Dwie tezy dla „postępowców” o dżihadzie


Michael Lumish 2016-12-23

Zamach w Berlinie dokonany przez dżihadystę, który użył do tego celu polskiej ciężarówki, mordując wcześniej jej kierowcę.
Zamach w Berlinie dokonany przez dżihadystę, który użył do tego celu polskiej ciężarówki, mordując wcześniej jej kierowcę.

Być może najtrudniejszą częścią mobilizacji oporu przeciwko politycznemu islamowi jest fakt, że tak wielu inteligentnych skądinąd ludzi upiera się przy interpretowaniu tego oporu jako wynikającego z irracjonalnego uprzedzenia lub, jeszcze częściej, ze zwykłego rasizmu.

 

Rozprawmy się więc z tym stanowiskiem.


Twierdzenie, że sprzeciw wobec dżihadu (lub politycznego islamu, lub islamizmu, lub jakkolwiek zechcesz to nazwać) stanowi niesprawiedliwą, nieliberalną bigoterię wobec muzułmanów, jest tak samo prawdziwy jak twierdzenie, że sprzeciwianie się nazizmowi stanowiło niesprawiedliwą, nieliberalną bigoterię wobec Niemców.

 

Nie stanowi i nie stanowiło.

 

Dlaczego tak wielu ludzi – szczególnie na lewicy – ma tak wielkie trudności ze zrozumieniem tak podstawowego rozróżnienia. Dlaczego zachodni postępowcy, którzy pochlebiają sobie, że są najlepiej wykształconymi i najbardziej wyrafinowanymi ludźmi na naszej planecie, są również tymi, którzy są największymi ignorantami w sprawie dżihadyzmu (tj. rozmaitych sposobów propagowania szariatu) i tego, co jego zwolennicy robią od kilku lat w Europie?

 

Dlaczego nadal ignorują działalność dżihadystyczną w Stanach Zjednoczonych lub udają, że jest ona czymś innym niż jest w rzeczywistości? Na przykład, Barack Obama, mówił o masakrze z 2009 r. w Fort Hood jako "przemocy w miejscu pracy"... a najlepsze umysły mojego pokolenia potakiwały z zachwytem.

 

Mam więc tu dla was dwie tezy.

 

 

Numer 1:

 

Nie ma niczego rasistowskiego w przeciwstawianiu się dżihadowi

 

Proszę, zatrzymajcie się chwilę i pomyślcie.

 

Nazizm był filozofią supremacji rasowej i przeciwstawianie się nazizmowi nie stanowiło antyniemieckiej bigoterii.  

 

Podobnie, szariat jest teologiczno-prawną filozofią supremacji i przeciwstawianie się jej nie jest bigoterią wobec nikogo. Wręcz przeciwnie, przeciwstawianie się szariatowi jest stanowiskiem antyrasistowskim. 

 

Ci z nas, którzy przeciwstawiają się rozprzestrzenianiu politycznego islamu – a więc szariatu – robią to na ogół z pozycji świeckiego humanizmu, według której ludzie mają swobodę praktykowania swojej wiary w każdy sposób, jaki chcą, jeśli nie zrzucają gejów z wysokich budynków, nie obcinają głów chrześcijanom, nie zmuszają ich porwanych córek do przechodzenia na islam, nie pakują kobiet w czarne worki na ziemniaki, gdzie można zdławić ich indywidualność, ani nie starają się popełnić ludobójstwa na Żydach przez planowany podbój Jerozolimy.

 

Ci z nas, którzy głośno wyrażają dezaprobatę wobec takiego zachowania, protestują w rzeczywistości wobec rozpowszechnionego ruchu teokratycznego, który także jest ruchem politycznym, odnoszącym największe sukcesy w tym stuleciu. Tu nie chodzi o muzułmanów jako ludzi. Tu chodzi o ideologię supremacji, która panuje w większości krajów Bliskiego Wschodu, zdobywając również poparcie w Europie i która chciałaby zobaczyć mnie, moją rodzinę i wszystkich moich przyjaciół albo jako swoich poddanych, albo jako martwych.

 

Jednak nie wszyscy muzułmanie popierają prawo szariatu i największymi ofiarami politycznego islamu są sami muzułmanie. Ludzie przeciwni dżihadowi nie są przeciwni muzułmanom. Anty-dżihadyści są niemal zawsze za demokracją, za liberalizmem, za prawami kobiet i mniejszości etnicznych. Szariat jest antydemokratyczny, antyliberalny, dyskryminujący kobiety, jest anty- wobec wszystkich niemuzułmanów i skazałby mnie na śmierć za czelność powiedzenia tego.

