Nie, syryjscy uchodźcy nie są jak Żydzi uciekający przed prześladowaniami nazistów


Sumantra Maitra 2017-01-03


Jest cyniczną manipulacją i pełnym hipokryzji fałszerstwem zrównywanie uciekinierów z obecnego Bliskiego Wschodu z uchodźcami żydowskimi uciekającymi przed prześladowaniem nazistowskim przed i podczas II wojny światowej. Jest to starannie skonstruowana sztuczka, by rozbijać argumenty przeciwko masowej migracji i niekończącej się interwencji militarnej.

Najnowszy z tej długiej serii chwytów retorycznych napisała Rula Jebreal w „Foreign Policy”. Zaczyna ten artykuł od pełnego emocji oświadczenia, że pisze go na granicy syryjsko-libańskiej „zaledwie 150 kilometrów od Aleppo”. (To niemal jak być w Belgradzie i donosić o Srebrnicy, jeśli łapiecie, o co mi chodzi.) Następnie załamuje ręce nad tym, jak okropny jest Assad i kończy swój tekst dziwną wypowiedzią:


Nasze pokolenie patrzy wstecz i pyta, jak świat mógł pozwolić na horror nazizmu. W Syrii znaleźliśmy odpowiedź i historia nas surowo za to osądzi.


No cóż, nie. Historia osądzi kilku zawodowych ekspertów, fałszywie zrównujących tragedie ludzkie i orędujących za wieczną wojną.


Autorka artykułu nie jest w tych porównaniach samotna. Podobne argumenty można usłyszeć od „analityków” takich jak Hend Amry lub Iyad el-Baghdadi. „Economist”, kiedyś dumny bastion rzetelności, oświadcza wzruszająco: “kiedy interes triumfuje nad wartościami, mogą zdarzyć się straszliwe rzeczy“.


W odróżnieniu od czego? Wojen, które promują wartości? Których? Takich jak w Iraku i Libii? Ilu ludzi zginęło w tych wojnach i w jakim stanie są teraz te kraje?


Kiedy argumenty rozumowe nie przekonują, ludzie mają tendencję do używania Argumenta Ad Passiones. To nieustanne podżeganie wojenne przeciwko Assadowi nigdy nie przekonało zachodniej opinii publicznej; wielokrotne sondaże PEW pokazują, że większość zarówno w Europie, jak USA jest przeciwna dalszemu zaangażowaniu militarnemu na Bliskim Wschodzie. Kaznodzieje na rzecz wypraw arabskich i beznadziejnej sprawy rozwiązywania konfliktów kulturowych w toksycznym regionie dręczonym przez średniowieczne krwawe waśnie na ogół składają się głównie z pełnych emocji apeli.


Oczywiście, nie było mnie na świecie w latach 1930., ale nie jestem przekonany, że ludzie, którzy walczą z Assadem, są w jakikolwiek sposób porównywalni z Żydami uciekającymi z Europy. Żaden żydowski 12-letni chłopiec nie próbował nigdy podłożyć bomby na jarmarku bożonarodzeniowym w kraju swoich gospodarzy, jak to na ironię zdarzyło się mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Jebreal publikowała swój reportaż. Żydowskie 17-latki nie gwałciły i nie mordowały nastoletnich wolontariuszek służb społecznych. Agencje pomocowe nie działały w spisku z szmuglerami ludzi w latach 1930. (A to są tylko historie z ostatniego miesiąca.)


Jak wskazał Peter Hitchens, podczas ataku Assada na Aleppo nie było zachodnich dziennikarzy. Dlatego wszystkie wiadomości o potwornościach Assada są w zasadzie opowieściami, które powtarzali dziennikarze na podstawie informacji od antyassadowskich blogerów i zawodowców z mediów społecznościowych. Ci zawodowcy – z jakiegoś powodu - potrafili znaleźć wystarczająco dużo czasu, by tworzyć starannie wyedytowane filmy wideo i wideoblogi w zawierusze nieustannego bombardowania. A ponieważ na ogół jest to narracja jednej strony, rozważnie byłoby traktować informacje o sytuacji z pewną dozą sceptycyzmu.



Ludzie, którzy kierowali obroną Aleppo, byli z Dżaisz Al Fatah, grupy ideologicznie związanej z Al-Kaidą i Al Nusra. Mówię tylko we własnym imieniu, ale dla mnie dobry bojownik Al Nusra to martwy bojownik Al Nusra. Wojska Stalina masakrowały nazistów po tym, jak były przez nazistów masakrowane. Alianci zostawili w Dreźnie spaloną ziemię. Tysiące niemieckich cywilów ucierpiało i nikt nad nimi nie zapłakał. Taka jest wojna.


