Artykuł ateistki w “New York Times” zachwala prawdziwe cuda dokonane przez początkujących świętych


Jerry Coyne 2016-09-16


Spotkaliśmy już dr Dr. Jacalyn Duffin, specjalistkę hematologii z Queen’s University w Ontario, kiedy w radiu NPR uwiarygodniała “cuda” spowodowane rzekomo przez zmarłą Matkę Teresę. Duffin, ateistka, badała metody Watykanu wykluczenia naturalistycznych skutków wyleczenia, używanych do uzasadnienia świętości (potrzeba dwóch takich cudów) i zgodziła się z oceną Watykanu. Te wydarzenia nie mają naturalistycznego wyjaśnienia, a więc są “cudami”, zdaniem Duffin.

No cóż, Duffin żeruje przy stole “boga luk”, bo w dziale “Opinii” w “New York Times” zamieściła nowy i podobny artykuł: Pondering miracles, medical and religious. Omawia w nim remisję ostrej białaczki szpikowej (AML), co doprowadziło do długoterminowego przeżycia chorej kobiety.


Zdarza się to bardzo rzadko, ale mój zajmujący się medycyną kolega, przekopując się przez literaturę znalazł kilka przykładów wyleczenia AML po przeprowadzonej terapii („cudownemu” ozdrowieniu także towarzyszyła terapia, przypuszczalnie chemoterapia). Nie jest to więc nieznane i nie ma żadnej wzmianki o modłach w pozostałych wypadkach wyleczenia. I, chociaż Duffin twierdzi, że nie możemy zrozumieć uzdrowienia, o którym pisze, istnieją sprecyzowane czynniki, związane z remisją i wyzdrowieniem w opublikowanych przypadkach. Jednym jest specyficzna mutacja powodująca AML. Innym jest obecność zakażenia wirusowego lub bakteryjnego: zakażenie podnosi szanse remisji lub wyleczenia. Przypuszczalnie jest tak dlatego, że infekcje aktywują układ odpornościowy, który wówczas przypadkowo atakuje także komórki rakowe. (Jeden z lekarzy próbował „terapii infekcją” przeciwko AML, z pewnym ograniczonym sukcesem.)


Korelacja spontanicznych wyleczeń i remisji z pewnymi mutacjami lub z infekcjami sugeruje raczej naturalistycznie przyczyny zamiast boskich. W końcu, Bóg i Matka Teresa byliby w stanie wyleczyć wszystkie AML, a nie tylko pewne typy tej choroby.


Tym, co skłania Duffin do powiedzenia, że ten przypadek jest autentycznym „cudem”, jest to, że po kuracji przeciwko AML pacjentka weszła w remisję, potem miała wznowę, znowu była leczona i weszła w DRUGĄ remisję – tym razem trwałą. Duffin nie zna żadnych przypadków podwójnej remisji prowadzącej do wyleczenia i istotnie, może żadnej nie być w literaturze. Czy znaczy to jednak, zgodnie z zasadą Hume’a, że interwencja boska jest bardziej prawdopodobna niż przyczyny naturalne? Nie sądzę. Nawe najbardziej śmiertelne choroby mogą czasami zniknąć spontanicznie, a ponieważ są to rzadkie wypadki, nie wiemy dlaczego. Duffin znowu ucieka się do Boga Luk: uzasadnianie cudem, ponieważ nie znamy naturalistycznego wyjaśnienia.


Później napiszę o tym więcej, ale chcę przytoczyć kilka akapitów, które pokazują, jak łatwowierna – i postmodernistyczna – jest Duffin, posuwając się aż do pogardzania nauką i zrównywania jej z „wiarą”. Fragmenty jej artykułu są wcięte; moje komentarze wysunięte w lewo.


Jeśli chora osoba powraca do zdrowia dzięki modlitwom i bez medycyny, to miłe, ale to nie jest cud. Musi być chora lub umierająca pomimo otrzymywania najlepszej opieki medycznej. Kościół nie widzi niezgodności między naukową medycyną a wiarą religijną; dla wierzących medycyna jest tylko jeszcze jednym przejawem pracy Boga na ziemi.  


Niezbyt rozumiem, dlaczego przypisuje się takie znaczenie “najlepszej opiece medycznej”? Czy cud nie byłby jeszcze bardziej przekonujący bez opieki medycznej? I dlaczego remisje zawsze zdarzają się dla chorób, w których znamy spontaniczne remisje i wyleczenia bez modlitw? W końcu, jak na to wielokrotnie wskazywano, nie widzimy odrastania brakujących kończyn i wyłupanych oczu, niemniej cuda powinny być w stanie i tego dokonać. (“Why won’t God heal amputees?” jest świetną witryną internetową!) Już to samo jest jednym z mocniejszych argumentów przeciwko cudom medycznym.


Duffin pisze następnie (wszystkie pogrubienia są moje):

Perwersyjnie więc, ten prastary proces religijny, zamierzony jako celebrowanie przykładowego życia, jest zakładnikiem relatywistycznej mądrości i świeckich opinii nowoczesnej nauki. Lekarze, jako bezstronni świadkowie i niestowarzyszone trzecie strony, są niezbędni dla potwierdzenia roszczeń pełnych nadziei postulantów. Tylko z tego powodu historie chorób są na czele twierdzeń o cudach. Nigdy nie spodziewałam się takiego odwrócenia sceptycyzmu i podkreślania nauki w kościele.

