"Cnotliwi" nowi naziści


Giulio Meotti 2016-09-26


Poznajcie sfory nowych nazistów, udających Sprawiedliwość i Cnotę, realizujących nową politykę eksterminacyjną skierowaną przeciwko Izraelowi, a co za tym idzie, przeciwko Żydom.


"W nazistowskich Niemczech," pisze Brendan O'Neill w Wall Street Journal,"krzykiem mody było uczynienie swojego miasta Judenfrei.

Dziś Europę ogarnia nowa moda: uczynienie swojego miasteczka lub miasta czymś, co moglibyśmy nazwać 'Zionistfrei' – wolnym od produktów i kultury Państwa Żydowskiego. Wzdłuż i wszerz kontynentu, miasta i miasteczka określają się 'strefami wolnymi od Izraela,' izolując swoich mieszkańców od produktów i kultury izraelskiej. Brzmi to jak okrutne echa tego, co wydarzyło się 70 lat temu."


Naziści mówili "kauft nicht bei Juden": nie kupujcie u Żydów. Slogan nowych rasistów brzmi "kauft nicht beim Judenstaat" - nie kupujcie od Państwa Żydowskiego. Naziści powtarzali "Geh nach Palästina, du Jud": Ty Żydzie, idź do Palestyny. Rasiści w Europie wykrzykują: "Żydzi, opuśćcie Palestynę!"


Przyjrzyjmy się, kim są ci rasiści. Na przykład rada miasta Leicester niedawno zatwierdziła zakaz sprzedaży artykułów "made in Israel". Pomyślcie: miasto, w którym nie ma produktów z Izraela. To nie są nazistowskie Niemcy w 1933 roku, ale brytyjskie miasto rządzone przez Partię Pracy w 2016 roku. Dwa miasta walijskie, Swansea i Gwynedd, zablokowały partnerstwo handlowe z przedsiębiorstwami izraelskimi. W Dublinie znana restauracja "Exchequer" zdecydowała się nie używać izraelskich produktów. Irlandzkie miasto Kinvara stało się "Israel-free" ("wolne od Izraela"). W Hiszpanii miasto Villanueva de Duero nie rozprowadza wody izraelskiej w budynkach użyteczności publicznej. Francuskie miasto Lille zamroziło umowę z izraelskim miastem Safed.


Pod rasistowską presją, Brussels Airlines, belgijskie linie lotnicze należące częściowo do Lufthansy, zadecydowały, że nie będą już serwować pasażerom izraelskiej chałwy Achva jako deseru. Okazało się bowiem, że aktywista Ruchu Solidarności z Palestyną, lecący z lotniska im. Ben-Guriona w Tel Awiwie do Brukseli, zjadł deser wyprodukowany w Izraelu. Ten "para-nazista" złożył skargę do przewoźnika, który szybko usunął smakołyk z menu (linie lotnicze wycofały później tę decyzję pod wpływem głosów protestu). Zamiast martwić się terroryzmem islamskim i Molenbeek, brukselskim gniazdem dżihadystów, okazuje się, że wielu ludzi w Europie pragnie zniszczyć Izrael, jedyną demokrację na Bliskim Wschodzie.


Jeden z pierwszych przypadków próby zniszczenia Izraela przy pomocy środków ekonomicznych miał miejsce w 1980 roku, kiedy to L'Oreal wykupił firmę kosmetyczną Heleny Rubinstein. Reżimy arabskie groziły ukróceniem lukratywnych relacji z międzynarodowymi korporacjami, jeśli te nie zerwą powiązań z Izraelem. Zamiast odrzucić ten szantaż, L'Oreal ugiął się pod nim. Dzisiaj ani państwa arabskie, ani państwa zachodnie nie przewodzą temu antysemityzmowi. Na przykład, Francja niedawno zakazała nawoływania do bojkotu Izraela. Dzisiejsza kampania nienawiści i te strategie nazistowskie są głównie prowadzone przez uniwersytety, związki zawodowe, przedsiębiorstwa i obłudne, ugrupowania twierdzące, że walczą o "prawa człowieka".


Niestety są tu również, kościoły. Ewangelicki Kościół Luterański w Ameryce (ELCA), w dniu 11 sierpnia 2016 roku wezwał rząd Stanów Zjednoczonych do zakończenia wszelkiej pomocy dla Izraela i wprowadzenia w życie taktyk prowadzących do zniszczenia tego państwa przy pomocy środków ekonomicznych. Zeszłej zimy, Kościół Metodystów Stanów Zjednoczonych również, niezbyt po chrześcijańsku, wycofał udziały z pięciu banków izraelskich.


