Śmieciowa nauka o statynach, snusie i paleniu e-papierosów


Matt Ridley 2016-10-12


Jednym z najbardziej pouczających przykładów ludzi z autorytetem, którzy źle zrozumieli ryzyko, jest artykuł napisany w 1955 r. przez szefa sekcji środowiskowego zagrożenia rakiem w Cancer Institute, Wilhelma Huepera. Tytuł artykułu brzmiał Rak płuc i jego przyczyny i autor był całkowicie przekonany, że “palenie papierosów nie jest poważnym czynnikiem w powodowaniu raka płuc”, ponieważ sądził, że był to tani chwyt przemysłu chemicznego, by odwrócić uwagę od pestycydów.

Wiemy obecnie, że palenie jest głównym czynnikiem w postawaniu raka płuc, podczas gdy pestycydy nim nie są. Historia upstrzona jest przykładami ekspertów zbyt uspokajających w sprawie jednych zagrożeń i zbyt alarmujących o innych. Mycie rąk między przeprowadzaniem sekcji kobiet, które zmarły przy porodzie, a odbieraniu porodów? Nie ma żadnego ryzyka, powiedział dziewiętnastowieczny establishment medyczny, usuwając poza nawias Ignaza Semelweissa, który miał czelność twierdzić coś odwrotnego. Tłuszcz w pokarmach powoduje zawały serca, upierał się establishment medyczny przez niemal pięćdziesiąt lat aż do bardzo niedawna. Kiedyś panował konsensus, że migdałki powinno się usuwać; dziś już nie.


Nie jestem więc fanem argumentów powołujących się na autorytet ekspertów w sprawach ryzyka. Liczą się dowody, szczególnie losowe, kontrolowane próby, złoty standard nauki. To właśnie podkreśla badanie opublikowane w zeszłym tygodniu, w którym stwierdzono, że statyny są stosunkowo bezpieczne i że przepisywanie ich zdrowym ludziom, nawet o niskim stopniu zagrożenia zawałem serca, może uratować wiele istnień. Autorzy argumentują, że dowody na rzecz statyn pochodzą z losowych, kontrolowanych badań, podczas gdy argumenty przeciwko statynom „odzwierciedlają niezdolność uznania ograniczeń innych źródeł dowodowych”, co jest uprzejmym sposobem powiedzenia, że są modnymi bzdurami o tym co zdrowe.


Nie chodzi o to, że statyny nie przynoszą ze sobą żadnego ryzyka, ale że korzyści przeważają nad ryzykiem: liczy się stosunkowe ryzyko. W dużych, losowych badaniach stwierdzono, że statyny bardzo znacznie obniżają ryzyko zawału serca i udarów w ciągu każdego roku ich przyjmowania. Ta korzyść znacznie przewyższa stosunkowo niewielkie ryzyko skutków ubocznych. Proszę zauważyć, że przekonujące są dowody, nie zaś autorytet tych, którzy je przedstawiają. Nie mogłoby mnie mniej obchodzić, czy istnieje konsensus lekarzy, że statyny są bezpieczne, jeśli ten konsensus nie opiera się na dobrych dowodach.  


Sprzeciw wobec e-papierosów jest uderzającym przykładem, w którym niechęć do produktów tytoniowych wydaje się zamykać umysły establishmentu medycznego. Do niedawna większość specjalistów zdrowia publicznego popełniała dokładnie ten sam błąd z papierosami elektronicznymi, jaki popełniają przeciwnicy statyn – myśleli wyłącznie o ryzyku, nie zaś o korzyściach.  Niedawne nagłówki w gazetach, twierdzące, że „E-papierosy są równie groźne jak szlugi” („Sun”) lub „E-papierosy są równie złe dla twojego serca jak palenie - stwierdza badanie” („Telegraph”) nie były oparte na losowych, kontrolowanych próbach, mierzących ryzyko i korzyści obu, ale na bardzo ograniczonym, małym badaniu jednego, w znacznej mierze nieistotnego efektu, o czym doniesiono na konferencji.


Co gorsza, w badaniu porównano 30 minut palenia e-papierosa z pięcioma minutami palenia normalnego papierosa i wyciągnięto wniosek, że oba mogą spowodować usztywnienie tętnicze – dobrze znany skutek nikotyny, którego nie wiąże się z żadną chorobą i który daje także kofeina. Szkodliwy skutek palenia, zarówno dla serca, jak w kategoriach podniesionego ryzyka raka, nie pochodzi z nikotyny, ale z produktów spalania. A więc nagłówki opierały się na śmieciowej nauce. Mogły brzmieć: „E-papierosy nie są gorsze dla ciebie niż kawa – stwierdza badanie”.


