Ci rasistowscy Żydzi – ujęcie drugie


Noru Tsalic 2016-05-03

Lina Makhoul, arabskia piosenkarka izraelska. W 2013 r. Lina wygrała izraelską wersję programu telewizyjnego “Głos”, z większością głosów oddanych na nią przez “rasistowskich Izraelczyków”.
Lina Makhoul, arabskia piosenkarka izraelska. W 2013 r. Lina wygrała izraelską wersję programu telewizyjnego “Głos”, z większością głosów oddanych na nią przez “rasistowskich Izraelczyków”.

Pisałem wcześniej o wielkiej fascynacji aktywis… ehm… dziennikarzy „rasizmem żydowskim”. W artykule opublikowanym około rok temu wyjaśniałem:

“… dla niektórych ludzi ‘demaskowanie rasistowskich Żydów’ jest wyzwalające; naprawdę odczuwają potrzebę, by Żydzi byli winni rasizmu, ponieważ uwalnia to ich sumienie od wyrzutów – dobrze ukrytych, niemniej dręczących – spowodowanych własnymi uprzedzeniami antyżydowskimi. Jeśli Żydzi są ‘rasistami’, no to, sami widzicie, że istnieje dobry powód, żeby ich nie lubić”.


Dlaczego jednak mówisz o Żydach, mógłbyś zapytać; większość polujących na rasizm (chociaż nie wszyscy!) mówią o rasizmie izraelskim – nie zaś ogólnie o Żydach. No cóż, czy naprawdę chodzi im o „Izraelczyków”? Ci “demaskatorzy izraelskiego rasizmu” nie wykazują w ogóle żadnego zainteresowania potencjalnymi skłonnościami rasistowskimi wśród niemal 25% populacji Izraela, która nie jest żydowska. „Izrael” jest po prostu listkiem figowym: w rzeczywistości chodzi im nieodmiennie o „żydowski rasizm”.  

 

Niedawno odkryli więcej “materiału” do “podbudowania” tego odwiecznego oskarżenia.

 

Najpierw był sondaż Pew Research (jeden z setek przeprowadzonych, jako że Izrael jest najbardziej badanym krajem na całym wielkim świecie). Wśród wielu innych rzeczy pytano respondentów, czy zgadzają się (lub nie zgadzają), ze zdaniem:

 

“Arabowie powinni zostać wydaleni lub wytransportowani z Izraela”.

Wspomnijmy mimochodem, że tematem sondażu Pew była religia w Izraelu (lub, ich słowami: „Religijnie podzielone społeczeństwo Izraela). Badano opinie Izraelczyków zarówno żydowskich, jak arabskich. Arabskich respondentów jednak nie zapytano, czy sądzą, że „niektórzy Żydzi powinni być wydaleni z Izraela”. Ten rodzaj „podchwytliwego pytania” zarezerwowano dla Żydów. Dlaczego? Czy dlatego, że w oczach badaczy z Pew Arabowie nie są podejrzani o rasizm?  Czy też dlatego, że kiedy taki pogląd wyznają Arabowie, jest on uzasadniony? Czy też dlatego, że badaczy z Pew nie interesuje nic innego poza rasizmem żydowskim?

 

Według Pew nie mniej niż 48% badanych Żydów zgadzało się “do pewnego stopnia” lub “zdecydowanie”, że “Arabowie powinni być wydaleni lub wytransportowani z Izraela”. Nie trzeba mówić, że było to jak manna z nieba dla „polujących na rasizm żydowski”, którzy pospiesznie dodali własną „interpretację” tej wiadomość. Na przykład, „Independent” ogłosił w tytule artykułu napisanego przez Lizzie Dearden:

“Niemal połowa Żydów izraelskich wierzy w czystkę etniczną, jak wynika z sondażu”

Tyle tylko, że… nikt nie pytał Izraelczyków, czy “wierzą w czystkę etniczną”. W rzeczywistości zdanie po hebrajsku zadane respondentom znaczy w dosłownym tłumaczeniu:

“Niektórzy Arabowie muszą zostać wydaleni bądź usunięci z Izraela”.  

Tak, “niektórzy Arabowie” (‘Aravim’ po hebrajsku). W odróżnieniu od „Arabowie”  ('HaAravim’). Jacy więc konkretni Arabowie mają zostać wydaleni? Zdanie tego nie mówi. Ani nie było żadnych powiązanych pytań, które pomogłyby lepiej zrozumieć odpowiedź. Wszystko to było dość niejasne – i nie przez przypadek. W rzeczywistości kwestionariusz został świadomie zaprojektowany tak, by był niewyraźny. Jak powiedział „Haaretz” dyrektor ds. badań religijnych w Pew:

“… pytanie dotyczące poparcia dla transferu zostało umyślnie sformułowane w ogólny, bezpośredni i prosty sposób”.

