Decydenci, pedagodzy i dysydenci


Andrzej Koraszewski 2016-06-02

Al-Arabi, jeszcze jako sędzia Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości ONZ, wita się z Władimirem Putinem.
Al-Arabi, jeszcze jako sędzia Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości ONZ, wita się z Władimirem Putinem.

Trwa nieustająca walka o pokój. Z kolejną inicjatywą pokojową wystąpiła Francja, zyskując natychmiast pełne poparcie Ligi Arabskiej. Jej Sekretarz Generalny przekazał je na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych krajów arabskich w Kairze, gdzie oświadczył między innymi, że „Izrael jest ostatnim bastionem faszyzmu, rasizmu i kolonializmu”.

Ciekawe. Można powiedzieć, że założona w 1945 roku Liga Arabska jest dziś o niebo bardziej humanitarna i dyplomatyczna niż na początku swojego istnienia. Pierwszy Sekretarz Generalny tej organizacji, Azzam Pasza, w wywiadzie z października 1947 roku dla egipskiego dziennika Akhbar al-Yom powiedział, że wojna z Żydami „będzie wojną eksterminacji i natychmiastową masakrą, o której będzie się mówić jak o mongolskich masakrach i masakrach krzyżowców.” Kiedy natychmiastowa masakra nie powiodła się, Liga Arabska postanowiła rozłożyć ją na raty. 


Najpierw jednak, w dniu ogłoszenia niepodległości Izraela, Liga Arabska ogłosiła, że jej siły wkroczyły do Izraela. Minister spraw zagranicznych Egiptu wysłał telegram do Rady Bezpieczeństwa, że „armia egipska wkroczyła do Palestyny, by przywrócić prawo i porządek.” Liga Arabska liczyła wówczas sześciu członków, armie pozostałych członków solidarnie uczestniczyły w tej agresji.


Nabil al-Arabi jest szóstym Sekretarzem Generalnym Ligi Arabskiej, głęboko oddanym tradycji tej organizacji, skupiającej dziś 22 państwa mające łącznie ponad 350 milionów mieszkańców. Oglądając historię Ligi (starszej od Unii Europejskiej), trudno powstrzymać się przed wrażeniem, że walka z Żydami jest praktycznie rzecz biorąc jedynym celem tej międzynarodowej organizacji. Wszystkie inne jej osiągnięcia są delikatnie mówiąc skromne, a na tym polu trzy pełnokrwiste (przegrane) wojny, i nieustająca wojna hybrydowa są niekłamanym sukcesem organizacyjnym.       


Obecny Sekretarz Generalny Ligi Arabskiej jest prawnikiem wykształconym w Kairze i w Stanach Zjednoczonych, był doradcą egipskiej delegacji w Camp Dawid, pełnił funkcję zastępcy stałego ambasadora Egiptu w ONZ, pełnił funkcję przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa, był wiceprzewodniczącym Zgromadzenia Ogólnego ONZ, piastował ważne i zaszczytne funkcje w różnych międzynarodowych gremiach, był (już po obaleniu rządu Mubaraka) ministrem spraw zagranicznych Egiptu.


Od 2011 roku jest Sekretarzem Generalnym Ligi Arabskiej. Swoje urzędowanie na tym urzędzie rozpoczął od stwierdzenia, że traktat pokojowy Egiptu z Izraelem z 1979 roku nie jest święty i może być anulowany, jeśli zostanie przez którąś ze stron naruszony. Przypomnijmy, że były to pierwsze miesiące Arabskiej Wiosny, rząd Mubaraka został obalony w styczniu, gwałtownie rosło znaczenie Bractwa Muzułmańskiego, które traktatu zawartego przez prezydenta Sadata nigdy nie zaakceptowało (i które stało za zamachem na jego życie).     


Liga Arabska ma długą tradycję opartą na centralnym credo, że istnienie Izraela jest zagrożeniem bytu narodu arabskiego. To przekonanie legło u podstaw planu przegłosowanego na szczycie państw Ligi Arabskiej w styczniu 1964 odwrócenia biegu dopływów Jordanu w Syrii i Libanie i tym samym dramatycznego zredukowania zasobów wody dostępnej dla Izraelczyków (oraz Arabów mieszkających po obu stronach rzeki Jordan).


W tym samym 1964 roku, w czerwcu, Liga Arabska powołała Organizację Wyzwolenia Palestyny, która miała prowadzić permanentną wojnę hybrydową. (Oczywiście o tworzeniu palestyńskiego państwa na terenach okupowanej i anektowanej przez Jordanię Judei i Samarii nie było mowy).  


