Norman Finkelstein, Westminster University i antysemityzm


David Collier 2016-08-17

Mohammed Emwazi, absolwent University of Westminster, znany również jako Dżihadi John.
Mohammed Emwazi, absolwent University of Westminster, znany również jako Dżihadi John.

Kampus University of Westminster w Harrow, zachodni Londyn. 8 sierpnia 2016 r. Norman Finkelstein omawia ‘”Przemysł Holocaustu”. Ta dyskusja i książka Finkelsteina o tym samym tytule opierają się na przesłance, że syjonizm “doi” kasę za ludobójstwo, jakiego doświadczył naród żydowski.

Mam już doświadczenia z tym uniwersytetem. W maju byłem na kampusie Marylebone, gdzie miałem wątpliwą “przyjemność” słuchania Haima Bresheetha, który oświadczył, że:


“wszystko w dzisiejszym Izraelu musi zniknąć. Syjonizm musi zniknąć… JNF, agencja żydowska, każdy urząd, każda instytucja są syjonistyczne...”

Widziałem tam także Illana Pappe wciskającego swój unikatowy gatunek “fikcji historycznej”. Nie jest to jednak zaskakujące. Ten uniwersytet ma długą historię politycznej aktywności. W 2012 r. zaprosili członka Hizb-ut-Tahrir, Jamala Harwooda, który podczas spotkania na kampusie odmówił potępienia wypowiedzi, z jaką go wiązano:

“O armie muzułmańskie! Dajcie Żydom lekcję, po której nie będą potrzebowali więcej lekcji.. Pomaszerujcie na walkę z nimi, zetrzyjcie ten twór z powierzchni ziemi i oczyśćcie ziemię z ich plugastwa”.

Zaproszono tam także Haithama al-Haddada, co wywołało protest społeczności LGBT. Niezależny raport o „włączaniu” na kampusie stwierdził, że Stowarzyszenie Islamskie w Westminster jest „zdominowane przez twardogłowych, ultrakonserwatywnych wierzących”. Ten sam raport ujawnił, że administracja nie robi niczego ze strachu przed oskarżeniem o islamofobię. Dżihadi John tam właśnie został zradykalizowany.


Syjonizm jest jedynym na świecie ruchem samostanowienia, któremu nie dana jest swoboda przemawiania na tym kampusie brytyjskim. Sam rozmawiałem z Izraelczykami studiującymi obecnie na tym uniwersytecie, którzy ukrywają swoją tożsamość przed swoimi kolegami-studentami. Rozmawiałem także z Żydami brytyjskimi, którzy boją się przyznać do swojej żydowskości. Dla Żydów kampus University of Westminster jest miejscem, gdzie najlepiej pozostawić swoją tożsamość schowaną.


Nic więc dziwnego, że antysemicka retoryka zawsze czuje się tam jak w domu.


Komunizm na kampusie Westminster


Dzisiejsze spotkanie było częścią “Komunistyczny Uniwersytet 2016”, całego tygodnia debat i dyskusji o wszystkich sprawach ważnych dzisiaj dla komunizmu. A przynajmniej założyłem logicznie, że tak układali swój program.


Osobiście nie mam zbyt wiele cierpliwości dla komunizmu. Nie chodzi o to, że nie widzę tego ładnego obrazka, jaki malują. Widzę. Ale komunizm jest porażką zrozumienia wewnętrznej słabości teoretycznej utopii. Mój osąd: ładna idea, ale nie, dziękuję.


Wyobrażam sobie, że komunizm stoi dzisiaj przed wieloma wyzwaniami. Wraz ze zwycięstwem i ekspansją „rynku”, świat poszedł naprzód od lat 1980. A z pewnością jest wiele do przedyskutowania w sprawie doprowadzenia do “rewolucyjnej transformacji społeczeństwa” i “zakończenia istniejącego kapitalistycznego systemu wyzysku”.


I dlatego program tego “Komunistycznego Uniwersytetu 2016” był tak niepokojący.


Antysemityzm na kampusie Westminster


Zdecydowali, że wśród wszystkich wyzwań stojących przed komunizmem w 2016 r., jedną z najważniejszych kwestii do omówienia jest syjonizm. I, oczywiście, wszystko co jest związane z syjonizmem. W tym celu mają dyskusje o “antysyjonizmie i antysemityzmie”, o “przyszłości Palestyny” i, oczywiście, o “przemyśle Holocaustu”.  


Żydzi stanowią 0,02% populacji świata. W 2015 r. konflikt Izrael-Arabowie odpowiadał za mniej niż 0,02% śmierci poniesionych w konfliktach na całym świecie. W istocie od 1948 r. cały konflikt arabsko-izraelski, co obejmuje wszystkich poległych we wszystkich wojnach i wszystkich zaangażowanych armiach, odpowiada za w przybliżeniu 0,01% śmierci poniesionych w tym czasie w wojnach na świecie.


Poza syjonizmem i Izraelem ta konferencja zajmuje się jeszcze jedną arena militarną, jedną krótką dyskusję przeznaczono na konflikty na szeroko pojętym Bliskim Wschodzie. W tych konfliktach zginęły miliony ludzi.


