Historyczne błędy Arabów w relacjach z Izraelem


Fred Maroun 2016-07-20

W maju 1948 r. Azzam Pasza (po prawej), sekretarz generalny Ligi Arabskiej, oznajmił w sprawie proponowanej żydowskiej części podziału: \

W maju 1948 r. Azzam Pasza (po prawej), sekretarz generalny Ligi Arabskiej, oznajmił w sprawie proponowanej żydowskiej części podziału: "To będzie wojna eksterminacji, pamiętna masakra, o której będzie się mówić jak o masakrach Mongołów albo krzyżowców”.



W obecnym stanie stosunków między światem arabskim a Izraelem widzimy mozaikę wrogości, pełnego napięcia pokoju, ograniczonej współpracy, spokoju i przemocy. My, Arabowie, w koszmarny sposób prowadziliśmy nasze stosunki z Izraelem, ale najgorsza ze wszystkiego jest trwająca nadal sytuacja Palestyńczyków.

To jest część pierwsza z dwóch. W drugiej części zanalizuję, co my, Arabowie, możemy zrobić inaczej dzisiaj.

 

Pierwszy błąd


Nasz pierwszy błąd trwał stulecia i daleko wyprzedza deklarację niepodległości Izraela w maju 1948 r. Polegał na nieuznaniu Żydów jako równych.


Jak udokumentował wybitny amerykański znawca historii Żydów w świecie muzułmańskim, Mark R, Cohen, w tej epoce:   

"Żydzi, podobnie jak inni nie-muzułmanie, mieli status zimmi [nie-muzułmanie, którzy musieli płacić haracz i podlegali odrębnym, poniżającym prawom, by tolerowano ich na terenach pod panowaniem muzułmańskim]…Nie wolno było budować nowych domów modlitw i nie wolno było naprawiać starych. Mieli zachowywać się pokornie w obecności muzułmanów. W swoich praktykach liturgicznych musieli honorować prymat islamu. Wymagano od nich ponadto, by odróżniali się od muzułmanów ubiorem i zrezygnowali z wszelkich oznak honoru. Inne restrykcje wykluczały ich ze stanowisk władzy w rządzie muzułmańskim”.  

1 marca 1944 r., podczas gdy naziści masakrowali sześć milionów Żydów i na długo przed niepodległością Izraela, Hadż Amin al-Husseini, ówczesny wielki mufti Jerozolimy, deklarował w Radio Berlin, "Arabowie, powstańcie jak jeden człowiek i walczcie o wasze święte prawa. Zabijajcie Żydów wszędzie, gdzie ich znajdziecie. To cieszy Boga, historię i religię. To ratuje nasz honor. Bóg jest w wami”.


Gdybyśmy nie popełnili tego błędu, moglibyśmy odnieść korzyści na dwa sposoby.


Znacznie więcej Żydów prawdopodobnie pozostałoby na Bliskim Wschodzie i rozwijaliby cywilizację na Bliskim Wschodzie zamiast w miejscach, do których uciekli, głównie w Europie, a później w Stanach Zjednoczonych.


Po drugie, gdyby Żydzi czuli się bezpieczni i akceptowani na Bliskim Wschodzie pomiędzy Arabami, mogli nie odczuwać potrzeby stworzenia niepodległego państwa, co uratowałoby nas przed kolejnymi błędami.


Najgorszy błąd


Naszym drugim i najgorszym błędem było odrzucenie oenzetowskiego planu podziału z 1947 r. Rezolucja ONZ Nr 181 dostarczała podstaw prawnych dla państwa żydowskiego i państwa arabskiego, dzielących to, co było brytyjskim Mandatem Palestyny.  


Jak informowała BBC, ta rezolucja proponowała:

"Państwo żydowskie na 56,47% Mandatu Palestyny (z wyłączeniem Jerozolimy) i z populacją 498 tysięcy Żydów i 325 tysięcy Arabów; państwo arabskie na 43,53% Mandatu Palestyny (z wyłączeniem Jerozolimy), z 807 tysiącami mieszkańców arabskich i 10 tysiącami mieszkańców żydowskich; międzynarodowe powiernictwo w Jerozolimie, gdzie populacja składała się ze 100 tysięcy Żydów i 105 tysięcy Arabów”.