Bojownicy o wolność i demokrację. Przewodniczący OWP Yasser Arafat (w środku) na konferencji prasowej w Jordanii  (Zdjęcie: Keystone/Hulton Archive/Getty Images)

Bojownicy o wolność i demokrację. Przewodniczący OWP Yasser Arafat (w środku) na konferencji prasowej w Jordanii  (Zdjęcie: Keystone/Hulton Archive/Getty Images)



Wojna 1967 roku przygotowywana była ponownie przez Ligę Arabską. A dramatyczna przegrana połączonych armii arabskich skwitowana została na słynnym szczycie arabskim w sierpniu 1967 roku w Chartumie, gdzie podjęto rezolucję o trzech „nie” – nie dla pokoju z Izraelem; nie dla uznania prawa Izraela do istnienia; nie dla negocjacji z Izraelem. Rezolucja uznawała prawo Palestyńczyków do całej Palestyny (co teraz oznaczało obszar byłego Mandatu Palestyńskiego bez Jordanii).


Po podpisaniu pokoju z Izraelem przez prezydenta Egiptu Anwara Sadata, Egipt został na osiem lat wyrzucony z Ligi Arabskiej, a jego ponowne przyjęcie nie oznaczało ani uznania Izraela, ani akceptacji dążenia do pokoju z Izraelem.


Obecny Sekretarz Generalny, po kilku miesiącach ‘intifady noży”, wezwał Palestyńczyków w lutym 2016 roku do „cywilnego nieposłuszeństwa”, jak również do poparcia ruchu BDS. To pierwsze (mimo kabaretowego w tym kontekście wspomnienia Gandhiego) trudno nazwać czymkolwiek innym, jak wezwaniem do terroryzmu, a to drugie jest interesujące o tyle, że Al-Arabi kilkakrotnie mówił, iż pokojowe negocjacje do niczego nie prowadzą. 


Sekretarz Generalny doskonale wie, że jego słowa nie wzbudzą ani protestów, ani nawet zainteresowania zachodniego świata. Liga Arabska nie tylko nigdy nie protestowała przeciwko kolejnym intifadom, podobnie jak obecnie, konsekwentnie prezentuje zabitych lub rannych terrorystów jako ofiary, nigdy nie potępiając aktów palestyńskiego terroru. W tym samym wystąpieniu Al-Arabi mówił o „masowym zabijaniu na oślep niewinnych cywilów”, które zaczęło się od zamachu  przeprowadzonego przez żydowską tajną organizację na hotel King David.


Zdaniem tego byłego sędziego Międzynarodowego Trybunały Sprawiedliwości, Izrael jest ostatnim bastionem faszyzmu, rasizmu i kolonializmu. Fakt, że Mein Kampf jest nieustającym bestsellerem w krajach arabskich, że izraelscy Arabowie mają więcej praw niż Arabowie w jakimkolwiek kraju członkowskim Ligi Arabskiej, że izraelskie „kolonie” to kilka tysięcy domów na terenach spornych, odzyskanych w wyniku wojny obronnej po agresji ze strony Ligi Arabskiej, nie wydaje się być  dla tego międzynarodowej sławy prawnika żadnym argumentem.


Zapewne z politycznego punktu widzenia ma rację. Ostatecznie Sekretarz Generalny Ligi Arabskiej ma dziś za sobą nie tylko 22 państwa arabskie i pozostałe muzułmańskie, ale cały świat. Polityka tej organizacji jest finansowana przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Palestyński terroryzm zaczyna się w klasach szkolnych szkół prowadzonych przez UNRWA.



W znakomitej książce Piotra Ibrahima Kalwasa Egipt – haram, halal  stary egipski profesor opowiada o długiej historii arabskiego romansu z nazizmem i o współczesnej obsesji arabskiego antysemityzmu, o zawiści i niemożności wyjścia z błędnego koła, kiedy irracjonalna nienawiść dominuje mentalność klasy rządzącej i ludu.


Inaczej o tym problemie opowiada syryjski uchodźca mieszkający w Turcji. About Dandachi jest z zawodu menagerem projektów IT, ale dziś znany jest w świecie jako syryjski dysydent, autor książek i autor blogu From Homs to Istambul. Dandachi pisze, że to nie islamofobia nie daje mu zasnąć, ale antysemityzm. W innych miejscach niż Sekretarz Generalny Ligi Arabskiej znajduje faszyzm.  Jego artykuł o antysemityzmie otwiera ilustracja z podpisem:

„Trzy stadia faszyzmu w różnych przebraniach – najpierw atakują słownie Żydów, potem likwidują Żydów, zanim zdążysz się zorientować malują literę “N” na skonfiskowanym mieniu innych grup i mniejszości. Świat, w którym Żydzi mogą być prześladowani w liberalnych zachodnich społeczeństwach, w których mieszkali od pokoleń, staje się światem niepewnym dla wszystkich mniejszości na całym świecie, włącznie z uchodźcami takimi jak ja.”