Wszyscy oni obłudnie twierdzą, że są "pokojowo nastawieni" i wykorzystują "środki ekonomiczne", aby naprawić "krzywdy" na terytoriach palestyńskich. Jednakże wydaje się, że wcale nie próbują naprawić błędów skorumpowanych, represyjnych rządów Autonomii Palestyńskiej i Hamasu w Gazie, ani nawet opowiadać się tam za wolnością prasy, praworządnością czy zbudowaniem stabilnej ekonomii. Ich prawdziwe, rasistowskie motywy są zdemaskowane. Koordynują oni po prostu swoją strategię z brutalną strategią Palestyńczyków i muzułmańskich fundamentalistów na Zachodzie – tych, którzy wielokrotnie odmawiali zawarcia pokoju z Izraelem przez okres siedemdziesięciu lat i zamiast pokoju wybrali terroryzm.


Ta asymetryczna wojna, po raz pierwszy od czasu Holokaustu i masowej rzezi sześciu milionów Żydów, ostatnio także roztrzaskała niemieckie tabu. Najwyraźniej, dla niektórych Niemców stara żądza krwi nigdy nie umarła, a tylko drzemała. Związek zawodowy nauczycieli w Oldenburgu opublikował artykuł w swoim wrześniowym czasopiśmie nawołujący do "całkowitego bojkotu Państwa Żydowskiego." Według Jerusalem Post było to "pierwsze wezwanie do bojkotu Izraela lub Żydów przez niemiecki związek zawodowy od czasu Holokaustu." Należy jednak przyznać, że 5 września, związek zawodowy nauczycieli w Oldenburgu przeprosił, nazywając bojkot "antysemickim" i "wielkim błędem".


Unia Europejska podpisała umowę z Maroko, które prowadzi spór terytorialny z Algierią, ale mimo to ma zagwarantowane prawo do wykorzystywania zasobów Sahary Zachodniej – nie rozpoczęto przeciwko temu żadnej kampanii protestacyjnej. Nie słyszeliśmy też żadnych protestów przeciwko Turcji za jej okupację Północnego Cypru czy "hurtowego" więzienia dysydentów, dziennikarzy i naukowców. Nie, polityka bojkotu dotyczy tylko Państwa Żydowskiego, które szczyci się jednym z najwyższych na świecie poziomów wolności akademickiej, wolności prasy i równości wobec prawa. Bojkot ten jest zorganizowany w sposób "3-D*" (*angielska gra słów), jak zauważył prawdziwy orędownik praw człowieka, były dysydent sowiecki, Natan Sharansky, w swojej "Obronie demokracji" (The Case for Democracy):

Hipokryzja rasistowska jest tak przejrzysta, jak jest perfidna.


Rasiści poddają również izraelskich naukowców "cichej" neonazistowskiej kampanii ze strony pozbawionych skrupułów uniwersytetów: wysyła się mniej zaproszeń, odrzuca więcej artykułów i używa standardów praw norymberskich Trzeciej Rzeszy, aby wykluczyć udział Żydów w zjazdach. Syracuse University właśnie wycofał zaproszenie na konferencję Simona Dotana, żydowskiego profesora z New York University i nagradzanego filmowca, który urodził się w Rumunii, wychował w Izraelu i mieszka w Stanach Zjednoczonych.


Publicystka „Jerusalem Polst”, Caroline Glick zauważyła:

"Decyzja Hamner nie miała nic wspólnego z jakością pracy Dotana. Tyle przyznała sama [...] Wycofano zaproszenie dla Dotana, ponieważ jest Izraelitą i ponieważ z tytułu jego filmu "Osadnicy" (The Settlers) nie wynika jasno, czy w sposób dostateczny potępia on pół miliona Żydów izraelskich mieszkających w Judei i Samarii."

Do innych naukowców, którzy zaaprobowali te neonazistowskie środki, należą m.in. brytyjska historyk, Catherine Hall i, co jest rzeczą skandaliczną, bardzo poważnie chory Stephen Hawking, który jest w stanie mówić tylko dzięki izraelskiemu urządzeniu do generowania głosu.


Ten bojkot akademicki rozpoczął się, gdy artykuł autorstwa Orena Yiftachela, naukowca pracującego na Uniwersytecie Ben-Guriona, został odrzucony przez pismo Political Geography. W liście informującym o odrzuceniu była  tylko adnotacja, że pismo nie może przyjąć publikacji z "Izraela" i praca została odesłana bez otwierania. Wydawnictwo St. Jerome Manchester, specjalizujące się w tłumaczeniach, odmówiło przesłania tomów artykułów naukowych na Uniwersytet Bar Ilan w Izraelu. Brytyjskie czasopismo, Dance Europe, odmówiło publikacji artykułu o izraelskiej choreograf, Sally Anne Friedland. Richard Seaford odmówił napisania recenzji książki dla izraelskiego pisma Antiquity Scripta Classica Israelica. Profesor patologii na Uniwersytecie Oksfordzkim, Andrew Wilkie, odrzucił podanie o pracę Amita Duvshaniego, doktoranta na Uniwersytecie w Tel Awiwie. Wilkie napisał w swojej odmowie: "nigdy nie mógłbym przyjąć do swojej katedry kogoś, kto służył w izraelskiej armii."


