Państwo Islamskie zmienia strategię


Johnatan Spyer 2016-07-26

Nicea po zamachu.
Nicea po zamachu.

Pretensje ISIS do państwowości oddalają się w miarę jak traci ono teren, ale organizacja w żadnym razie nie jest pokonana, jak pokazuje niedawna seria ataków terrorystycznych.


Ostatnia fala zamachów bombowych dokonanych przez Państwo Islamskie potwierdza od dawna obserwowany wzór. W miarę jak ta organizacja traci grunt w swoim bastionie i w „prowincjach”,  powraca do nasilenia terroryzmu międzynarodowego. Jest to zgodne z poprzednimi doświadczeniami międzynarodowych organizacji salafitów-dżihadystów.


Należy zauważyć dwie sprawy. Pierwsza, znaczne doświadczenie z przeszłości pokazuje, że zniszczenie baz na terenach opanowanych przez grupy salaficko-dżihadystyczne nie oznacza ich upadku. Druga i ważniejsza, sieci salaficko-dżihadystyczne są dzisiaj częścią szerszego procesu – odrodzenia i rozkwitu politycznego islamu. Potwierdza to wzór przetrwania poprzednich sieci globalnego dżihadu.


To, że „kalifat” Państwa Islamskiego zbliża się ku upadkowi, nie stanowi już przedmiotu poważnego sporu. Według oświadczenia Bretta McGurka, człowieka odpowiedzialnego w administracji amerykańskiej za koordynację walki z Państwem Islamskim, ISIS straciło około 47 procent swojego terytorium w Iraku. Najnowszą stratą jest miasto Falludża.


Państwo Islamskie w Syrii także się kurczy, choć wolniej. Straciło dwadzieścia procent terytorium. Popierane przez USA Syryjskie Siły Demokratyczne otaczają miasto Manbidż w pobliżu granicy syryjsko-tureckiej. Ich ofensywa zwolniła teraz w obliczu dwóch kontrataków Państwa Islamskiego, ale oblężenie miasta trwa nadal.


W Libii zaś siły lojalne wobec wyznaczonego przez ONZ Rządu Zgody Narodowej poważnie zredukowały enklawę Państwa Islamskiego wokół miasta Syrta. Siły rządowe są teraz w samym mieście, ale wojownicy Państwa Islamskiego panują nad trzema częściami miasta.


Główną, choć mało nagłaśnianą rolę w postępach w walce przeciwko Państwu Islamskiemu w tych trzech krajach, odgrywają zachodnie siły powietrzne i siły specjalne.


Równocześnie jednak wraz ze słabnięciem pretensji do własnej państwowości Państwo Islamskie dowodzi swojej uporczywości w serii zamachów terrorystycznych o bezprecedensowym zasięgu i brutalności, z daleka od nękanych kłopotami linii frontowych swoich posiadłości.


W szczególności olbrzymie uderzenie terrorystyczne na szyicką dzielnicę Bagdadu, w którym zginęło 220 ludzi, stanowi wyraźną informację, że Państwo Islamskie dalece nie jest jeszcze zneutralizowane. Rzeź 22 ludzi w Dhakce w Bangladeszu i zamach terrorystyczny na lotnisko Ataturka w Stambule są podobnymi sygnałami o niesłabnącym wigorze tego ruchu.


Do harmonogramu działalności Państwa Islamskiego podczas ramadanu dodajmy serię zamachów w Arabii Saudyjskiej – na obiekt rządu USA w Dżudda, na meczet szyicki i na miejsce święte w Medynie – oraz niedawny zamach samobójczy w Adenie, w którym zginęło 40 ludzi, a przyznało się do tego Państwo Islamskie.


Wreszcie, zamachów na klub Pulse w Orlando, na Sarona Market w Tel Awiwie oraz zamachu terrorystycznego w Nicei dokonały osoby popierające Państwo Islamskie, choć nie pod bezpośrednimi rozkazami tego ruchu.


Oczywiście, fala zamachów w ramadan odzwierciedla dłuższy trend. Państwo Islamskie praktycznie jest w odwrocie od momentu swojej największej ekspansji pod koniec 2014 r. W ostatnich tygodniach po prostu tempo tego odwrotu przyspieszyło.


Znamy to. Globalna sieć Al-Kaidy istnieje nadal i kwitnie. Nigdy nie ogłosiła siebie kalifatem
ani nawet państwem. Miała jednak znaczne zdobycze terytorialne w okresie przed 2001 r. Zakończyło je wygnanie tej grupy z Sudanu i inwazja USA na Afganistan. Nie zakończyły one jednak istnienia Al-Kaidy.


