Błędna lekcja historii o uchodźcach


Petra Marquardt-Bigman 2016-09-28

Zrzut z ekranu z filmu Kindertransport Documentary
Zrzut z ekranu z filmu Kindertransport Documentary

Raz jeszcze uchodźcy żydowscy z ubiegłego stulecia posłużyli jako porównanie dzisiejszych uchodźców, głównie muzułmanów. Dokładnie rok temu Ishaan Tharoor poświęcił temu porównaniu kilka artykułów w “Washington Post” i w końcu napisał z wielką satysfakcją, że jeden z tych artykułów “należał do najczęściej czytanych artykułów na naszej stronie internetowej”.

Teraz Nick Kristof z “New York Times” (NYT) pisze, że “przywódcy światowi powinni zastanowić się” nad odmową udzielenia pomocy Żydom, którzy uciekali z Niemiec nazistowskich, kiedy dzisiaj spotykają się w Nowym Jorku, by dyskutować o trwającym obecnie problemie uchodźców. Kristof pisze: “Bez większej woli politycznej spotkanie w tym tygodniu może zostać zapamiętane jako nie lepsze niż konferencja w Evian w 1938 r., [gdzie delegaci z 32 krajów poprzestali na wyrażeniu współczucia wobec losu Żydów, bez oferowania im schronienia] i historia im tego nie wybaczy”. Tylko kilka tygodni temu Kristof oświadczył:“Anne Frank dzisiaj jest dziewczynką syryjską”.

 

Ta próba ożywienia tej błędnej lekcji historii, skłania do przypomnienia niektórych reakcji na zeszłoroczną debatę, a szczególnie znakomity artykuł Jamesa Kirchicka w „Tablet”: The Bad-Faith Analogy Between Syrian Refugees and Jews Fleeing Nazi Germany.

 

Choć takie porównania robiło także kilku ocalonych z Holocaustu i ich potomków, jak również niektórzy przywódcy żydowscy, aktywiści antyizraelscy szybko pokazali hipokryzję, która pomogła tej „lekcji historii” zyskać taką popularność. Jak pisałam na moim blogu w zeszłym roku, obserwowałam popularność tego porównania monitorując aktywność na Twitterze notorycznych izraelożerców, takich jak Ali Abunimah czy Max Blumenthal. Pisałam wówczas:

“Kiedy dyskutuje się, jak zareagować na setki tysięcy – a przewiduje się, że wkrótce będą to miliony – głównie muzułmańskich uchodźców i migrantów, uciekających przed wojną i nędzą w ich krajach, Abunimah i Blumenthal odkrywają  w sobie współczucie dla uchodźców żydowskich, rozpaczliwie próbujących uciec przed nazistami w latach 1930. i 1940. Problem polega na tym, że zarówno Abunimah, jak Blumenthal normalnie zajęci są promowaniem XXI-wiecznej wersji hasła nazistowskiego ‘Żydzi są naszym nieszczęściem’, która brzmi: ‘Państwo żydowskie jest naszym nieszczęściem’.


Oczywiście, gdyby Izrael powstał zaledwie dziesięć lat wcześniej, wielu Żydów, na próżno próbujących znaleźć ucieczkę przez nazistami, miałoby dokąd pójść”.

To ostatnie wygodnie ignoruje większość ludzi, którzy bardzo chcą przenieść los Żydów, desperacko pragnących uciec przed nazistami, do „lekcji historii”, która jest użyteczna w bieżących debatach politycznych. Jeśli jednak ktoś chce używać losu nieszczęsnych uchodźców żydowskich z ubiegłego wieku na rzecz dzisiejszych uchodźców, grupą, która najbardziej tu pasuje są oczywiście mniejszości na Bliskim Wschodzie, ludzie którzy uciekają przed morderczymi prześladowaniami ze strony muzułmańskich grup i państw – szczególnie Jazydzi, jak też bliskowschodni chrześcijanie i Kurdowie.

