Rocznica utworzenia Rady Praw Człowieka, organu wystawiającego ONZ na pośmiewisko


Anne Bayefsky 2016-06-17


Trwa ramadan i równocześnie, od poniedziałku [13 czerwca] najwyższy organ Narodów Zjednoczonych ds. praw człowieka – Rada Praw Człowieka – rozpoczęła w Genewie obchody dziesiątej rocznicy swojego powstania.  Członkowie Rady, tacy niezłomni zwolennicy praw człowieka jak Arabia Saudyjska, Katar i Zjednoczone Emiraty Arabskie wraz z delegacją prezydenta Obamy, będą wyśpiewywali pochwały Rady – przy akompaniamencie obowiązkowo burczących brzuchów.

Oto cztery powody, dla których świętują szefowie ONZ i przedstawiciele łajdackich rządów – a nie robią tego prawdziwi orędownicy praw człowieka i ofiary tych rządów.


1. Rada jest forum racjonalizowania dominacji religijnej w życiu publicznym. A mianowicie: na tej sesji Rady Praw Człowieka skasowano lunch dla wszystkich. Jest ramadan. Skoro muzułmanie nie mogą jeść, powiada ONZ, to nie może także jeść nikt inny. W kwietniu biuro wykonawcze Rady podjęło za zamkniętymi drzwiami decyzję o zakazie godziny lunchu i ta decyzja wchodzi w życie w poniedziałek. Decyzja brzmi:

" ... Biuro podjęło starania zajęcia się troską podniesioną przez koordynatora i członków OIC [Organizacja Kooperacji Islamskiej], że sesja koliduje z ramadanem. W celu ułatwienia uczestniczenia w sesji delegatom, którzy będą dochowywać postu podczas miesiąca ramadanu, Biuro postanowiło, że w większość dni godziny pracy podczas sesji będą rozpoczynały się najwcześniej od godziny 10.00 i będą trwały do najpóźniej 18.00, bez przerw".

2. Rzeczywiste chronienie praw człowieka nie jest warunkiem członkostwa w Radzie. Członków wybiera corocznie Zgromadzenie Ogólne. Rezolucja zarządzająca procedurą wyboru stwierdza, że przy oddawaniu głosu kraje “będą brały pod uwagę wkład kandydatów w promowanie obrony praw człowieka i ich dobrowolne zobowiązania i obietnice złożone w tej kwestii”.


Ostatnie wybory do Rady Praw Człowieka, które odbyły się jesienią 2015 r., pokazują jak działa retoryka ONZ. Seksistowscy, ksenofobiczni dyktatorzy, którzy rządzą Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, przysięgali: "ZEA zbudowały pokojowe, tolerancyjne, wielokulturowe społeczeństwo, w którym ludzie z całego świata żyją harmonijnie razem”. Burundi, beznadziejny przypadek w dziedzinie przestrzegania praw człowieka, nawet nie pofatygował się, by składać jakąś przysięgę.


Oba te kraje zostały wybrane. W tym roku zaledwie 38% członków Rady stanowią kraje demokratyczne.


3. Rada ma problem żydowski. Jedna trzecia wszystkich rezolucji i decyzji krytycznych z powodu łamania praw człowieka w konkretnym kraju skierowana jest na jedno jedyne państwo – demokratyczny Izrael. Jest trzy razy więcej potępień Izraela, co jego najbliższego współzawodnika – potwornej Syrii, 10 razy więcej niż kraju, który stał się ulubionym miejscem  członków Al-Kaidy – Libii, i 13 razy więcej niż kraju największej liczby egzekucji na głowę ludności, Iranu.


Jeśli zaś chodzi o miliony kobiet doświadczających nowoczesnego niewolnictwa w dochowującej ramadanu Arabii Saudyjskiej, miliony na Krymie “uwolnione” przez czołgi rosyjskie i ponad miliard ludzi w Chinach, którzy nigdy nie zaznali swobód obywatelskich, to ich problemy zasłużyły na zero uwagi.


4. Największym i najważniejszym fanem Rady są Stany Zjednoczone. Administracja Busha odmówiła przyłączenia się lub płacenia na rzecz Rady z motywacją, że organ mający bronić praw człowieka, w którym decydenci nie respektują tych praw, może nie być zgodny z wartościami amerykańskimi. Ale pierwszą poważną decyzją w polityce zagranicznej w 2009 r., jaką podjęli prezydent Obama i sekretarz stanu Clinton, było wskoczenie do pociągu ONZ i sypnięcie Radzie góry pieniędzy amerykańskich podatników.


Od tego czasu przedstawiciele amerykańskiej administracji czasem oświadczają, że bliski związek wiodącej demokracji świata z Radą nie legitymizuje dyskryminacji Izraela ani antysemityzmu, ani też nie wzmacnia głosu fałszywych ekspertów praw człowieka. Obecny ambasador USA przy Radzie Praw Człowieka, Keith Harper, informował Kongres podczas przesłuchania na Capitol Hill 17 maja 2016 r., że nie muszą martwić się stała agendą Rady, ponieważ ta wbudowana dyskryminacja „będzie poddana rewizji w 2021 r.”.


Być może członkowie Rady wierzą, że dźwięk pusty brzuchów dyplomatycznych zagłuszy krzyków ofiar nietolerancji w Tel Awiwie, Orlando, Brukseli i San Bernardino. Mylą się jednak.


UN-happy anniversary to the Human Rights Council: The anti-Israel body makes a mockery of its responsibilities

New York Daily News, 13 czerwca 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Anne Bayefsky

Kanadyjska prawniczka, dyrektor Touro College. Jest znaną specjalistką w dziedzinie praw człowieka, konstytucjonalistka, była wielokrotnie członkiem rządowych kanadyjskich delegacji na spotkaniach międzynarodowych dotyczących praw człowieka, przeciwniczka finansowania przez państwo religijnego szkolnictwa.