Sieć przeżyła, zaadaptowała się i działa nadal. W polityce w świecie arabskim jest dzisiaj równie ważnym graczem jak Państwo Islamskie. Jej franszyza syryjska, Dżabhat Al-Nusra jest chyba najskuteczniejszą i najbardziej zorganizowaną formacją dżihadystyczną, jaka istnieje dzisiaj. Jej franszyza jemeńska, Al-Kaida na Półwyspie Arabskim, działa na tym terenie sprawniej niż Państwo Islamskie i nie pozwala mu na zdobycie tam przyczółka.


Tak więc trzeba odrzucić założenie, że fizyczne zniszczenie Państwa Islamskiego jako tworu typu państwowego będzie oznaczało upadek organizacji. Sieci salaficko-dżihadystyczne mają tendencję do przeliczania się z własnymi siłami i rozpoczynania walki ze zbyt silnymi dla siebie wrogami (patrz 11 września 2001 r.). Dowody sugerują jednak, że rekcją na to nie jest zniszczenie sieci, ale jej adaptacja do nowych okoliczności i jej dalsze trwanie.


Co doprowadza nas do drugiego punktu.


Pogląd, że sieci islamistyczne salaficko-dżihadystyczne należą do kategorii odrębnej i odseparowanej od innych trendów politycznego islamu, jest „politycznie poprawny”, ale tak niezgodny z faktami, że jest nie do utrzymania. Z oczywistych powodów Państwo Islamskie zagarnia pierwsze strony wiadomości, kiedy jednak na moment rozszerzymy pole widzenia, zobaczymy ruchy salaficko-dżihadystyczne o ideologii identycznej z ideologią Państwa Islamskiego, ale różniące się od niego taktyką, ruchy, które są w ścisłej współpracy z potężnymi państwami regionu.


Tuż na zachód od włości Państwa Islamskiego w prowincji Rakka w Syrii najsilniejszym zgrupowaniem militarnym jest Dżaisz Al-Fatah (Armia Podboju). W tym sojuszu są Dżabhat Al-Nusra i inna odnoga Al-Kaidy, Ahrar Al-Szam. Ta ostatnia jest prawdopodobnie najsilniejszą formacją rebeliancką w dzisiejszej Syrii.


Te grupy nie różnią się w żaden znaczący sposób od Państwa Islamskiego pod względem ich celu ostatecznego. A w przypadku Nusra, oddanie i wsparcie międzynarodowego terroryzmu jest identyczne. Niemniej Dżaisz Al-Fatah otrzymuje olbrzymią pomoc z Turcji i Arabii Saudyjskiej. Dlatego też bardzo daleko od świata fantazji rozmów w Genewie Dżaisz Al-Fatah kontroluje duże połacie Syrii północnozachodniej. Jest to poważny gracz.


Niewidzialne agencje, które pracują dla prezydenta Erdogana i króla Salmana (i Szejka Tamim z Kataru, chociaż Katar mniej się liczy w tych dniach), zajmują się stosunkami swoich krajów z tymi organizacjami.


Z kolei Dżaisz Al-Fatah walczy z konglomeracją bojówek islamistów szyickich, pozornie reprezentujących reżim Assada. „Siły reżimu” zaś są lepiej reprezentowane przez ich rywala, międzynarodową sieć islamistów szyickich z ośrodkiem w Islamskiej Republice Iranu.


Wracając więc do Państwa Islamskiego i jego przekształcania w międzynarodową grupę terrorystyczną w następstwie strat terytorialnych, nie należy tego uważać za wielkie osiągnięcie strategiczne. Państwo Islamskie pozostanie i będzie nadal mordować ludzi i wpychać się na pierwsze strony gazet.


Poważnie zaś mówiąc, siły politycznego islamu, które pochwyciły i wstrząsnęły życiem Bliskiego Wschodu do samych fundamentów, dalece pozostają niepokonane. W swoich wielu przejawach są dzisiaj bliższe ośrodków „legalnej” władzy niż kiedykolwiek w przeszłości.


Jerusalem Post, July 8, 2016

Islamic State shifts strategy

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jonathan Spyer

Pracownik naukowy w Global Research in International Affairs Center. Autor książki The Transforming Fire: The Rise of the Israel-Islamist Conflict.