Nowy Jork kontrbojkotuje antyizraelski bojkot


Alan M. Dershowitz 2016-06-12


Dekret, jaki Cuomo podpisał w niedzielę, deklarujący kontr bojkot stanu Nowy Jork wobec przedsiębiorstw, które wybierali sobie Izrael do bojkotu, dywestycji i sankcji  handlowych, artystycznych, akademickich i kulturalnych, wysyła wyraźne przesłanie, że Nowy Jork sprzeciwia się szerokiej kampanii delegitymizowania, demonizowania i dyskryminowania państwa narodu żydowskiego i staraniom, które podważają każdą możliwą szansę wynegocjowanego pokoju między Izraelczykami a Palestyńczykami.

Eksperci i komentatorzy ogłosili, że niedzielny dekret gubernatora stanu Nowy Jork, Andrew Cuomo jest “niekonstytucyjny” i “makkartystowski”. Te werdykty są niesłuszne, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę makkartystowskie aspekty samego ruchu BDS [Bojkot, Dywestycje, Sankcje].


Izrael dalece nie jest doskonały – i ja oraz inni zwolennicy Izraela wielokrotnie krytykowaliśmy jego wady – ma jednak mechanizmy wewnętrzne do zajmowania się tymi niedoskonałościami. Nie ma żadnego powodu do obierania go za cel dla tego rodzaju dyskryminacji z zewnątrz, jaką reprezentuje BDS.


Ważne jest zrozumienie, że nie istniej nic takiego jak uniwersalny ruch BDS. Gdyby istniał zająłby się najpierw tymi, którzy w najgorszy sposób łamią prawa człowieka, oraz tymi reżimami, które nie pozwalają na odmienne zdanie i nie dają swoim obywatelom szans na sprawiedliwość. Ale ten tak zwany ruch BDS nie bojkotuje Iranu, Chin, Białorusi, Arabii Saudyjskiej, Kuby i innych winowajców (w rzeczywistości wielu z nich namawia do wzmocnienia więzi z Iranem, Kubą i Chinami mimo ich notorycznego łamania praw człowieka). Kampania BDS, która jest przedmiotem dekretu Cuomo, obiera za cel tylko jeden naród: demokratyczne państwo Izrael, które, mimo że dosłownie codziennie jest obiektem ataków terrorystycznych, ma wolną prasę i niezależne sądownictwo. Żaden kraj, który stał w obliczu porównywalnego zagrożenia, nie ma lepszych notowań w kwestii przestrzegania praw człowieka, stosowania się do prawa i wysiłków zredukowania ofiar cywilnych w konfliktach zbrojnych.


Izrael przy wielu okazjach oferował także zakończenie okupacji – jak to zrobił w Gazie – w zamian za pokój oparty na rozwiązaniu w postaci dwóch państw, ale kierownictwo palestyńskie nie akceptowało tych ofert. Nie akceptowali ich także twardogłowi Palestyńczycy, jak Omar Bargouti, jeden z przywódców BDS, który oświadczył: “Jestem całkowicie i kategorycznie przeciwny binacjonalizmowi, ponieważ zakłada to, że istnieją dwa narody z równym prawem moralnym do tej ziemi”.  


Jeden z podstawowych składników BDS - Palestinian Campaign for the Academic and Cultural Boycott (“PACBI”) – namawia uczestników do odcięcia się od izraelskich instytucji kulturalnych, artystycznych i naukowych – i do umieszczenia na czarnej liście osób uznanych za zbyt popierające Izrael. Niedawno dowiedziałem się, że figuruję na tej czarnej liście, kiedy Omar Barghouti odmówił debatowania ze mną w Oxford Union.


Wytyczne
PACBI zatwierdzają bojkotowanie osób, które przekraczają „kordon pikiet” BDS przez współpracę z izraelskimi instytucjami lub osobami będącymi na czarnej liście. Zachęcają także do bojkotu wszystkich instytucji kulturalnych i akademickich, które promują „markę Izrael”, włącznie z, na przykład, piosenkarzem Matisyahu. Jeszcze bezczelniej, PACBI wzywa do bojkotu instytucji, które promują „projekty normalizacji”, niewystarczająco podkreślających niesprawiedliwość okupacji, nawet jeśli te projekty mają za cel dialog i pojednanie izraelsko-palestyńskie. Ruch BDS sprzeciwia się także implicite rozwiązaniu w postaci dwóch państw, przez wspieranie explicite tak zwanego palestyńskiego prawa powrotu, co w efekcie unieważniłoby niemal 40 lat negocjacji i zniszczyło Izrael jako państwo narodu żydowskiego.


Krótko mówiąc, BDS jest taktyką walki przeciwko Izraelowi i przeciwko pokojowi, w czym stan Nowy Jork powinien odmówić współudziału i co całkowicie zasługuje na kroki kontrujące bojkot, takie jak te, które uchwaliły dziesiątki stanów w całym kraju, włącznie z  Kalifornią i Florydą.