W wywiadzie z listopada 2015 About Dandachi  wyjaśniał dlaczego jest przekonany, że nie da się zlikwidować ekstremizmu opierając się wyłącznie na policyjnych operacjach. Ta walka wymaga codziennej konfrontacji z ekstremizmem, który nieodmiennie zaczyna się od antysemityzmu.     

„Europa – mówi Dandachi – nie zauważyła sygnałów. Ekstremizm zaczyna się zawsze od antysemityzmu.  To nie jest jednak tylko problemem Żydów. To symptom czegoś znacznie gorszego, co nadchodzi i prawdę mówiąc, Europa reagowała na narastający antysemityzm w sposób obrzydliwy. [...] Widziałem jak społeczeństwa zaczynają być ekstremistyczne. Frustracje początkowo mogą być rozładowane racjonalnymi metodami, ale problemy zostają porwane przez ludzi, którzy mają ekstremistyczne cele, którzy podsycają ogień napięć i nienawiści, paląc mosty póty wszyscy nie znajdą się po stronie ekstremistów. W końcowej fazie wszyscy, z obu stron, ze strachu o własne bezpieczeństwo przyłączają się do ekstremistów. Nie powinno się dopuszczać, by sytuacja dotarła do tego punktu.”

Dziś największe obawy wzbudza ISIS, ale zdaniem Dandachiego, nawet gdyby dziś rozbito ISIS ich ideologia zatruła umysły, chcą światowego kalifatu. Podobnie jak nazizm, który został w końcu pokonany, ale jego ideologia przetrwała i ma nadal wielu zwolenników.            


Brytyjska aktorka i felietonistka pochodzenia żydowskiego, Maureen Lipman o narastającym w Wielkiej Brytanii antysemityzmie pisze:

„Nagle gazety i audycje radiowe pełne są słowa antysemityzm. To wszystko o nas. Znowu. Dlaczego? Czy czegoś nie zauważyłam? Czy Izrael napadł na sąsiada w odpowiedzi na ataki rakietowe? Nie. Czy Żydzi zaatakowali, oblegali, wysadzili w powietrze, obcięli komuś głowę, wpakowali do klatki, zniszczyli coś, nawracali, zagonili, zgwałcili lub porwali kogoś? Nie. Czy którykolwiek z ostatnich ataków terrorystycznych był przeprowadzony przez żydowskie ugrupowanie? Czy poprzysięgliśmy w naszej konstytucji lub na naszych stronach internetowych lub w portalach społecznościowych, że zniszczymy jakiś kraj muzułmański, katolicki czy chrześcijański gdziekolwiek na świecie? Czy wzywaliśmy młodych Żydów  by atakowali nożami przedstawicieli innych religii? Czy taranowaliśmy wieżowce samolotami, czy trenowaliśmy zamachowców-samobójców, by dokonywali zamachów na rynkach w autobusach i szpitalach? Nie.”

Brytyjska aktorka nie znajduje odpowiedzi na pytanie dlaczego. Pośrednio (i wcześniej w czasie) odpowiada na jej pytanie rodak Sekretarza Generalnego Ligi Arabskiej, mieszkający w Niemczech egipski dysydent Hamed Abdel-Samad, pisarz i politolog, który wygłosił w marcu 2016 roku wykład pod tytułem „Islamski faszyzm i Żydzi”. Mówi w nim, że kiedy studiował w Kairze, dwie książki napotykał wszędzie - Mein Kampf i Protokoły mędrców Syjonu”          

Czy możecie wyobrazić sobie religię – pyta w tym wykładzie - której wyznawcy modlą się codziennie recytując najważniejszy rozdział swojej księgi świętej, która składa się z klątw na innych? Czy zadawaliście sobie pytanie, co znaczy werset "ci, którzy ściągnęli na siebie gniew i ci, którzy zbłądzili"? Co to znaczy modlić się i przeklinać Innych?

Abdel-Samad pyta retorycznie, czy mówi to, co mówi, bo płaci mu Mossad? I odpowiada: „Nie, mówię to, bo ta nienawiść zatruwa nas. Zmarnowaliśmy na tę nienawiść olbrzymie wysiłki.”


(Wykład można obejrzeć na poniższym filmie, są polskie napisy.)



 

Sekretarz Generalny Ligi Arabskiej Nabil Al-Arabi twierdzi, że „Izrael jest ostatnim bastionem faszyzmu, rasizmu i kolonializmu.” Jest bardzo szanowanym politykiem, wielu w Europie i w Ameryce uważnie go słucha. Miliony bardzo chcą wierzyć, że mówi prawdę, całą prawdę i tylko prawdę.