Czy Rada Praw Człowieka ONZ stała się potworem Frankensteina?


Hillel C. Neuer 2016-05-27

Villa Diodati
Villa Diodati

Siedemdziesiąt lat temu, w następstwie nazistowskich potworności, Eleanor Roosevelt i francuski filozof prawa René Cassin zorganizowali pierwsze spotkanie Komisji Praw Człowieka ONZ. Założyciele mieli marzenie: potwierdzenie zasad godności ludzkiej i gwarantowanie wszystkim podstawowych swobód.

Z czasem, w odróżnieniu od zapierającego dech w piersiach piękna otoczenia siedziby Komisji nad brzegiem Jeziora Genewskiego, sprawy przybrały brzydki obrót. Dyktatury  uprowadziły tę światową instytucję. W 2003 r. na przewodniczącego wybrano przedstawiciela morderczego reżimu Muammara Kaddafiego.


To była ostatni kropla, która skłoniła sekretarza generalnego ONZ do wezwania, by zlikwidować tę komisję, o której powiedział, że nęka ją “polityzacja”, “selektywność” i “brak wiarygodności” – które “rzucają cień na reputację systemu Narodów Zjednoczonych jako całości”.

 

Z inicjatywy Kofi Annana w czerwcu 2006 r. ONZ zastąpiła ją Radą Praw Człowieka, obiecując zreformowany organ składający się z członków rzeczywiście oddanych prawom człowieka, który będzie zajmował się najpoważniejszymi na świecie wypadkami łamania praw człowieka.

 

Przed obchodami dziesięciolecia Rady w przyszłym miesiącu pytamy: czy ten nowy organ spełnia obietnice reformy?

 

Rozważmy jego dokonania w kwestii poważnych wypadków łamania praw człowieka. Przez 50 sesji potępiono tylko 14 z 193 krajów – mniej nawet niż liczy ta zdyskredytowana Komisja.

 

Większość państw, które dokonują najgorszych wykroczeń, cieszy się bezkarnością. W Chinach 1,3 miliarda ludzie nie ma wolności słowa, zgromadzeń i wyznania. Tybetańczycy poddani są torturom. Reakcja Rady? Milczenie. Co więcej, z pogwałceniem kryteriów zagwarantowanych w statucie Rady z 2006 r. Chiny zostały wybrane na jej członka.


W Rosji dysydenci są nękani, aresztowani, a nawet zabijani. Reżim Władimira Putina rozpoczyna krwawe wojny, najeżdża na Ukrainę, połyka Krym. Reakcja Rady? Milczenie. Co więcej: także Rosja zostaje wybrana na członka Rady.


W Arabii Saudyjskiej kobiety są podporządkowane mężczyznom i liczba dekapitacji jest rekordowa. Reakcja Rady? Milczenie. Niedawna próba dochodzenia w sprawie nalotów dywanowych Arabii Saudyjskiej na cywilów jemeńskich zostaje ukrócona. Co więcej: także Arabia Saudyjska zostaje wybrana na członka Rady.


A wobec informacji o torturach w Algierii, przymusowej pracy dzieci w Kongo, o atakach na dysydentów na Kubie, maltretowaniu robotników cudzoziemskich w Katarze, internowaniu incommunicado w Zjednoczonych Emiratach Arabskich,  uwięzieniu burmistrza Caracas, Antonio Ledezmy i innych przywódców demokratycznych w Wenezueli, i arbitralnych aresztowaniach w Wietnamie, co przez te dziesięć lat zrobiła Rada, by bronić ofiary?


Absolutnie nic. Wręcz przeciwnie: ONZ wybrała wszystkich winnych tych pogwałceń na członków Rady. Z krajami niedemokratycznymi, stanowiącymi 62%, obecny zestaw członków Rady jest jak dotąd najgorszy. 


Obrońcy Rady powołują się na mechanizm Powszechnego Okresowego Przeglądu Praw Człowieka, który rzekomo bada każdy kraj. Niemniej tymi, którzy wykonują te badania, są kraje, które same notorycznie łamią prawa człowieka. Chiny chwalą Arabię Saudyjską za respektowanie wolności wyznania, a następnego dnia Arabia Saudyjska chwali Chiny za respektowanie praw mniejszości.