Mogę zrozumieć “bezpośredni i prosty”, ale dlaczego ogólny? Jeśli celem jest rzeczywiste zrozumienie opinii publicznej – zamiast klecenia oskarżeń o rasizm – to dlaczego nie zapytać respondentów, czy chcą wydalić „wszystkich Arabów” (tj. czystki etnicznej), „większości Arabów” lub pewnych konkretnych Arabów – na przykład tych, którzy winni są terroryzmu i podżegania?

 

Nie trzeba mówić, że w kontekście zamachów terrorystycznych, które obecnie dręczą Izrael, większość respondentów naturalnie interpretowała zdanie jako odnoszące się do terrorystów i tych, którzy podżegają do terroryzmu. To w końcu robiły poprzednie rządy izraelskie. Na przykład, w grudniu 1992 r. rząd Izraela (pod kierownictwem premiera Icchaka Rabina) wydalił 416 członków Hamasu i Islamskiego Dżihadu. Przewieziono ich autobusami i wykopano przez granicę do Libanu. Była to największa operacja tego rodzaju – ale nie jedyna.

 

Można zgadzać się lub nie zgadzać z taką taktyką (ja nie zgadzam się, ani też druga połowa Żydów izraelskich badanych przez Pew). Ale to nie jest czystka etniczna!

 

Bo jeśli jest, to trzeba także oskarżyć prezydenta Francji, Francoisa Hollande, który po zamachach terrorystycznych w Paryżu przedstawił parlamentowi projekt ustawy proponujący odbieranie terrorystom obywatelstwa francuskiego.

 

Co ciekawe, w sprawie takich kroków proponowanych we francuskim parlamencie (zamiast niejasnej opinii w Izraelu) tytuły „Independenta” były w znacznie spokojniejszym tonie:

 

“Francuski plan odebrania paszportów skazanym terrorystom przechodzi przez pierwszą przeszkodę”

“Independent” jest niezawodny… Nie proponowano “odebrania paszportów”, ale odebrania obywatelstwa francuskiego ludziom, którzy urodzili się jako Francuzi i popełnili akty terroru. A cel odbierania takim ludziom obywatelstwa… tak, zrozumieliście: wydalenie ich z kraju.

 

Ponieważ nieżydowski rasizm jest tak nieinteresujący, Pew nie przeprowadził badania wśród chrześcijan francuskich, żeby dowiedzieć się, czy chcą wydalenia muzułmanów; ale według innego artykułu z “Independenta”:

“… krok ten jest popularny wśród wyborców”.

I nie, to nie są tylko Francuzi. Według artykułu z Huffington Post, w 2014 r. ówczesna minister spraw wewnętrznych, Theresa May zaproponowała odbieranie obywatelstwa brytyjskiego podejrzanym o terroryzm. Gazeta podawała wypowiedź ministra informacji,  Marka Harpera:

"Ci, którzy grożą bezpieczeństwu tego kraju, narażają nas wszystkich. Ten rząd podejmie wszystkie niezbędne kroki, by chronić społeczeństwo. Obywatelstwo jest przywilejem, nie zaś prawem. Te propozycje wzmocnią uprawnienia minister spraw wewnętrznych, by zapewnić, że bardzo niebezpieczne osoby mogą zostać wykluczone, jeśli leży to w interesie publicznym” .

Nie trzeba dodawać, że “Independent nie oskarżył pana Harpera o “czystkę etniczną”!

 

W swoim gorącym pragnieniu nagłośnienia sondażu Pew jako dowodu izraelskiej wiary w czystkę etniczną, aktywis… ehm… dziennikarze zaniedbali spojrzenia na rzeczywistość, która jest całkowicie sprzeczna z rzekomymi wynikami sondażu: faktem jest, że od dziesięcioleci Arabowie izraelscy ani nie są “wydaleni”, ani “wytransportowani” z kraju; faktem jest, że żadnemu z nich nie odebrano obywatelstwa izraelskiego – nawet tym, którzy dokonali aktów terroru. Faktem jest, że żadna izraelska partia polityczna nie proponuje wydalenia Arabów. Jedna taka partia istotnie istniała – ponad 30 lat temu. W 1984 r. “Ruch Kach” pod kierownictwem ekstremisty Meira Kahane, ledwo przeskoczyła próg wyborczy (1%), zgarniając 1,2% głosów. Co uczyniło z Kahane jednoosobową frakcję parlamentarną – zanim go zdyskwalifikowano za podżeganie do rasizmu. Od tego czasu idea „transferu” została relegowana do dalekich, ciemnych marginesów izraelskiej opinii publicznej. Co, logicznie biorąc, wydaje się raczej dziwne – jeśli istotnie 48% Izraelczyków żywi taką opinię. Logicznie… ale cóż – logika nie jest narzędziem często używanym przez tych, którzy gorąco pragną znalezienia dowodów „izraelskiego rasizmu”.