 

Oczywiście, takie rozróżnienie zostałoby potępione jako antymuzułmańska bigoteria, mimo faktu, że dzisiejsi uchodźcy muzułmańscy – w odróżnieniu od uchodźców żydowskich w zeszłym stuleciu – mogą szukać schronienia w wielu krajach muzułmańskich. Ponadto, jak pisałam wcześniej: „kraje muzułmańskie są członkami Organizacji Współpracy Islamskiej (OIC) i chwalą się, że stworzyły ‘drugą co do wielkości organizację międzyrządową po Narodach Zjednoczonych’ z ‘członkowstwem 57 krajów położonych na czterech kontynentach’. Podobno OIC ‘jest wspólnym głosem świata muzułmańskiego w duchu promowania pokoju międzynarodowego i harmonii między różnymi narodami świata’”. Z pewnością można liczyć na OIC, że zapobiegnie koszmarnemu scenariuszowi Kristofa, że

„spotkanie w tym tygodniu może zostać zapamiętane jako nie lepsze niż konferencja w Evian w 1938 r.”? Nie mam żadnych wątpliwości, że gdyby w 1938 r. istniało 57 państw żydowskich na czterech kontynentach, każdy Żyd, który uciekał przed nazistami, znalazłby schronienie – włącznie z Anne Frank i jej rodziną.

 

Ponadto, niezależnie od pogardy liberałów takich jak Kristof, nie wszyscy ludzie, którzy sprzeciwiają się imigracji muzułmańskiej, są bigotami. Mamy tu niewygodny fakt, że większość aktów terroryzmu w krajach zachodnich dokonali muzułmanie i że każdy, kto śledzi wiadomości wie, że kraje przyjmujące, szczególnie europejskie, stoją przed poważnymi problemami z integracją muzułmanów. Wiele jest problemów we Francji, a badanie brytyjskie opublikowane zeszłej wiosny pokazało, że “bardzo wielu muzułmanów nie chce integrować się, że ich poglądy nie są nawet w przybliżeniu zgodne z wartościami demokracji i że znaczna ich część sympatyzuje z terroryzmem”. Nastała także „nowa era antysemickiej przemocy w Europie”, która, jak ujął to Jeffrey Goldberg, “różni się od poprzednich”, ponieważ “tradycyjne wzory zachodniej myśli antysemickiej zlały się obecnie z potężnym nurtem muzułmańskiej judeofobii. Przemoc przeciwko Żydom w dzisiejszej Europie zachodniej, według tych, którzy ją obserwują, wydaje się głównie pochodzić od muzułmanów”.   

 

Być może liberałowie zachodni, którzy rugają swoich współobywateli za bigoterię wobec uchodźców muzułmańskich, byliby w stanie skuteczniej przekonywać do swojej sprawy, gdyby przyznali, że ludzie Zachodu nie mają monopolu na bigoterię – w rzeczywistości wiele wskazuje na to, że jest to jedna z niewielu dziedzin, w której zdecydowanie przoduje świat muzułmański.

 

Sondaż Pew, opublikowany w 2004, pokazał, że “chrześcijanie otrzymują znacznie niższą ocenę w krajach z większością muzułmańską, niż otrzymują muzułmanie w krajach z większością chrześcijańską. Większość w Maroku (73%), Pakistanie (62%) i Turcji (52%) wyraża negatywne poglądy o chrześcijanach”. W 2011 r. inny sondaż Pew dał podobne wyniki:

“Muzułmanie w krajach z większością muzułmańską częściej kojarzą negatywne cechy z ludźmi z Zachodu niż nie-muzułmanie kojarzą je z muzułmanami. Na przykład,  niemal dziewięciu z dziesięciu (89%) muzułmanów jordańskich używa co najmniej trzech negatywnych przymiotników* do opisania ludzi w krajach Zachodu, podobne opinie ma też większość w Egipcie (81%), Turcji (73%), muzułmanie na terytoriach palestyńskich (71%), w Pakistanie (67%) i Indonezji (63%); tylko w Libanie tak nie jest. W odróżnieniu od tego, Hiszpania jest jedynym krajem zachodnim spośród badanych, gdzie większość  (60%) nie-muzułmanów kojarzy trzy lub więcej cech negatywnych z muzułmanami. Co najmniej trzech na dziesięciu nie-muzułmanów w Wielkiej Brytanii (39%), USA (35%) i Francji (30%) nie przypisuje muzułmanom żadnej z sześciu negatywnych cech badanych”. 

