Turcja: “Wielka muzułmańska demokracja”?


Burak Bekdil 2016-10-11

Zdaniem Jeffrey’a Goldberga, \
Zdaniem Jeffrey’a Goldberga, "Początkowo Obama postrzegał prezydenta Turcji, Recepa Tayyipa Erdoğana, jako swego rodzaju umiarkowanego muzułmańskiego przywódcę, który jest pomostem między Wschodem i Zachodem... Teraz jednak dostrzega w nim autokratę i nieudacznika...”   (Zdjęcie: RT video, zrzut z ekranu)


Czy jest możliwe, że są demokracje i demokracje z religijnym przymiotnikiem? Czy Stany Zjednoczone to demokracja, czy chrześcijańska demokracja? Czy Izrael to demokracja, czy żydowska demokracja? Czy Japonia to demokracja, czy shintō demokracja?

W wywiadzie dla włoskiego dziennika, „Corriere della Sera”, Prezydent Barack Obama nazwał w 2010 roku Turcję „wielką muzułmańską demokracją”. W tym samym wywiadzie     powiedział, że: "Stany Zjednoczone zawsze wyrażały opinię, że byłoby mądrze, gdyby Unia Europejska przyjęła Turcję”. Była to muzyka dla tureckich uszu, ale w praktyce amerykański prezydent proponował europejskim narodom przyjęcie do swojego klubu nie demokrację, a muzułmańską demokrację. Obama nie rozumiał, że Turcja nie może zostać członkiem Unii Europejskiej, jak długo nie przekształci się z muzułmańskiej demokracji w demokrację.      


W kolejnych latach Obama boleśnie uczył się, jaka jest różnica między demokracją a muzułmańską demokracją. Jak to określił były amerykański ambasador w Ankarze, James Jeffrey, "Musimy rozmawiać z tą Turcją, która istnieje, raczej niż z tą, którą chcielibyśmy mieć.”


Uwagi Obamy miały na celu schlebianie elitom w Ankarze. Wkrótce po wyborach w 2008 roku Obama zaczął kultywować prywatne kontakty z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem (który wówczas pełnił funkcję premiera). W wywiadzie dla magazynu „Time”, w 2012 roku Obama powiedział, że Erdogan jest jednym z pięciu światowych przywódców, z którymi ma bardzo silne związki. W 2011 roku Tom Donilon, były prezydencki doradca do spraw bezpieczeństwa, powiedział, że Obama uważa Erdogana, za „człowieka zasad i czynu”.  


Dziś sprawy prezentują się nieco inaczej. "W zasadzie przymykaliśmy oczy na dążenie Erdogana do autorytarnego, jednoosobowego systemu władzy w Turcji” powiedział Eric Edelman, który był ambasadorem USA w Ankarze w latach 2003-2005. Obama uparcie tkwił w tym świecie pobożnych życzeń, jednak niedawno Jeffrey Goldberg napisał w kwietniowym numerze „Atlantic”:

"Początkowo Obama postrzegał prezydenta Turcji, Recepa Tayyipa Erdoğana, jako swego rodzaju umiarkowanego muzułmańskiego przywódcę, który jest pomostem między Wschodem i Zachodem... Teraz jednak dostrzega w nim autokratę i nieudacznika...”  

Niedawno Erdogan, jego ministrowie, szef wywiadu, wysocy oficerowie armii i czołowi dyplomaci byli w Nowym Jorku na 71 sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Odbyły się również bilateralne turecko-amerykańskie rozmowy. Turcja i Stany Zjednoczone, byli przysięgli sojusznicy, mają teraz więcej spraw, które ich różnią, niż tych, które ich do siebie zbliżają.     


Turcja zajadle domaga się ekstradycji Fethullaha Gulena, muzułmańskiego kaznodziei, który zdecydował się na emigrację i mieszka od 1999 roku w Pensylwanii. Jest on głównym podejrzanym o zorganizowanie próby przewrotu wojskowego z 15 lipca, który miał obalić rząd Erdogana. Strona amerykańska odpowiada, że decyzja należy do niezależnego amerykańskiego sądu, który osądzi sprawę w oparciu o dowody dostarczone przez Ankarę. Turcy nie rozumieją, że sąd może o czymś decydować niezależnie od wybranego prezydenta państwa.      


