Cywilizowani barbarzyńcy i niespodziewani przyjaciele


Forest Rain 2017-01-06


Brytyjski Mandat Palestyński, Tel Awiw:

Z sercem w gardle dwunastoletnia żydowska dziewczynka biegnie ulicą. Walczy o życie. Ogląda się. Strach ściska jej żołądek, widzi bandę Arabów, która jest coraz bliżej, w ostrym słońcu błyszczą noże w ich dłoniach.     

Jeśli ją dopadną, zabiją.

Dla nich to gra, Sport. Dla niej stawką jest życie.  

Słyszy śmiech, rzuca okiem. Na dachu domu są brytyjscy żołnierze.


Przez moment ma nadzieję, że przyjdą jej z pomocą. Mogą ich zatrzymać. Mogą ją uratować!

 

W koszmarnym przerażeniu zdaje sobie sprawę, że brytyjscy żołnierze śmieją się z  NIEJ. Zakładają się, czy żydowska dziewczynka umknie przed śmiercią.

 

Nadzieja znika równie szybko jak się pojawiła.

 

Biegnie dalej, serce podchodzi jej do gardła, nogi zaczynają się uginać. Nagle otwierają się drzwi mijanego domu, wyciągnięta ręka wciąga ją do środka.

 

Arabska kobieta pochyla się nad nią i gestem nakazuje jej milczenie. Gwałtownie popycha ją na tyły swojego domu.       

 

Czego ona chce? Dopiero po chwili dziewczynka zaczyna rozumieć, że kobieta chce ją wypuścić tylnymi drzwiami. Arabska kobieta dała jej szansę ucieczki i dalszego życia.   

 

Żyję dziś, ponieważ tamta arabska kobieta uratowała życie mojej babki.

 

Dwunastoletnia dziewczynka dorosła i została moją babką. Moja żydowska palestyńska babka miała izraelską córkę. Arabska kobieta była również Palestynką. W tamtych czasach Żydów i Arabów mieszkających w ziemi Syjonu nazywano Palestyńczykami. Ta ziemia została przemianowana przez obce okupujące mocarstwo, żeby zatrzeć jej dziedzictwo jako domu żydowskiego narodu, równocześnie Żydom w Europie mówiono „wynoście się do Palestyny”. Wszyscy wiedzieli, że Palestyna to ziemia Syjonu, ziemia Izraela, dom żydowskiego narodu.          

 

Arabska kobieta, która uratowała życie mojej babki była bohaterką. To ona, a nie brytyjscy żołnierze uratowała moją babkę przed morderczym motłochem arabskich wyrostków. Widziała zbliżający się dramat, rozumiała jego przeraźliwe konsekwencje, podjęła moralną decyzję, ryzykując swoim życiem. Żołnierze również widzieli grozę sytuacji i rozumieli jakie będą konsekwencje. Ich reakcją był śmiech.

 

O, jakże byli cywilizowani...          

 

Przeskoczmy o dziesięciolecia, jest rok 2016, Rada Bezpieczeństwa ONZ. Głosują przedstawiciele świata, deklarują, że biblijny Izrael, Judea i Samaria, Golan, żydowska Jerozolima to okupowane terytoria palestyńskie. Mówią,  że żydowska obecność jest tu nielegalna. Izraelskie miasta, święte miejsca Zachodnia Ściana na Wzgórzu Świątynnym w samym sercu Jerozolimy to „nielegalne osiedla”. Nagle to wszystko, co przez tysiące lat wiązało Żydów z ziemią Syjonu, miejsca, które były inspiracją dla świata, nie ma nic wspólnego z Żydami, a Izraelczycy nie mają tam prawa być.              

 

Jeden za drugim przedstawiciele świata głosowali za wymazaniem izraelskiego dziedzictwa z podręczników historii, wiedząc co to oznacza dla izraelskiej teraźniejszości i przyszłości.    

 

Oczy Izraela spoczęły na przedstawicielce Ameryki. Ameryka wiele razy stawała po stronie prawdy, kiedy reszta świata błądziła. Ameryka, której założyciele deklarowali że jest ziemią Nowego Syjonu, nie pozwoliłaby reszcie świata deklarować, że Syjon nigdy nie istniał... chyba, że...?

 

Wojny przeciwko Izraelowi, podjęte i przegrane, nie mogły oddzielić Żydów od Syjonu.   

 

Taktyka terroru, która miała wypchnąć Żydów z tej ziemi zmusiła żydowski naród, by trzymał się  jeszcze mocniej swojej jedynej ojczyzny.

 

Pół świata dalej, w zaciszu pięknej sali, narody świata obwieściły zwycięstwo tych, którzy chcą usunąć Izrael z ziemi Syjonu.  

 

Śmiali się radośnie. Publiczność klaskała z Schadenfreude. Historia nie ma znaczenia, dowody naukowe można zignorować, międzynarodowe prawo się nie liczy. Mamy ich, tych Żydów, ale fajnie. Zabawa, sport, powód do oklasków.     

 

Jakże cywilizowany świat.

 

Są tu jeszcze Egipcjanie. Początkowo byli przekonani, że przedstawienie tej rezolucji w ONZ to dobry pomysł. Kiedy zorientowali się, jakie szkody wyrządziłoby to Izraelowi, wycofali rezolucję.

 

Wtedy Amerykanie znaleźli inny sposób, by zapewnić, że projekt rezolucji zostanie przedstawiony i przegłosowany. Egipcjanie zostali wtajemniczeni w amerykańską zdradę Izraela i nie chcieli mieć z nią nic wspólnego.   

 

Aczkolwiek w Izraelu postanowiono nie ujawniać szczegółów amerykańskiego spisku, Egipcjanie szybko puścili w prasie informację, wysyłając Izraelowi sygnał: „chcemy pokoju, a nie waszego zniszczenia. chcemy pomóc, a nie szkodzić.”    

 

Patrząc na rozwój sytuacji pozostaję z pytaniem – kto tu jest cywilizowany, a kto jest barbarzyńcą?

 

Mamy postęp, ale świat się nie zmienił. Czasem najbardziej „cywilizowani” ludzie i najbardziej „cywilizowane” narody okazują się najbardziej bestialskie i do dziś dnia wielu uważa, że „złapać Żyda” to doskonała zabawa.   

 

Narodowi żydowskiemu nigdy nie wolno polegać na łasce “cywilizowanych”. Nie ma nikogo, na kogo możemy liczyć w sprawach bezpieczeństwa, musimy liczyć tylko na siebie.     

 

Na tym polu liczą się czyny, a nie słowa. Ważny jest charakter, kręgosłup moralny, a nie tytuły, deklaracje czy przyjaźń. Czasami prawdziwa przyjaźń ujawnia się w niespodziewanych miejscach. Czasem ktoś wyrwie cię śmierci z paszczy, lub przynajmniej będzie próbował.     


Civilized savages and the lessons they teach (Forest Rain)

Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski


Od Redakcji:

Ostatecznie osławiona rezolucja Rady Bezpieczeńśtwa ONZ nr 2334 została przedstawiona przez Nową Zelandię i kilka innych państw. Nie, nie wszyscy w Nowej Zelandii są dumni z działania swojego rządu. Perry Trotter, fotograf i kompozytor z Nowej Zelandii, twórca słynnej wystawy Shadows of Shoah,  wyjaśnia, dlaczego ta decyzja wywołuje w nim uczucie wstydu.