Państwo Islamskie zmienia strategię
Pretensje ISIS do państwowości oddalają się w miarę jak traci ono teren, ale organizacja w żadnym razie nie jest pokonana, jak pokazuje niedawna seria ataków terrorystycznych.
Ostatnia fala zamachów bombowych dokonanych przez Państwo Islamskie potwierdza od dawna obserwowany wzór. W miarę jak ta organizacja traci grunt w swoim bastionie i w „prowincjach”, powraca do nasilenia terroryzmu międzynarodowego. Jest to zgodne z poprzednimi doświadczeniami międzynarodowych organizacji salafitów-dżihadystów.
To, że „kalifat” Państwa Islamskiego zbliża się ku upadkowi, nie stanowi już przedmiotu poważnego sporu. Według oświadczenia Bretta McGurka, człowieka odpowiedzialnego w administracji amerykańskiej za koordynację walki z Państwem Islamskim, ISIS straciło około 47 procent swojego terytorium w Iraku. Najnowszą stratą jest miasto Falludża.
Państwo Islamskie w Syrii także się kurczy, choć wolniej. Straciło dwadzieścia procent terytorium. Popierane przez USA Syryjskie Siły Demokratyczne otaczają miasto Manbidż w pobliżu granicy syryjsko-tureckiej. Ich ofensywa zwolniła teraz w obliczu dwóch kontrataków Państwa Islamskiego, ale oblężenie miasta trwa nadal.
W Libii zaś siły lojalne wobec wyznaczonego przez ONZ Rządu Zgody Narodowej poważnie zredukowały enklawę Państwa Islamskiego wokół miasta Syrta. Siły rządowe są teraz w samym mieście, ale wojownicy Państwa Islamskiego panują nad trzema częściami miasta.
Główną, choć mało nagłaśnianą rolę w postępach w walce przeciwko Państwu Islamskiemu w tych trzech krajach, odgrywają zachodnie siły powietrzne i siły specjalne.
Równocześnie jednak wraz ze słabnięciem pretensji do własnej państwowości Państwo Islamskie dowodzi swojej uporczywości w serii zamachów terrorystycznych o bezprecedensowym zasięgu i brutalności, z daleka od nękanych kłopotami linii frontowych swoich posiadłości.
W szczególności olbrzymie uderzenie terrorystyczne na szyicką dzielnicę Bagdadu, w którym zginęło 220 ludzi, stanowi wyraźną informację, że Państwo Islamskie dalece nie jest jeszcze zneutralizowane. Rzeź 22 ludzi w Dhakce w Bangladeszu i zamach terrorystyczny na lotnisko Ataturka w Stambule są podobnymi sygnałami o niesłabnącym wigorze tego ruchu.
Do harmonogramu działalności Państwa Islamskiego podczas ramadanu dodajmy serię zamachów w Arabii Saudyjskiej – na obiekt rządu USA w Dżudda, na meczet szyicki i na miejsce święte w Medynie – oraz niedawny zamach samobójczy w Adenie, w którym zginęło 40 ludzi, a przyznało się do tego Państwo Islamskie.
Wreszcie, zamachów na klub Pulse w Orlando, na Sarona Market w Tel Awiwie oraz zamachu terrorystycznego w Nicei dokonały osoby popierające Państwo Islamskie, choć nie pod bezpośrednimi rozkazami tego ruchu.
Oczywiście, fala zamachów w ramadan odzwierciedla dłuższy trend. Państwo Islamskie praktycznie jest w odwrocie od momentu swojej największej ekspansji pod koniec 2014 r. W ostatnich tygodniach po prostu tempo tego odwrotu przyspieszyło.
Znamy to. Globalna sieć Al-Kaidy istnieje nadal i kwitnie. Nigdy nie ogłosiła siebie kalifatem
ani nawet państwem. Miała jednak znaczne zdobycze terytorialne w okresie przed 2001 r. Zakończyło je wygnanie tej grupy z Sudanu i inwazja USA na Afganistan. Nie zakończyły one jednak istnienia Al-Kaidy.
