Google świętuje Antoniego van Leeuwenhoeka


Matthew Cobb 2016-10-31


Wprowadzenie Jerry’ego Coyne’a: Kilka dni temu były urodziny Antoniego van Leeuwenhoeka i w uznaniu jego osiągnięć Google stworzyło animowany Doodle. Ponieważ Matthew jest ekspertem wiedzy o tym człowieku i jego nauce, co stanowi część jego książki The Egg and Sperm Race (także znanej pod tytułem Generation), poprosiłem go, by napisał kilka słów o jubilacie.

 

antoni-van-leeuwenhoeks-384th-birthday-5116176595156992-hp

 

Antonie Leeuwenhoek (dodał sobie arystokratyczne “van” w późniejszym życiu) był jedną z wielkich postaci XVII-wiecznych odkryć. Był bławatnikiem, nie zaś uczonym, niemniej potrafił dokonać dwóch najbardziej zdumiewających odkryć w historii nauki. Podobnie jak wielu innych ludzi w XVII-wiecznej republice holenderskiej (włącznie z wielkim filozofem Spinozą) Leeuwenhoek robił mikroskopy z małych oszlifowanych szkiełek.


Soczewkę wkładano w kwadratową ramę metalową, a przedmiot, który miano oglądać (np. owad lub rurka kapilarna) kładziono na pręcie obok soczewki. Google doodle zupełnie nieźle to pokazuje. Następnie należało trzymać aparat w kierunku światła słonecznego (świeca nie nadawała się), żeby zobaczyć to, co dawało się zobaczyć. Mikroskopy jednosoczewkowe były dużo lepsze niż złożone mikroskopy owych czasów.


Wcześnie w swojej karierze Leeuwenhoek dokonał dwóch wielkich odkryć (w 1672 r. został wprowadzony to Towarzystwa Królewskiego przez jednego ze swoich sąsiadów, mieszkającego w Delfach Reiniera de Graffa). W 1674 r. de Graaf próbował odkryć, dlaczego pieprz jest tak ostry, więc zmielił kilka ziaren, rozprowadził je w wodzie i pozwolił roztworowi wypełnić rurkę kapilarną. Chciał zobaczyć strukturę tego, co czyniło, że pieprz jest ostry. Zamiast tego zobaczył bezlik maleńkich „animalcules” – bakterii i protist – śmigających w wodzie. Przez kilka lat zakładano, że to ziarna pieprzu uwalniały te maleńkie rzeczy i nazywano to eksperymentem „pieprzowej wody”. Aż ktoś zrobił oczywistą rzecz i nie dodał pieprzu…


Drugiego, zdumiewającego odkrycia Leeuwenhoek dokonał w 1677 r., kiedy po sugestii studenta medycyny o imieniu Ham, Leeuwenhoek obejrzał swoją spermę (już wcześniej proponował to sekretarz Towarzystwa Królewskiego, Henry Oldenburg, ale Leeuwenhoek nie zdecydował się wtedy tego zrobić.) Opis, jak dokonał tego eksperymentu, który w końcu ukazał się po łacinie (nie po angielsku) w Philosophical Transactions of the Royal Society, jest bardzo ciekawy.


Zapewnił “Lordowskie Mości”, że nie zdobył spermy przez  jakiekolwiek “grzeszne podstępy”, ale dzięki “nadmiarowi, jaki dostarczyła mi Natura w moich stosunkach małżeńskich”. Następnie mówi, że zaledwie chwilkę po ejakulacji znalazł “olbrzymią liczbę żywych animalcules” w swoim ejakulacie (nie ma zapisów, co myślała o tym jego żona…). Towarzystwo Królewskie nie uwierzyło mu i w klasycznym stylu nowoczesnym wysłano go, by zrobił więcej eksperymentów. W końcu opublikowali jego sprawozdanie w 1678 roku.


Kilka uwag: po pierwsze, Leeuwenhoek myślał początkowo, że plemniki, które widział, są po prostu pasożytami (i widać to w nazwie, jaką nadal im nadajemy– spermatozoa, zwierzęta, które żyją w spermie). Po drugie, uważał, że ciekawą częścią ejakulatu był jakiś dziwny, nitkowaty materiał, którego nikt inny nie widział ani przedtem, ani potem. Z czasem zmienił w tej sprawie zdanie. Wreszcie, chociaż już 10 lat wcześniej sugerowano, że kobiety mają jajeczka, a de Graaf pokazał eksperymentalne wsparcie tej hipotezy w 1672 r. na królikach, świat naukowy nie zrozumiał, że jajeczka i plemniki były komplementarnymi składnikami nowego organizmu.


To stało się dopiero w latach 1840., po (a) zrozumieniu, że coś jest dziedziczone (słowo “dziedziczność” nie miało znaczenia biologicznego przed latami 1820.) i (b) zrozumieniu, że wszystkie organizmy składają się z komórek, a więc, że zarówno jajeczko, jak plemnik są komórkami. Zamiast tego przez 140 lat nauka była mniej lub bardziej podzielona między owistów i spermistów. Dla spermistów, takich jak Leeuwenhoek, jajeczko albo nie istniało (u ssaków), albo było pokarmem dla plemnika; dla owistów (większości) plemniki w jakiś sposób “budziły” jajeczko, jak wstrząs elektryczny, ale nie odgrywały żadnej roli w produkowaniu potomstwa.


Leeuwenhoek był niezwykłym człowiekiem, który dokonał nadzwyczajnego wkładu w nasze zrozumienie świata. Jeśli chcecie wiedzieć więcej o nim i o dziwacznej trasie, jaką poszła myśl, by dojść do naszego obecnego zrozumienia, mimo że patrząc z dystansu, wydaje się to oczywiste, możesz znaleźć używany egzemplarz mojej książki z 2006 r., Generation, za mniej niż 4 dolary! (W Wielkiej Brytanii nosi tytuł The Egg and Sperm Race…)

 

Google celebrates Antonii van leeuwenhoek

Why Evolution Is True, 24 października 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Matthew Cobb

Biolog i pisarz, mieszka i pracuje w Manchesterze, niedawno w Stanach Zjednoczonych ukazała się jego książka „Generation”, a w Wielkiej Brytanii „The Egg & Sperm Race”. Systematycznie publikuje w "LA Times", "Times Literary Supplement", oraz "Journal of Experimental Biology".