Zazębiające się konflikty w Syrii


Jonathan Spyer 2016-12-07

Ofensywa turecka w Syrii
Ofensywa turecka w Syrii

Popierane przez USA Syryjskie Siły Demokratyczne ogłosiły w miniony piątek rozpoczęcie akcji zdobywania miasta Rakka w północnej Syrii. Operację tę nazwano „Gniew Eufratu”.


Rakka jest stolicą “Kalifatu” organizacji Państwo Islamskie. Wraz z trwającymi obecnie wysiłkami, by odbić z rąk ISIS irackie miasto Mosul, utrata Rakki reprezentowałaby ostateczny upadek Państwa Islamskiego jako quazi-suwerennej jednostki z własnym terytorium. Powróci wówczas do roli siły partyzancko/powstańczej/terrorystycznej, jaką było przed wybuchem syryjskiej wojny domowej.


Zdobycie tych miast będzie prawdopodobnie szło powoli. Ostateczny wynik jest jednak niewątpliwy. Państwo Islamskie, którego główny slogan po arabsku brzmi „Baqiya watatamadad’ (utrzymać i rozszerzać), w rzeczywistości kurczyło się od punktu szczytowego jego zdobyczy osiągniętego jesienią 2014 r. Jego kres, przynajmniej jako quazi-państwa, jest pewny.  


Syria jednak jest teatrem nie tylko dla wojny przeciwko ISIS, ale także serii innych, zazębiających się konfliktów. A jeden z tych dodatkowych konfliktów przeciwstawia sobie dwóch głównych kandydatów do walki przeciwko ISIS w Rakka.


Proszę zauważyć: w dzisiejszej Syrii jest nie mniej niż pięć dających się zidentyfikować konfliktów.


Są to: wspierani przez Turcję rebelianci sunnicko-arabscy i organizacje islamistyczne sprzeciwiające się dyktaturze Assada, wspierane przez Zachód SDF (Syryjskie Siły Demokratyczne zdominowane przez kurdyjskie YPG) przeciwko ISIS, kurdyjskie YPG przeciwko reżimowi Assada, wspomniani rebelianci sunniccy przeciwko ISIS i wreszcie rebelianci sunniccy przeciwko SDF.


Problemem dla tych, którzy starają się zestawić siły do zdobycia Rakki, a tym samym zniszczenia Państwa Islamskiego, jest to, że dwiema nadającymi się do tego celu siłami są głównie kurdyjskie SDF i popierani przez Turcję, głównie islamistyczni sunniccy rebelianci – ale te dwie siły są w ze sobą w stanie wojny.  


Po ogłoszeniu przez SDF rozpoczęcia kampanii w Rakka, prezydent turecki Recep Tayepp Erdogan wyraził sprzeciw wobec tej decyzji, powtarzając twierdzenie, że kurdyjskie YPG to jedynie „kolejna organizacja terrorystyczna…  gałąź PKK”.


Po komunikacie SDF przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, generał  Joseph Dunford, spotkał się z tureckim szefem sztabu, generałem Hulusim Akarem w Ankarze. Po tym spotkaniu Dunford powiedział, że USA będą współpracować z Turcją nad stworzeniem długoterminowego planu “przechwycenia, utrzymania i zarządzania” miastem.


Dunford powiedział, że USA uważają, iż w znacznej mierze nie-arabskie SDF “nie są rozwiązaniem” dla “utrzymania i rządzenia” w znacznej mierze sunnicko-arabskim miastem Rakka.


Roztropny czytelnik zauważy, że w wypowiedzi Dunforda nie ma stwierdzenia, iż SDF nie nadają się do wykonania zadania odbicia miasta, a tylko do utrzymania go po jego zdobyciu.


Korzenie głębokich różnic między SDF a popieranymi przez Turcję rebeliantami znajdziemy nie tylko w ziemi północnej Syrii. Są one nierozerwalnie związane z długim powstaniem Kurdów walczących z kolejnymi rządami w Ankarze od 1984 r.  


