Jego Małość i halucynogenny grzyb


Marcin Kruk 2017-01-02


Otwieram wiadomości z kraju i czym prędzej zamykam, żeby nie patrzeć. Gdzie bowiem nie spojrzeć to Jego Małość i jego pani Zalewska, a jak nie ona, to świątobliwy Antoni albo inny weteran z PC. Pani Zalewska nie pani Walewska, a Jego Małość to raczej Bonaparte z urojenia. Antoni ojczyzny broni, więc może i słusznie towarzysze wołają, żeby nas Matka Boska miała w swojej opiece, a dla wzmocnienia obrony przed wiejącą grozą dobrze by było, żeby i król włączył się, bo coraz więcej rodaków wydaje się być pod działaniem halucynogennego grzyba i Jego Małości.

Król wydaje się wzdychać i szeptać „ludu mój ludu”, ale cała władza w rękach Jego Małości, więc całe wzdychanie na nic. Dysydenci próbują z Ostrobramską spiskować, ale Częstochowska toruńskimi pierniczkami stoi, broniąc wartości geotermalnych.


Zmiana jest dobra, a będzie jeszcze lepsza, bo Jego Małość nie zasypia gruszek w popiele. Niektórzy kraczą, że naród wyjdzie na tym jak Zabłocki na mydle, ale słowo się rzekło, krzyżyk postawiło, Jego Małość u płota, a jak się człowiek Rejtanem położy, to zadepczą.


Taktyka rzeczonego Rejtana okazała się całkiem nieskuteczna, a nie można wykluczyć, że nie była dobrze przemyślana (i nie tylko o zmarnowaną koszulę tu idzie). To jednak stara historia, a teraz mamy nową historię z pseudo-Napoleonem i tą Zalewską.


Dla nas, nauczycieli, ta Zalewska to jakby większa zmora niż inne, ale człowiek powinien mieć szerszą perspektywę i nie patrzyć na wszystko przez pryzmat przyszłych pokoleń. Już w poprzednich nie było dobrze i człowiek się zastanawia, czy to plamy na słońcu, czy zjadliwa mendowatość ludzkiego rodzaju sprawiała, że nagle wszystko się w łajno zamieniało, a potem krew się lała.


Dzieciom tego powiedzieć nie można, ale ludzie myślą, a to im nie służy. Jego Małość i pani Zalewska sprawiają, że człowiekowi właściwie już wszystko jedno, a jednak niepedagogicznie jakoś, więc chyba się trzeba wstrzymać. Pewnie, że myślenie nie służy. Zaczyna człowiek i nie może przestać. Zastanawia przecież, jak się to wszystko zmienia.


Ten Palestyńczyk Jezus chciał jak najlepiej i kto wie, może by i wyszło nienajgorzej, gdyby ten Turek Konstantyn Wielki nie postanowił połączyć pięknego z pożytecznym w imię dobrej zmiany. Z tym Palestyńczykiem to wiadomo tyle, ile ten Rzymianin, Paweł (który udawał Greka, a był wiadomo kim), przekazał dla potomności, chociaż też nie wiadomo, co kto ujął, a co kto dodał w imię prawdy i nie tylko. To „nie tylko” jest być może szczególnie istotne, bo uwzględnia ulotny kontekst oraz poziom zatrucia środkami halucynogennymi działających w imię prawdy.


Absolutnie nie należy tego dzieciom mówić, bo jak człowiek zacznie im o tych halucynogennych grzybkach opowiadać, to się dzieciny wybudzą i zaczną się interesować, a to nie byłoby pedagogiczne. 


One jeszcze nie wiedzą, że Jezus to był Palestyńczyk, chociaż w to drugie też trudno im uwierzyć, bo niby jak? Szopkę im pani katechetka pomogła zrobić, jakby nam jeszcze szopki było potrzeba w kraju rządzonym przez Jego Małość i panią Zalewską. Dziecię w żłobie  niebieskookie z włoskami blond, Józef piękny, jak żołnierz wyklęty, panienka rumiana po połogu, tylko osioł cokolwiek egzotyczny, ale nie aż tak bardzo, bo osła to jednak dzieci widziały. Stoi sobie szopka na gimnazjalnym korytarzu i nie budzi niczyjego niepokoju. Co innego pani Zalewska, pani Zalewska nawet dzieci straszy i zadają pytania, co w końcu za często im się nie zdarza. Odsyłać do Jego Małości nie bardzo można, pozostaje poszukiwanie odpowiedzi w kategorii – inne.


Mógłbym im właściwie opowiedzieć o szopce w mieście Potenza, gdzie ksiądz Corbo z kościoła świętej Anny, strzelił szopkę z panienką w arabskiej burce i Józefem w tureckim fezie i tylko dziecię jakieś takie jeszcze niedookreślone, więc tylko można mniemać, że mały Palestyńczyk, który pierwszy kamieniem rzuci, bo przecie jest bez grzechu.    



W gruncie rzeczy to nawet dobrze, że ja raczej o biologii z nimi rozmawiam, bo inaczej musiałbym szopki im objaśniać, a to mogłoby prowadzić do zatargów, jeśli nie z Jego Małością, to z proboszczem, dla którego ten grzyb halucynogenny to nawet więcej niż Jego Małość.


Tak czy inaczej, to jednak jest czas, kiedy wszyscy mówią o miłości, więc może raczej opowiedzieć im o pani Walewskiej, żeby wiedziały, bo mogą nie wiedzieć.          


Maria Walewska (anonimowy portret, źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Maria_Walewska)
Maria Walewska (anonimowy portret, źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Maria_Walewska)

Marcin Kruk – autor dostępnej on-line książki  Człowiek zajęty niesłychanie