Chociaż terytorium przyznane na państwo żydowskie było nieco większe niż terytorium przyznane na państwo arabskie, znaczny obszar części żydowskiej stanowiła całkowita pustynia, Negew i Arawa, a żyzne ziemie zostały przyznane Arabom. Ten plan dawał także przewagę Arabom z dwóch powodów:

Zamiast zaakceptować ten dar, kiedy jeszcze mogliśmy, my, Arabowie, zdecydowaliśmy, że nie możemy zaakceptować państwa żydowskiego, kropka.  W maju 1948 r. Azzam Pasza, sekretarz generalny Ligi Arabskiej, oznajmił w sprawie proponowanej żydowskiej części podziału: "To będzie wojna eksterminacji, pamiętna masakra, o której będzie się mówić jak o masakrach Mongołów albo krzyżowców”. Rozpoczęliśmy wojnę w celu wymazania nowego państwa w kolebce, ale przegraliśmy i rezultatem naszego błędu było dużo silniejsze państwo żydowskie:

Być może nie należy rozpoczynać wojen, jeśli nie jest się przygotowanym na możliwe ich przegranie.


 Więcej wojen i więcej błędów


Po Wojnie o Niepodległość (nazwa, jaką Żydzi nadali wojnie 1947/1948), Izrael był praktycznie ograniczony do obszaru wewnątrz zielonych linii. Izrael nie miał żadnej władzy ani roszczeń do Gazy i Zachodniego Brzegu. My, Arabowie, mieliśmy dwie opcje, jeśli w owym czasie zdecydowalibyśmy się na pokój z Izraelem:

Zamiast tego wybraliśmy kontynuację wrogości wobec Izraela. Wiosną 1967 r. stworzyliśmy koalicję do ataku na Izrael. 20 maja 1967 r. syryjski minister obrony, Hafez Assad oznajmił: "Nadszedł czas, by rozpocząć bitwę unicestwienia”. 27 maja 1967 r. prezydent Egiptu, Abdul Nasser zadeklarował: "Naszym podstawowym celem będzie zniszczenie Izraela”. W czerwcu zabrało Izraelowi tylko sześć dni, by pokonać nas i upokorzyć przed światem. W tej wojnie straciliśmy dużo więcej ziemi, włącznie z Gazą i Zachodnim Brzegiem.


Po wojnie 1967 r. (którą Żydzi nazywają Wojną Sześciodniową) Izrael oferował nam ziemię za pokój, tym samym oferując szansę naprawienia naszego błędu Wojny Sześciodniowej. Odpowiedzieliśmy Rezolucją Chartumską, oświadczając: "Nie dla pokoju z Izraelem, nie dla uznania Izraela i nie dla negocjacji z Izraelem”.


Nie nauczywszy się niczego z wojny 1967 r., stworzyliśmy jeszcze jedną koalicję w październiku 1973 r. i raz jeszcze próbowaliśmy zniszczyć Izrael. Początkowo mieliśmy pewne zdobycze, ale fala się odwróciła i znowu przegraliśmy. Po tej trzeciej poniżającej porażce nasza koalicja przeciwko Izraelowi rozpadła się, a dwa państwa, Egipt i Jordania, nawet zdecydowały się na pokój z Izraelem.


Reszta z nas pozostała uparcie przeciwna samemu istnieniu Izraela, także Syria, która, podobnie jak Egipt i Jordania, straciła podczas Wojny Sześciodniowej ziemię na rzecz Izraela. Dzisiaj Izrael nadal ma to terytorium i nie ma żadnej realnej perspektywy, że ta ziemia kiedykolwiek wróci do Syrii; premier Izraela oświadczył niedawno, że "Izrael nigdy nie opuści Wzgórz Golan”.


Tragedia Palestyńczyków


Najbardziej nagannym i najtragiczniejszym z naszych błędów jest sposób, w jaki my, Arabowie, traktowaliśmy Palestyńczyków od czasu ogłoszenia niepodległości przez Izrael. 


Żydzi izraelscy przyjęli uchodźców żydowskich z krajów arabskich i innych muzułmańskich do swoich szeregów, niezależnie od kosztów lub trudności w integrowaniu ludzi z bardzo różnych kultur. Izrael z zapałem integrował uchodźców z rozrzuconych daleko krajów, w tym z Etiopii, Indii, Maroko, Brazylii, Iranu, Ukrainy i Rosji. Robiąc to, Żydzi pokazali siłę, jaka ich wiąże. Równocześnie mieliśmy możliwość podobnego pokazania więzi łączącej Arabów, ale zamiast przyjąć uchodźców arabskich z wojny 1947/48, zamknęliśmy ich w obozach i narzuciliśmy ostre ograniczenia na ich życie codzienne.  