* tj. gwałtowny, chciwy, fanatyczny, samolubny, niemoralny, arogancki

A są jeszcze szokujące kazania kaznodziei, kipiące nienawiścią wobec “Innego” – oczywiście, Żyda, ale także chrześcijan i ogólnie Zachodu – których regularnie można wysłuchać w meczecie Al-Aksa, podobno trzecim najświętszym miejscu islamu. Czy można sobie w ogóle wyobrazić, że cokolwiek choćby odrobinę porównywalnego było wygłaszane raz za razem w dużym kościele lub katedrze na Zachodzie?

 

Tym jednak, co powoduje, że te próby użycia losu Żydów uciekających przed nazizmem do dzisiejszej debaty, są tak przygnębiające, jest ludobójcza nienawiść do Żydów, którą podżegają muzułmańscy kaznodzieje i przywódcy na całym świecie – czy jest to uczony z Al-Azhar w Egipcie, australijski islamista, kuwejcki uczony, palestyński szejk, jemeński duchowny, brytyjski islamista, czy też “globalny mufti” szejk Jusuf Karadawi, który kiedyś powiedział swoim około 40 milionom widzów w Al Dżazira, że ma nadzieję, iż następna „kara” Żydów w stylu Hitlera „przyjdzie z rąk wiernych”. 

 

 

 

 

Dwa lata temu Kristof przyznał w artykule, że “antysemityzm siedzi dzisiaj głęboko w niektórych krajach muzułmańskich” – ale oczywiście było tam “ale”: “przez większość historii muzułmanie byli bardziej tolerancyjni wobec Żydów niż chrześcijanie”. W tym artykule Kristof bardziej się także martwił o podsycanie bigoterii antymuzułmańskiej niż o morderczą bigoterię samych muzułmanów i w zeszłym roku próbował pokazać, że – jak ujął to jeden z jego krytyków, że “Biblia jest pełna złych nakazów, podczas gdy Koran ma wiele dobrych nakazów”.

 

Biorąc pod uwagę troskę Kristofa o „poprawność polityczną”, można było mieć nadzieję, że będzie wahał się przed wykorzystywaniem losu uchodźców żydowskich z zeszłego stulecia na rzecz dzisiejszych uchodźców. Nie ulega wątpliwości, że reportaże, obrazy przemocy i wojny na muzułmańskim Bliskim Wschodzie łamią serce. Jest jednak tak wiele sposobów orędowania na rzecz pomocy ofiarom tych jatek w regionie bez powoływania się na okrutną obojętność okazaną Żydom uciekającym przed nazistami. W końcu, jeśli „Anne Frank jest dzisiaj dziewczynką syryjską”, to czy reżimy i grupy, które czynią z nich „Anne Frank” - Assad, Hezbollah, Iran, Rosja i dobrani islamiści walczący w Syrii i poza Syrią – są nazistami? Jestem całkiem pewna, że tego porównania Kristof zupełnie by nie lubił.  

 

Nick Kristof’s fallacious history lesson on refugees  

19 września 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Petra Marquardt-Bigman

Mieszka w Izraelu, wychowała się w Niemczech, pochodzi z rodziny niemieckich uchodźców z terenów dzisiejszej Polski, studiowała w USA, gdzie obroniła pracę doktorską o amerykańskim wywiadzie w nazistowskich Niemczech, prowadzi blog "The Warped Mirror".