Sieć przeżyła, zaadaptowała się i działa nadal. W polityce w świecie arabskim jest dzisiaj równie ważnym graczem jak Państwo Islamskie. Jej franszyza syryjska, Dżabhat Al-Nusra jest chyba najskuteczniejszą i najbardziej zorganizowaną formacją dżihadystyczną, jaka istnieje dzisiaj. Jej franszyza jemeńska, Al-Kaida na Półwyspie Arabskim, działa na tym terenie sprawniej niż Państwo Islamskie i nie pozwala mu na zdobycie tam przyczółka.
Tak więc trzeba odrzucić założenie, że fizyczne zniszczenie Państwa Islamskiego jako tworu typu państwowego będzie oznaczało upadek organizacji. Sieci salaficko-dżihadystyczne mają tendencję do przeliczania się z własnymi siłami i rozpoczynania walki ze zbyt silnymi dla siebie wrogami (patrz 11 września 2001 r.). Dowody sugerują jednak, że rekcją na to nie jest zniszczenie sieci, ale jej adaptacja do nowych okoliczności i jej dalsze trwanie.
Co doprowadza nas do drugiego punktu.
Pogląd, że sieci islamistyczne salaficko-dżihadystyczne należą do kategorii odrębnej i odseparowanej od innych trendów politycznego islamu, jest „politycznie poprawny”, ale tak niezgodny z faktami, że jest nie do utrzymania. Z oczywistych powodów Państwo Islamskie zagarnia pierwsze strony wiadomości, kiedy jednak na moment rozszerzymy pole widzenia, zobaczymy ruchy salaficko-dżihadystyczne o ideologii identycznej z ideologią Państwa Islamskiego, ale różniące się od niego taktyką, ruchy, które są w ścisłej współpracy z potężnymi państwami regionu.
Tuż na zachód od włości Państwa Islamskiego w prowincji Rakka w Syrii najsilniejszym zgrupowaniem militarnym jest Dżaisz Al-Fatah (Armia Podboju). W tym sojuszu są Dżabhat Al-Nusra i inna odnoga Al-Kaidy, Ahrar Al-Szam. Ta ostatnia jest prawdopodobnie najsilniejszą formacją rebeliancką w dzisiejszej Syrii.
Te grupy nie różnią się w żaden znaczący sposób od Państwa Islamskiego pod względem ich celu ostatecznego. A w przypadku Nusra, oddanie i wsparcie międzynarodowego terroryzmu jest identyczne. Niemniej Dżaisz Al-Fatah otrzymuje olbrzymią pomoc z Turcji i Arabii Saudyjskiej. Dlatego też bardzo daleko od świata fantazji rozmów w Genewie Dżaisz Al-Fatah kontroluje duże połacie Syrii północnozachodniej. Jest to poważny gracz.
Niewidzialne agencje, które pracują dla prezydenta Erdogana i króla Salmana (i Szejka Tamim z Kataru, chociaż Katar mniej się liczy w tych dniach), zajmują się stosunkami swoich krajów z tymi organizacjami.
Z kolei Dżaisz Al-Fatah walczy z konglomeracją bojówek islamistów szyickich, pozornie reprezentujących reżim Assada. „Siły reżimu” zaś są lepiej reprezentowane przez ich rywala, międzynarodową sieć islamistów szyickich z ośrodkiem w Islamskiej Republice Iranu.
Wracając więc do Państwa Islamskiego i jego przekształcania w międzynarodową grupę terrorystyczną w następstwie strat terytorialnych, nie należy tego uważać za wielkie osiągnięcie strategiczne. Państwo Islamskie pozostanie i będzie nadal mordować ludzi i wpychać się na pierwsze strony gazet.
Poważnie zaś mówiąc, siły politycznego islamu, które pochwyciły i wstrząsnęły życiem Bliskiego Wschodu do samych fundamentów, dalece pozostają niepokonane. W swoich wielu przejawach są dzisiaj bliższe ośrodków „legalnej” władzy niż kiedykolwiek w przeszłości.
Jerusalem Post, July 8, 2016
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Pracownik naukowy w Global Research in International Affairs Center. Autor książki The Transforming Fire: The Rise of the Israel-Islamist Conflict.