Ideologiczna opozycja wobec prawdy biologicznej


Jerry Coyne 2016-12-28

Samiec i samica goryla. Samice ważą mniej więcej o połowę mniej niż samce.
Samiec i samica goryla. Samice ważą mniej więcej o połowę mniej niż samce.

Jedną z przygnębiających cech lewicy, przynajmniej jeśli chodzi o naukę, jest pozwolenie ideologii na zwycięstwo nad danymi naukowymi; to jest, niektórzy z nas ignorują dane biologiczne, kiedy nie zgadzają się z naszymi preferencjami politycznymi. Dzieje się to w kilku dziedzinach: upór, że rasy nie istnieją (i zanim oskarżycie mnie, że mówię, iż rasy istnieją, przeczytajcie co o tym pisałem; sprawa jest skomplikowana), że nie ma opartych o ewolucję, wrodzonych (tj. dziedzicznych) różnic behawioralnych lub psychologicznych między grupami etnicznymi i że nie ma takich różnic także między mężczyznami a kobietami.

Te twierdzenia nie opierają się na danych z badań biologicznych, ale na obawachideologicznych lewicy: jeśli dopuścimy możliwość istnienia takich różnic, może to wywoływać rasizm i seksizm. Tak więc, wszystkie różnice między grupami, jakie obserwujemy, niezależnie od tego, czy są psychologiczne, fizjologiczne czy morfologiczne, muszą, jako pierwsza zasada, być wyjaśniane jako efekt kultury, nie zaś działania genów. (Oczywiście uznaję, że kultura może współdziałać z genami, by skłaniać do takich czy innych zachowań.)


To ideologiczne zaślepienie prowadzi do wniosku, że kiedy widzimy różnicę w osiągnięciach  między grupami i płciami, oczywistym wyjaśnieniem jest kultura i ucisk, a środkiem zaradczym są równe wyniki zamiast równych możliwości. Niemniej, w dziedzinach takich jak sport, gdzie wszyscy zgadzają się, że mężczyźni są przeciętnie więksi i silniejsi od kobiet, jest jasne, że różnice behawioralne (tj. lepsze lub gorsze osiągnięcia) wynikają z różnic biologicznych, które z pewnością oparte są na ewolucji (patrz poniżej). W lekkoatletyce lub dżudo nikt nie pomyślałby o dopuszczeniu konkurowania mężczyzn z kobietami.


Nie jest to jednak właściwy sposób działania. Lewicę historycznie cechował szacunek dla faktów i odmowa choćby rozważania, czy takie różnice mogą częściowo opierać się na genach, jest niemiłym i niezdrowym odejściem od naszego tradycyjnego akceptowania racjonalności. Tak, używano fałszywych danych biologicznych na poparcie rasizmu i seksizmu, ale pamiętajmy, że jest to wina ludzkich uprzedzeń, sfałszowanych danych i niezdolności poprawnego przeprowadzenia eksperymentów, co dało w wyniku straszliwe dane, użyte do poparcia ludzkich uprzedzeń. Wreszcie, oczywiście, kultura może wpłynąć na zachowanie, włącznie ze wzmocnieniem biologicznie wrodzonych zachowań, jeśli uważane są za „normalne”.


Twierdzenie, że nie ma żadnych różnic ewolucyjnych w zachowaniu i psychice między mężczyznami a kobietami, jest bezmyślne. Dane pokazują coś innego, choć oczywiście o większości cech nie wiemy, czy mają podłoże genetyczne. Podstawową hipotezą jednak, w oparciu o obserwacje innych gatunków (szczególnie naczelnych) jest, że przynajmniej pewne różnice psychologiczne i behawioralne będą oparte na genach, które ewoluowały drogą doboru naturalnego w naszych przodkach. Dlaczego mózg, a odróżnieniu od reszty naszego ciała  ma być odporny na wyewoluowane, właściwe dla płci różnice?