W Libanie, jak informowała Amnesty International, "Palestyńczycy nadal są dyskryminowani i marginalizowani na rynku pracy, co powoduje wysoki poziom bezrobocia, niskie płace i złe warunki pracy. Choć władze libańskie niedawno zniosły zakaz na 50 z 70 zawodów, do których nie byli dopuszczani, Palestyńczycy nadal zderzają się przeszkodami w rzeczywistym znalezieniu zatrudnienia w tych zawodach. Brak perspektyw pracy prowadzi do porzucania szkoły przez uczniów palestyńskich, którzy mają także ograniczony dostęp do kształcenia ponadpodstawowego. Wynikającą z tego biedę pogłębiają ograniczenia ich dostępu do usług społecznych”.


Liban i Syria nie potrafiły integrować uchodźców, którzy poprzednio żyli kilka kilometrów od granicy kraju i którzy mieli z ludnością kraju niemal identyczną kulturę, język i religię. Jordania zintegrowała część uchodźców, ale nie wszystkich. Mogliśmy dowieść, że Arabowie są wspaniałym i szlachetnym narodem, ale zamiast tego pokazaliśmy światu – i robimy to nadal – że nasza wzajemna nienawiść oraz nienawiść wobec Żydów jest większa niż koncepcja rzekomej solidarności arabskiej. Haniebnie dla nas, w siedemdziesiąt lat po tym, jak palestyńscy uchodźcy uciekli z Izraela, ich potomkowie nadal uważani są za uchodźców.


Najgorszą częścią naszego traktowania uchodźców palestyńskich jest to, że nawet na Zachodnim Brzegu i w Gazie po dziś dzień pozostaje rozróżnienie miedzy uchodźcami palestyńskimi a rdzennymi Palestyńczykami. Na tych terenach, według danych z 2010 r. dostarczonych przez Palestinian Refugee ResearchNet z McGill University, 37% Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu i w Gazie żyje w obozach! Gaza ma osiem palestyńskich obozów uchodźców, a Zachodni Brzeg ma dziewiętnaście. Żydzi nie trzymają Arabów w obozach, my to robimy. Prezydent palestyński, Mahmood Abbas rości sobie pretensje do państwa na tym terytorium, ale czy możemy traktować go poważnie, skoro pozostawia uchodźców palestyńskich na swoim terytorium w obozach i nie potrafi ich zintegrować z innymi Palestyńczykami. Z absurdalnością tej sytuacji może rywalizować tylko jej bezduszność.  


Gdzie znajdujemy się teraz


Z powodu naszych błędów nasze stosunki z Izraelem są dzisiaj porażką. Jedyną siłą naszej gospodarki jest ropa naftowa, zasób, który przy szczelinowaniu traci na wartości. Nie zrobiliśmy wiele, by przygotować się do przyszłości, kiedy będziemy potrzebowali wynalazczości i wydajności. Według Foreign Policy Magazine, "Chociaż rządy arabskie od dawna rozumieją potrzebę odejścia od nadmiernej zależności od ropy naftowej, mają niewielkie osiągnięcia w tej dziedzinie… Nawet gospodarka Zjednoczonych Emiratów Arabskich, jedna z najbardziej zróżnicowanych gospodarek w Zatoce, jest w wysokim stopniu zależna od eksportu ropy”.


Business Insider
oceniał Izrael w 2015 r. jako trzecie na świecie najbardziej innowacyjne państwo. Kraje z całego świata korzystają z izraelskiej kreatywności, włącznie z krajami tak odległymi i rozwiniętymi, jak Japonia. Niemniej my gardzimy Izraelem, tą kopalnią innowacji, które leży tuż za naszą granicą.  


Nie korzystamy również z izraelskiego geniuszu militarnego, by pomógłby nam walczyć z nowymi i dewastującymi wrogami, takimi jak ISIS.


Co najgorsze, część naszego ludu, Palestyńczycy, są rozproszeni – podzieleni, rozczarowani i całkowicie niezdolni do odrodzenia projektu narodowego, który wyrwaliśmy im spod stóp w 1948 r. i który od tego czasu oszpeciliśmy nie do poznania.


Powiedzenie, że musimy zmienić nasze stanowisko wobec Izraela jest niedopowiedzeniem. Konieczne są fundamentalne zmiany, których musimy sami dokonać i musimy znaleźć odwagę i hart moralny, by je wprowadzić w życie.


Żydzi nie trzymają Arabów w obozach, my to robimy.

 

The Arabs’ Historic Mistakes in Their Iteractions with Israel

Gatestone Institute, 10 lipca 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Fred Maroun

Pochodzący z Libanu Kanadyjczyk. Wyemigrował do Kanady w 1984 roku, po 10 latach wojny domowej. Jest działaczem na rzecz liberalizacji społeczeństw Bliskiego Wschodu. Prowadzi stronę internetową fredmaroun.blogspot.com