Proszę zauważyć wytłuszczone słowa. Czysta pogarda dla nauki i nie muszę dalej komentować. Ale poczekajcie! Jest więcej!  

Dowiedziałam się także więcej o medycynie i jej paralelach z religią. Obie są złożonymi, ewoluującymi systemami wiary. Medycyna jest zakorzeniona w naturalnych wyjaśnieniach i przyczynach, nawet pod nieobecność rozstrzygających dowodów. Religia jest definiowana przez to co nadnaturalne i przez możliwość transcendencji. Obie zajmują się naszym losem cierpiących śmiertelników – jedna, by opóźnić śmierć i złagodzić objawy, druga, by nas pocieszyć i pogodzić z bólem i stratą.

Więcej postmodernizmu: oparta na nauce medycyna jest tylko jeszcze jednym „systemem wiary”! Przepraszam, ale istnieje olbrzymia różnica między tym, jak ustalamy fakty w nauce, a tym, jak ustalamy “fakty” w religii. Argumenty można przeczytać w Faith Versus Fact,  albo w moim artykule w “Slate”” No faith in science. Tutaj jednak mamy jeszcze więcej postmodernizmu. Wreszcie, ostatni akapit Duffin:

Szacunek dla naszych religijnych pacjentów wymaga zrozumienia i tolerancji; ich wiara jest dla nich równie prawdziwa, jak “fakty” mogą być prawdziwe dla lekarza. Teraz, niemal 40 lat później, ta tajemnicza kobieta nadal żyje i ja nadal nie umiem wyjaśnić, dlaczego. Wraz z Watykanem nazywa to cudem. Dlaczego moja niezdolność podania wyjaśnienia ma przebić jej wiarę? Jakkolwiek by je interpretować, cuda istnieją, bo tak przeżywa się je w naszym świecie.  

Proszę zauważyć, że słowo fakty podane jest w cudzysłowie. To sugeruje, że fakty religijne, takie jak cudowne wyzdrowienia, są właściwie takie same jak fakty naukowe. Ostatnie zdanie jest zarówno niedorzeczne, jak szkodliwe, powtarzając zasadę postmodernizmu, że „przeżyte doświadczenie” zawsze oznacza „prawdę”. No cóż, tylko dlatego, że ktoś myśli, że cud jest zjawiskiem nadnaturalnym, nie czyni go takim. Kiedyś myślano, że błyskawice i magnetyzm są zjawiskami nadnaturalnymi, ale dowiedzieliśmy się, że jest inaczej. Czy kiedyś były one „cudami”, ale już nie są? Duffin wypowiada tutaj słowa, które nie mają żadnej treści, ale brzmią słodko w uszach wierzących i akomodacjonistów.


Dyskutowałem o tym artykule z osobą, która podała kilka ciętych i krytycznych uwag. Zapytana, czy mogę podać jego/jej nazwisko, osoba odpowiedziała;


A może zidentyfikować mnie jako anonimowego kolegę i przyjaciela, by dało się łatwo zaprzeczyć, gdyby kiedykolwiek potrzebna mi była operacja chirurgiczna?


A oto jej/jego uwagi, przytoczone za pozwoleniem:


Jak ateistka i lekarka może publikować takie bzdury? I są to niebezpieczne bzdury, bo ludzie na skraju, którzy czytają to, mogą wstrzymać swoje leczenie (a co gorsza, leczenie swoich dzieci) na rzecz modłów zamiast rzeczywistości. Sądzę, że widać tu trzy rzeczy:  

  1. Wielu lekarzy nie myśli jak naukowcy. Zawodowo są potomkami średniowiecznych balwierzy i aptekarzy i w różnych okresach historii medycyny były starania o włączenie do zawodu standardów naukowych (włącznie z dzisiejszym ruchem na rzecz medycyny opartej na dowodach – dlaczego nie jest to tautologia?).
  1. “Historia nauki” jest na ogół dyscypliną postmodernistyczną i zastanawiam się, czy dotyczy to także historii medycyny.
  1. Druga Kultura intelektualistów zorientowanych na nauki humanistyczne jest sentymentalnie przywiązana do religii, być może dlatego sądzą, że wróg ich wroga (myślenie naukowe) jest ich przyjacielem.
  2. Zauważ także kluczowe pomieszanie pojęciowe w artykule:

a. Nauka nie może wyjaśnić wszystkiego, ponieważ wiele zjawisk w naturze, szczególnie w systemach biologicznych, jest stochastyczne, a naukowcy nie są demonem Maxwella, który może śledzić pozycję i prędkość każdej cząsteczki.


b. Nauka nie może wyjaśnić wszystkiego, ponieważ istnieją w naturze zjawiska tajemne, które wykraczają poza jej zasięg.  

 

New York Times column by atheist touts real miracles produced by incipient saints

Why Evolution Is True, 7 września 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jerry A. Coyne


Profesor (emeritus) na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków.  Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.