Nasza partia jest czystą demokracją


Andrzej Koraszewski 2016-05-13


Ten tytuł jest oświadczeniem Jarosława Kaczyńskiego, które wygłosił w listopadzie 2010 roku, przeciwstawiając wówczas model Prawa i Sprawiedliwości Platformie Obywatelskiej. Dziś słyszymy z jego ust, że demokracji nic nie grozi, że trzeba tylko unieszkodliwić Trybunał Konstytucyjny, zlikwidować niezawisłość sadownictwa, przejąć publiczne media, zmienić konstytucję, poprawić ordynację, usunąć nie dość lojalnych generałów z wojska i policji, stworzyć jednostki obrony terytorialnej oraz Ministerstwo Bezpieczeństwa, a reszta jakoś ułoży się sama.

Prezydent Turcji, Recep Tayyip Erdoğan, powiedział podobno, że demokracja jest jak podróż autobusem, który dowozi nas do miejsca, do którego chcemy dojechać, a tam wysiadamy. Piszę „podobno” gdyż spotykam ten cytat od wielu lat w najpoważniejszych pismach, ale nigdzie nie natrafiłem na dokładne źródło. Prezydent Turcji mówił jednak tyle innych podobnych rzeczy, że jest to cytat wielce prawdopodobny. Panowie Kaczyński i Erdoğan są pod wieloma względami bardzo podobni – obaj bardzo religijni, obaj bardzo narodowi, obaj delikatnie mówiąc, mocno konserwatywni. Erdoğan likwidował słabą turecką demokrację bardzo ostrożnie, zaczynając od czystki w armii i aresztowań wśród kadry oficerskiej.


Czasem prezydent Turcji przypomina bardziej księdza Stanisława Małkowskiego niż Jarosława Kaczyńskiego, stwierdzając na przykład, że nie można być równocześnie muzułmaninem i zwolennikiem świeckiego państwa. Słynne jest jego powiedzenie, że „Meczety to nasze koszary, kopuły to nasze bagnety, wierni to nasi żołnierze, to święta armia broniąca mojej religii.” Prezydent jest zdecydowanie przeciwny asymilacji Turków w innych krajach, co powiedział wyraźnie, podczas wizyty w Niemczech, mówiąc do tureckich imigrantów w Niemczech, że asymilacja jest zbrodnią.


Z Jarosławem Kaczyńskim dzielą miłość do dzietności. „Jedno czy dwójka dzieci - powiedział w grudniu 2014 roku Erdoğan – to nie dość. By uczynić nasz naród silniejszym, potrzebujemy bardziej dynamicznego, młodszego społeczeństwa. W tym kraju przeciwnicy od lat zaangażowali się w zbrodnię kontroli urodzin z zamiarem osłabienia naszego pokolenia.”


Obaj panowie kochają takie słowa jak zbrodnia i zdrada, nie mają wątpliwości, że ich przeciwnicy polityczni są zbrodniarzami, a ich miejsce powinno być za kratami. Ważna jest wierność tradycji, która jest ucieleśniona w religii.


Na kongresie kobiet w listopadzie 2014 prezydent Erdogan mówił:

"Nie można stawiać kobiety i mężczyzny na tym samym poziomie. To przeciw naturze. Zostali różnie stworzeni. Ich natura jest odmienna... Nasza religia (islam) definiuje pozycję kobiety: macierzyństwo... Niektórzy ludzie to rozumieją, inni nie. Nie możesz tego wytłumaczyć feministkom, ponieważ one nie akceptują idei macierzyństwa.”   

Obaj panowie są, znów mówiąc bardzo delikatnie, niezwykle podejrzliwi wobec innych narodów. Prezydent Turcji, kraju, który ma drugą pod względem wielkości armię w NATO, w listopadzie 2014 powiedział:

„Mówię otwarcie. cudzoziemcy kochają ropę, złoto, diamenty, tanią siłę roboczą z muzułmańskiego świata. Kochają konflikty, walki i kłótnie na Bliskim Wschodzie. Wierzcie mi, oni nas nie lubią... Wyglądają jak przyjaciele, ale chcą nas wiedzieć martwymi. Chcą, żeby nasze dzieci umarły.”

Prezes wszystkich Polaków ujmuje to nieco inaczej:

„Polski polityk musi wiedzieć, że ze względu na specyficzną sytuację Polski często trzeba się przeciwstawiać wszystkim i umieć to psychicznie i moralnie znieść. Jeśli się tego nie potrafi, lepiej się tym nie zajmować.”

W swojej książce Jarosław Kaczyński informuje o swoich podejrzeniach na temat naszych sąsiadów:

„Merkel należy do tego pokolenia niemieckich polityków, którzy chcą odbudowania mocarstwowej pozycji Niemiec. Strategiczną osią tych planów jest sojusz z Moskwą, a Polska jest przeszkodą na drodze do tego sojuszu.”

Miłość do teorii spiskowych łączy tych mężów stanu, chociaż nie czyni ich przyjaciółmi, można raczej podejrzewać, że prezydent Erdoğan jest niedoścignionym wzorem polskiego polityka, który swoimi neurozami tak doskonale trafia w zapotrzebowanie społeczne, że za jego sukces modlą się miliony. Do mojej skrzynki pocztowej wpadło właśnie wezwanie od chrześcijanina podpisującego się „Żywy Płomień”:        

„Kochani moi przyjaciele.


Pozdrawiam was serdecznie miłością Jezusa i Maryi. Łaska i pokój Boży, niech stale przebywa w sercu waszym.        


Zwracam się do wszystkich z wielką osobistą prośbą, ratujmy Polskę, proszę o szturm modlitewny i posty oraz ofiary. Demony przez złych ludzi chcą zniszczyć Polskę, przeszkadza Ona ich planom. Chcą w najbliższym czasie sprowokować drugi majdan. Sytuacja jest poważna, a biskupi śpią. Kto może niech podaje dalej gdzie może, może uda się uratować Polskę. 


Kończąc pozdrawiam was serdecznie, pozostający z modlitewną pamięcią, pełen ufności w Bogu. 

To nie jest błaha sprawa, chodzi bowiem o sukces partii, która jest czystą demokracją i o sukces jej Prezesa, który jak publicznie zapewniał jest czystym dobrem. Jest również Prezesem wszystkich Polaków, tak jak Erdoğan jest prezydentem wszystkich Turków (z wyjątkiem tych gorszego sortu, ale z tymi każda czysta demokracja w końcu sobie poradzi).