Rozczłonkowanie Syrii było historyczną okazję dla Kurdów syryjskich. PYD, syryjsko-kurdyjska franszyza organizacji PKK, utworzyła w 2012 r. trzy samorządne kantony wzdłuż granicy syryjsko-tureckiej. W 2015 r. w wyniku walk przeciwko ISIS, udało im się połączyć dwa z nich – Dżazirę i Kobani. 17 marca 2016 r. koalicja rządząca na tych obszarach ogłosiła stworzenie “Federacji Syrii Północnej – Rożawę”.


Od października 2015 r. USA uważają kurdyjskie YPG za imponującego i użytecznego partnera lądowego dla koalicyjnych sił powietrznych w wojnie z ISIS. Sami Kurdowie jednak, choć zadowoleni z sojuszu z USA, od dawna mają inny cel – a mianowicie, połączenie trzech kantonów, łącząc Dżazirę/Kobani z Afrinem na dalekiej północnozachodniej części kraju.


Z tureckiego punktu widzenia, perspektywa partii związanej z PKK, która kontroluje całą 800-kilometrowa granicę między Turcją a Syrią, jest zupełnie nie do przyjęcia. Od połowy 2015 r. kurdyjskie powstanie raz jeszcze rozgorzało przeciwko rządowi tureckiemu. W tym tygodniu, jako część ogólnej rozprawy po próbie zamachu stanu, Erdogan aresztował czołowego polityka kurdyjskiego, Salahattina Demirtasa z HDP.


Od 2012 r. instrumentami, jakie wybrała Turcja do powstrzymania Kurdów syryjskich, były głównie ruchy islamistycznych rebeliantów z północnej Syrii, spośród bardziej umiarkowanych elementów od Dżabhat al Nusra ale możliwe, że kiedyś także i ISIS.


W połowie 2016 r. popieranie ISIS nie było już dłużej możliwe, a sami rebelianci byli zbyt słabi do tego celu. Tak więc w sierpniu Turcja śmiało rozpoczęła bezpośrednią interwencję w północnej Syrii. Pozornie celem operacji było ISIS. Ale wyraźnym zamiarem było przecięcie północnej Syrii, pozostawiając wystarczająco duży obszar niedostępny, by zniknęło niebezpieczeństwo połączenia się kantonów kurdyjskich.


Ten proces nie jest jeszcze zakończony. Kurdowie nadal są obecni na zachód od Eufratu w mieście Manbidż. A kluczowe miasto Al-Bab, jest nadal w rękach ISIS i pozostaje niezdobyte. Turcy chcieliby pomóc swoim rebelianckim klientom w zajęciu tego miasta i położyć tamę wszelkiej możliwości zjednoczenia kurdyjskiego terytorium. Tam jednak na scenę wkraczają inni gracze. Al-Bab jest blisko Aleppo. Jest możliwe, że Rosjanie ostrzegli Erdogana, że do tego miasta mają wstęp wzbroniony. 


Należy jednak pamiętać, że proces budowania koalicji przeciwko ISIS w Syrii komplikuje fakt, że dwóch potencjalnych członków koalicji – popierane przez USA SDF i armia turecka z jej sojusznikami sunnicko-arabskimi są obecnie zaangażowani w bezpośredni konflikt wzajem ze sobą.


Pod tym względem warto zauważyć ziejącą przepaść między militarnymi osiągnięciami Kurdów syryjskich, a brakiem podobnych sukcesów na polach dyplomatycznym i politycznym. Podczas gdy dowódcy YPG współpracują z armią amerykańską, wskazując cele  uderzeń z powietrza przeciwko ISIS, żadne państwo nie uznało Federacji Syrii Północnej i niewiele o niej wspominały media.  


Pospieszna wizyta Dunforda w Ankarze odzwierciedla dyplomatyczny stan rozgrywki. A mianowicie, że plany rządu tureckiego, także jego jawne popieranie dżihadystów sunnickich, muszą być akceptowane. Natomiast plany kurdyjskiego sojusznika można zlekceważyć. Kurdowie nie mają wyboru w tej sprawie. Powinni jednak być ostrożni, bo mogą zostać szybko porzuceni po zakończeniu operacji „Gniew Eufratu”.


Syria,s Interlocking Conflicts

Rubin Center, 11 listopada 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jonathan Spyer

Pracownik naukowy w Global Research in International Affairs Center. Autor książki The Transforming Fire: The Rise of the Israel-Islamist Conflict.