 

Przejdźmy do następnego “dowodu”.  Reporterka z izraelskiej stacji radiowej “Sieć 2” (pod zarządem Izraelskiej Korporacji Nadawczej, izraelskiego odpowiednika BBC) zatelefonowała do pięciu szpitali izraelskich. Udając kobietę w ciąży pytała, czy po porodzie szpital może dać jej pokój „nie z nie-Żydówkami”. Trzy szpitale zgodziły się na jej prośbę, „jeśli to będzie możliwe, zależy od sytuacji na oddziale”. Pielęgniarki potwierdziły, że miały podobne prośby „od drugiej strony”, tj. od Arabek. Dwa szpitale odmówiły jednak prośbie. Ani dzwoniąca dziennikarka, ani odpowiadające pielęgniarki nie uczyniły żadnych rasistowskich komentarzy; ani prośba, ani odpowiedzi nie zawierały żadnych wyraźnych uprzedzeń rasowych. Izraelskie ministerstwo zdrowia na następujące potem pytania dziennikarzy, potępiło taką praktykę i wskazało na swoje wytyczne, które jednoznacznie zabraniają dyskryminacji.

 

Niemniej natychmiast pojawiły się hiperboliczne oskarżenia o “rasizm”. Na przykład, amerykańskie pismo „Newsweek” poinformowało swoich czytelników o tym nowym występku izraelskim pod tytułem: „Apartheid na porodówce”.

 

Apartheid??  Nikt nie sugerował, że kobiety są przymusowo segregowane na oddzielnych “rasowo” oddziałach. Żydówki i Arabki rodzą w tej samej sali porodowej. Nikt nie sugerował, że są w jakikolwiek sposób traktowane inaczej ani podczas, ani po porodzie. Jakakolwiek „segregacja” po porodzie jest na wyraźną prośbę kobiet, które chcą dzielić salę (na tym samym oddziale) z kimś, z kim czują większe pokrewieństwo kulturowe.

 

Nie ulega wątpliwości, że izraelscy Żydzi i Arabowie są spolaryzowani przez zacięty konflikt etniczno-religijny, który szaleje już od stulecia; nie ulega wątpliwości, że jest między nimi wiele nieufności, a także wrogości. Nikt nie mówi, że to coś dobrego; ale wrogość wywołana konfliktem nie jest „rasizmem” i z absolutną pewnością nie jest „apartheidem”.

 

Nie znaczy to, że w Izraelu nie ma rasizmu. Jest; i rasiści są aż nazbyt ochoczy, by się dołączyć – gdy tylko dasz im okazję. „Nesweek” pisze:

 “Bezalel Smotrich [członek parlamentu z ramienia partii jastrzebi, Bajit Jehudi] nie umiał się powstrzymać. Tweetował, że po porodzie jego żona chciała spokoju i nie chciała być w hałaśliwym pokoju, gdzie arabscy rodzice mogą urządzić hafla (hałaśliwe przyjęcie świętujące narodziny)”.

Zaatakowani przez media za tę wypowiedź, zarówno Smotrich, jak jego żona, upierali sie przy swoim, ujawniając przy tym obrzydliwe poglądy rasistowskie. Eksperci zacierali ręce z zachwytem: wreszcie jednoznaczny dowód, że społeczeństwo izraelskie przeżarte jest rasizmem aż po uszy – lub aż do parlamentu. Tyle tylko, że… 119 pozostałych członków parlamentu natychmiast skrytykowało i potępiło wypowiedzi Smotricha – włącznie z ostrymi słowami przywódcy jego partii. Potępienie przyszło także ze strony specjalnej sesji Komisji Parlamentarnej ds. Statusu Kobiety i Równości Płci. Komisji, której przewodniczącą w tym „Izraelu apartheidu” jest Aida Touma-Suleiman, arabsko-izraelska posłanka do parlamentu. Tłum „polujących na rasizm” nie zauważył tej ironii, a już z pewnością o niej nie informował.

 

Raz jeszcze nikt nie kłopotał się sprawdzeniem faktów. Nie jest to zbyt trudne: każdy, kto odwiedzi szpital izraelski , znajdzie tam Żydów i Arabów leczonych na tych samych oddziałach i w tych samych salach przez lekarzy i pielęgniarki, którzy sami są zarówno Żydami, jak Arabami.