W przeciwieństwie do tego popatrzmy, gdzie ten organ 47 narodów jest szczególnie aktywny. Patologiczna obsesja Rady z demonizowaniem Izraelczyków i odmawianiem im praw człowieka nigdy nie była gorsza niż teraz. Rada przyjęła 67 rezolucji potępiających Izrael – o sześć więcej niż dla całej reszty świata.


Teksty dotyczące Izraela są bezgranicznie przesiąknięte praktyką pomijania jakichkolwiek faktów, które mogłyby zapewnić minimum równowagi. Jeśli bowiem coś ma być przedstawione jako zło, a na każdym posiedzeniu Rady jest to jedyny cel specjalnego punktu porządku dnia poświęconego krytyce Izraela, nie można o nim nigdy powiedzieć niczego dobrego.


Komisje dochodzeniowe Rady, takie jak ta, która wyprodukowała Raport Goldstone’a, poddają Izrael miażdżącej krytyce, uniewinniając równocześnie Hamas. Rozpoczęły tym nową erę, w której to grupa terrorystyczna zaczęła polegać na Radzie jako na skutecznym narzędziu osiągania swoich morderczych celów.


ONZ praktycznie daje zachętę Hamasowi do prowadzenia ataków rakietowych przeciwko cywilom izraelskim, narażając własnych cywilów na niebezpieczeństwo.


Teraz zaś Rada ustanowiła – bez żadnych podstaw prawnych – czarną listą ONZ firm izraelskich, które działają po obu stronach Zielonej Linii. Przez prowadzenie kampanii bojkotu Izraela ten organ światowy stara się zdusić życie gospodarcze obywateli izraelskich.


Spójrzmy na koniec na ekspertów mianowanych przez Radę. Wielu z nich wykonuje ważne zadania. Ale aż nazbyt wielu to wilki w owczej skórze, wybrani przez dyktatorów, żeby wykonywali ich polecenia w imię praw człowieka.

• W 2008 r. mianowali Richarda Falka, który głosi teorię spiskową w sprawie 9/11 i popiera Hamas.

• W 2013 r. ponownie wybrali Jeana Zieglera, współzałożyciela Nagrody Praw Człowieka Muammara Kaddafiego, którą przyznano Hugo Chavezowi, Louisowi Farrakhanowi i negacjoniście Holocaustu Rogerowi Garaudy.

• W 2015 r. Rada uczyniła Idrissa Jazairy’ego ekspertem praw człowieka – mimo że, jako były ambasador Algierii, był on tym, który prowadził agresywną kampanię krajów niedemokratycznych, by zakneblować oenzetowskich ekspertów praw.  


Kto wybiera tę galerię zbirów? W zeszłym roku przewodniczącym panelu Rady, który zestawia listę kandydatów, był przedstawiciel Arabii Saudyjskiej, Faisal bin Hassan Trad.


Właściwie niebawem będziemy mieli jeszcze jedna rocznicę. W przyszłym miesiącu Genewa będzie obchodzić 200 lat, od kiedy Mary Shelley i jej mąż, wielki poeta romantyczny, dołączyli do Lorda Byrona i grupki innych w Villa Diodati, wśród pięknych wzgórz miasta, Cologny, tuż nad jeziorem.


W zimny i ciemny wieczór czerwcowy 1816 r., przy szalejącej burzy, grzmotach i błyskawicach, opowiadali sobie historie o duchach. Mary Shelley miała potem koszmarny sen, który następnie opublikowała jako historię idealistycznego studenta, który próbował stworzyć życie, tylko po to, by przerazić się rezultatem – historię Frankensteina.


Kiedy przechodzę obok Villa Diodati i patrzę przez Jezioro Genewskie na majestatyczny budynek ONZ, w którym mieści się Rada, nie mogę nie zastanawiać się: gdyby Eleanor Roosevelt i René Cassin byli dzisiaj żywi i zobaczyli organ, który groteskowo legitymizuje morderców, dyktatorów i antysemitów, czy nie wzbudziłoby w nich odrazy to, co stało się z ich dziełem?


Czy nie doszliby do wniosku, że dzisiejsza Rada Praw Człowieka stała się potworem Frankensteina, a ich marzenie zamieniło się w koszmar? 


Na podstawie  
zeznania przed amerykańskim Kongresem złożonego w tym tygodniu  przez Hillela Neuera, dyrektora UN Watch w Genewie.   


Has the UN Human Rights Council become Frankenstein?

Jerusalem Post, 19 maja 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Hillel Neuer

Kanadyjski prawnik, przewodniczący UN Watch.