Używanie Gandhiego do uświęcenia terroryzmu
Prezydent Autonomii Palestyńskiej powiedział delegacji indyjskiej, że “non-violence jest jedynym sposobem dla Palestyny na zrealizowanie marzenia o niepodległym państwie palestyńskim”.
Nie jest to pierwszy raz, kiedy kierownictwo palestyńskie i ich orędownicy na Zachodzie używają historycznych metafor zakorzenionych w walce Indii o niepodległość, by uświęcić własną, pełną przemocy i nikczemności kampanię wycelowaną w państwo Izrael i naród żydowski.
Aktywiści antyizraelscy na Zachodzie faszerują swoje transparenty, przemówienia i komunikaty prasowe zwrotami takimi jak “walka bez przemocy” i “nieposłuszeństwo obywatelskie”. I określają siebie jako „antykolonialistów”. W dniach, kiedy Indie walczyły z Brytyjczykami o niepodległość, te słowa miały znaczenie historyczne i kontekst rzeczywistego oporu bez przemocy.
Dla aktywistów “palestyńskich” jest to jedynie zasłona dymna, by zakamuflować ich prymitywną nienawiść do Żydów.
Najwyższa pora byśmy my, Hindusi, nazwali po imieniu wielką “palestyńską” kradzież naszego dziedzictwa politycznego. Zdecydowanie zbyt długo aktywiści na Zachodzie „zawłaszczają” (jak na ironię, to jest jedno z ich ulubionych słów) i zniekształcają tradycje historyczne moje i moich przodków.
Czym jednak byłaby “Sprawa palestyńska” bez tych i innych pustych słów, wyłowionych z historii, by kontynuować odwieczną nienawiść do Żydów? Kooptują triumfy historyczne innych narodów i dopisują się do ich obecnych nieszczęść – jeśli pomaga im to szkalować i oczerniać Izrael, jedyną demokrację na Bliskim Wschodzie.
Ich nie posiadająca żadnej głębi ideologia nienawiści ucieka się do kradzieży historycznych tradycji i walk innych narodów.
Uprawiają te złodziejskie sztuczki raz za razem; czy to wobec historycznej walki czarnych mieszkańców Afryki Południowej przeciwko apartheidowi reżimu w Pretorii, ruchu praw obywatelskich Afroamerykanów, czy walki o swoje prawa Indian w Ameryce Północnej.
Pora rozmontować tę kolorową fasadę mającą ukryć starodawną nienawiść do Żydów.
Rozwijające się i kwitnące stosunki między Izraelem a Indiami nie umknęły wścibskim oczom antypatycznych zbirów. Ruch BDS [Bojkot, Dywestycje, Sankcje] bardzo próbuje wtargnąć do Indii. 8 marca 2016 r. grupa ta ogłosiła plan działania, mówiąc o “potrzebie wprowadzenia [antyizraelskiego bojkotu] do miast i miasteczek” oraz “używania kultury” jako platformy dla swojej propagandy.
Mimo wysyłania grubych ryb, takich jak “Wielki Mufti Palestyny”, Mohammed Hussein, rząd i opinia publiczna w Indiach ignorują te wezwania. W lipcu 2014 r. Wielki Mufti objeżdżał meczety w całym kraju, wzywając muzułmanów, by naciskali na rząd i żądali zerwania stosunków z Izraelem.
Zawodowi aktywiści, tacy jak Omar Barghouti, Gideon Levy i inni agitatorzy palestyńscy, odwiedzali kampusy uniwersyteckie, konferencje akademickie i targi książki w poszukiwaniu życzliwej publiczności na indyjskiej skrajnej lewicy.
Wiodące gazety indyjskie oferują przyjazną platformę wielu profesjonalnym aktywistom, takim jak Uri Avnery, Ali Abunimah, Amira Hass i inni, pozwalając im na prowadzenie swoich kampanii dezinformacji bez natykania się na obalające ich twierdzenia odpowiedzi i sprawdzanie faktów. Najbardziej interesującym przypadkiem była profesor Shail Mayaram. Pisząc dla wiodącej gazety indyjskiej we wrześniu 2014 r., profesor Mayaram wezwała do bojkotu Izraela.
Mayaram, która sama pracowała w Izraelu jako wizytujący profesor na uniwersytecie w Tel Awiwie, wzywała do “mocniejszej akcji na rzecz państwowości palestyńskiej, włącznie z ekonomicznym bojkotem Izraela, jeśli to potrzebne”.
Mayaram złośliwie porównuje Żydów z nazistami, mówiąc, “Wydaje się, że państwo Izrael więcej nauczyło się od swoich prześladowców niż od swoich dobroczyńców w wykalkulowanej precyzji celowania i zabijania”.
Nie trzeba dodawać, że profesor Mayaram z pewnością oczekuje kolejnego kontraktu na uniwersytecie izraelskim, opłaconego przez “nikczemnych syjonistycznych” podatników.
Stosunkowo łatwo jest zbywać pełne fałszu argumenty i podejrzane charaktery wpychające do naszych mediów “palestyńską” propagandę. Istnieje jednak autentyczna potrzeba zwalczania dobrze zorganizowanych wysiłków antyizraelskiego ruchu BDS, który stara się postawić nogę w Indiach. Jest to kwestia troski nie o Żydów i państwo Izrael, ale – przede wszystkim – o Hindusów, którzy dbają o to, jakim społeczeństwem pozostaniemy, jakie wartości będziemy wyznawać i jakie sojusze zawiązywać.
Fakt, że historycznie mieszkańcy Indii nie byli zarażeni antysemityzmem, nie gwarantuje, że na zawsze jesteśmy na niego odporni – chyba że sami jesteśmy gotowi ukrócić tę wpełzającą kampanię w zarodku.
Ruchy oddolne, takie jak “Indians For Israel” i inne, zdwoją wysiłki, by nie dopuścić antyizraelskiego ruchu bojkotu do nadużywania wydarzeń i platform publicznych do kupczenia nienawiścią do Żydów.
Kiedy epidemia antysemityzmu szaleje w Arabii i znowu podnosi głowę na Zachodzie, nam w Indiach dobrze zrobi pamiętanie historii. Żydzi przetrwali niemal cykliczne wybuchy antysemityzmu przez całą historię – choć płacili nieopisanie wysoką cenę, ale gospodarze, którzy roznosili tę zarazę, zawsze zostawali całkowicie rozgromieni. Jeśli antysemityzm szkodzi Żydom, to jest śmiertelny dla noszącego go gospodarza.
Przekracza nasze możliwości “uratowanie Zachodu” lub wyleczenie patologii świata arabskiego, nie możemy jednak wycofać się z tej walki przeciwko złu, które pojawia się na naszej ziemi.
Using Gandhi To Sanctify Hamas
Israellycool, 27 kwietnia 2016
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Urodzony w Indiach, studiował na Jawaharlal Nehru University w New Delhi, przez wiele lat pracował w niemieckim ministerstwie spraw zagranicznych, współpracował z Instytutem Goethego i z Fundacją Humboldta. Obecnie związany jest z działającym w Wielkiej Brytanii Lawfare Project.