. Nie udzielił wyraźnej odpowiedzi, a tylko mamrotał i gderał.


Będę mówił o tego rodzaju subiektywizmie – twierdzeniu, że na pewne pytania można odpowiedzieć obiektywnie innymi metodami niż „szeroko rozumiana nauka” i że istnieją „sposoby zdobywania wiedzy”, które ujawniają prawdę o wszechświecie, ukrytą przed nauką -  na spotkaniu LogiCal w Los Angeles za około dwa tygodnie. (Przewodniczy Sean Carroll.)


Miałem nadzieję, że Sprawa Sokala przynajmniej złagodzi postmodernistyczny nonsens i może zrobiła to, nie wiem, bo mam mały kontakt z uczonymi nauk humanistycznych.


W nowym artykule jednak w“Chronicle of Higher Education” pod tytułem Anatomy of a hoax, Helen Ruark zebrała wypowiedzi kilku uczestników i obserwatorów całej sprawy i jest to pouczająca lektura. Ujawnia na przykład współudział w mistyfikacji Barbary Epstein, wahania w redakcji “Lingua Franca”, czy ujawniać, że była to mistyfikacja i kilka przyczyn, dla których “Social Text” w ogóle opublikował artykuł Sokala. Jak pisze Bruce Robbins, jeden z redaktorów tego pisma, było tam trochę muskania piórek:

ROBBINS: Zdecydowali się wziąć to, bo pojawił się naukowiec, który chociaż wyrażał się bardzo niezręcznie i bez zbyt dużej znajomości tematu, wobec którego był entuzjastyczny – włączał się “po naszej stronie”. Fakt, że 13 razy cytował Stanley’a Aronowitza prawdopodobnie nie był tak zupełnie bez znaczenia dla Stanley’a Aronowitza, a Stanley Aronowitz był jedynym, nadal żyjącym spośród założycieli pisma i był 10 lub 15 lat starszy od wszystkich innych. Jeśli więc chciał tego Aronowitz, jeśli jeden z założycieli był tam i chciał tego, to prawdopodobnie musiało przejść.

To jest jednak tylko długi wstęp do jednego z cytatów w tym artykule autorstwa kogoś, kto nawet nie był wspomniany ani cytowany w artykule Sokala. Oto on z moimi podkreśleniami:

HELEN LONGINO, profesor filozofii, Stanford University: Z pewnością istnieją dekonstrukcjoniści, którzy próbowali stanąć do walki z nauką. Ale była to zdecydowanie niewielka mniejszość prac, które zostały dokonane jako badania nad nauką. Gdyby Sokal przysłał artykuł do poważnego pisma badań nad nauką, ludzie by go przejrzeli. Sokal ma tę bardzo staromodną koncepcję nauki – że nauki nie tylko mają na celu odkrywanie prawdy o świecie naturalnym, ale że ich metody skutecznie to robią.

Kiedy czytałem to ostatnie zdanie podeszwy moich butów niemal skręciły się w precelki. Co jest „staromodnego” w idei, że nauce udaje się odkrywać prawdy o świecie naturalnym? Czy Longino twierdzi, że w rzeczywistości nauka tego nie robi? Jeśli tak, to myli się całkowicie i ten rodzaj subiektywizmu, który był celem Sokala, pozostaje w jej osobie jako jątrząca się rana w świecie akademickim.


Zastanawiam się, czy dr Longino była kiedykolwiek szczepiona, czy przyjmowała antybiotyki lub używała telefonu komórkowego albo komputera. Jeśli tak, to tym samym przyznała, że nauce udało się znaleźć prawdę. Czy likwidacja czarnej ospy na świecie, która zaczęła się od nauki identyfikującej czynnik zakaźny, a następnie stworzenia szczepionki przeciwko niemu, była po prostu sztuczką iluzjonisty?


Trudno mi opanować gniew, kiedy czytam takie wypowiedzi, jak tę pani Longino. Jeśli jest „staromodne” myślenie, że nauka przybliża nas do prawdy, to czym jest „nowa moda? Dr Longino nie ma racji, jej słowa to stek absurdów i jeśli rzeczywiście w nie wierzy, to wywiera zły wpływ na studentów Stanfordu – i na filozofię.


Helen Longino
Helen Longino

h/t: Matthew Cobb

Sokal’s Hoax: Twenty years-on

Why Evolution Is True, 3 stycznia 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jerry A. Coyne


Profesor (emeritus) na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków.  Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.