Problemem jest fakt, że syjonizm widziany jest jako “wróg”. Zrównanie syjonizmu z neokonserwatywną myślą, pieniędzmi, władzą. Tak działa antysemityzm. Niezależnie od tego, w jakiej jesteś grupie, gdzie znajdujesz się na mapie politycznej, ludzie wokół ciebie obwiniają Żydów za to, że są niewidzialną siłą stojącą za opozycją. Żydzi są komunistami, kapitalistami, są siłą dzielącą, wichrzycielami. Antysemityzm w tym sensie jest wyraźną i wyjątkowo ohydną formą rasizmu. Przekształca się i zmienia wraz z czasami.


Trzeba więc przyznać, że program konferencji wygląda na wyjątkowo wypaczony. Organizowanie imprezy, na której przedstawia się Żydów, którzy są na krańcach marginesu skali poglądów, by ukryli i „legitymizowali” atak na Żydów na całym świecie, jest czynem antysemickim.


Nie możesz używać “tych” Żydów


Dlaczego mówię “Żydzi na całym świecie”, skoro niektórzy Żydzi są antysyjonistami? Ponieważ są oni nieistotni. Niedawne badania pokazują, że 93% Żydów brytyjskich uważa. że Izrael stanowi część ich tożsamości jako Żydów. 90% popiera prawo Izraela do istnienia jako „państwo żydowskie”. Stanowią oni nie tylko przeważającą większość, ale większość absolutną. Około 93% Żydów w Wielkiej Brytanii jest syjonistami. Syjonizm i bycie Żydem są ściśle związane.


A więc 7% nie jest znaczącą grupą? No cóż, nie całkiem, to jest raczej zniekształcenie. Chociaż mamy do czynienia z nieliczną mniejszością, nie jest to spójna opozycja. Są tam dwie odrębne i całkowicie inne grupy. Jedną są ultraortodoksi i ich nie-syjonizm (lub anty-syjonizm) wynika z religijnych dogmatów.



Co znaczy, że szukający rozgłosu antysyjoniści, tacy jak Max Blumenthal, Tony Greenstein, Illan Pappe, Ronnie Barkan i Miko Peled wszyscy pochodzą z jednej strony już drobnej  mniejszości. Gdyby istniał tylko jeden kraniec tego testu, ci ludzi wpadliby w statystyczną nieistotność.


Dlaczego więc jest to antysemityzmem w Westminster?


Sprawa kryje się nie w podaży, a w popycie. Teoretycznie na każde przemówienie antysyjonistycznego Żyda powinny być dziesiątki syjonistycznych Żydów, ustawiających się w kolejce, by odpowiedzieć. W takiej sytuacji zapewne nigdy nie usłyszelibyśmy o tych żydowskich antysyjonistach. Są nic nie znaczącymi wyjątkami od normy, a ich istnienie dostrzegliby tylko socjolodzy i statystycy, zanim wrzuciliby ich do rubryki „inni”. Być może w jakimś jednym lub drugim badaniu analizowano by ich i próbowano znaleźć korelujące zmienne, które mogłyby przyczynić się do powstania teorii o samym ich istnieniu. Zastraszanie w szkole? Trauma dzieci ludzi, którzy ocaleli z Holocaustu? Jestem pewien, że da się stworzyć pomysłową listę.


Niemniej, jeśli ci ludzie zostają wybrani w konkretnym celu atakowania tego, co dla absolutnej większości oznacza bycie Żydem, to mamy do czynienia z problemem. Nie można chować się za antysyjonistycznymi Żydami, by odpierać oskarżenia o antysemityzm, bo sam akt zamiany nic nie znaczących w broń przeciwko Żydom jest aktem antysemickim.


Słyszałem ludzi mówiących, że osoby takie jak Blumenthal są same antysemitami. To jest błąd. Ludzie tacy jak Blumenthal są po prostu osobliwościami. Garstką ludzi głoszących dziwaczne i niejasne myśli. Kiedy widzisz ich nazwiska w druku, widzisz antysemityzm w działaniu. Kiedy słyszysz ich przemówienia, kiedy widzisz ich wśród uczestników programu, kiedy widzisz, jak cytuje się ich, rozpowszechnia i retweetuje – to wszystko jest antysemityzm.


A więc ktoś w Stanach Zjednoczonych ma taki mętlik w głowie, że wierzy, iż można wyolbrzymić Holocaust.  Finkelstein, syn ludzi, którzy przeżyli Holocaust, datuje rodzącą się świadomość swojego fikcyjnego przemysłu na rok 1967. Oczywiście, nie ma to nic wspólnego z procesem Eichmanna z 1962 r., kiedy wreszcie świat usłyszał o prawdzie tego koszmaru.  Ani też nic wspólnego z traumą ludobójstwa. To chodzi o pieniądze, o władzę, a w końcu nie zapominajcie, że mówimy o Żydach.


Antysemityzm nie jest ciągiem myśli, jest w tych, którzy biorą ten absurd i nagradzają go, wyszukują go i oklaskują go. Antysemityzm jest tłumem wielbiącym wiejskiego przygłupa.


A więc tak, pojawienie się dwóch antysyjonistycznych błaznów na jednej konferencji na University of Westminster, który poświęcił tak dużo czasu syjonizmowi, Izraelowi i Żydom, jest czynem antysemickim. Pora, by wszyscy zaczęli zdawać sobie z tego sprawę.


Norman Finkelstein, the University of Westminster and antisemitism

Beyond the Great Divide, 8 sierpnia 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

David Collier

Autor blogu Beyond the great devide