Orędownicy kontrolowania tytoniu mówią, że “końcówka” dla palenia będzie osiągnięta w kraju, kiedy odsetek palących spadnie poniżej 5%. Do tego jest bardzo długa droga, ponieważ globalnie nadal odsetek palących rośnie i palenie pozostaje częste także w krajach o polityce ścisłego kontrolowania tytoniu, tak jak w Wielkiej Brytanii. Tutaj 26% młodych mężczyzn nadal pali regularnie.


Istnieje jednak jeden kraj, który szybko zbliża się do tej “końcówki” Według danych rządu szwedzkiego tylko 6% młodych mężczyzn w Szwecji paliło regularnie w roku 2015. Jedynym przekonującym wyjaśnieniem tego skrajnego wyjątku jest to, że 25% Szwedów używa snusu, rodzaju torebek z tytoniem przyciśniętych do dziąseł – i robią to zamiast palenia.


W wyniku tego Szwecja jest nie tylko na drodze do stania się pierwszym krajem, który będzie miał poniżej 5% palących mężczyzn, ale jest krajem z najniższym poziomem raka płuc u mężczyzn w Europie (jest wyższy wśród Szwedek, bo kobiety nieczęsto używają snusu), jak również z niskimi poziomami innych związanych z paleniem chorób, takich jak choroby serca. Spektakularny przypadek redukcji szkód, który przyćmiewa nawet statyny.


Uznając te dane amerykańska Food and Drug Administration autoryzowała w zeszłym roku snus, by pomóc w ochronie zdrowia publicznego. Unia Europejska nie poszła za tym przykładem. Nie tylko zniechęca się do tego dającego zdrowie produktu, ale jest on całkowicie nielegalny w całej UE – poza Szwecją. I tutaj jest interesująca opowieść. Kiedy Szwecja przyłączyła się do UE w 1995 r. zwyczaj żucia snusu stał się przedmiotem negocjacji. Kraj ten nie chciał zaakceptować zakazu tak popularnego produktu, który już wówczas w sposób oczywisty okazywał się bezpieczniejszą i czystszą alternatywą do palenia.  

UE musiała wiec zrobić wyjątek dla Szwecji. Do dzisiaj, 21 lat później, w Unii Europejskiej można legalnie kupować i sprzedawać snus tylko w Szwecji. Nawiasem mówiąc, Wielka Brytania prowadziła akcję zakazu snusu wewnątrz UE, a ministrem była wówczas niejaka Edwina Currie, i nasz rząd pozostaje nieczuły na cytowane powyżej dowody. Można było uratować wiele istnień ludzkich bez tego zakazu.


W przygotowaniach do wielkiej konferencji na ten temat Światowa Organizacja Zdrowia przedstawiła w zeszłym tygodniu listę rzeczy, które chce, by zrobiły kraje w celu powstrzymania wzrostu e-papierosów, takich jak zakaz reklamowania. Nie mówi ani słowa o próbach obalenia całkowitego zakazu e-papierosów w wielu krajach, mimo że obecnie jest bardzo jasne, że głównie palacze zwykłych papierosów używają e-papierosy i że zmniejsza to radykalnie ryzyko chorób związanych z paleniem – o 95% według Public Health England. 


Nie ma fundamentalnej różnicy między e-papierosami (lub snusem) a statynami. Wszystkie trzy zmniejszają problemy, które niosą wysokie zagrożenie w przyszłości – nałogowe palenie i wysoki cholesterol. Wszystkie niosą ze sobą ryzyko, ale znacznie mniejsze niż korzyści z nich. Tak samo jak przyjmowanie statyn jest lepsze niż ich nie przyjmowanie, jeśli jest się zagrożonym zawałem serca, tak przejście na suns lub e-papierosy jest lepsze niż dalsze palenie.


Pierwsza publikacja w Times.


Junk science on statins, snus and vaping

Rational Optimist, 14 września 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Matt Ridley


Brytyjski pisarz popularnonaukowy, sympatyk filozofii libertariańskiej. Współzałożyciel i b. prezes International Centre for Life, "parku naukowego” w Newcastle. Zrobił doktorat z zoologii (Uniwersytet Oksfordzki). Przez wiele lat był korespondentem naukowym w "The Economist". Autor książek: The Red Queen: Sex and the Evolution of Human Nature (1994; pol. wyd. Czerwona królowa, 2001, tłum. J.J. Bujarski, A. Milos), The Origins Of Virtue (1997, wyd. pol. O pochodzeniu cnoty, 2000, tłum. M. Koraszewska), Genome (1999; wyd. pol. Genom, 2001, tłum. M. Koraszewska), Nature Via Nurture: Genes, Experience, and What Makes us Human (także jako: The Agile Gene: How Nature Turns on Nurture, 2003), Rational Optimist 2010.