W ostatnich dwóch dniach “umiarkowani rebelianci” spalili autobusy, które miały ewakuować cywilów z oblężonych stref Aleppo. Po tym, jak wyzwolono kilku z nich, stanęli oni przed kamerami i opowiedzieli Reutersowi, jak grupa rebeliancka Dżaish Al Islam zgromadziła całą dostępną żywność dla siebie – i nie pozwoliła, by ani jeden bochenek chleba dostał się w ręce cywilów. A media zachodnie chcą, byśmy stanęli po stronie tych ludzi.


Nassim Taleb napisał znakomity post na blogu
 o tym, że zrównywanie Assada i rebeliantów jest fałszywą narracją, jaką karmią nas zaangażowani ideologicznie dziennikarze i finansowane przez kraje Zatoki think tanki. Fakt, że Zachód nie ma żadnego przemożnego interesu, by pójść na wojnę na Bliskim Wschodzie, świetnie pokazał  John Allen Gay, jak również profesor Steven Simon i Jonathan Stevenson w „New York Times”. Stephen Walt, John Mearsheimer, Micah Zenko i niezliczeni inni intelektualiści ostrzegali przed dalszym angażowaniem się na Bliskim Wschodzie.


Tym jednak, co naprawdę zaskakuje, są nieustanne porównania Syryjczyków do Żydów uciekających przed nazistami. Żydzi w latach 1930. w Europie nie dostawali od zewnętrznych mocarstw pieniędzy na broń, by rozpocząć wywrotową rewoltę przeciwko skorumpowanemu, ale względnie stabilnemu i świeckiemu przywództwu. Żydzi z jednej sekty nie prowadzili śmiertelnej walki z Żydami z innej sekty, z obydwiema stronami finansowanymi przez mocarstwa zewnętrzne w zabójczej grze geopolitycznej. Nie byli pionkami w wielkiej grze w szachy między dwoma religijnie podobnymi, ale sekciarskimi, rywalizującymi ze sobą mocarstwami. Żydzi nie byli podzieloną grupą, byli tak samo prześladowani w całej okupowanej przez nazizm Europie.


A co najważniejsze, Żydzi nie żywili nienawiści do świata, do którego uciekli przed prześladowaniami. Nie żywili złej woli wobec cywilizacji i krajów swoich gospodarzy. I byli bardziej niż chętni do zmiany i przystosowania się, by pasować do kultur swoich gospodarzy i nie oczekiwali od gospodarzy, by dopasowali się do ich potrzeb.


Te fakty historyczne są rozmyślnie ignorowane przy porównaniach z Syrią, demaskując skrzywienie ideologiczne fałszywych proroków humanitaryzmu. Sekciarskie wojny domowe na Bliskim Wschodzie są spowodowane średniowiecznymi konceptami kulturowymi i społecznymi – w odróżnieniu od jednostronnego prześladowania Żydów w Europie 80 lat temu. Jest to strukturalny problem regionu, pogorszony przez geopolitykę regionalną i możliwy do rozwiązania tylko przez siły regionalne. Zachodnie społeczeństwa to rozumieją. Barack Obama, mimo wszystkich jego wad, częściowo to rozumie, jak również rozumieją to Boris Johnson i Donald Trump.


Jeśli kogoś naprawdę obchodzą cywile, którzy cierpią, będzie chciał zakończyć wojnę za wszelką cenę, nie zaś dalej podsycać jej płomienie. To znaczyłoby zmuszenie także własnej strony do złożenia broni i przyjścia do stołu negocjacyjnego. Jeśli są niechętni lub niezdolni do zrobienia tego, wojna będzie trwała do gorzkiego końca.


Nie jestem apologetą Putina i pobieżne spojrzenie na moje prace badawcze i opublikowane artykuły powinno tego dowieść. Jest jednak nielogiczne, nierealistyczne i szczerze mówiąc infantylne oczekiwanie, że Assad i Putin poddadzą się bez walki z finansowaną z zagranicy rewoltą islamistyczną. Każdy ekspert, który nie wskazuje na ten prosty fakt, kłamie publiczności i powinno mu się to natychmiast wykazać.


I przestańmy z tym porównaniem z nazistami. Jest to moralnie złe, etycznie nieuczciwe i intelektualnie nie do obrony. Jak również uwłacza sześciu milionom ofiar Holocaustu, które zginęły w rzeczywistej, systematycznej, zmechanizowanej, zorganizowanej przez państwo tyranii nazistowskiej.


No, the Syrian Civil War is Not Like Jews fleeing Nazi Persecution

Quilette, 23 grudnia 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Sumantra Maitra

 

Doktorant na wydziale stosunków międzynarodowych na University of Nottingham.