Dwie tezy dla „postępowców” o dżihadzie
Być może najtrudniejszą częścią mobilizacji oporu przeciwko politycznemu islamowi jest fakt, że tak wielu inteligentnych skądinąd ludzi upiera się przy interpretowaniu tego oporu jako wynikającego z irracjonalnego uprzedzenia lub, jeszcze częściej, ze zwykłego rasizmu.
Rozprawmy się więc z tym stanowiskiem.
Nie stanowi i nie stanowiło.
Dlaczego tak wielu ludzi – szczególnie na lewicy – ma tak wielkie trudności ze zrozumieniem tak podstawowego rozróżnienia. Dlaczego zachodni postępowcy, którzy pochlebiają sobie, że są najlepiej wykształconymi i najbardziej wyrafinowanymi ludźmi na naszej planecie, są również tymi, którzy są największymi ignorantami w sprawie dżihadyzmu (tj. rozmaitych sposobów propagowania szariatu) i tego, co jego zwolennicy robią od kilku lat w Europie?
Dlaczego nadal ignorują działalność dżihadystyczną w Stanach Zjednoczonych lub udają, że jest ona czymś innym niż jest w rzeczywistości? Na przykład, Barack Obama, mówił o masakrze z 2009 r. w Fort Hood jako "przemocy w miejscu pracy"... a najlepsze umysły mojego pokolenia potakiwały z zachwytem.
Mam więc tu dla was dwie tezy.
Numer 1:
Nie ma niczego rasistowskiego w przeciwstawianiu się dżihadowi
Proszę, zatrzymajcie się chwilę i pomyślcie.
Nazizm był filozofią supremacji rasowej i przeciwstawianie się nazizmowi nie stanowiło antyniemieckiej bigoterii.
Podobnie, szariat jest teologiczno-prawną filozofią supremacji i przeciwstawianie się jej nie jest bigoterią wobec nikogo. Wręcz przeciwnie, przeciwstawianie się szariatowi jest stanowiskiem antyrasistowskim.
Ci z nas, którzy przeciwstawiają się rozprzestrzenianiu politycznego islamu – a więc szariatu – robią to na ogół z pozycji świeckiego humanizmu, według której ludzie mają swobodę praktykowania swojej wiary w każdy sposób, jaki chcą, jeśli nie zrzucają gejów z wysokich budynków, nie obcinają głów chrześcijanom, nie zmuszają ich porwanych córek do przechodzenia na islam, nie pakują kobiet w czarne worki na ziemniaki, gdzie można zdławić ich indywidualność, ani nie starają się popełnić ludobójstwa na Żydach przez planowany podbój Jerozolimy.
Ci z nas, którzy głośno wyrażają dezaprobatę wobec takiego zachowania, protestują w rzeczywistości wobec rozpowszechnionego ruchu teokratycznego, który także jest ruchem politycznym, odnoszącym największe sukcesy w tym stuleciu. Tu nie chodzi o muzułmanów jako ludzi. Tu chodzi o ideologię supremacji, która panuje w większości krajów Bliskiego Wschodu, zdobywając również poparcie w Europie i która chciałaby zobaczyć mnie, moją rodzinę i wszystkich moich przyjaciół albo jako swoich poddanych, albo jako martwych.
Jednak nie wszyscy muzułmanie popierają prawo szariatu i największymi ofiarami politycznego islamu są sami muzułmanie. Ludzie przeciwni dżihadowi nie są przeciwni muzułmanom. Anty-dżihadyści są niemal zawsze za demokracją, za liberalizmem, za prawami kobiet i mniejszości etnicznych. Szariat jest antydemokratyczny, antyliberalny, dyskryminujący kobiety, jest anty- wobec wszystkich niemuzułmanów i skazałby mnie na śmierć za czelność powiedzenia tego.
