Czy Żydzi powinni przepraszać?


Ze'ew Żabotyński 2016-12-10


Mosaic Magazine po raz pierwszy przetłumaczył na angielski esej Ze'ewa Żabotyńskiego z 1911 r. pod tytułem Zamiast przepraszania. W eseju Żabotyński pisze, jak Żydzi powinni reagować na oszczerstwo o rytuale krwi, które nadal było wówczas popularne, a jego rada stosuje się bardzo dobrze do podobnych oszczerstw rzucanych na Żydów i syjonistów dzisiaj.


Poniżej podajemy fragmenty tego eseju:




Przyjrzawszy się bacznie obecnemu zamiłowaniu do oskarżeń o mord rytualny, człowiek doznaje bardzo przygnębiającego uczucia – uczucia, które trudno jest znieść wrażliwemu człowiekowi. Pomyślcie tylko: te rzeczy mówią o nas – o mnie, o tobie, o twojej matce! Za każdym razem więc, kiedy Żyd rozmawia z nie-Żydem, musi pozostawać świadomy, każdy z nas, że nasz rozmówca może w tym właśnie momencie kulić się i myśleć: „Skąd mam wiedzieć, czy ty także nie popijałeś ze szklanki po mordzie rytualnym?” Spróbuj to pojąć! Kiedy dochodzi do tego, to jest to gorsze niż cokolwiek, co musieliśmy znieść w tym kraju-więzieniu.

 

Mogę sobie wyobrazić, że wrażliwy człowiek – jeśli zastanowi się nad tym oskarżeniem i wszystkimi jego konsekwencjami – może zwariować z urazy i rozpaczy, a przynajmniej będzie łkać i wyrywać sobie włosy z głowy. Osoba mniej wrażliwa, ale nadal naiwna, może odczuwać potrzebę wybiegnięcia na ulice i chwytania przechodniów za klapy, i próbowania przekonania ich, aż ochrypnie, że to jest oszczerstwo i że nie jesteśmy winni niczego podobnego.

Ktoś jednak, kto jest ślepy od urodzenia (a mamy wielu takich ludzi) może przyjąć inną postawę. Będzie pocieszał się znanymi, kojącymi frazesami: że nikt naprawdę nie wierzy w takie absurdy; że nawet ci, którzy rzucają te oskarżenia, sami w nie nie wierzą; że oszczerstwo o rytuale krwi jest jedynie taktyką polityczną; że cała rozsądna część społeczności chrześcijańskiej (która naturalnie stanowi jej większość) nigdy nie słucha takich oszczerstw, a wręcz jest nimi zgorszona – jednym słowem – wszystko jest w najlepszym porządku…

Nie jestem jednym z tych wrażliwych ludzi, którzy płaczą w zdumieniu, ani nie jestem jednym z tych naiwnych ludzi, którzy się usprawiedliwiają, ani jednym z tych ślepych od urodzenia, którzy nie widzą, co dzieje się przed ich nosem. Muszę odciąć się jak najbardziej zdecydowanie od tej ostatniej kategorii. Jest bardzo przyjemnie i wygodnie wyobrażać sobie, że twoi wrogowie są szarlatanami i oszustami, ale na długą metę ten rodzaj uproszczonego wyjaśnienia psychologii wroga zawsze prowadzi do najgorszych rezultatów. W żadnym razie ci wszyscy nasi wrogowie nie są głupkami i w żadnym razie nie wszyscy są kłamcami. Stanowczo doradzam moim współwyznawcom, by nie łudzili się w tej sprawie.

... Od kilku już lat Żydzi w Rosji aż nazbyt często znajdują się na ławie oskarżonych. Nie jest to ich winą. Co jednak definitywnie jest ich winą, to że zachowują się jak ludzie sądzeni za przestępstwo. Nieustannie usprawiedliwiamy się najgłośniej jak potrafimy. Przysięgamy, że nie jesteśmy rewolucjonistami, nie unikamy żołnierskich obowiązków i nie sprzedaliśmy Rosji Japończykom.

 

Wtedy wyskakuje [żydowski terrorysta socjalistyczny, Jewno Fiszelewicz] Azef i zaczynamy przysięgać, że nie jesteśmy winni, że nie wszyscy jesteśmy tacy jak on. Wyskakuje [żydowski zabójca, anarchista, Dimitri Grigoriewicz] Bogrow i raz jeszcze wciągają nas za karki na ławę oskarżonych i raz jeszcze przyjmujemy na siebie rolę, jaką nam wmuszają i zaczynamy się usprawiedliwiać.

Teraz podnieśli wrzawę o mord rytualny i raz jeszcze przyjęliśmy na siebie rolę oskarżonego przed sądem: przyciskamy ręce do serca, drżącymi palcami przerzucamy sterty starych dokumentów, którymi nikt się nie interesuje i przysięgamy na prawo i lewo, że nie konsumujemy tego płynu, że nigdy ani kropla nie dotknęła naszych warg, niechaj Bóg uderzy mnie piorunem…

 

Jak długo jeszcze będzie to trwało? Powiedzcie mi przyjaciele, czy nie jesteście już zmęczeni tymi korowodami?  Czy nie jest najwyższa pora w odpowiedzi na wszystkie te oskarżenia, nagany, podejrzenia, oszczerstwa i potępienia – obecne i przyszłe – założyć ręce na piersiach i głośno, wyraźnie, zimno przedstawić jedyny argument. który ta publiczność potrafi zrozumieć: dlaczego wszyscy nie pójdziecie do diabła?