Ci neonaziści szerzą swoje przesłanie na uniwersytetach, w kościołach, przedsiębiorstwach i gminach. Stosują metody takie, jak petycje nauczycieli, publiczne nękanie, groźby podjęcia działań prawnych, demonstracje przed sklepami, a często tylko zastraszanie i protesty okupacyjne.


Nie są oni, oczywiście, w stanie powstrzymać rozkwitu gospodarki Izraela, ale wyraźnie starają się podsycać rasistowski klimat podejrzliwości i wrogości wobec Izraela i Żydów na całym świecie. Szwedzki Coop zaprzestał sprzedaży urządzeń do saturacji wody, produkowanych przez izraelską firmę, SodaStream, podczas gdy największy holenderski fundusz emerytalny, PGGM, wycofał swoje inwestycje z pięciu izraelskich instytucji finansowych. Vitens, największy dostawca wody pitnej w Holandii, zerwał powiązania ze swoim izraelskim odpowiednikiem, Mekorot. Największy w Europie dom towarowy, KaDeWe w Berlinie, wstrzymał sprzedaż izraelskiego wina (później zmienił decyzję). Największa spółdzielnia w Europie, Co-operative Group w Wielkiej Brytanii, wprowadziła politykę dyskryminującą towary pochodzące z Izraela. McDonald's odmówił otwarcia restauracji w izraelskim mieście Ariel, w Samarii.


Uniwersytet w Johannesburgu
zerwał więzi z Uniwersytetem Ben-Gurion w Izraelu. Związki akademickie w Wielkiej Brytanii i Kanadzie, od lekarzy po architektów, również poparło nowe prawa norymberskie przeciwko Izraelowi. Dziesiątki artystów – zwłaszcza muzyków i filmowców – podobnie, jak prawdziwi naziści przed nimi, odmówili występów w Izraelu albo je odwołali. Wiele funduszy emerytalnych wycofało swoje aktywa z Izraela. Deutsche Bank, największy bank niemiecki, poruszając wątpliwe "kwestie etyczne," wpisał izraelski bank Hapoalim na czarną listę przedsiębiorstw.


Granice sprzed i po 1967 roku
stanowią tylko wykręt dla tych nowych nazistów. Wielu z nich uważa całe państwo Izrael za nielegalne, niemoralne, albo równocześnie i takie, i takie, chociaż Żydzi mieszkali na tych terenach od 3 tysięcy lat – część jego terytorium nazywa się nawet Judea. Ich apetyt na oskarżanie Żydów o to, że mają czelność "okupować" swój własny, historyczny, biblijny kraj ukazuje tylko ich ciche przyzwolenie na najciemniejsze kłamstwa islamskich ekstremistów, którzy próbują zniszczyć autochtonicznych Koptów chrześcijańskich w ich rodzimym Egipcie i autochtonicznych chrześcijan asyryjskich, których  mordują na całym Bliskim Wschodzie. Czy Francja powinna być oskarżona o "okupowanie" Gaul? Wystarczy spojrzeć na dowolną mapę "Palestyny", która obejmuje cały Izrael: dla wielu Palestyńczyków, cały Izrael jest jednym wielkim osiedlem, które należy zdemontować.


Zamiast Izraela, umożliwią stworzenie kolejnego arabsko-islamskiego państwa, które stłumi wolność wypowiedzi artystom, dziennikarzom i pisarzom, które wygoni chrześcijan z ich domów, które będzie kamienować homoseksualistów, torturować więźniów, skazywać na śmierć niewinne osoby tylko za to, że chcą nawrócić się na chrześcijaństwo, które skaże na biczowanie, więzienie lub śmierć każdego, kto rzekomo powiedział coś, co ktoś inny mógł uznać za obraźliwe dla islamu, które zmusi kobiety, by zasłaniały twarze i siedziały osobno, które będzie gloryfikować terrorystów, które wprowadzi zakaz spożywania alkoholu, które będzie aresztować za wyrażanie niepopularnych opinii, które zachęci do powstania nowej kategorii muzułmańskich uchodźców: osób, które chętnie uciekłyby przez represyjnym i śmiercionośnym reżimem.


Ci nowi naziści używają – zamiast argumentów – kłamstw i zwodniczych sloganów takich, jak "państwo apartheidu," "okupacja," "represyjne," "gwałciciel prawa międzynarodowego" (którego Izrael pieczołowicie przestrzega). Ich celem, podobnie, jak dawnych nazistów, jest manipulowanie ludźmi i zaszczepienie w nich uprzedzeń i nienawiści przeciwko Izraelowi, a przez ten podstęp, przeciwko Żydom.


The "Virtuous" New Nazis

Gatestone Institute, 17 września 2016

Tłumaczenie: Paulina Wojciechowska



Giulio Meotti

Włoski publicysta, autor książki „A New Shoah: The Untold Story of Israel’s Victims of Terrorism”.