Dekret Cuomo, jeśli będzie poprawnie interpretowany i egzekwowany, nie podważy wolności słowa. Prawo wpłynie tylko na te przedsiębiorstwa, które odmawiają kontaktów z Izraelem lub z pro-izraelskimi instytucjami i osobami. Aktywiści BDS będą mieli nadal pełną swobodę propagowania swojej bigoterii – a tym jest wzywanie do bojkotu państwa narodu żydowskiego – na wolnym rynku idei. W ten sam sposób jednak, w jaki przedsiębiorstwa nie mają dzisiaj pozwolenia na odmowę wykonania usług dla kogoś z powodu jego przynależności etnicznej, orientacji seksualnej lub religii, tak przedsiębiorstwa, które zajmują się działalnością BDS, staną przed konsekwencjami ekonomicznymi stosowania dyskryminacji z powodu narodowości lub poglądów politycznych.


Pod pewnymi względami posunięcie Cuomo przeciwko BDS jest odzwierciedleniem posunięć tych kilku stanów, które odmawiały prowadzenia interesów z Karoliną Północną, kiedy ten stan uchwalił prawo dyskryminujące społeczność LGBTQ. Naśladuje także kontr bojkot w latach 1930 przeciwko nazistowskiemu bojkotowi przedsiębiorstw żydowskich.


Ponadto – wbrew krzykliwym twierdzeniom popierających BDS speców – istnieje wieloletni precedens regulacji przeciwko bojkotom. Na przykład, od połowy lat 1970. USA egzekwowały szereg praw antybojkotowych poprzez Export Administration Act (“EAA”) i Executive Administration Regulations (“EAR”). Wśród innych postanowień, EAA i EAR karzą osoby i przedsiębiorstwa uczestniczące w bojkotach opartych na rasie, religii, płci, pochodzeniu etnicznym lub narodowości. Te prawa były wielokrotnie stosowane wobec firm uczestniczących w niedziałającym obecnie bojkocie Izraela przez Ligę Arabską i w bojkotach innych sojuszników USA.


Nazywanie takich przepisów makkartyzmem jest obrażaniem ofiar prawdziwego makkartyzmu, ludzi którzy byli karani za idee, poglądy i przynależność do stowarzyszeń, nie za próby odmowy prowadzenia kontaktów biznesowych w oparciu o narodowość. Tak, będzie lista firm dyskryminujących Izrael, tak samo jak dzisiaj są listy sklepów i właścicieli budynków, którzy odmawiają kontaktów biznesowych z, na przykład, Afroamerykanami, LGBTQ lub muzułmanami. Będzie musiał istnieć dowód, że przedsiębiorstwo bierze udział w  bojkocie przez szczególne dyskryminowanie izraelskich podmiotów lub osób w oparciu o ich narodowość lub przekonania polityczne i proces odwoływania się od umieszczenia na takiej liście.


Jedyną makkartystowską czarną listą jest ta, którą zestawili działacze BDS – jestem dumny, że się na niej znajduję – lista ludzi popierających Izrael i tych, którzy starają się „znormalizować” stosunki między Izraelczykami a Palestyńczykami.


Chcę jasno postawić sprawę: dekret gubernatora Cuomo nie powinien posuwać się dalej niż to. Ani jeden, choćby najbardziej zaciekły działacz BDS nie powinien spotkać się z konsekwencjami prawnymi za wyrażanie opinii, które popierają BDS lub za zachęcanie innych do uczestnictwa w działaniach BDS. Mowa polityczna – także mowa bigoteryjna i błędna – jest wyraźnie chroniona przez konstytucję. Jestem przekonany, że pracownicy stanu Nowy Jork oraz sądy zrozumieją dekret gubernatora jako stosujący się tylko do działalności biznesowej, nie zaś do mowy i popierania poglądów.


Kontr bojkot gubernatora Cuomo, tak stosowany, będzie promował wolności polityczne, artystyczne i kulturalne przez narzucanie sankcji ekonomicznych na tych bigotów z BDS, którzy starają się zdławić te wolności przez dyskryminowanie Izraelczyków, proizraelskich komentatorów, artystów, postaci kulturalnych i ludzi biznesu.


New York is right to blacklist anti-Israel boycotters

The Daily Beast, 6 czerwca 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Alan M. Dershowitz

Amerykański prawnik i komentator spraw międzynarodowych. Emerytowany wykładowca prawa konstytucyjnego (w 1967 roku w wieku lat 28 został najmłodszym profesorem zwyczajnym prawa w historii Harvard Law School).

Dershowitz jest autorem wielu książek, wśród których najgłośniejszą jest The Case for Israel (2003). Jest to książka, z którą można się zgadzać lub nie, ale która jest obowiązkową lekturą dla każdego, kto próbuje zrozumieć zawikłany obraz konfliktu na Bliskim Wschodzie oraz sposobu postrzegania Izraela przez resztę świata.