Jakimi ludźmi jesteśmy, że musimy usprawiedliwiać się przed nimi? I kim oni są, by wymagać tego od nas? Jaki jest sens  całej tej komedii stawiania całego narodu przed sądem, skoro werdykt znany jest z góry? Jaką korzyść przynosi nam dobrowolne uczestniczenie w tej komedii, rozjaśnianie tych nikczemnych i upokarzających procesów naszymi mowami obrończymi?

Nasza obrona jest bezużyteczna i beznadziejna, nasi wrogowie w nią nie uwierzą, a ludzie obojętni nie zwrócą na nią uwagi. Czas na przepraszanie minął.

...Myślimy, że nasza nieustanna gotowość poddania się bez szemrania rewizjom, wywracaniu kieszeni, przekona wreszcie ludzkość, że jesteśmy honorowymi ludźmi. Nieustannie mówimy: “Spójrzcie na nas! Jesteśmy takimi gentlemanami! Nie mamy niczego do ukrycia!”

 

Ale to jest błąd. Prawdziwi gentlemani nigdy nie pozwoliliby nikomu na przeszukiwanie ich mieszkań, ich kieszeni lub ich dusz z jakiejkolwiek przyczyny. Tylko ludzie inwigilowani są przygotowani na rewizje w każdej chwili dnia i nocy. I w tej sytuacji ustawiamy się, kusząc niebezpieczeństwo: załóżmy, że wrobią nas w kradzież?

...Powodem, że nie jesteśmy lubiani, nie są te wszystkie oskarżenia rzucane na nas; nie, rzucają oskarżenia, ponieważ nas nie lubią.

 

To dlatego jest tak wiele oskarżeń; to dlatego są tak różne i tak sprzeczne. Jednego dnia ludzie krzyczą, że wyzyskujemy biednych, następnego, że siejemy socjalizm i prowadzimy biednych do rewolty przeciwko ich wyzyskiwaczom. Pewna gazeta polska twierdziła niedawno, że Żydzi podzielili Polskę i dali ją Rosjanom, podczas gdy setki gazet rosyjskich twierdzą, że Żydzi chcą podziału Rosji i dania jej Polsce. Włosi mówią, że ataki na nich w mediach europejskich są organizowane przez Żydów, a Turcy mówią, że Żydzi podpuścili Włochy, by pochwyciły Trypolis [w inwazji 1911 r. na Libię osmańską].

Jakie jest sens reagowania na cały ten wrzask i szczekanie zaprzysięgłymi oświadczeniami, zapewnieniami i przysięgami? Nie ma sensu i takie zachowanie powinno być nie do pomyślenia. Gdy tylko zbijemy jeden argument, rodzi się inny. Nie ma granic ludzkiej złośliwości i głupoty.

Nie mamy za co przepraszać. Jesteśmy narodem, jak wszystkie inne narody; nie mamy pretensji do bycia lepszymi. Jednym z  pierwszych warunków równych praw jest to, że rezerwujemy sobie prawo posiadania własnych szubrawców, tak jak inne narody mają swoich. Tak, mamy wywrotowców, handlarzy kobietami, dezerterów. Nie tylko mamy ich, ale tym, co jest dziwne, jest fakt, że mamy ich tak niewielu w obecnej sytuacji. Inne narody mają obfitość tego rodzaju zasobów ludzkich, jak również defraudantów, pogromiarzy i sadystów. I co z tego? Żyją obok siebie jak sąsiedzi i nie mają wobec tego żadnych skrupułów.


W ostatecznym rachunku to, czy nas lubią, czy nie, nie powinno czynić nam żadnej różnicy. Nie praktykujemy mordu rytualnego i nigdy nie praktykowaliśmy; jeśli jednak absolutnie muszą wierzyć, że „istnieje ta jedna sekta…”, no cóż, niech sobie wierzą we wszystko, co podsunie im wyobraźnia. To nie jest nasza sprawa i dlaczego miałoby nas to niepokoić? Czy nasi sąsiedzi rumienią się ze wstydu, bo chrześcijanie w Kiszyniowie wbijali gwoździe w oczy żydowskich niemowląt [podczas krwawego pogromu z 1903 r.]? Ale skąd. Chodzą z wysoko uniesionymi głowami – i słusznie, bo lud jest suwerenny, nie jest odpowiedzialny przed nikim i nie jest zobowiązany do tłumaczenia się, nawet kiedy zdarza się coś, co wymaga tłumaczenia.


Dlaczego mielibyśmy godzić się na wpychanie nas na ławę oskarżonych – my, którzy przez stulecia słyszeliśmy te same oszczerstwa i wiemy, co to stanowi, dla nas i dla nich? Nie mamy obowiązku zdawać nikomu sprawozdania, nie jesteśmy na egzaminie i nikt nie ma prawa żądać od nas odpowiedzi na każde oskarżenie, jakie mu przyjdzie ochota na nas rzucić. Byliśmy tu przed nimi i będziemy po ich odejściu. Jesteśmy, jacy jesteśmy. Nie będziemy inni i nie chcemy być inni.


Jabotinsky's "Instead of Apologizing" essay - brilliant in 1911, and never more relevant than now

Elder of Ziyon, 1 grudnia 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Ze'ev (Władimir) Żabotyński

Urodził się w 1880 roku w Odessie, zmarł w 1940. Jeden z przywódców rosyjskiego ruchu syjonistycznego. Pisarz, żołnierz i poeta. Podczas pogromów w Rosji organizował oddziały samoobrony (czego mu nigdy nie wybaczono). Wspólnie z Josephem Trumpeldorem organizował brytyjski Legion Żydowski, który brał udział w wyzwalaniu Palestyny w 1918 roku, w późniejszym okresie organizował żydowskie grupy samoobrony w Palestynie.