Tak więc, twierdzenie, jak to czyni P.Z. Myers w nowym poście, że wyższe poziomy testosteronu u mężczyzn mają minimalny wpływ na ich agresywność w porównaniu do efektów kultury, jest twierdzeniem opartym nie na danych – które pokazują, że nie ma on racji – ale na ideologii. Tak więc zarówno on, jak jego komentatorzy próbują obalić „efekt testosteronu” przy pomocy anegdot: niektórzy mężczyźni nie są agresywni, Myers sam nie jest agresywny (!), agresja jest spowodowana „głównie” różnicą kulturową („patriarchatem”) nie zaś różnicą biologiczną i tak dalej. Czytanie komentarzy pod tym postem to oglądanie gromady postępowców, rozpaczliwie wijących się, by uniknąć oczywistości.


No cóż, nie jestem ekspertem w sprawie testosteronu, ale z tego, co wiem, poziomy tego hormonu nie tylko korelują się z agresją wewnątrz i między płciami, ale wstrzyknięcie go zarówno mężczyznom, jak kobietom, także powoduje większą agresywność ich zachowań i psychiki. Tak więc korelacja, przynajmniej częściowo, odzwierciedla przyczynowość.


Spójrzmy jednak na dane, które pokazują prima facie, że istnieją różnice biologiczne w zachowaniach między mężczyznami i kobietami i że te różnice odzwierciedlają działanie doboru naturalnego – w postaci doboru płciowego – u naszych przodków. Do tego użyjemy rozmiarów ciała jako indeksu zachowania.


Dobrze wiadomo, że w praktycznie rzecz biorąc wszystkich gatunkach naczelnych (jest kilka wyjątków u lemurów) i w innych grupach, takich jak fokowate, samce są większe od samic. Nie jest to kulturowe, ale genetyczne; jeśli wychowasz goryle w dowolnym habitacie, samce urosną większe od samic. Można obejrzeć dane w artykule Adama D. Gordona z 2006 r. (odnośnik poniżej), pokazujące niemal uniwersalny trend na proporcje masy ciała samca do samicy większą niż 1 u naczelnych (w każdym gatunku istnieją oczywiście również małe samce i duże samice, ale mówimy o przeciętnej).


Dlaczego tak jest? Odzwierciedla to wyewoluowane zachowanie samców: tendencje samców do konkurowania o samice i przewagę dużych rozmiarów ciała w tej konkurencji. Czy chodzi o przewagę w bezpośrednich starciach, tak że im jesteś większy, tym łatwiej odpędzasz konkurentów (goryle, słonie morskie), czy o wybór samicy, tak że samice, które wybierają większych samców, mogą zdobyć obronę dla swoich małych przed włóczącymi się samcami (także goryle), różnica rozmiarów odzwierciedla coś niemal uniwersalnego wśród zwierząt: samce, które mają tanie gamety, muszą konkurować o samice, które mają kosztowne gamety i więcej inwestują w rozmnażanie. I dlatego jedno badanie ludzi za drugim wykazuje, że zachowania mężczyzn są bardziej rozwiązłe, a kobiet bardziej wybiórcze. Nie wszystko to koniecznie jest biologiczne, ale część z pewnością jest, biorąc pod uwagę, że nasi najbliżsi krewni wykazują to samo zachowanie, a nie ma niczego takiego jak patriarchat szympansi lub goryli.