 

I nie są to tylko dowody anegdotyczne; popierają to statystyki – jeśli kogokolwiek one zainteresują. Według niedawnego artykułu opublikowanego w izraelskim “Journal of Health Policy Research”, 0,51% Żydów izraelskich i 0,34% Arab izraelskich pracuje jako lekarze.  Zanim jednak zaczniesz interpretować różnice jako nowy “dowód” antyarabskiego rasizmu i dyskryminacji, oto jeszcze kilka faktów: 0,54% of mężczyzn Żydów izraelskich i 0,52% mężczyzn Arabów izraelskich (nieznacząca różnica) pracuje jako lekarze. Różnica pochodzi z kobiecej strony tych dwóch populacji: 0,49% Żydówek jest lekarzami w porównaniu do zaledwie 0,14% Arabek. Badacze przeprowadzili wywiady z arabskimi lekarkami i pielęgniarkami w szpitalach izraelskich, żeby zrozumieć, dlaczego tak mało arabskich kobiet pracuje jako lekarze. Oto, co powiedziała pielęgniarka Zainab:

“Myślę, że to z powodu oczekiwań, że kobieta powinna mieć życie rodzinne. Chciałam studiować medycynę, ale wszyscy pytali mnie: ‘Czy jesteś gotowa zrezygnować z życia? nie mieć rodziny?’ W którymś momencie wpłynęło to na mnie i zaczęłam myśleć jak oni. A teraz patrzę na lekarki, Arabki i Żydówki, które pracują w szpitalu, i to jest trudne, to jest bardzo trudne”.

Inna pielęgniarka (Zariffa) powiedziała:

“Medycyna to ciężka praca. Niektórych lekarzy widzę tutaj codziennie, od rana do nocy. Zastanawiam się, czy w ogóle spędzają jakiś czas z rodziną, czy w ogóle śpią, czy odpoczywają. Jeśli więc to jest za dużo dla mężczyzny, to co z kobietami? W naszym społeczeństwie (arabskim) kobieta musi opiekować się dziećmi, być w domu z rodziną”.  

Pielęgniarz (Jamil) wyjaśnił:

“Według tradycji, jeśli kobieta jest dziewicą i nie jest zamężna, jej rodzice obawiają się (że splami honor rodziny). Próbują więc wydać ją za mąż, kiedy jest młoda, a to nie pozwala jej na wybór studiów medycznych. […]  praca pielęgniarki jest uważana za pracę kobiecą, a lekarza za męską […] sądzę, że to z powodu tradycji”.  

Innymi słowy, nie chodzi tu o rasizm “izraelski” lub żydowski – ale o tradycje kulturowe w społeczności arabskiej. To, oczywiście, nie jest warte publikowania dla mędrców z “Newsweeka” lub “Independenta”. Nie interesuje ich przecież poprawa losu Arabów, ale obwinianie Żydów.  


“Apartheid” na plaży w Tel Awiwie
“Apartheid” na plaży w Tel Awiwie

Rasizm – rzeczywisty, nie zaś wyimaginowany – niestety istnieje w Izraelu. Tak jak, niestety, istnieje w USA, Wielkiej Brytanii, Szwecji – i w każdym innym kraju. Jak już przy tym jesteśmy, to w Izraelu jest wiele niewłaściwych rzeczy: na przykład dyskryminacja płci – i to nie tylko wśród Arabów izraelskich. Pod żadnym względem jednak Izrael nie jest gorszy niż wiele innych krajów – w rzeczywistości jest lepszy od większości.  

 

Żyjemy w niedoskonałym świecie. Te niedoskonałości – w Izraelu i gdzie indziej – trzeba potępić i je zwalczać. Naprawianie świata powinno się jednak zacząć tam, gdzie jest najbardziej potwornie połamany. Przez obsesyjne, nieproporcjonalne polowanie na rasizm – prawdziwy lub wyimaginowany – w państwie żydowskim aktywistom antyizraelskim (szczególnie, kiedy przychodzą nieuczciwie przebrani za „dziennikarzy”) udało się dokonać dwóch rzeczy: pierwszą jest odwrócenie uwagi i umniejszenie rzeczywiście skandalicznego, codziennego łamania praw człowieka gdzie indziej; drugą jest ujawnienie własnych, odrażających uprzedzeń.

 

 

Those racist Jews take two

Politically-incorrect Politics, 26 kwietnia 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Noru Tsalic

Izraelski bloger, obecnie pracuje w Wielkiej Brytanii.