"Żądamy od was terrorysty... a wy ciągle odmawiacie. Jaki sąd? Jaki sąd dla terrorysty [Gulena]? Czy to wielka trudność odebrać mu Zieloną Kartę?” – pyta Erdogan. Najwyraźniej uważa, że Ameryka jest rządzona tak jak Turcja. Nie chce zrozumieć, że prezydent USA nie może zadzwonić do sędziego i powiedzieć mu, że ma wystawić nakaz aresztowania cudzoziemca. Nie rozumie, że w Ameryce rząd nie może decydować, kto jest terrorystą, a kto nie, bez wyroku sądowego. W Turcji rząd to robi.


Sprawa Gulena jest drażliwym problemem dla urzędników administracji amerykańskiej. Nie jest to jedyny ból głowy Waszyngtonu. Turcja ustawicznie ostrzega Waszyngton przed współpracą z syryjskimi Kurdami, którzy są dla Ankary terrorystami, tymczasem Waszyngton postrzega ich jako ugrupowanie walczące z Państwem Islamskim.       


24 sierpnia armia turecka rozpoczęła militarną operację na terenie północnej Syrii, która miała wesprzeć “umiarkowanych” i odepchnąć Państwo Islamskie bardziej na południe. Tymczasem jako część tej operacji naziemnej, na południe od miasta Rakka (będącego jedną z głównych baz ISIS) Amerykanie zbroją Kurdów, co bardzo gniewa Turków. „Nie możemy w tym momencie niczego powiedzieć, ponieważ nie mamy jasności w sprawie postawy USA – powiedział Erdogan – ale Turcja nie weźmie udziału w operacji, jeśli Stany Zjednoczone chcą ją przeprowadzać wspólnie  z PYD [Partią Demokratycznej Jedności]  i YPG (Powszechnymi Jednostkami Ochrony - ugrupowaniem syryjskich Kurdów).


To jeszcze nie wszystko. Erdogan zapytał wiceprezydenta Joe Bidena o biznesmana, Rezę Zarraba, który od marca jest aresztowany pod zarzutem prania brudnych pieniędzy i omijania sankcji. Erdogan chciałby, aby sąd wypuścił podejrzanego biznesmana, który był jedną z głównych postaci w tureckim skandalu korupcyjnym w grudniu 2013 roku, w który był zamieszany sam Erdogan i czterech jego ministrów.     


Po wizycie w Nowym Jorku Erdogan powiedział:

"Podczas mojej rozmowy z Bidenem podniosłem sprawę Rezy Zarraba. Sąd, któremu Departament Sprawiedliwości powierzył te sprawę, jest również interesujący. Zarówno prokurator [Preet] Bharara, jak i sędzia Richard Berman to ludzie, których wcześniej gościła  FETÖ [turecki akronim rzekomo terrorystycznej organizacji kierowanej przez Gulena]. Innymi słowy  amerykański Departament Sprawiedliwości przekazał Zarraba ludziom, których FETÖ poiła i karmiła.

Erdogan twierdził, że badania wielu tureckich ministrów wykazały, że Zarrab nie popełnił żadnych przestępstw. Dodał również, że „Turcja nie pozostanie obojętna na aresztowania którychkolwiek jej obywateli... Na podstawie jakich reguł został ten areszt dokonany?” Raz jeszcze Erdogan przyjmuje na siebie rolę amerykańskich sędziów i ogłasza w ich imieniu wyrok, tak jak to zawsze robi w Turcji. Wydaje się jednak nie rozumieć, że w Stanach Zjednoczonych sprawy przedstawiają się inaczej.           


Jak pisał na łamach „Hurriyet”  znany publicysta Tolga Tanis: "Nie ma wątpliwości, że stosunki turecko-amerykańskie, tuż przed listopadowymi wyborami prezydenckimi w USA, znajdują się na niebezpiecznym skrzyżowaniu. Na tym skrzyżowaniu nie ma świateł. A obydwa pojazdy jadą szybko i nie zwalniają.” 


Turkey: „A Great Muslim Democracy”?

Gatestone Institute 2 października 2016

Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski



Burak Bekdil


Popularny publicysta wychodzącej w języku angielskim gazety tureckiej "Hurriyet Daily News".