 

Niemniej w Stanach Zjednoczonych ludzie postępowi i Demokraci widzą tych z nas, którzy bronią uniwersalnych praw człowieka przez sprzeciwianie się szariatowi, jako prawicowych, konserwatywnych, bigoteryjnych troglodytów. Lewica musi jednak zrozumieć, że przez akceptowanie wzrostu siły politycznego islamu – jak zrobił na przykład Obama, popierając

Bractwo Muzułmańskie w Egipcie – podważają sam cel swojego ideologicznego istnienia. 

 

Jeśli postępowa lewica nie wierzy dłużej w uniwersalne prawa człowieka, to nie wierzy właściwie w nic, prawda?

 

Numer 2:

 

Dżihad jest faktem

 

Jest trochę dziwne, że po zamachach dżihadystycznych 11 Września, zamachu dżihadystycznym na maraton w Bostonie, zamachu dzihadystycznym w Fort Hood, zamachu dżihadystycznym w San Bernardino, zamachu dżihadystycznym na klub gejów w Orlando i niedawnym zamachu dżihadystycznym w Ohio State University Jihadi – by wspomnieć tylko kilka – Amerykańscy postępowcy nadal odmawiają przyznania, że dżihad jest faktem.

 

Dżihadyzm jest ruchem politycznym zakorzenionym w islamie i dąży do szerzenia prawa szariatu na całym świecie. Przemoc jest środkiem zmierzającym do wzbudzenia strachu i zmniejszenia prawdopodobieństwa odporu. Podstawowym sposobem dokonania tego jest zastraszanie ludzi, by zrezygnowali ze swoich fundamentalnych praw obywatelskich. Tak więc wolność słowa jest dławiona i ludzie nie będą mówić zbyt głośno o zniszczeniu Palmiry ani o ludobójstwie chrześcijan na Bliskim Wschodzie.

 

Nic z tego oczywiście nie oznacza, że niezastraszeni ludzie Zachodu mają zacząć ścigać muzułmanów. Znaczy to, że Zachód już od dawna powinien prowadzić uczciwą dyskusję o znaczeniu szariatu dla polityki imigracyjnej USA. Ponieważ przeciwstawianie się szariatowi uważane jest w kręgach postępowej lewicy za „rasistowskie”, partia Demokratyczna wykazuje bardzo niewielkie zainteresowanie tym, kto przyjeżdża do kraju z tych części świata, w których dominuje szariat. Dlatego nie-muzułmanie z krajów muzułmańskich, którzy pragną zostać Amerykanami – i tym samym uwolnić się od życia pod szariatem – nie mają większych szans na uzyskanie azylu i naturalizacji niż autentyczni dżihadyści.

 

Gdyby postępowa lewica i Partia Demokratyczna po prostu zrozumiały, że przeciwstawianie się szariatowi nie jest rasizmem i że rozrost politycznego islamu jest poważną sprawą, moglibyśmy wreszcie zacząć racjonalną rozmowę o polityce imigracyjnej USA. Jednym z aspektów tej dyskusji powinna być, moim zdaniem, potrzeba przyspieszonego przyjmowania starających się o azyl niemuzułmanów z represyjnych, zdominowanych przez szariat krajów do Stanów Zjednoczonych.   

 

W 1883 r. Emma Lazurus napisała: „Dajcie mi waszych udręczonych i biednych, masy marzące by oddychać swobodnie ”. Nie napisała: “Dajcie mi waszych udręczonych i biednych, masy marzące, by was kopnąć i zniszczyć wasz świecki humanizm”.

Powinniśmy przyjmować do Stanów Zjednoczonych tych muzułmanów, którzy rzeczywiście marzą o tym, by móc oddychać swobodnie.

 

Ten pozostały rodzaj muzułmanów – być może nie powinien być serdecznie witany.

Two Points for "Progressives" on the Jihad

 

18 grudnia 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Michael Lumish 

 

Ukończył historię na  Pennsylvania State University, regularnie publikuje artykuły na temat konfliktu arabsko-izraelskiego na łamach “Times of Israel”, prowadzi również swój blog Israel-thrives.blogspot.com/.