Niemniej w Stanach Zjednoczonych ludzie postępowi i Demokraci widzą tych z nas, którzy bronią uniwersalnych praw człowieka przez sprzeciwianie się szariatowi, jako prawicowych, konserwatywnych, bigoteryjnych troglodytów. Lewica musi jednak zrozumieć, że przez akceptowanie wzrostu siły politycznego islamu – jak zrobił na przykład Obama, popierając
Bractwo Muzułmańskie w Egipcie – podważają sam cel swojego ideologicznego istnienia.
Jeśli postępowa lewica nie wierzy dłużej w uniwersalne prawa człowieka, to nie wierzy właściwie w nic, prawda?
Numer 2:
Dżihad jest faktem
Jest trochę dziwne, że po zamachach dżihadystycznych 11 Września, zamachu dżihadystycznym na maraton w Bostonie, zamachu dzihadystycznym w Fort Hood, zamachu dżihadystycznym w San Bernardino, zamachu dżihadystycznym na klub gejów w Orlando i niedawnym zamachu dżihadystycznym w Ohio State University Jihadi – by wspomnieć tylko kilka – Amerykańscy postępowcy nadal odmawiają przyznania, że dżihad jest faktem.
Dżihadyzm jest ruchem politycznym zakorzenionym w islamie i dąży do szerzenia prawa szariatu na całym świecie. Przemoc jest środkiem zmierzającym do wzbudzenia strachu i zmniejszenia prawdopodobieństwa odporu. Podstawowym sposobem dokonania tego jest zastraszanie ludzi, by zrezygnowali ze swoich fundamentalnych praw obywatelskich. Tak więc wolność słowa jest dławiona i ludzie nie będą mówić zbyt głośno o zniszczeniu Palmiry ani o ludobójstwie chrześcijan na Bliskim Wschodzie.
Nic z tego oczywiście nie oznacza, że niezastraszeni ludzie Zachodu mają zacząć ścigać muzułmanów. Znaczy to, że Zachód już od dawna powinien prowadzić uczciwą dyskusję o znaczeniu szariatu dla polityki imigracyjnej USA. Ponieważ przeciwstawianie się szariatowi uważane jest w kręgach postępowej lewicy za „rasistowskie”, partia Demokratyczna wykazuje bardzo niewielkie zainteresowanie tym, kto przyjeżdża do kraju z tych części świata, w których dominuje szariat. Dlatego nie-muzułmanie z krajów muzułmańskich, którzy pragną zostać Amerykanami – i tym samym uwolnić się od życia pod szariatem – nie mają większych szans na uzyskanie azylu i naturalizacji niż autentyczni dżihadyści.
Gdyby postępowa lewica i Partia Demokratyczna po prostu zrozumiały, że przeciwstawianie się szariatowi nie jest rasizmem i że rozrost politycznego islamu jest poważną sprawą, moglibyśmy wreszcie zacząć racjonalną rozmowę o polityce imigracyjnej USA. Jednym z aspektów tej dyskusji powinna być, moim zdaniem, potrzeba przyspieszonego przyjmowania starających się o azyl niemuzułmanów z represyjnych, zdominowanych przez szariat krajów do Stanów Zjednoczonych.
W 1883 r. Emma Lazurus napisała: „Dajcie mi waszych udręczonych i biednych, masy marzące by oddychać swobodnie ”. Nie napisała: “Dajcie mi waszych udręczonych i biednych, masy marzące, by was kopnąć i zniszczyć wasz świecki humanizm”.
Powinniśmy przyjmować do Stanów Zjednoczonych tych muzułmanów, którzy rzeczywiście marzą o tym, by móc oddychać swobodnie.
Ten pozostały rodzaj muzułmanów – być może nie powinien być serdecznie witany.
Two Points for "Progressives" on the Jihad
18 grudnia 2016
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Michael Lumish
Ukończył historię na Pennsylvania State University, regularnie publikuje artykuły na temat konfliktu arabsko-izraelskiego na łamach “Times of Israel”, prowadzi również swój blog Israel-thrives.blogspot.com/.