Tutaj są dalsze dowody na to, że większe rozmiary i siła samców odzwierciedla się w ich zachowaniu – i były niemal z pewnością faworyzowane przez dobór naturalny:

Jak powiedziałem, w naszym gatunku część tego może być spowodowana kulturą, bo kultura potrafi wzmocnić istniejące już różnice biologiczne, które zostały uznane za “naturalne”. (Nie muszę tu podkreślać, że nie uważam, iż to, co jest „naturalne” u innych naczelnych lub co wyewoluowało w naszym gatunku, powinno być akceptowane jako właściwy sposób zachowania!) Ponadto, niektórzy sugerowali, że różnice wielkości między mężczyznami a kobietami odzwierciedlają różnice ekologiczne, nie zaś reprodukcyjne – powiedzmy, w zachowaniach zbieraczach. Dane tego jednak nie potwierdzają, potwierdzają zaś przewidywania wychodzące z hipotezy o doborze płciowym. A nawet gdyby ekologia odgrywała rolę, to nadal odzwierciedla to ewolucyjnie tworzone zmiany pewnych aspektów zachowań.


W tym wszystkim chodzi o to, że rozmiary ciała są pośrednim wskaźnikiem zachowania w naszej grupie – naczelnych – i że rozmiary ciała korelują z zachowaniem: zachowaniem seksualnym. Zaprzeczanie, że różnice rozmiarów i siły między mężczyznami a kobietami wyewoluowały, oznacza równoczesne zaprzeczenie, że różnice w zachowaniu między mężczyznami a kobietami wyewoluowały. Tylko człowieka zaślepionego ideologicznie kuszą takie zaprzeczenia. Niestety, ci ideolodzy nadal promują antynaukowe pomysły w Internecie.


Nie przedstawiam tu żadnych twierdzeń o innych zachowaniach, które różnią się między płciami, ponieważ nie ma morfologicznych korelatów z innymi zachowaniami, które byłyby tak wyraźne, jak między rozmiarem ciała a zachowaniem seksualnym. Ale różnice w rozmiarach ciała między mężczyznami a kobietami istotnie odzwierciedlają różnice w psychologii – psychologii zdobywania partnerów. Już to pokazuje opartą na ewolucji różnicę między mężczyznami a kobietami, która niemal z pewnością nie opiera się wyłącznie na kulturze, bo widzimy te same różnice u gatunków, którym brak kultury. Poza naszym gatunkiem nie istnieje Patriarchat Naczelnych.


A jeśli to wszystko jest prawdą, to głupotą jest zaprzeczanie faktom, że istnieją inne, wyewoluowane różnice w psychice między mężczyznami a kobietami, niektóre wykazywane w morfologii (dlaczego mężczyźni są bardziej owłosieni od kobiet?). Nigdy nie powinno być obiegową mądrością, że mężczyźni i kobiety są biologicznie identyczni pod względem psychiki i zachowania, jakby nie było to miłe dla ideologii lewicowej. Pierwszeństwo nie należy do ideologii, ale do danych; i choć możemy działać wbrew temu, co mówią nam dane ewolucyjne (jak to robimy, kiedy używamy środków antykoncepcyjnych), nie powinniśmy zaprzeczać, że dane istnieją lub stosować efektu potwierdzenia przez próby lekceważenia danych, które są sprzeczne z naszą ideologią, entuzjastycznie zaś witać dane, które ją popierają. Tym, co musimy zrobić, jest zaakceptowanie danych, ale następnie takie przystosowanie naszego społeczeństwa, byśmy mogli zrealizować to, czego chcemy zgodnie z naszą (częściowo wyewoluowaną) moralnością. A to nie znaczy budowanie społeczeństwa tak, by moralność odpowiadała biologii.


I możesz się założyć, że ideolodzy zrobią, co mogą, by podważyć (lub zignorować) powyższe dane. Podobne argumenty, ale znacznie więcej danych, przedstawia Steve Pinker w Tabula rasa, która ma nowe posłowie z szczegółowym uaktualnieniem w sprawie płci.

 

h/t: Steve Pruett-Jones

________

Gordon, A. D.  2006. Scaling of size and dimorphism in primates II: Macroevolution.  Int. J. Primatol. 27:63-105.


The ideological opposition to biological truth

Why Evolution Is True, 14 grudnia 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jerry A. Coyne


Profesor (emeritus) na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków.  Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.